Pełna sprzecznych uczuć co do tego opka wysyłam wam tak długo wyczekiwany 8 rozdział. Enjoy!
Stał na dziedzińcu. Pod stopami czuł twarde płyty. Panował mrok. Will nic nie widział w tumanach gęstej, czarnej mgły.
Nagle z ciemności wyłonił się Apollo. Dla herosa normalką byli ukazujący się w snach bogowie. Zdziwiony był raczej okolicznościami spotkania. Fuknął. Nie przypadło mu do gustu to WSZYSTKO. Smoki, walki, wizje i koszmary, i…
Przez chwilę zatęsknił za obozem. Za lekcjami szermierki, za nauką strzelania z łuku (tak na marginesie bardzo dobrze sobie ze wszystkim radził), walkach z potworami (jeszcze żył, co o czymś świadczyło) i znajomymi, za całym fejmem… Nie! Nie po to uciekł z obozu, by teraz za nim tęsknić!
Skierował spojrzenie na Apollina i fuknął po raz kolejny. Fukania nigdy za dużo. Nie miał teraz ochoty na jakieś bzdury… Po chwili zapytał niezbyt grzecznym, ba, obraźliwym tonem:
– Czego chcesz, Apollinie?
Bóg westchnął zrezygnany. Nie wyglądał dobrze. Jego złote włosy były przyprószone siwizną, wesołe zwykle oczy zgaszone. Miał na sobie prosty strój do polowań w wyblakłych odcieniach szarości i brązu, dawniej pewnie zielony, zniszczony przez wiatr i morską wodę. Na jego plecach Will zobaczył pusty kołczan, bóg trzymał w ręku łuk. Majdan* był popękany i pokryty błotem, a cięciwa wystrzępiona od częstego używania. Bóg odparł szybko chłopakowi, siląc się na wesoły ton:
– Hejka Will. Może popracujesz trochę nad dobrymi manierami, co?
– Po co tu przyszedłeś? – Chłopak wykręcił się od pytania.
Apollo odłożył zniszczony łuk i kołczan na poszarzałe płyty placu. Gdy mgła zaczęła trochę opadać, heros spostrzegł, że jest w olbrzymim pomieszczeniu o wysokim sklepieniu. Nad jego głową przemieszczały się czarne, burzowe chmury i obłoki szarego, gryzącego dymu. Wkoło widział ruiny, wielkie popękane głazy i szczątki jakiś budowli. Jedynym światłem było niewielkie palenisko, prawie puste. Leżało tam tylko kilka szczap, powoli dogasające kawałki drewna. Nagle w ledwo majaczące ognisko uderzył piorun, a nieliczne węgielki zaczęły tlić się z większą mocą.
– Willu, nie jest dobrze. Bogowie… czas ich panowania dobiega końca. Obawiam się, że nie będę mógł ci pomóc…
– Apollo! Jesteś moim ojcem! Możesz… Musisz coś zro…
– Nie, nie mogę. Przepowiednia. Przepowiednia nie wspomną nic o…
– Przecież potrafisz! Przenieś mnie do… choćby do obozu!… Jaka przepowiednia?
– Nie w tym rzecz… Po prostu… – Will po raz pierwszy zobaczył boga, który się wahał. Nie zdążył jeszcze przemyśleć tego, co powiedział mu Apollin, o upadku bogów, o trudnej sytuacji w Nowym Jorku.
– To bardzo ważne. Musisz wysłuchać przepowiedni.
***
3 lata wcześniej…
Słońce wschodziło nad Obozem Herosów, rozpraszając ciemność, zalewając światłem Arenę, Wielki Dom i 12 mniejszych.
Wszyscy herosi budzili się i szykowali do śniadania. Nawet największe śpiochy wstały tego dnia wcześnie, z własnej woli lub względnie obudzone przed rodzeństwo. Szykował się pełen wrażeń dzień.
Poprzedniego dnia do obozu przybył niezwykły posłaniec z wiadomością od Artemidy. Była to piękna, srebrna łania. Pojawiła się na skraju lasu. Zauważyła ją jedna z córek Ateny i od razu powiadomiła Chejrona. Niestety, nikt inny już jej nie zobaczył. Gdy opiekun herosów pojawił się na miejscu, tam, gdzie do niedawna stało niezwykłe zwierzę, leżała tylko wiadomość od Artemis:
Drogi Chejronie,
Jutro, W Południe, Do Obozu Zawitają Moje Łowczynie. Przyprowadzą Ze Sobą Gościa.
Przywitajcie Je Godnie. Artemida.
***
W większości domków robiło się coraz gwarniej, herosi krzyczeli i śmiali się głośno. Nie wszędzie oczywiście. Domek Hery zawsze był pusty, a ten Artemidy zapełniał się tylko, gdy na miejscu pojawiały się Łowczynie. Był jeszcze jeden wyjątek.
W jednym z domków nie było nikogo. Od dawna nie zamieszkał tam żaden półbóg. Na pólkach leżały resztki ziół, po kątach walały się popękane części broni, w zakurzonych szafach wisiało kilka pogryzionych przez mole płaszczy łowieckich, leżały tam też puste lub pełne zardzewiałych strzał kołczany, popękane ze starości i zaniedbania cięciwy i całe łuki. Pod sufitem było mnóstwo pajęczyn.
Cisza szumiałaby w uszach. Ale nikt tam nie wchodził. Uważano to za miejsce za przeklęte …
***
Łowczynie! ŁOWCZYNIE!
Po pośpiesznie zjedzonym obiedzie herosi wręcz umierali z niecierpliwości. Już po kilku minutach ktoś zaczął krzyczeć, i wszyscy herosi podekscytowani biegali we wszystkie strony.
Przy bramie zaparkował Biały Qashqai. Pojawił się znikąd, jakby z powietrza, nie przejechałby przecież przez gęsty las. Wysiadła z niego młoda, na oko 18-letnia dziewczyna z ładnymi, brązowymi włosami i orzechowymi oczami. Nosiła spodnie khaki i zieloną kurtkę. Na włosach miała srebrną opaskę. Zaraz za nią z auta wyszedł chłopak, 11 letni blondyn z niebieskimi oczami. Rozejrzał się z przestrachem i złapał starszą koleżankę za rękę.
Dziewczyna dała znak i z samochodu wysiadła reszta Łowczyń. Przywitały się grzecznie z Chejronem i żeńską częścią obozowiczów a po chwili szybko pomknęły do domku Artemidy.
Została tylko ich przywódczyni i owy „gość”. Dziewczyna podeszła do opiekuna herosów i szepnęła mu coś do ucha, uśmiechnęła się do chłopca i kazała mu słuchać się tego „Miłego, starszego pana”, a „Miły starszy pan” wziął blondyna na grzbiet, choć rzadko to robił, i pognał do Wielkiego Domu. Do wyroczni. Ale o tym wiedziała tylko dziewczyna.
***
Chłopiec zginął po 7 miesiącach. „To się zdarza, przecież był herosem, a Ci mają niebezpieczne życie” – mówili inni. Ale ja tak nie uważam.
Bo to nie był przypadek. To nie mógł być przypadek. Ten chłopiec… Nawet nie pamiętają, jak miał na imię… On był synem Apolla. Pierwszym, który pojawił się w Obozie od wielu miesięcy.
Jego starsze rodzeństwo, które przybyło przed nim do Obozu już nie żyło. Sam ten fakt nie zszokowałby herosa, zdarza się, że wielu* herosów ginie w wielu* bitwach, na wielu* misjach. O tak, to bardzo „chwalebne” , „waleczne” zginąć w walce. Jak to się mówi? Dobra Śmierć. Ale dzieci Apolla nie miały Dobrej Śmierci.
W domku mieszkało czternastu herosów. Zaczęło się bardzo niewinnie. W domku obok, szóstce, wybuchł Grecki Ogień. Zanim udało się go pozbyć, zapaliły się również Domki obok.
To był początek końca.
Bo następnego dnia w domku siódmym brakowało herosa. Po niezliczonych godzinach poszukiwań znaleziono tylko jedną rzecz: Obozowy Naszyjnik. Z jednym koralikiem.
Kiedy tydzień później grupowa domku obudziła się rano z paskudnym bólem głowy, była ich już tylko dwunastka. A nad drzwiami wisiał naszyjnik zaginionej. Przeżyła w Obozie 2 lata.
Zaczynał się właśnie Długi Weekend, gdy syn Aresa wyszedł potrenować na arenę. I znalazł trzy koraliki naszyjnika Obozowego. Pobiegł do domku siódmego, ale było już za późno. Brakowało kolejnego Obozowicza.
W bibliotece domku Ateny jedna z jej córek szukała jakiś informacji o… zapomniała o czym, gdy znalazła pod regałem naszyjnik. Nowy naszyjnik. 4 letni naszyjnik.
A potem usłyszała krzyk.
Zbierając truskawki, dzieci Demeter zobaczyły coś dziwnego. I nie był to wąż. To było 5 koralików nawleczonych na rzemyk. No i co? Została ósemka.
Myślicie, że nikt się nie zorientował? Mylicie się. Zauważyli. Ale nic nie mogli poradzić.
Tego nie dało się zatrzymać.
W końcu zostało tylko jedno. Grupowa.
Popełniła samobójstwo. Wskoczyła do jeziora.
Kiedy szukali jej ciała, znaleźli coś jeszcze.
Całą czternastkę.
***
Kiedy dokładnie siedem miesięcy po chłopcu w Obozie pojawiła się córka Apollina, Chejron opowiedział jej to wszystko. Wysłuchała przepowiedni. I uciekła.
Nie wiedzą, czy umarła. Nie wiedzą, czy przeżyła.
A czas ucieka. Przepowiednia spełni się rychło.
***
William jest synem Apolla i wie jedno: albo wypełni misję i powstrzyma to wszystko, albo zginie. A siedem miesięcy później pojawi się następny.
***
Tik-Tak. Tik-Tak.
GENIALNE! ja chce więcej! ^^
i dzięki za dedyk
WOW! Serio, wow. To… Tajemnicze.
Nie rozumiem tej przepowiedni, nie rozumiem dlaczego umierały (popełniały samobójstwo?) dzieci Apolla. GENIALNE!
„kazała mu słuchać się tego „Miłego, starszego pana”, a „Miły starszy pan” wziął”
no właśnie, nie wiem… Wiesz, powtórzenie i napisałaś to inaczej (interpunkcja).
DZIĘKUJĘ ZA DEDYKACJĘ ♥
WSPANIAŁE! :3
Jane, cieszysz cię, komentuje.
Nawet nie waż się pomyśleć o tym, że nie wstawisz następnej części.
Fajnie, że wreszcie dodałaś jakąś ,,herosową” część.
Jest tajemnicze… podoba mi się 😀
Czekam na CD
Jane, kochana, masz szybko napisać ciąg dalszy inaczej zginiesz śmiercią tragiczną. Zabraniam pisania Ci tak krótkich części. Rozkazuję Ci pisać.
I JAK MOŻESZ BYĆ TAKA OKRUTNA I KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE JEDNO Z MOICH ULUBIONYCH OPEK NA TEJ STRONIE?
Bez serca… ;(
PS: Dziękuję za dedyczkę, a teraz marsz włączać Worda i pisać ciąg dalszy, inaczej umrę ze zniecierpliwienia… <3
Wreszcie!! Wiesz jak długo wyczekiwałam no to opko? Dokładnie 46 dni!!
Bardzo dziękuję za dedykę!!!!!!! Bardzo się cieszę 😀
Opko super (jak zawsze) fajnie, że dodałaś to, co się działo przed tym jak dotarł do Anglii.
Kolejna część ma być SZYBCIEJ i dłuższa!! To rozkaz
P.S. Nie każ czekać tak DŁUUUGOOO
P.S.2 Piszesz epilog OS czy nie? Mam nadzieję, że tak