Nadrabiam nieobecność 😉
Dedykacja dla Piper77 i carmelka Kocham was dziewczyny xD szczególnie sposób, w jaki wymyślamy tytuł dla naszego wspólnego opka ;’) (czyli- gadamy na każdy inny temat niż nie na ten)
ANNABETH24
Proszę, jak przeczytacie, to napiszcie cokolwiek, będzie mi miło :/
[Jane]
Persefona wyciągnęła dłoń. Stał na niej jakiś mężczyzna, nie wiem, ile mógł mieć lat. Jednak jednego byłam pewna na miliard procent. To nie był Hermes.
Dopiero, kiedy zobaczyłam obcą mi twarz, w niczym nie przypominającą ojca, odetchnęłam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że od pewnego czasu wstrzymuje oddech. Jednak udało się… To nie Hermes, obietnica jest nie aktualna, znowu będziemy żyć… O Boże, to takie porąbane…
– No i teraz wam łyso, co?- zawołał zadowolony Hermes, machając dłonią w stronę dłoni Persefony.- Tym razem, to nie byłem ja!
Persefona opuściła dłoń, a człowieczek od razu znikł. Bogini uśmiechnęła się wesoło i wróciła na swoje miejsce obok męża, oczywiście wcześniej rosnąc. Dziwnie by było, jakby nie urosła. Wtedy mogłaby usiąść jedynie na stopie wujaszka, bo jako mała kobieta była rozmiarów jego kciuka.
– W takim razie, jeżeli to nie był Hermes, musisz bracie zwolnić go z umowy. A jego córkom przywrócić życie- odezwał się Zeus.
Hades wyglądał na zniesmaczonego i bardzo obrażonego. Cóż, wujaszek nie był taki zły, jednak jak demolowałyśmy mu pałacu, to nic nam nie zrobił. Choć próbował, ale bardziej uśmiercić się nie dało. A do żadnych prac niewolniczych nie zmuszał, nie kazał myć podłóg szczoteczką do zębów, tylko podstawowe obowiązki. Ale jednak i tak go polubiłam (choć on mnie chyba nie) i teraz patrząc na jego zezłoszczoną twarz, może i by zrobiło mi się go żal, ale jednak tu chodziło o moje życie!
Bogowie patrzyli się w milczeniu to na Mika, to na Nathana, potem znowu na miejsce, gdzie stała Persefona, aż wreszcie, twórczo, w najlepszym przypadku oglądali swoje paznokcie. Mike uniósł z politowaniem brwi i spojrzał na Nathana, który prychnął coś pod nosem i po chwili głośnio klasnął w ręce, aż wszyscy gwałtownie zwrócili soją uwagę na niego.
– Przepraszam, że przerywam wam tę milczącą wymianę morderczych spojrzeń- uśmiechnął się przymilnie, mrużąc oczy, jednak w jego głosie nie było krztyny uprzejmości, tylko zniecierpliwienie i sarkazm.- A ciebie Dionizosie, że cię budzę, jednak od dłuższego czasu nie jadłem, nie spałem, nie robiłem niczego, nie licząc szukania tego chwastu, więc może moglibyście przestać?- powiedział, zadzierając głowę, wyżej by spojrzeć na Zeusa.
Ten odchrząknął.
– W takim razie ogłaszam, że Hermes jest niewinny.
– To już wiemy- mruknął Nathan, patrząc wymownie w sufit. Zeus spojrzał na niego zdegustowany, ale nie dał się wytrącić z roli, kontynuował, udając, że Dionizos wcale nie chichocze, pokazując Nathanowi gestem, że jest spoko gość i rzucając w jego stronę puszkę coli. Wow, nie dietetycznej!
– A biorąc to pod uwagę, umowa podpisana przez mojego syna i brata, Hadesa, jest nie ważna.
Atena niemal zaśmiała się triumfalnie, ale tylko ograniczyła się do posłania Hadesowi miażdżącego spojrzenia. Kiedy, spojrzałam na ojca, zobaczyłam, że wyraźnie się rozluźnił i jego ruchy zrobiły się bardziej swobodne, nie tak spięte, jak do tej pory.
– W związku z tym zerwane zostaje postanowienie, że Miranda i Jane Hillewy, a dokładniej jedna z nich, miała w wieku 16 lat zejść na stałe do Hadesu- dokończył Zeus, a moje serce zaczęło łomotać jak oszalałe.
Miranda zaczęła nerwowo wybijać nogą jakiś rytm, który odbijał się głucho od ogromnego pomieszczenia, ale pewnie słyszałam go tylko ja, ona i Hestia, która nadal spokojnie się uśmiechała.
– Ale czy ta jedna nie popełniła tak jakby samobójstwa?- odezwała się Hera. – Miała czelność nas o to prosić, więc teraz powinna tam zostać.
Kilka bogów pokiwało nieznacznie głowami, jednak Atena prychnęła oburzona.
– Miranda zrobiła to, bo zabrano jej siostrę! Gdyby nie ta sytuacja, nie robiłaby tego.
– Każdy samobójca zabija się, bo ma „jakaś sytuację”- zauważył Posejdon, drapiąc się w czarną brodę.- Ewentualnie tylko próbuje, ale jednak to nie usprawiedliwia tej dziewczyny.
– Sądzę, że możemy wszyscy zebrani głosować- odrzekł Apollo.- Już tak namieszaliście temu dziecku w życiu i teraz po śmierci, że można nagiąć zasady i ją ożywić. Zasłużyła.
– O, tego to ja akurat uwielbiam- odrzekła Miranda, celując w niego palcem. Dłonie jej się trzęsły, ale uśmiechała się delikatnie. To takie przyjemne uczucie, że widzisz, że nie tylko ty jesteś kłębkiem nerwów, oraz nie tylko ty jedna masz ochotę zakopać się w węgielkach, tego palącego się ogniska, byle by tylko już stąd pójść i nie musieć tak wszystkiego przeżywać.
– A więc kto jest za darowaniem Mirandzie Hillewy i przywróceniu jej życia?- westchnął Zeus. Hermes, Atena i Persefona od razu unieśli ręce. Artemida spojrzała ukosem na Mika, ale po chwili wahania również podniosła rękę. Apollo trzymał rękę w górze, jak juz tylko Zeus powiedział „a więc”. Posejdon też uniósł dłoń, za nim Demeter.
– Tylko dlatego, że wiem, jak to jest stracić kogoś bliskiego. I to przez Hadesa- warknęła, przenosząc wzrok z Nathana i Mika na swojego zięcia.
– To kochane, że się dla nich, tak wysilacie- zaszczebiotała Afrodyta, unosząc szczupłą dłoń z błyszczącymi bransoletami i tym samym sprawiając, że większość bogów chciała, żeby moja siostra żyła.- Cóż, widzę, że nie ma sensu głosować, kto jest przeciw.
– O bogowie, dziękuję- zawołał Mike, nerwowo przeczesując obiema dłońmi włosy.- Ja pierdolę, omal mi serce nie stanęło przez chwilę- dodał, patrząc na Nathana.
Spojrzałam na Mirandę, która z nerwów wstała i teraz przestępowała z nogi na nogę. Mimo, że to była decyzja o jej ożywieniu, nie moim, to jednak drżałam z nerwów tak jak ona, nie umiałam nic powiedzieć jedynie płytko oddychać i uspokajać trząsce się dłonie. Tak to już jest, jak ma się siostrę, nie? Trzeba się denerwować razem z nią, szczególnie jeżeli ona chciała umrzeć razem z tobą. To mimo wszystko zobowiązuje.
– No, kultury- skarciła go Penelopa.
– Tak więc, zwracamy jej życie- oznajmił Zeus.
[Miranda]
Nagle poczułam, że coś ciężkiego upada mi na ramiona, jakby ktoś oblał mnie taflą wody. Wtedy zniknęła Jane, ognisko i Hestia. Jednocześnie Mike wytrzeszczył oczy i omal nie wrzasnął na mój widok. Czułam się zdezorientowana i chyba nadal nie docierało do mnie to, co się wydarzyło. Mrugając powiekami, jakbym właśnie się obudziła, również tylko wpatrywałam się w niego.
Chciałam krzyczeć, chciałam płakać, chciałam wyrwać sobie palce, chciałam zacząć wrzeszczeć ze szczęścia, ale jedynie stałam i nie wiedziałam, co się dzieje.
Ja właśnie ożyłam. Znowu żyję. Jestem. Znowu mam przed sobą całe życie. Wróciłam.
– Wiesz synu, to jest moment, kiedy wpadacie sobie w ramiona – usłyszałam głośny szept Apolla.- Albo przynajmniej radziłbym tak zrobić, zanim znowu ta dziewczyna ci zniknie. – Zaśmiał się ze swojego tekstu i dodał, bardziej do siebie: -Albo co gorsza zmieni w drzewo, to serio, fatalne uczucie, szczególnie teraz, kiedy dendrofilia jest nielegalna… Wróć, zabrzmiało dwuznacznie.
Nie zdążyłam nawet spojrzeć na boga, kiedy coś pchnęło mnie do przodu i nim się zorjentowałam biegłam w stronę miłości mojego życia. Z impetem wpadłam w wyciągnięte ramiona Mika, który szybko znalazł się obok mnie. Poczułam jak chłopak aż obraca się ze mną, unosząc mnie w powietrzu. Z całych sił oplotłam jego szyję, chowając głowę między jego ramiona, jakbym chciała schować się przed wszystkim. Poczułam jak kleją mi się policzki, jak Mike również obejmuje moje plecy i mocno przyciska do siebie. Zamknęłam oczy, łapiąc tył jego koszulinki, żeby mieć pewność, że to on, że mój Mike wreszcie tu jest. To koszmarne uczucie, kiedy decydowałam się na zostawienie go, które robiło mi wyrzuty przez cały czas nagle znikło. Dla takiego jednego momentu mogłabym wykonać najgorsze kary, byle by wiedzieć, że on będzie na mnie czekał. No tak, tylko umierając zostawiałam go z założeniem na zawsze. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo mi go brakowało, jak potwornie tęskniłam za świadomością, że żyję. W Podziemiu, kiedy go zobaczyłam, byłam przeszczęśliwa, ale jednak było to jak piękny sen, mało prawdopodobne.
A jednak się udało. Jednak teraz Mike ściskał mnie, a ja niemal utonęłam w jego ramionach. Musiałam stać na palcach, by skutecznie wtulić się w jego szyję, ale kiedy chłopak schylił się i przyłożył policzek do mojej głowy, stwierdziłam, że mogłabym w takiej pozycji spędzić resztę życia.
– O mamo, jak ja tęskniłam- jęknęłam, czując że moje oczy robią się mokre i policzki zaraz też.
Mike odsunął mnie od siebie, delikatnie, po czym zaczął dłońmi ocierać moją twarz od łez, cały czas się uśmiechając jak wariat. Chyba pierwszy raz, nie wiedział co powiedzieć, bo tylko otwierał i zamykał usta co jakiś czas, kręcąc z niedowierzaniem głową.
– Yk-hyym. -Atena patrzyła na nas z politowaniem.- To może jak już się nacieszyliście…
– Och, daj im spokój- pisnęła Afrodyta, marszcząc groźnie brwi.- To, że ty nie masz uczuć, nie znaczy, że inni też ich nie mają.
Mimowolnie zaśmiałam się, nie dowierzając w to, co się dzieje wokół. Mike chyba też nie wierzył, bo uśmiechając się, po policzku zaczęły płynąc mu pojedyncze łzy.
– No nie wierzę, ty płaczesz- zaśmiałam się, a on tylko oparł się czołem o moją głowę, a dłońmi zaczepił o moją szyję, coś mamrocząc pod nosem.- Śmierdzisz- dodałam, zgodnie z prawdą. Mike wybuchnął na chwilę krótkim śmiechem, ale zaraz wrócił do otwierania i zamykania buzi, szczerząc się.
Zamknęłam oczy, nie chciałam ich otwierać. Mogłam tak stać zawsze, czuć jego duże dłonie na mojej szyi, wiedzieć, że jestem już obok niego. Jednak nagle dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Wyprostowałam się i nie puszczając ręki mojego ukochanego, obróciłam się w stronę Nathana, który przyglądał nam się lekko rozbawiony, ale uśmiechał się delikatnie i chyba z trudem hamował szerszy uśmiech.
– A Jane?- zapytałam, chyba bardziej siebie niż jego czy bogów. Nathan drgnął, jakby ktoś przypomniał mu o czymś niekoniecznie fajnym, ale szybko znów przybrał kamienny wyraz twarzy.
– O właśnie- poparła mnie Atena.
Jednak nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Hades odezwał się pierwszy.
– Cóż i sądzę, że tu pojawią się pewne… komplikacje.
Spojrzałam się na niego, gwałtownie obracając głowę. Nathan podszedł i stanął obok mnie i również wpatrywał się w Hadesa, marszcząc brwi.
– Jak to „komplikacje”?- zapytał jednocześnie zdumiony i zdenerwowany. Brzmiał, jakby Hades go uraził. A widok Nathana sprawiał, że jakbym była Hadesem zamilkłabym i oddałabym chłopakowi, wszystko co chciał.
Jednak Pan Podziemia nie wyglądał na takiego, na którym jego ton zrobiłby wrażenie. Uśmiechając się złowrogo i podstępnie, złączył opuszki palców i z zadowoleniem spoglądał nad nimi na wszystkich zgromadzonych z okrutnym triumfem wypisanym na twarzy.
– Owszem. Nasza umowa jest nie ważna, prawda?- zwrócił się do Ateny i Hermesa, jednak nie oczekiwał odpowiedzi.- Cudownie. Żadna z nich nie musiała umierać w szesnaste urodziny.
– Właśnie. Więc oddawaj Jane- odburknął Mike, ściskając moją dłoń mocniej.
– Chętnie, ale nie mogę- uśmiechnął się szeroko, wymuszając współczujący wyraz twarzy.- Jane nie musiała umrzeć ale umarła. I nie umarła, ze względu na umowę. Została zabita w sposób naturalny. Emily Castellan wbiła jej miecz między żebra. Tak więc, obawiam się, że Jane Hillewy zginęła tak jak powinna i jej śmierć niestety jest nieodwracalna.
Oddawaj Jane! Jak ty śmiesz kończyć w takim momencie! Już nie mogę się doczekać cd. 😀
Ty niedobry człowieku Ty ! Jak mogłaś skończyć w takiej chwili ? Mam nadzieję, że Bogowie będą się wykłócać o Jane i wszystko skończy się szczęśliwie, tak jak powinno. Będę czekać na cd.
Siostrzyczko moja najukochańsza…
Zginiesz marnie, poświęcę Cię Hadesowi, niech Cię Tartar pogrąży w swoich czeluściach!
GIŃ!
Tak więc… Do czego ja miałam wrócić? Ah! Kocham Cię siostrzyczko i twoje pisanie.
Biedna Jane… :c
Rozwalający Apollo :33
Mike i Mir <3
HADES OŻYWIAJ MI TU JANE, DO CHOLERCI JASNEJ!
Całuski,
twoja najukochańsza siostrzyczka.
Jane! Nie, nie możesz tego zrobić, nie! Nathan i Jane mają być razem do cholery!!!
Ale tak, to wszystko świetnie Wiesz, że Cię uwielbiam!
Nie aktualna – nieaktualna
ale jednak tu – wcześniej już używasz jednak, więc wystarczy same ale
Nie dietetycznej – niedietetycznej
Byle by – byleby
nich, tak wysilacie – bez przecinka
A więc kto – a więc, kto
A jednak się udało. Jednak – powtórzenie
umrzeć ale – umrzeć, ale
Annuś, słonko, zabiję Cię za tą końcówkę 😀 Opko fajne, naprawdę, ale jak tylko skończysz tą serię, to już po Tb.
A teraz wyobraź sobie, że to wszystko mówię swoim umierającym, alergiczny głosem i specjalnie przedłużam samogłoski xD Drugi ze mnie Darth Vader
Genialnie się uczę historii, wiem. I mnie wszyscy kochają, tak jak wszyscy wielbią Tw bliźniczki <333
A jeśli chodzi o tytuł: pytałam się Was, ale mnie olałyście XD Były ciekawsze tamaty, wiesz jakie ;*
Czekam na CD.
UWAGA! ANNABETH24 od dziś jest największą wstrętną babą, jaką znam, ponieważ niszczy mi życie, tak jak te durne serie książek, które też niszczą mi życie, bo tak robią i już ;-; JAK TAK KURDE MOŻNA?! Że co? Że niby teraz nie ożywisz Jane! A wal się, jak ty tego nie zrobisz napisze własne opko o twoich bohaterach i będzie tam tak cukierkowo i słodko, że nikt tego nie będzie czytał z powodu nadmiaru cukru a nie moich nikłych zdolności pisarskich! D: Więc masz motywacije, żeby jednak to pisać i OŻYWIC Jane, bo inaczej… jak wyżej >:)
+ aghprhrhjlaajkhkds Mike się popłakał *-*
A teraz, pomijając wszystkie przekleństwa, groźby, płacze, mdlenie, wyzywanie od najbardziej trollujących pisarzy i morderców Jane… zajebiście piszesz 😀
Dobra, dobra. Skarbie, moja ty jaraczko, ty wstrętny babsztylu… wysyłaj następną część! *Na pocztę, ewentualnie na RR bezpośrednio… nie, chcę czuć tę satysfakcję, że ja wiem, a inni nie xD Jestem okropna* WYSYŁAJ!
Czekam ;*
ekhem coś tu nie gra -.- a ten potrzebny happy end? Jane ma być żywa i to tak całkowicie, wszystkie palce, włosy, glany, jasne?! Nie przeżyje bez Jane ;____; No i w sumie Nathan i Miri i Mike też nie, ale co tam xD
Nieno to jest super extra, naprawdę nie wiem czemu wcześniej tego nie zaczęłam czytać.
No dobra, zatkało mnie. KOŃCÓWKA MNIE ZATKAŁA!!
Więc teraz marsz pisać CD i masz szybko wysłać tu na tego bloga!!!