Ostatni rozdział. Teraz tylko Epilog i koniec :*
Podziękowania i pożegnania zostawiam sobie na Epilog, ale na razie chciałabym tylko oznajmić, że nie napisałabym niczego, bez waszych komentarzy i tego, że pisaliście mi, że lubicie moje wymysły i bohaterów. To było tak budujące, że przez te dwa lata postanowiłam na prawdę pisać Dziękuję wam, bo na prawdę to kocham a dzięki wam mam w sobie taką odwagę.
Szczególnie dziękuję i ten rozdział dedykuję:
Piper77, bo ona najdłużej mnie wysłuchiwała i poprawiała oraz zawsze dopingowała parringowi Mikandzie (Mike i Miranda) a potem też Miktanowi (Mike i Nathan) ;_; (i tak cię kocham Piper :* ), carmelkowi, bo tak jak ona to nikt mnie nie poprawiał i dla mnie wyszukiwał tyle kolorków na powtórzenia :3, Hestii, bo to z jakiegoś dziwnego powodu po jej komentarzach miałam kiedyś łzy szczęścia w oczach i to na jej komentarze zawsze czekałam oraz Kirze, bo to jedna z moich ukochanych pisarek na RR i to zaszczyt, że czytała to opko.
to teraz czytajcie 😀 i komentujcie!!!
[Mike]
No teraz to już kurde przegięli.
Jane. Ona nie może zostać martwa. No po prostu nie może! Po pierwsze, jak tak się stanie, Miranda znów popadnie w obłęd i znając ją, po raz drugi się zabije. Po drugie, ostatnie pół roku życia spędziłem myśląc tylko o tym, jak je wyciągnąć z tego Podziemia, a teraz, kiedy wreszcie to się udało, wszystko ma się zawalić. Po trzecie, nie podoba mi się ten pomysł, bo tak. A po czwarte, mimo, że bywa paskudna, wredna i nie do zniesienia, to zawsze będzie dla mnie wkurzającą młodszą siostrą i nie ma szansy, bym ją zostawił na pastwę śmierci.
– No chyba was powaliło- odrzekłem, automatycznie, nie do końca świadomy tego co mówię. Penelopa zmarszczyła tylko brwi, ale nim zdążyła powiedzieć coś o moim słownictwie, Nathan ruszył do przodu.
Chłopak szedł przed siebie, kierując się prosto pod tron Hadesa. Miał zaciśnięte usta, szedł wyprostowany i co dziwne nie wyglądało to sztucznie. Poruszał się szybko, więc kiedy zdałem sobie sprawę, że to się źle skończy, Nathan już prawie dotarł pod tron boga Podziemia.
– Stary, nie tak!- jęknąłem, zaczynając go gonić i zostawiając Mirandę samą, obok Penelopy.
Jednak zanim go dopadłem, Nathan stał już pod tronem i w jednej sekundzie patrzył się wściekle na Hadesa, a w drugiej trzymał swój miecz w obu dłoniach i z furią wbijał go w stopę boga.
Hades fuknął zdenerwowany, ale Nathan dalej, jakby to miało w czymś pomóc, znajdował się } obok jego tronu i raz po raz wbijał całe ostrze pomiędzy rzemienia boskich sandałków Hadesa, że aż złoty ichor wypłynął dość pokaźnym strumieniem. Wymagało to dość sporej siły, nie powiem…
– Mind, uspokój się chłopcze!- zawołała Hera, zerkając na niego z oburzeniem.- To naprawdę niedorzeczne…- zaczęła, ale nikt jej nie słuchał. A przynajmniej ja, więc nie pamiętam, co tam gderała.
Kiedy dogoniłem go, natychmiast chwyciłem za ramiona i wyrwałem mu broń z dłoni. Chłopak nie stawiał zbytnio oporu, a gdyby stawiał, to szybko bym go nie rozbroił, to było widać na pierwszy rzut oka, że Nathan jest ode mnie o wiele silniejszy. Teraz zaczął drzeć się na Hadesa, wyzywając go od wielu ciekawych istot, potworów i innych, których tu nie powtórzę, ze względu na kulturę językową. Bogowie patrzyli na nas, choć bardziej na Nathana, jakby się urwał z choinki. Cóż, rzeczywiście, osiem razy mniejszy człowieczek przeklina jak szewc i wrzeszczy na boga umarłych. Jednocześnie odważnie i dość głupio.
– Ty durny, powalony cwelu, nie masz za grosz honoru, do tego…
– No, z szacunkiem do boga- przerwał mu w końcu Hades i pstryknął palcami.
Obaj z Nathanem polecieliśmy dwa metry w tył, jakby odepchnęły nas niewidzialne ręce i z cichym dudnieńciem upadliśmy na podłogę. Od razu rozbolało mnie kolano, ale mimo to spróbowałem usiąść. Miranda zjawiła się obok mnie, pomagając mi wstać. Rozejrzałem się, ale Nathana nie było już obok mnie. Wściekły, stał przede mną i z furią wpatrywał się przed siebie.
– Mind, naprawdę nie rozumiem, czemu nie załatwisz tego kulturalniej.- Atena patrzyła na niego spokojnie. Nathan tylko ze świstem wciągnął powietrze i spojrzał na nią tak, że chyba aż jej sowa by odleciała, gdyby tu była.
– Kulturalniej?!- powtórzył wściekły nie dowierzając własnym uszom.- Kulturalniej?! Po to zawalałem, do tego śmierdzącego Podziemia, na cholerę wskoczyłem do Styksu, po co denerwowałem się, martwiłem się, tęskniłem!? No po co? Po to, żeby ona na świętą fujarkę Dionizosa ożyła!- wrzasnął.
– No bez przesady- mruknął Dionizos, ale nikt go nie słuchał.
– Mój drogi, herosi umierają codziennie- zaczęła Artemida.- Jane, niestety już nie stanowi wyjątku, tak jak jej siostra. Ożywienie jej, byłoby… no cóż. Przekrętem.
Spojrzałem na Mirandę z obawą, że moja ukochana zaraz oznajmi, że nie chce być wyjątkiem i woli znowu umrzeć. Ta jednak ściskała moją dłoń i ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w każdego boga. Jej palce, ściskały moją dłoń tak mocno, że aż knykcie jej pobielały.
Chciałem zacząć wrzeszczeć na nich, jak Nathan, kłócić się, że to nie fair. Jednak nie potrafiłem nic powiedzieć. Jedyne, co rozumiałem, co wiedziałem, to było to, że oni nie zamierzają oddać nam naszej Jane. Tej chorej wariatki, która dzień za stracony uważała taki, w którym nie kopnęłaby mnie swoim glanem, nigdy nie robiła tego, czego od niej oczekiwano i zawsze miała do powiedzenia więcej niż powinna. To było tak cholernie nierealne, że aż nie chciałem w to uwierzyć.
W takich momentach wszystko jest ważniejsze, do porządku i prawny. Coś w mojej głowie darło się, że Artemida ma rację, że umarło już tysiące herosów. Jednak, każdy tak uważa, że ten jeden heros, jest inny niż ten tysiąc. I że akurat, ten jedyny, szczególny półbóg powinien mieć prawo ożycia. Bo jak się kocha takiego herosa, to nagle on w twoich oczach ma inne prawa.
Właśnie. Jane takie prawa powinna mieć.
Ona jest przecież wspaniała. Może bezczelna, ale zawsze poprawiała humor, tą bezczelnością. Może podła i chamska, ale przynajmniej szczera. Może przez pewien czas się nie dogadywaliśmy, ale jednak traktowałem ją i nadal traktuję jak młodszą siostrę. Więc powinna ożyć. Powinna, bo ja tak chce. Chociaż, moje zdane na Olimpie nie było zbyt ważne. I ja to wiedziałem.
Nathan chyba też, bo z impetem opadł na podłogę i oparł głowę na kolanach, które trochę podkulił.
– Jesteście najgorszą rzeczą, jaką spotkałem- oznajmił głosem, pozbawionym emocji.
– Muszę się z nim zgodzić.
Miranda uśmiechnęła się sztucznie i rozejrzała po sali. Wszyscy bogowie spojrzeli się na nią, a ona nadal się delikatnie uśmiechała. Wyglądała jakby wiedziała co robi, kiedy ja jedynie miałem ochotę usiąść obok Nathana i siedzieć tam obrażony na wszystko i wszystkich.
– Wiesz, Hillewy, nie wiem, czy powinnaś sobie na takie stwierdzenia pozwalać- powiedziała powoli Hera.
– No tak. Pomińmy to, że niektórzy z was traktowali moje życie jak przedmiot, to i tak, nie macie za grosz rozumu.
– Czy tylko ja mam dość tych kretynów?- warknął Ares, posyłając naszej trójce złowrogie spojrzenie.- Jak leszcze chcą być razem, to w czym problem? Cała czwórka do Hadesa i problem z głowy- nie będą marudzić.
– Chodzi mi o to, że zapominacie już o tym, co miało miejsce bardzo nie dawno. Czy waszym ostatnim problemem, nie był przypadkiem Obóz Wygnańców, pełen zbuntowanych herosów, którzy was nienawidzili?
– Owszem, ale to już sprawa zamknięta- odrzekł Hefajstos, ziewając. Ci bogowie, to serio bezczelni są…
– Dzięki nam, tak na marginesie- wtrąciłem, ale Mir udała, że mnie nie słyszy
– To nie wiem, czy ktoś pamięta, ale Nathan był wśród nich- zauważyła Miranda.- A jeżeli będziecie traktować nas nadal przedmiotowo, to ja bym się nie dziwiła, jak za kilka lat zawiążemy koalicję i się zbuntujemy- stwierdziła kiwając głową.
Nathan uniósł głowę i spojrzał w górę na Hadesa. Nie wiem, jak on to robi, ale w ciągu minuty się zmienił. Nie wyglądał już, jakby przebiegł maraton, tylko teraz wyglądał, jakby ktoś spalił mu mieszkanie, zabił całą rodzinę i nie chciał zafundować fryzjera. Oczy świeciły mu się niebezpiecznie, twarz zrobiła się dosłownie biała, co kontrastowało z ciemnymi cieniami na policzkach oraz pod oczami.
– Wiesz, ty serio jesteś najgorszą szują, jaką znam. Dobrze ci tak, że gnijesz w tym spie…- zaczął, ale nagle zaniemówił i tylko otwierał i zamykał buzię, nie wydając z siebie żadnych dźwięków. Wściekły, rozejrzał się, aż odezwała się bogini w zielonej szacie.
– Sądzę, że trzeba oduczyć tego młodego kawalera pewnego słownictwa- stwierdziła Demeter kręcąc głową z dezaprobatą i ze zniesmaczoną miną. To ona przed chwilą pstryknęła palcami, magicznie uciszając syna Hypnosa. Choć nie na długo, bo Nathan zerwał się z podłogi i wrzasnął:
– Wy cholerni, zapatrzeni w siebie i swoją boską dupę, niezważający na innych! Was chyba coś boli! Nie możecie tak robić, kurde, okej?! Jane. Ma. Ożyć. Już! Teraz!- wydarł się Nathan, ale chyba na nikim nie zrobiło to wrażenia.
– Mind, do prawdy, myślałam, że jesteś bardziej opanowa…- zaczęła Atena, ale nie dokończyła, bo Nathan zerwał się na równe nogi i popatrzył na nią jakby miał ochotę ją zatłuc. Cóż, tu akurat bym go nie zatrzymał, może nawet pomógł…
– To źle myślałaś! Myślałaś sobie, że dwóch herosków, pójdzie sobie do tego zasra…
– Mind!
-…Hadesu, gdzie odwali czarną robotę, tylko po to, żebyś się czuła się oszukana przez Hadesa i znowu mogłabyś się panoszyć tym, że miałaś racje?!- wyrzucił z siebie.
Uuu ale jej pocisnął. Cóż, to było bezczelne ze strony Nathana, wiec jestem po jego stronie. A poza tym, to co się działo wokół, to było jak jakiś powalony koszmar. Myśl, że nie uda nam się wyciągnąć Jane z tego piekła, że nie możemy już nic zrobić, była straszna. Nie myślałem o tym, że wielu herosów umarło, że wielu straciło bliskich i też chciałoby ich ożywić. Nie. Ja chciałem tylko ożywić Jane. Walić innych, Jane jest na specjalnych warunkach!
Nathan stał nie ruchomo, patrzył się z wyrzutem na podłogę przed sobą. Wyglądał na mega wnerwionego, czemu się nie dziwię. Nie wiem, czy to możliwe, ale nagle się postarzał…
– Mike, zrób coś- jęknęła Miranda, ściskając moją rękę i patrząc na mnie błagalnie.- To nie jest możliwe, coś musi dać się zrobić. Proszę. Ja nie mogę…Za dużo tego. Błagam cię, zrób coś.
Popatrzyłem na nią przerażony, rozdarty, ale jednocześnie próbowałem wyglądać dzielnie, żeby nie pomyśleli sobie, że jesteśmy banda pomylonych dzieciaków z autyzmem.
Jasne Mike, zrób coś. Powiedz coś, co sprawi, że Jane ożyje. Bo umarła. I nie da się nic zrobić. Ale nie Mike- ty musisz coś zrobić. Kurde, łatwo powiedzieć.
[Jane]
O ja nie mogę, super! Musiałam dać się zabić, co? Nie no, genialnie! Oczywiście to moja wina, jak zawsze!
– Boże, co ja zrobiłam- jęknęłam, patrząc na zrozpaczonego Nathana, który darł się właśnie na Atenę. Hehe, dobrze jej tak.
– Nie martw się duszko, to nie twoja wina- uspokoiła mnie Hestia uśmiechając się trochę szerzej i przenosząc na mnie, swój ciepły wzrok.- Śmierć nie jest winą ginącego, chyba, że chcesz umrzeć.
– Nie byłam samobójcą- szepnęłam nieprzytomnie wpatrując się w jego bladą twarz i czarne cienie wokół powiek.
– Właśnie. Więc nie obwiniaj się o nic.
Łatwo powiedzieć. Ale to jednak przeze mnie Miranda już raz chciała umrzeć. To przeze mnie, Nathan i Mike, zeszli do Hadesu. To przez moją głupią omyłkę, przez ten cholerny otłumiacz umysłu, jakim był eliksir Emily a potem cukierki, wszyscy teraz cierpią. A ja co? Mogłam jedynie patrzeć jak Miranda robi się blada, jak chwyta się ramienia Mika, żeby nie upaść. Jak Mike, wytrzeszcza oczy, jak doskonale na jego twarzy widać było szok i przerażenie.
A Nathan? Czemu on? Czemu w ogóle on musiał się pojawić, co? Gdyby nie ja, nie cierpiałby. Czy cierpi? Oczywiście, przecież widziałam i słyszałam jak darł się na wszystkich. Jak wyzywał Hadesa, jak bezsilnie usiadł na środku sali, kompletnie załamany. I jaki z tego wniosek? Może byłoby im prościej, gdyby nie ja, co?
A teraz cała trójka, chyba jedyne osoby na tym powalonym świecie, o których mogłabym powiedzieć: „Hej, na nich to mi jednak trochę zależy!”, stali tam i nie wiedzieli co robić.
Też nie wiedziałabym. Według cyklu życia, umarłam. Nie ma ratunku. Wiele osób przede mną umarło- jakoś żadnej nie wskrzeszano, bo trzech herosów tak chciało. A więc czemu ze mną miało by być inaczej?
– Umrę na zawsze, prawda?- zapytałam, bardziej siebie niż Hestii, jednak bogini mi odpowiedziała.
– Jeżeli w coś mocno wierzysz, to zwykle staje się prawdą. Wiara może wszystko.
– Aha, czyli nie ma dla mnie ratunku- prychnęłam pod nosem, tak, żeby bogini nie usłyszała.
Zrozpaczona przeniosłam wzrok na Nathana. On płakał. Ewidentnie, widziałam, jak ukradkiem ociera oczy wierzchem dłoni, jak mruga, żeby łzy nie poleciały mu na policzki. Straszne. Co rozpacz robi z ludźmi. Jak bardzo ich niszczy, jak bardzo ich zabija.
– Starczy!- Jedno słowo, wypowiedziane niezbyt głośno, a nagle wszyscy ucichli.
Mike przestał się targować o moją duszę. Zdesperowany, właśnie oferował, że przez osiem lat, będzie malował paznokcie Afrodycie, która chichocząc dokładała jeszcze masarz stóp i strzyżenie jej ukochanego pupilka, czyli jakiegoś tam mopsa. Jeżeli w taki sposób bym się ożywiła, to chyba dla dobra Mika popełniłabym samobójstwo, byle by nie skazywać go na takie tortury. Jedna teraz wszyscy ucichli. Spojrzenia wszystkich bogów i naszej czwórki oraz Penelopy padło na Persefoną, która przed chwilą się odezwała.
– Jane powinna ożyć- oznajmiła żona Hadesa.
Ojej, nagle tak mi się przykro zrobiło, no bo wiecie, jak próbowała mnie uczesać, to zbiłam wszystkie flakoniki perfum jakie stały w pobliżu, natomiast gdy chciała bawić się w stylizowanie mnie, czyli wciskanie w dziwne sukienki, to omal jej nosa nie złamałam… A teraz ona po mojej stronie. To miłe, no miłe. Szkoda, że nic nie znaczące.
– Ależ Persefono- odezwał się Zeus.- Nic nie jest za tym argumentem, więc…
– Jest- ucięła krótko córka Demeter po czym bezsilnie wypuściła powietrze z płuc.- Jest i to dużo. W śmierć Jane Hillewy ingerował Hades.
Jeżeli wydawało mi się, że przed chwilą było cicho, to pomyłka. Teraz, to dopiero było cicho.
– Jak to?- wykrztusiła Miri. Kurczowo ściskała ramię Mika, który wyglądał nad zwyczaj inteligentnie z wytrzeszczonymi oczami i niedomkniętą buzią.
– Persefono, nie powin…- zaczął Hades, ale jego żona, nawet na niego nie spojrzała.
– Powinnam, bo mnie też żeś wykiwał, dla tego siedzę w tym gnijącym podziemiu co pół roku- prychnęła.- Choć i tak, mój drobi, bardzo cię kocham. Po prostu jestem mściwa.
– Tak trzymaj córuś!
– Demeter, proszę cię- jęknął Hades, chowając twarz w dłoni.
– Kiedy umarła Emily Castellan, Hades nie chciał pogodzić się z tym, że ta umowa była błędem, że nie dość, że źle oskarżył Hermesa, to jeszcze złe dziewczynki uśmiercił i musiał im zwrócić życie, a do tego chodził wściekły, że Atena, znów będzie się wywyższać- powiedziała Persefona, trochę melancholijnym i bezbarwnym tonem.
Bogini mądrości wzruszyła urażona ramionami i oparła się o swój tron, uważnie przyglądając się Persefonie.
– Więc wymyślił, że jeżeli Jane umrze, to już coś zyskał. Bo jakby dowiedziono, że Hermes nie ukradł Kwiatu Persefony, to zostałby z niczym. Więc postanowił zabić Jane albo Mirandę.
Uniosłam zdumiona brwi. Oj wujaszek, coś mi się wydaje, że nasze relacje się ostro pogorszyły…
– Więc, kiedy wszyscy myśleli, że Emily umarła, Hades zwrócił jej życie, na trzy sekundy, żeby mogła w ostatnim momencie, wbić miecz w żebra Jane i ją zabić.
O mój Boże. To dlatego… Nie dlatego, że nie trafiłam. To dlatego, że ona umarła, ale potem znowu ożyła. Ha, plus jest taki, że nadal mam dobrą formę!
Ale tak to…CO?! Jak tak można! Okropność!
Myślę, że Miranda podzielała moje zdanie, bo gdy tylko to usłyszała, zrobiła się czerwona na twarzy.
– Czyli dlatego, przez pół roku, siedziałam w tym pałacu, bez nikogo oprócz Jane, po to, ryczałam co noc, po to, zdecydowałam się na samobójstwo, zostawiłam wszystko, UMARŁAM, dlatego, że ty zachciałeś sobie zwrócić życie tej suce?!
– No, no, Mirando, teraz ty?- fuknęła Hera.
Hades uśmiechnął się przepraszająco i wzruszył ramionami. Persefona również uniosła kąciki ust, w cynicznym uśmieszku.
– Zaraz- odezwał się w końcu Nathan.- Czyli ty wiedziałeś, że Hermes nie zerwał Kwiatu?
– Owszem- potaknęła Persefona.- Wiedział, bo mu powiedziałam. Kwiat Persefony, jak nazwa wskazuje, jest mój, więc jednak mam coś do gadania, nie uważasz? Wiedziałam, że Hermes go nie zerwał, bo pamiętałam, jak piętnaście lat temu, zerwał go ten młodzieniec, który się pojawił na mojej dłoni. Wyczułam to tak jak wyczułam, że Abreem go zerwał.
Nathan popatrzył się osłupiały na Królową Podziemia, nie wiedząc co robić.
– A czemu to mówisz?- zapytałem w końcu.
– Bo jest zazdrosna- oznajmił niespodziewanie Hades, podnosząc wzrok.- Jest zazdrosna, o kobietę, która kiedyś kochałem.
Wujaszek wyglądał jakby to już nie robiło mu różnicy. Siedział naburmuszony ale też trochę zblazowany, jakby miał to całe zebranie już totalnie w nosie i chciał mieć to już za sobą.
Ocho, robi się dramatycznie. Proponuję pogawędki na potem, a teraz bardzo bym chciała móc ożyć. Kto jest za? O, ja! No, to ciach- ożywcie mnie.
– Owszem- Persefona z satysfakcją kiwnęła głową.- Nie przypadkiem akurat Hermes został oskarżony o kradzież. To mógłby być każdy. Hades po prostu chciał Oliwię Hillewy.
– Czuję się jak w ‚Modzie na Sukces’- jęknął Nathan, przeczesując dłońmi włosy.- To jest core, wiecie o tym, co nie?
Co… O fuuu… No proszę, to jest jednak moja matka, choć w życiu jej nie widziałam, no ale weźcie… Wujaszek i mama… łe, no błagam!
Miranda miała chyba podobne odczucia, bo skrzywiła się i z pogardą spojrzała na Hadesa.
– W takim razie, żeby już nie przedłużać, bo mam was wszystkich dosyć- odezwał się zeus- głosujmy. Kto jest za przywróceniem Jane życia, bo przyczyna śmierci była nie słuszna?
Persefona, Demeter, Posejdon, Hermes, Atena, Hefajstos, Apollo, i Dionizos unieśli ręce.
– A kto jest przeciw, uważa, że to śmierć jak każda inna? Hadesie, bracie, ty nie głosujesz- westchnął Pan Niebios, kiedy Władca Podziemi błyskawicznie uniósł rękę.
Tym razem dłonie podnieśli Ares, Hera, Artemida, Afrodyta, która rzuciła uwagę, że w takich butach i tak nigdzie bym nie zaszła w życiu oraz Zeus. Jednak, to nadal wskazywało na to, że…
– Jane Hillewy. Bogowie zadecydowali, że znowu możesz żyć.
Nie wiem czy się cieszyć, czy ryczeć i dzwonić na policje, że chcesz mnie zabić. cieszę się bo Jane żyje *-* Omnomnomnom biedny Nathan (to takie słodkie) ^^ I cieszę się, ze teraz będą żyli długo i szczęśliwie… BO BĘDĄ I TY JUŻ TEGO NIE ZMIENISZ!!!!
Ale płakać bo to już KOOONIEEEC ;-; Dwa lata to pisałaś. Dwa całe lata. I przez dwa lata stworzyłaś bohaterów, którzy są dla mnie jak bohaterowie innych książek, pojawiają się w moim życiu i tu zostają. (tak bardzo stara panna za książkami). Do tego no weź… Ja się przywiązałam do mojego Mika i Mirandy D: Albo do Jane i jej glanów (*–*) i nawet nie wiesz, jak bardzo to zostaje w moim życiu xD To tak jak przeczytasz serio dobrą książkę i potem nie możesz przestać myśleć o niej i jej bohaterach.
Ann24- stworzyłaś wspaniałą historię, wykreowałaś genialnych bohaterów. Każdy ma własne wartości i każdy myśli inaczej. A napisała to jedna osoba, która ma pewnie jeszcze inne wartości a jej myślenie jest niepojęta, bo zdołała je tak bardzo podzielić i poprowadzić te postaci.
Czapki i tiary z głów, drodzy państwo.
Jak napiszesz książkę, kupię ją jako pierwsza.
i teraz mg to powiedzieć w prost i otwarcie- jesteś moją ukochaną pisarką na tej stronce, i według mnie jesteś najlepsza Przepraszam innych, ale to moje skromne i nic nie znaczące zdanie :p
Grupowa Team Leo :*
PS Czkam na epilog *-* nie mg się doczekać co wymyślisz ^^ Wielkie Party z okazji ich powrotu :3
I co ja mam napisać? Ann doprowadzisz mnie do… do… no sama nie wiem… obłędu! Grupowa napisała Ci już tyle cudownych rzeczy, ale ja też muszę coś dorzucić od siebie 😉 Masz niezwykły talent. Twoje postaci są fenomenalne. Doskonale wiem jak opisać każdego z nich, wykreowałaś ich doskonale. Cały Twój pomysł na to opko! Piszesz, że to zaszczyt, że czytam Twoje prace. Dziewczyno, jak mogłabym tego nie czytać?! Przecież jest to jedno z moich ulubionych opowiadań. Serce mi się kraje na myśl, że to już koniec. (Epilog ma być epicki, bo jak nie, to ukatrupię i będziesz siedzieć w Podziemiu dopóki nie wyślemy misji ratunkowej XD) Mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać i już wkrótce będę mogła z niecierpliwością wyczekiwać Twoich prac.
Jesteś cudowna i masz o tym pamiętać!
PS. Bardzo dziękuję za dedykację :*
Nie czytałam tego opka od początku, zaczęłam w zeszłym roku, ale mam do niego bardzo wielki sentyment. Pokochałam je! Pierwszym opowiadaniem, które tu przeczytałam W CAŁOŚCI (nie licząc oczywiście jednoczęściówek i opek, których nie chciało mi się dalej czytać, bo mi się znudziły itd.) była „Opowieść o Herosie” z marca, a gdy zobaczyłam tego samego dnia Twoje poprzednie opowiadanie, po prostu musiałam je przeczytać i naprawdę mnie wciągnęło!
Jak pewnie się domyślasz, największą sympatią darzę Jane, bo przypomina mi mnie, automatycznie się z nią utożsamiam, ale reszta bohaterów też jest cudowna!
Historia jest niesamowita, aż żal mi się z nią rozstawać… <333
A co do Epilogu: Ma być szybko i ma być super! Ojj… nie mogę się doczekać! AAAA!
Serio, jesteś niesamowita, a ja mogę się jedynie wzorować 😀
No już po prostu nie wiem, co jeszcze napisać…
Jane <333
No wiesz co, ja zaraz będę ryczeć… Ty tak nie możesz! Ja nie chcę skończyć czytać opowiadań o Mike, Mir, Jane, Nathanie… Nie chcę! K O C H A M twoich bohaterów, to jak ich wykreowałaś! Uwielbiam twój styl pisania! Jesteś nosz, przecudowną pisarką i normalnie masz pisać mi tu natychmiast książkę, którą przeczytam na pewno!
No dobra, to idziemy do tego rozdziału…
Zauważyłam, że w jakiejś części tego rozdziału po prostu nie napisałaś Zeus z dużej litery, ale to pewno, bo się śpieszyłaś.
No i nie zauważyłam żadnych błędów // jak zawsze… //
Jak zawsze piszesz emocjonalnie, twój czytelnik może no… wcielić się w twoją postać, może czuć co to ona i wgl… Bosko to wymyśliłaś no! Nie spodziewałabym się, że Hades pokochał Oliwię i to z kwiatem Persefony… Oj no, masz za boskie pomysły!
Masz szczęście, że wymyśliłaś sposób na ożywienie Jane…. Jakbyś nie zrobiła tego to musiałabyś znosić wieśniaków pod domem, w tym mnie… XD No w każdym razie…
Czekam na epilog! (MUSI BYĆ EPICKI, OKAY?) Trzymam kciuki za Mikandę i Jathanie (Jane i Nathan XD). <3
Całuski,
Annie
Nie… To niemożliwe! NIE SKOŃCZYSZ TEGO! NIE MOŻESZ! To jest okrutne ;_; .
Kocham Twoich bohaterów, każdego bez wyjątku i Jane, i Mir, i Mika, i Nathana, każdego bez wyjątku, każdego tak samo!
Napiszesz kolejną serię o nich, prawda? PRAWDA?
Nie zrobisz mi tego! Nie!
Twój styl po prostu zachwyca… Jest cudny i strasznie wciąga.
Co do rozdziału… Nawet nie mogę go skomentować… Zbytnio się nim przejęłam.
Więc nadal będę Cb komplementować, abyś napisała jeszcze jedną serię ;-;
Pomysł na to opko był taki wyjątkowy, że od razu je pokochałam, od pierwszego rozdziału, zdania, słowa, czy litery! Nigdy bym na takie cudo nie wpadła…
Trzymam kciuki za bohaterów i za Cb, czekając na epilog, który ma mnie zachwycić! Co niewątpliwie zrobi.
Jeśli napiszesz książkę, na pewno ją kupię w ekspresowym tempie i stanę się Twoją zagorzałą fanką <3
Nie chcę się rozstawać z tą historią, była jedną z pierwszych jakie tu przeczytałam… Trwałam przy niej od początku do końca, śmiałam się przy niej i płakałam… Nadal do mnie nie dociera, że chcesz to skończyć… Będę tęsknić za moimi ukochanymi bohaterami ;_;
Już tęskniąca, Amadea <3
Moja pierwsza reakcja: Jeeeej, jest kolejna część Bliźniaczek. Juhu!!
Druga reakcja: Nieeee, to niemożliwe, to nie może być koniec!!
A trzecia reakcja: To jest CUDNE!!
Ty chyba sobie żarty stroisz! Nie możesz skończyć tego opka. *siada w kącie i ryczy*
Dobra, a przechodząc do opka – jest CUDNE, WSPANIAŁE. KOCHAM Masz świetny styl.
I mam WIELKA nadzieję, że stworzysz kolejną serię. Błagam.
Gdzieś w tam zauważyłam jedna literówkę, ale już nie wiem gdzie ona jest. XD
Ale nadal nie mogę uwierzyć, że to kończysz. Że nie będzie już Mirandy, Jane, Mika i Nathana. :c
No, i jak napiszesz książkę to na 100 % kupię. XD
Czekam na epilog, który ma być wspaniały (i na pewno będzie XD)
Pozdrawiam
Inez <3
Cholercia. Jeśli wszyscy takie długie komenty walą, to mi wypada też.
No więc: ten rozdział mi się podoba. Jest ciekawy i ładnie napisany. Dobre oddanie uczuć Nathana, ta jego rozpacz była wręcz widoczna.
No i wiem, jestem mistrzem kolorów. Ale przyznaj, że jest tysiąc razy milej patrzeć na ładne odcienie niż na wytłuszczony, ciemny druk
I tak szczerze? Gdy przeczytałam Bliźniaczki (1), to… nie specjalnie mi się to spodobało (choć początek jak na Tw pierwsze opko był niezły XD). Byłam dość wybredna i mało co komciałam. Patrząc teraz na to przez upływ czasu, jestem niezadowolona, że choć miałam możliwość, to nie czytałam tego na bieżąco. Ale na szczęście nawróciłam się, tak, hurra ja XD
Hmmm. To może ja już skn koment, bo za chwilę przyjdzie mi ochota na większe wyzwania i was zanudzę na śmierć 😀
Ale jeszcze jedna sprawa: w przeciwieństwie do reszty nie bd Cb zmuszała do dalszego pisania…
Po pierwsze: już próbowałam, ale mi coś wytłumaczyłaś
Po drugie: pisanie na siłę jest gorsze niż wszystko inne
Po trzecie: wiem, że to trudne ludzie, ale trzeba uszanować czyjąś decyzję
Całuski, słońce
carmel
Po czwarte: Wiesz jakie plany mame z Piper77 na III serię xddd Miktan ^^
Nie mogę uwierzyć ze to bylo 2 lata temu… Jestes przecudowną osobą i mam nadzieje ze przez jakiś bardzo dziwny zbieg okolicznosci kiedys zobaczysz ten komentarz i sie usmiechniesz (spróbowałabyś nie 😉 ) Ta dedykacja mnie naprawde wzruszyła i to była najpiekniejsza rzecz jaka moglam od kogokolwiek uslyszec Dziekuje ci za to ze mialam okazje chociaz troche poznac osobe z takim wspanialym poczuciem humoru, wyobraznia i sporawym talentem :* Jeszcze raz dziekuje i cudowna jestes <3