Witajcie!
Zapraszam do przeczytania kolejnego ( już drugiego ) rozdziału. Wiem, że długość (znowu) nie jest powalająca, ale pracuję nad tym. A co do powtórzeń na końcu- są celowe 😉
Z dedykacją dla wszystkich komentujących,
RedTee
Promienie słońca wpadły do pokoju oświetlając mi całą twarz. Zaspana spojrzałam na stojący przy łóżku zegarek. 5:30. Uch… O tej porze zazwyczaj pokrążona jestem w błogiej krainie nieświadomości, zwanej snem. Niestety dzisiaj nie jest mi on dany, bo kiedy znów zamykam oczy słyszę hałas dobiegający z dworu. Pocharkiwanie miesza się tam z klekotaniem To stary silnik auta naszego woźnego wydaje takie dźwięki. A skoro pan Hopkins postanowił wstać o tej porze to musiało być coś ważnego. Ostrożnie podchodzę do okna i lekko odsuwam pogryzioną przez mole zasłonę.
Na placu przed budynkiem widzę dyrektora szkoły rozmawiającego z woźnym przyciszonym głosem. W odległości kilkunastu kroków od nich stoi chłopak, na oko szesnasto/siedemnastoletni. Domyślam się, że to on jest tym nowym. Przyglądam mu się z rosnącą ciekawością. Chłopak jest wysoki, ale bardzo chudy. Ubrania, których lata świetności już dawno przemineły, wiszą na nim luźno. Mimo jego spokojnej postawy i maski obojętnosci na twarzy, widać po nim zdenerwowanie. Ręce zaciska w pięści i czasami rozgląda się do okoła niepewnym wzrokiem. Po chwili jego spojrzenie ląduje na mnie. Już mam zamiar odsunąć od okna, kiedy moją uwagę przyciągają jego oczy. Są ciemne i głębokie jak ocean. Mimo moich szczerych chęci nie mogę przestać się na niego gapić. Chłopak zaciska usta w wąską kreskę i odwraca się do mnie plecami. Wypuszczam powietrze z płuc, choć nie zdawałam sobie sprawy z tego, że je wstrzymywałam.
-Becky?- aż podskakuję, kiedy słyszę głos Monici za drzwiami.- Mogę wejść?
Podchodzę do drzwi i starajac się robić to jak najciszej, powoli je otwieram. Na korytarzu, z bosymi stopami stoi moja przyjaciółka. Mimo wczesnej pory nie wygląda źle. W przeciwieństwie do mnie jej włosy zawsze są ułożone idealnie, a na twarzy od rana widać nienaganny makijaż.
– Cześć Monica- odzywam sie zaspanym głosem.
– Hej złotko, mam nadzieję, że Cię nie obudziłam- mówi i nie czekając na moją odpowiedź wchodzi do pokoju.- Chciałam Ci tylko powiedzieć, że dzisiaj siostry zabierają nas na wycieczkę- szczerzy do mnie białe zęby.
– Taa, to super- uśmiecham się do niej niemrawo.
– Oj przestań, nie będie tak źle- Monica jak zawsze optymistka. Ja jednak mam złe przeczucia.
***
Gdy wchodimy do jadalni wita nas cisza. No tak: nowy. Wszystcy siedzą i patrzą się na niego w milczeniu. Ja też przez to przechoodziłam- jak każdy. Zdaje się jednak, że on nie zauważa tego nagłego zainteresowania swoją osobą. Spokojnie je swoje śniadanie przy trzecim stole.
– Cześć dziewczyny- wita nas Harold. Ja jednak nie mam nastroju na rozmowy. Z mojego miejsca mam idealny widok na nowego z czego oczywiście korzystam. Hmm… W sumie nie znam nawet jego imienia.
– Becky, jedz, bo Ci wystygnie- napomina mnie Agnes.
Agnes jest najstarsza z nas wszystkich i myśli, że z tego powodu może się rządzić. Całe szczęście, że niedługo osiągnie pełnoletność i będzie musiała się z tąd wynieść.
– Uwaga wszystcy- skrzeczy siostra Dolores. – Zbiórka na głównym placu o godzinie 11. Każdy kto się spóźni zostaje. Zrozumiano?
– Tak jest, siostro- nasze głosy są idealnie zsynchronizowane. To właśnie Dolores nas tak wyszkoliła. Uwierzcie, mając doczynienia z taką osobą jak ona też byście byli potulni. Jak takie małe baranki.
***
Zakręt jest tak ostry, że zażuca mną na bok i ląduję na szybie. Od tego mdli mnie jeszcze mocniej. Niecierpie mojej choroby lokomocyjnej. Na każdej wycieczce czuję się beznadziejnie. Dlatego właśnie, kiedy( choć nie zdarza się to za często) siostry pozwalają nam wybrać się do centrum miasta, czyli jakieś pięć kilometrów od szkoły, zawsze idę pieszo. Lubię czuć wiatr przeczesujący delikatnie moje kasztanowe włosy. To naprawdę przyjemne uczucie.
– Nadal źle się czujesz Becky?- w głosie Monici słyszę troskę. Miło wiedzieć, że na tym świecie jest ktoś, komu na tobie zależy.
– Tak- kłmię. Nie lubię patrzeć, gdy się przeze mnie smuci. A to niewinne kłamstewko od razu powoduje promienny uśmiech na jej twarzy. – A zresztą i tak jesteśmy już prawie na miejscu.
To akurat prawda. Z okna autokaru widzę duży, pusty parking. Kierowca skręca w zatoczkę i się zatrzymuje. Wszystcy wysiadają z autokaru i się rozbiegają, ale nie ja. Ja stoję i rozkoszuję się czystością powietrza w moich płucach. Nie chciałabym mieszkać w zatłoczonym mieście, gdzie codziennie wdychałabym spaliny i inne zanieczyszczenia. Ja wolę uroki małych wsi i miasteczek.
– Christopher, czujesz się już lepiej?- słyszę zatroskany głos siostry Clary. Podnoszę wzrok i widzę nowego. Ma strasznie bladą twarz i uśmiecha się do niej niemrawo.
– Tak, dziękuję- jego głos nie pasuje do chuderlawej budowy ciała. Jest bardzo niski, ale cichy i spokojny.
– To świetnie- mówi odwracając się, by zwołać grupę. No pewnie, mnie to już o samopoczucie spytać nie łaska. Zawsze miałam przeczucie, że siostra Clary mnie nie lubi. No, ale koniec z tym użalaniem się nad sobą. – Przewodnik, który będzie oprowadzał nas po lesie i pokazywał fascynującą flore stanu Alabama trochę się spóźni więc usiądźcie sobie na łące i odpocznijcie po długiej podróży
***
Z lasu wychodzi mężczyzna i zbliża się swobodnym krokiem do naszej grupy.To nasz przewodnik w końcu dotarł. Siostra Dolores uśmiecha się do niego i podchodzi się przywitać. Zanim jednak zdąży otworzyć usta przewodnik krzyczy coś w nieznanym mi języku, a z lasu wybiega spora grupa złożona z młodzierzy. Wygląda to trochę jak rekonstrukcja historyczna, w której kiedyś braliśmy udział. Ubrani są oni bowiem w połyskujące pancerze i hełmy. W rękach każdy z nich trzyma prostokątną tarcze oraz miecz lub włócznie. Nagle słyszę świst i widzę jak siostra Clary bezwładnie pada na ziemię. Z brzucha wystaje jej drzewce oszczczepu.
Przez chwile wszystcy stoją nieruchomo, sparaliżowani strachem. Zaraz potem rozpętuje się wrzawa. Ludzie przekszykując się nawzajem uciekają. Niektórzy biegną w stronę autokaru, a inni decydują się na schronienie w lesie. Ja tymczasem rozglądam się za Monicą. Nie mogę przecierz uciec bez niej. Jesteśmy przyjaciółkami odkąd sięgam pamięcią, dzięki niej życie w szkole nie było już takim złym przeżyciem. Dobrze pamiętam dzień, w którym zjawiła się w progu, cała zziębnięta. Była to bardzo mroźna zima i przez pewien czas siostry myślały, że Minica umrze z wychłodzenia. Tak się jednak nie stało, za co z całego serca dziękuję Bogu. Może i nie lubię naszej katolickiej szkoły, ale gdzieś w głębi serca jestem osobą wierzącą.
Nagle ją dostrzegam. Pomag wstać Haroldowi, którego ktoś zranił w nogę. I to naprawdę paskudnie. Spodnie ma całe we krwi, a twarz białą jak kreda. Biegnę do nich co sił w nogach.
– Becky, złap go pod ramię- mówi moja przyjaciółka kiedy do nich dobiegam. Mimo swojej szczupłej budowy Harold, jak przystało na dobrze odżywiającego się chłopaka w jwego wieku, trochę jednak waży. Widzę to po minie Monici, która ledwo co utrzymuje się na nogach. – Pobiegniemy do lasu. Jak będziemy już wystarczająco daleko od tych… psychopatów, zajmiemy się jego nogą.
– Dobrze- a oto i cała Monica. Nawet w najtrudniejszej chwili potrafi myśleć racjaonalnie. – Ja go chwile poprowadzę- oferuję się. – Ty w tym czasie dotrzymuj nam kroku- odwracam się i zaczynam iść. Nie jest to jednak łatwe z dodatkowym obciążeniem w postaci Harolda opierającego się na mnie całym ciężarem ciała.
Słyszę krzyk i obracam się na tyle szybko, żeby zobaczyć jak Monica pada na ziemię ugodzona włócznią. Jak pada na ziemie i się nie porusza. Jak pada na ziemię- martwa.
Dziś spróbuje wypisać te bardziej rzucające się w oczy błędy, a więc:
pokrążona – pogrążona
będie – będzie
jwego – jego
Już w pierwszym akapicie zmieniasz czas –
,,Zaspana spojrzałam na stojący przy łóżku zegarek.”, a potem jest –
,,Niestety dzisiaj nie jest mi on dany, bo kiedy znów zamykam oczy słyszę hałas dobiegający z dworu.”
Gdzieś tam, brakowało też kropki, ale nie pamiętam gdzie. XD
No nw, nie jestem dobra w poprawach opek, jeśli gdzieś się się pomyliłam, proszę popraw mnie.
——————————————————————————————
Opko jest coraz ciekawsze, bardzo spodobał mi się ten motyw z rycerzami :> . Czekam na CD,
Jagi
*No nwm
Od drugiego akapitu zaczyna się jazda bez trzymanki z ortografią i interpunkcją, i literówki nagle zaczynają się mnożyć. Zwolnij, dziewczyno, zwolnij. Nigdzie się nie spiesz, po skończeniu przeczytaj opko dwa, trzy razy. Jest dużo miłych osób, które Ci sprawdzą, jak ładnie poprosisz.
No i niezmiennie uważam fabułę za ciekawą
Interesujące Coraz bardziej mi się podoba. Ale musi popracować nad błędami. Nie będę ich wyliczać, ale zauważyłam ich całkiem sporo. Mała rada: Kiedy skończysz pisać rozdział przeczytaj sobie wszystko jeszcze raz. Spróbuj wyłapać błędy. I następny rozdział ma być dłuższy!!! Zaciekawiłaś mnie dziewczyno!!!
Ups… Jak tak teraz patrzę to faktycznie. A co do długości to postaram się, ale nic nie obiecuję 😉
Oho… Dzieje się Ciekawe, wciągnęłam się. Ciekawa jestem tego, czemu tak się wydarzyło i kto to był… ;p
Uwielbiam takie końcówki 😀 😀 😀 O drobnych błędach już wcześniej wspomniano, więc powiem tylko tyle, że mi się podoba i czekam na cd
Zauważyłem jeszcze
zażuca – zarzuca
Opko ciekawe