Kira się wzięła do roboty i wreszcie widać efekty: kolejna część Pitcha Blacka ze specjalną dedykacją dla Annabeth24 za Bliźniaczki II i Piper77, największej fanki Evy i Miśka, (ten rozdział napisałam z myślą o Tobie). Życzę miłego czytania.
PS. Bardzo proszę o pozostawienie komentarza. Zależy mi na poznawaniu Waszych opinii o moich opowiadaniach. Czyli jednym słowem, czytasz=komentujesz!
Kira
Michael
Chłopak biegł przed siebie przez leśne mokradła, rozchlapując błoto we wszystkie strony. Krył się między drzewami, czołgał po ziemi i przeskakiwał stare, spróchniałe, zwalone pnie. Nie wiedział, czemu tak gna, ale miał przeczucie, że nie może się zatrzymać. Wątłe światło promieni słonecznych przebijało się przez korony drzew, a powietrze przesiąknięte było zapachem deszczu. Nagle wypadł na ogromną polanę. Rozejrzał się dookoła, szukając wzrokiem tego, kto go ścigał. Zauważył, że niebo miało kolor dymu, zaś szare chmury wolno sunęły po niebie, skutecznie zasłaniając słońce.
– Misiek?
Syn Aresa odwrócił się i otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Jakieś pięć metrów od niego stała Eva. Ubrana na czarno, z lśniącymi oczami i… trzymająca łuk z naciągniętą cięciwą. Ręce jej drżały, a po policzku spłynęła pojedyncza łza.
– Eva?! Evo, co ty tu robisz? – spytał Michael i zrobił krok w jej stronę.
– Nie zbliżaj się! – krzyknęła córka Apolla, cofając się gwałtownie. Twarz dziewczyny przybrała groźny wyraz, ale nie przestała płakać. Misiek skamieniał. Zmrużył oczy i zapytał z niepokojem:
– Co się stało? E-Evo, powiedz mi, dlaczego się ode mnie…? – mówiąc to, wyciągnął rękę, jakby chciał jej dotknąć. Na ten gest w oczach zielonookiej blondynki pojawiło się przerażenie.
– Powiedziałam, NIE ZBLIŻAJ SIĘ! – wrzasnęła, unosząc broń.
– Eva… – chłopak zamarł w półkroku.
– Skrzywdziłeś mnie! Zraniłeś i zostawiłeś, kiedy cię potrzebowałam!
Te słowa były jak pchnięcia nożem prosto w serce. Misiek pokręcił głową, niedowierzając.
– Nie. To nie może być prawda… – wyszeptał, czując bolesne kłucie w piersi.
Eva chwyciła mocniej łuk i wycedziła przez zaciśnięte zęby:
– Skrzywdziłeś mnie, Michael. Skrzywdziłeś nas wszystkich. I nigdy ci tego nie wybaczę – jej ramiona przestały się trząść, a głos stał się przerażająco spokojny. – Nienawidzę cię.
Chłopak po prostu stał. Wzrok miał pusty, a w głowie zero myśli. Tylko wciąż wibrujące w uszach słowa dziewczyny: „skrzywdziłeś mnie!”, „nienawidzę cię!” Nie ruszył się nawet wtedy, gdy usłyszał trzask cięciwy.
– NIENAWIDZĘ CIĘ!
Zamknął oczy w oczekiwaniu na strzał. Poczuł uderzenie i… nic więcej. Uniósł powoli jedną powiekę. Wszystko wokół niego roztrzaskało się na milion kawałków, niczym rozbite lustro. Zniknęła Eva, polana, las, nawet niebo i ziemia. Spadał w dół, gdzieś w ciemną otchłań. Coraz głębiej i głębiej. Z jakiegoś powodu miał wrażenie, że jest otoczony przez piach. Czarny piach. Wręcz czuł jego drobinki uderzające go w całe ciało. Przed oczami przelatywały mu obrazy. Jego własne wspomnienia, które uformowały się właśnie z tego czarnego materiału. Walka z synem Wulkana sprzed roku, pocisk lecący w jego stronę z prędkością światła, oszałamiający ból.
– Co z nim będzie Chejronie? – usłyszał przerażony głos córki Apolla. Dobiegał bardzo z daleka, niewyraźnie, a przynajmniej tak mu się zdawało.
– Wydobrzeje – odpowiedział opiekun Obozu.
Ujrzał siebie samego, leżącego bezruchu na białym łóżku w pawilonie szpitalnym. Miał zamknięte oczy, klatkę piersiową grubo obwiązaną bandażami i był przerażająco blady. Koło niego stali wszyscy jego przyjaciele wraz z Chejronem.
„Widzę to, co się działo, kiedy byłem nieprzytomny po walce z rzymskim herosem.” – uzmysłowił sobie.
– Tylko… – zaczął niepewnie centaur.
– Tylko, co?! – zawołali wszyscy razem.
– On powinien nie żyć.
Michael poczuł się jakby oberwał młotem w głowę. Już słyszał to zdanie. Wiele lat temu, z tą różnicą, że nie chodziło o niego. Wspomnienie wróciło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
– Nie! – krzyknął, łapiąc się za głowę. – Nie chcę tego wspominać! Nie, błagam!
– Och, naprawdę? – odpowiedział mu niespodziewanie głęboki, znajomy głos. – Ja uważam, że to wartościowe wspomnienie. Takie… przeraźliwie smutne!
Szpital. Późny wieczór. Dziesięcioletni Michael siedzi na plastikowym krzesełku ze spuszczoną głową i bawi się postrzępionym sznurkiem od bluzy. Obok niego stoi jego wuj, Gregory, który nieustannie zerka w stronę jednej z sal. Obaj milczą, nie potrafiąc wydobyć z siebie głosu. Nagle z pokoju wyszedł lekarz. Gregory od razu do niego podbiega i zaczynają po cichu rozmawiać. Chłopiec nie ma ochoty tego słuchać. Chce tylko wiedzieć, czy jego mama wróci z nim do domu, czy nie. Wtedy do jego uszu dobiegły słowa:
– Pańska siostra ma niezwykle silny organizm. Długo walczyła z chorobą. To niewiarygodne, że zdołała ukrywać swoje dolegliwości przez tyle lat. Właściwie… – lekarz szybko spojrzał na Michaela, po czym nachylił się do ucha mężczyzny i wyszeptał: – Ona powinna już dawno nie żyć.
Misiek otworzył oczy. Dyszał ciężko, nie mogąc złapać oddechu. Serce tłukło mu się w piersi jak oszalałe.
– To tylko koszmar – powiedział do siebie, ukrywając twarz w drżących dłoniach. – Tylko koszmar…
Zimny prysznic tylko trochę zdołał uspokoić skołatane nerwy rudzielca. Patrząc na swoje odbicie w lustrze, kiedy się ubierał, wbił wzrok w bliznę na piersi. Dziś drażniła go wyjątkowo mocno, przypominając o śnie z minionej nocy. Zrezygnował ze śniadania, ponieważ w ogóle nie czuł głodu. Właściwie to był pewien, że i tak nie zdołałby przełknąć ani gryza. Wyszedł na górny pokład, trzymając ręce w kieszeniach dżinsów. Teraz, kiedy był w stanie zobaczyć Złoty Piasek, dostrzegł, że w jego stronę „płynie” potężna fala. Zawirowała mu wokół głowy i wróciła na swoje miejsce przy głowie Juniora. Pokazywała, że należy zmienić kurs. Misiek podszedł do panelu. Nic, a nic nie ogarniał tych wszystkich przycisków, dźwigni i przełączników. Już kilka razy prawie to popsuł, próbując nauczyć się ich obsługi…
– Junior, nasz nawigator każe skręcić w prawo – zwrócił się do smoka. Festus Junior kliknął, mrugnął okiem porozumiewawczo, po czym wykonał polecenie. Pogoda była w tym dniu dość kiepska. Praktycznie brak słońca, chłodno i szaro. „Zupełnie jak w moim śnie” – pomyślał syn Aresa. Postał jeszcze chwilę przy relingu, po czym odwrócił się, o włos unikając wpadnięcia na Rozi.
– Ups, wybacz – przeprosił, uśmiechając się lekko.
– Nic się nie stało – powiedziała wesoło. – Zresztą…, hej! – dziewczyna wzięła się pod boki, udając zagniewaną – Wszyscy cię szukamy od samego rana! Gdzie się podziewałeś?
– Taaa… Sorki, za kłopot. Już się biorę do roboty – odparł wymijająco i szybkim krokiem zszedł na dół, zostawiając osłupiałą Rozi samą.
Podczas pracy nie mógł nie zauważyć, że wszyscy przyglądają mu się z niepokojem. Wiedział, że nie zachowuje się tak jak zwykle. Cholera, wiedział o tym naprawdę dobrze! Zacisnął zęby i jeszcze energiczniej zaczął szorować podłogę w stajni. Po prostu nie mógł pozbyć się wrażenia, że koszmar, który mu się śnił, nie był… normalny. Do tego tamten głos. Głos, gdzieś już słyszany. Głos wibrujący w uszach, przyprawiając o nieprzyjemne dreszcze.
-Misiek, chodź mi pomóc z tymi brudami! – zawołała do niego Eva, ciągnąc za sobą dwa ogromne, wiklinowe kosze z ubraniami do prania. Chłopak bez słowa odłożył mop, podszedł do córki Apolla, podniósł jeden z koszyków i zarzucił go sobie na plecy. W milczeniu doszli do pralni, małego pomieszczenia wyłożonego błękitnymi oraz białymi kafelkami, znajdującego się po lewej stronie korytarza, za wszystkimi kajutami. Szybko załadowali całe pranie do pralki. Eva włączyła maszynę, która zaczęła cichutko szumieć. Michael już miał wrócić do swoich poprzednich zajęć, gdy poczuł mocne szarpnięcie za kaptur swojej czerwonej bluzy.
– Nigdzie nie idziesz – powiedziała Eva i wyciągnęła go po schodach na górny pokład.
– Hej! Co ty robisz?! – krzyknął protestująco, próbując się wyrwać. – Przecież sam mogę iść!
– O! To jednak pamiętasz jak się mówi – w głosie dziewczyny można było wyczuć czysty sarkazm. Syn Aresa zrobił urażoną minę i mruknął:
– Bardzo śmieszne.
Stanęli przy burcie, wpatrując się w horyzont. Złoty Piasek przybrał teraz kształt kota i czyścił sobie łapki, opierając się o rozgrzany łeb Festusa Juniora. Nagle zawiał chłodniejszy wiatr. Eva zadrżała i zapięła swoją koszulę w białą, czerwoną i brązową kratę. Po chwili milczenia, odezwała się, jako pierwsza:
– Powiesz mi, co cię gryzie?
Misiek przygarbił się i położył przedramiona na barierce statku. Westchnął. Nie było sensu dłużej milczeć, ani udawać, że nic się nie dzieje.
– To… ciężko wyjaśnić.
– Zawsze warto spróbować.
„Jak zwykle, nie odpuści” – pomyślał.
– Masz takie coś… – zwrócił się do niej, patrząc jej w oczy – …czego boisz się najbardziej na świecie? Coś, co sprawia, że paraliżuje cię strach?
Eva zamrugała kilka razy, nie wiedząc, co odpowiedzieć. W końcu skinęła powoli głową.
– Ostatniej nocy miałem sen. Zupełnie inny niż wszystkie dotychczas. Był… nawet jak dla herosa… no… dziwny! – Misiek spuścił powieki, odwracając twarz. – Śniło mi się, że mnie znienawidziłaś! Ty się mnie bałaś! Krzyczałaś, że cię skrzywdziłem! Nie mogłem tego znieść… Myślałem, że tam umrę z rozpaczy!
Eva posłała rudzielcowi smutne spojrzenie. Złapała go za rękę, ale pozwoliła mu kontynuować:
– Potem widziałem waszą rozmowę, kiedy byłem nieprzytomny, no wiesz, po walce rok temu… – zerknął ukradkiem na blondynkę, która wydała mu się spięta.
– Więc słyszałeś? Słowa Chejrona? – wyszeptała. Michael przytaknął i Eva przygryzła dolną wargę.
– Wybacz, nie potrafiłam ci tego powiedzieć! – wydusiła z siebie w końcu.
– Nie przepraszaj, nie masz za co. Podobno o mojej rodzinie często tak się mówi.
Córka Apolla otworzyła szerzej oczy, ale Misiek nie zamierzał tego wyjaśniać. Nie potrafił o tym mówić, nawet Evie! To było dla niego zbyt osobiste.
– Czyli, to cię tak dręczy przez cały dzień?
– Bo to nie było normalne!
Na kilka sekund zapadła grobowa cisza. Eva westchnęła cicho i zbliżyła się do chłopaka.
– Ty zdradziłeś mi swój sekret, …więc ja zdradzę tobie swój…
Sięgnęła za top, wyciągnęła za łańcuszek wisior w kształcie słońca i położyła go sobie na dłoni.
– Dostałam to od ojca, zanim wyruszyliśmy na misję. Powiedział mi wtedy, że dzięki niemu odnajdę w sobie siłę. Że posiadam więcej mocy, niż sądzę. Zaczynam podejrzewać, że ma to jakiś związek ze słońcem… Ale chcę się o tym przekonać sama. Dlatego… – podniosła wzrok na Miśka. – Proszę cię, byś nie mówił o tym pozostałym.
Chłopak uśmiechnął się powoli, aż wyszczerzył wszystkie zęby.
– Jasna sprawa, malutka – obiecał, przygarniając ją do siebie, a córka Apolla oparła głowę o jego ramię.
– Dobrze – Evie wyraźnie ulżyło. – To teraz chodźmy powiedzieć reszcie o twoim koszmarze. Synowi Aresa opadła szczęka.
– A…a…ale!
Eva spojrzała na niego z ukosa.
– Jeszcze się nie domyśliłeś? Sam mówiłeś, że to, co widziałeś nie było normalne. W dodatku tylko jedna osoba mogła wiedzieć o twoich największych lękach. Tylko jedna osoba ma dość mocy, by przekształcić je w koszmar…
Wtedy go olśniło. Głos, który słyszał. Jego właścicielem był…
– Pitch Black!
Herosi siedzieli lub stali na górnym pokładzie, tam gdzie wcześniej rozmawiali Misiek i Eva. Usłyszane przed chwilą wieści, nie napawały ich optymizmem. Syn Aresa oparł się plecami o maszt, obserwując przyjaciół. Jack naciągnął na głowę kaptur swojej granatowej bluzy, jak zawsze, kiedy się martwił. Ginny intensywnie nad czymś myślała, nawijając na palec kosmyk blond włosów. Jamie położył dłoń na łbie Festusa i patrzył w dal. Rozi siedziała na burcie, machając nogami z wzrokiem wbitym w ziemię. Tylko Eva stała na środku, z założonymi rękami.
– Dobra! – zawołała nagle Ginny. – Plan Pitcha jest jasny. Chce wykorzystać nasze słabości, manipulując nami poprzez koszmary. Zależy mu, żebyśmy się poddali jego woli i wykonali całą robotę, odnajdując Pałac Snów za niego. Ale Chejron mówił, że Pitch pragnie uwagi, więc zapewne będzie się nami bawił, będzie nas ścigał i atakował.
– Czyli całość skupia się na tym, żebyśmy pokonali swój własny strach – stwierdziła Rozi.
– Dokładnie.
Nagle Jamie gwałtownie zadarł głowę do góry.
– To niemożliwe!
Było już jednak za późno. Sześć postaci, otoczonych przez czarno-szarą mgłę, wylądowało miękko na Argo II. Ubrani w czerń, ze śmiercionośną bronią w rękach. Misiek poczuł, że coś się w nim obudziło. Moc, której już kiedyś doświadczył. Gniew, nienawiść, wściekłość, wszystkie te uczucia ożyły w nim ze zdwojoną siłą. Od razu rozpoznał intruzów, tak jak i jego przyjaciele. Rzymianie, z którymi zmierzyli się przed rokiem, by Jamie mógł wypełnić swe przeznaczenie. Byli to: Amanda, córka Bachusa o niemożliwie fioletowych oczach i jasnych włosach; John i Samanta, czarnowłose bliźniaki od Merkurego, które Misiek porównywał do lisów;. David, syn Bellony, którego oczy przypominały szczurze ślepia; Brandon, syn Wulkana. Na jego widok, Michaelowi pięści zacisnęły się same, a krew zagotowała. I oczywiście był jeszcze Adam, syn Erebu. Właśnie ten ostatni odezwał się do szóstki greckich półbogów:
– Dawno się nie widzieliśmy. Chyba właśnie to powinienem powiedzieć, nieprawdaż?
Znasz moje zdanie na temat swojego opka: naprawdę dobre, czyta się świetnie. Misiek i Eva <333 To fajnie, że opowiedziałaś trochę historii Miśka. A może zrobiłabyś tak z naszym synem Posejdona? Bo ja go i Jami'ego bardzo lubię, a znając życie nie tylko ja XD
Czekam na powrót PB O.O
Tak, będzie trochę o ich życiu i dziewczyn również Wszystko mam zaplanowane, powoli będę wprowadzać te wątki, ale musicie uzbroić się w cierpliwość 😉
O mój Boże ;__; Prawie się poryczałam, jak Eva wrzeszczała do Miśka, że go nienawidzi! Czo ty ze mną robisz ;___;
W każdym razie zdania nie zmienię- Misiek i Eva <3 No bogowie, jak ja ich uwielbiam! <3
Hah, Pitch Black mówisz? No no, coś się kroi. I właśnie z tego powodu- pisz! Czekam strasznie niecierpliwie na cd 😉
PS. Dostałam od Ciebie dedykację, mogę umierać w spokoju :')
PSS. Misiek i Eva <3
A więc tak… No cudnie. Kira, kochana, twoje opka są dla mnie wyjątkowe, bo po pierwsze masz idealną fabule i akcję a po drugie, styl jakim piszesz jest boski. Przysięgam, najlepszy jaki czytałam jesteś mistrzynią równowagi pomiędzy dialogami a opisami, niczego nigdy nie jest za mało albo brakuje. I nawet czasem jak nie idzie mi pisabie odpalam jakikolwiek twój rozdział i po prostu czytam jeszcze cfr az by przypomnieć sb jak pisać się powinno. Chylę czoła na prawde.
PrzepraszamZa błędy ale cierpie na brak chwilowo kompa
+ Miiiiisieeeeeek <3 to jest dusza tego opka słowo xddd jezuuu a jak evans go prawie zabiła ;_; ten sen o.o
* czytam jeszcze raz aby
No i dziękuję za dedykacje oczywiscie ^^
Arcydzieło 😀 😀 😀 Osobiście dołączam się do prośby Carmel, chętnie poczytałabym więcej o Jacku <3