Mam nadzieję, że nie będzie zbyt dużo błędów.
Dedykacja dla Inez, Di oraz Jane.
Miłego czytania,
Annabeth1009
Nazywam się Angel Ward i mam piętnaście lat. Mieszkam w Nowym Yorku. Mam jasne włosy z mnóstwem białych pasemek, (NIE FARBOWANE!) które sięgają mi do łopatek. Moje duże, czarne oczy kontrastują z bladą cerą.
***
Kiedyś myślałam jakby to było fajnie gdybym miała skrzydła. Teraz już wiem, że najchętniej bym je komuś oddała. Pomyśleć, że wszystko zaczęło się w ten feralny dzień…
Szłam wolnym krokiem Piątą Aleją. Pomimo wczesnej godziny i mrozu szczypiącego mnie w twarz nie przyspieszyłam kroku. Kochałam zimę i biały puch sypiący się wtedy z nieba. W tym roku śnieg nie spadł. Ulice nowego Yorku pokryte były grubą warstwą błota i innego różnorakiego brudu. Rozejrzałam się po alei, po chwili wahania skręciłam w jedną z bocznych uliczek.
Chciałam uciec, przed wszystkim. Potrząsnęłam głową pragnąc pozbyć się z głowy wspomnień. Kłótnia ojca z macochą i wyjście ojca na ulicę. Strzały i krzyki ludzi znajdujących się na zewnątrz. Mnóstwo otwartych grobów z ciałami mężczyzn, kobiet, dzieci.
Wpadłam na faceta w ciemnym płaszczu. Mruknęłam jakieś słowa przeprosin chcąc przejść dalej. Nieznajomy stanął przede mną, tak abym nie mogła iść dalej.
Gwałtownie podniosłam głowę do góry, chcąc powiedzieć jakąś niezwykle interesującą ripostę, gdy ujrzałam jego twarz. Był to mój ojciec. To niemożliwe, on zginął w zamachu terrorystycznym dwa miesiące temu. Przecież ludzie nie ożywają, ot tak sobie.
– Witaj Ray – powiedział, widząc, że się na niego gapię.
Stałam tam przed nim jak słup soli nie zdolna się ruszyć. Jedynie otwierałam i zamykałam usta. Musiałam wyglądać jak ryba, którą przed chwilą wyjęto z wody.
– Nawet się ze mną nie przywitałaś kochana córeczko– rzekł oburzony.
Od kiedy on mnie tak nazywa, ja się pytam!!! Mój ojciec nigdy by tak do mnie nie powiedział. Za bardzo zniszczyłam mu życie.
– Twoje oczy świecą – stwierdziłam z przerażeniem, wpatrując się w przeciwsłoneczne szkła, jakie miał na nosie.
– Wiesz, że to bardzo możliwe.
Zamaszystym ruchem ściągnął okulary. Przez chwilę nie mogłam wykrztusić ani słowa. Oczy, a i o wszem świeciły, ale wyróżniał je kolor – czerwony. Chciałam zapytać co niby zrobił ze swoimi oczami, zamiast tego z moich ust wydobył się cichy jęk.
– Pójdziesz ze mną po dobroci czy mam cię tam zabrać siłą?
– Gdzie jest „tam”? – zapytałam ze strachem ściskającym gardło.
– Gdzieś na pewno.
Po tych słowach wyjął z kieszeni swojego płaszcza coś co przypominało pilota. Następnie nacisnął jeden z wielu przycisków na konsoli.
Rozejrzałam się nerwowo dookoła, miałam dość spore szanse na ucieczkę. Odwróciłam się, mając na celu zwiać gdzie pieprz rośnie.
– Wybierasz się gdzieś?
Serce o mało mi nie stanęło, gdy przede mną wylądowała kobieta.
Po pierwsze stwierdziłam, że – to coś chyba kiedyś było ładne.
Po drugie stwierdzam, że – teraz na pewno to coś nie jest ładne. Dziewczyna miała czarne, oklapnięte włosy w których było mnóstwo brudu. Jej rubinowe oczy błyszczały niezdrowo. Pod nimi znajdowały się ciemnofioletowe wory, które świadczyły o niewyspaniu, albo zupełnym braku snu. Kiedyś eleganckie ubrania teraz wyglądały jak łachmany i sterta szmat.
Chciałam stąd uciec, odfrunąć najlepiej gdzieś daleko. Zapomnieć o wszystkim, o tym całym spotkaniu. Ku mojemu zdziwieniu zaczęłam się unosić.
Teraz krążyłam nad ich głowami, na takiej wysokości, że nie mogli mnie złapać, a ja ich świetnie słyszałam.
– Coś najlepszego zrobiła!? Czemu jej nie złapałaś!? – wydarł się.
Nie czekajcie, pomyłka. Nawet jeśli byłabym dwieście metrów dalej to słyszałabym ten skowyt. Nie ma to jak krzyk o poranku.
Poleciałam w stronę dziewczyny, tak, że teraz się za nią unosiłam.
– Jest za tobą. Łap ją, bo znów ci ucieknie.
Czerwonooka obróciła się w moją stronę. Najwyraźniej nie wiedziała, że właśnie na to czekam.
Gdy ona przekręciła się w moją stronę to ja nad nią przefrunęłam. Zdezorientowana o mały włos nie przewaliła się na bruk.
Z kolei teraz unosiłam się za tym facetem. Spojrzałam za siebie w celu zobaczenia dalszej części uliczki. Oniemiałam z mojej kurtki wyrastały czarne skrzydła. Jeśli skrzydła dałyby dość mocny podmuch wiatru, wtedy można by było kogoś przewrócić.
– Atakuj ją póki zachwyca się tym swoim pierzem.
Raptownie obróciłam głowę w ich stronę. Niegdyś blada twarz mężczyzny teraz była prawie cała czerwona. Wyglądała tak jakby ktoś zapalił w niej czerwone lampki. Natomiast pani Oklapnięte Włosy zmierzała w moją stronę ślamazarnym krokiem. Jeśli w odpowiednim momencie machnęłabym nimi, upadliby oboje.
Jeszcze jeden krok. Gwałtownie wzbiłam się w górę i zatrzepotałam mocno.
Człekopodobne istoty upadły z łoskotem na chodnik. Tryumfalnie uśmiechnęłam się w duszy.
Wylądowałam miękko na ziemi i kazałam skrzydłom się złożyć. Czułam przy tym przyjemne mrowienie w okolicach krzyża.
-Ach, tutaj jesteś!
Drgnęłam wystraszona. Przed moimi oczami pojawiła się brunetka z miłym uśmiechem na twarzy.
Co tu się wyrabia..? Dobra, bez głupich pytań, to oczywiste: Dziewczyna zobaczyła swojego zmarłego ojca, który świecącymi oczami przywołał jakąś nie za ładną kobitę, a potem dziewczynie wyrosły skrzydła i uciekła przed nimi w powietrze.
Z błędów, których nie chce mi się szukać, to uśmiechamy się w duchu, a nie w duszy, koło Piątej Alei raczej nie ma bocznych uliczek, w których można by sobie polatać.
I jeszcze jedno: Można zacząć opoko od słów „Jestem Angel.” Nawet to „i mam piętnaście lat” przejdzie, informację, że jest z Nowego Yorku przeboleję, ale po Chiny nam potrzebny opis wyglądu narratorki..? Potwornie to wygląda.
I cała ta akcja z ojcem… Chaotyczna, bezsensowna, niezrozumiałą i… po kija to wszystko?
Tyle z mojej strony, powiedzmy, że czekam na ciąg dalszy.
zgadzam się z tb, kiva.
Ale Annabethileśtam- nie poddawaj się
Niestety Kiva ma rację w wielu sprawach, a ja nie mam nic więcej do powiedzenia. Przeczytam następną część, więc pisz!
Akcja zapowiada się dość ciekawie, ale czytając ten prolog nie mogę powiedzieć na razie nic więcej.
No cóż, nie pozostaje Ci nic innego, jak pisać dalsze części i ĆWICZYĆ.
A, i dziękuje za dedyczkę. Nie wierzę, że dostaje ich tak dużo
Niestety zgodzę się z Kivą. Tak naprawdę nie połapałam się zbytnio w tej akcji. Dziewczyna idzie przez ulicę, spotyka swojego zmarłego ojca ze świecacymi oczami, nagle przywołuje on jakąś kobietę, a bohaterka odlatuje…
No ale cóż, trening czyni mistrza, więc pisz dalej i nie poddawaj się.
P.S. Dzięki za dedyke.