Okej, krótko i zwięźle: dedykacja leci dla Chione, (żeby nie odchodziła), Cass (za pomoc), Piper77 (za to, że jest), Carmel (za tych Huncwotów), Aniee (bo dzięki niej to napisałam), Suchej (przez te biedne koty) i Annabeth24 (tak po prostu).
Amadea
PS: Czytasz= komentujesz.
Rozdział 2
Rachel budzi się w środku lasu. Najzwyklejszego w swoim rodzaju- strzeliste drzewa liściaste i iglaste, pod nogami liście, igły, gdzieniegdzie przypałęta się jakiś obleśny robak. Na pniach mech, a pod nim grzyby (jadalne i te wręcz przeciwnie) oraz krzaki owoców. Przeciętny leśny bór.
Ona leży na zwykłej ścieżce. Lekko wydeptanej i ledwo widocznej. Złote promienie słońca przebijają się przez korony drzew, tworząc ciekawą złotobrązową mozaikę na ściółce.
Dziewczyna z ociąganiem wstaje i myśli. O tym gdzie się znalazła, co powinna dalej robić, a głównie o tym czy ma rodzinę, która się o nią martwi. Zadaje sobie dziwne pytania. Strasznie dziecinne. Ale co poradzi?
Idzie przed siebie. Bo co ma zrobić? Czekać aż jakieś dzikie zwierze ją znajdzie?
„Lub potwór”- podpowiada jej podświadomość. Ona przystaje gwałtownie, omal się przy tym nie przewracając. Przecież potwory nie istnieją. Prawda?
Coś zaczyna jej świtać, przypomina sobie… Właśnie, co? Rzuca w kogoś grzebieniem. W kogoś złego. Biegnie za chłopakiem z czarnymi włosami. Ucieka. Ale dlaczego? Zdarzenie jest zbyt rozmyte, a już po chwili znika. Złości się na siebie. Przecież to było coś ważnego. Jakieś istotne wydarzenia z jej krótkiego życia.
Stawia wolno kroki, aby nie wbić sobie nic w gołe stopy. Cała drży. Od zimna i zdenerwowania. Cienka bluzka i spodnie, w których się tu pojawiła nie zapewniają żadnej ochrony przed wszechobecnym wiatrem i mrozem. Mimo krystalicznie czystego nieba, bez nawet jednej puchatej chmurki, wcale nie jest ciepło. Zdaje się jakby pogoda stroiła sobie żarty- niby słonecznie, lecz gdy tylko wystawisz stopę za próg od razu zimny wiatr wieje kpiąc sobie z ciebie i twej naiwności.
Mijają sekundy. Minuty. Godziny. Dochodzi do jaskini. Ściemnia się, zapowiada się ciężka noc. Zrywa listki z drzew, tworzy z nich posłanie. Niezbyt wygodne, ale jakieś. Zbiera chrust, szybko się uwija, słońce już zachodzi. Po chwili pocierania kawałków drewna o siebie ognisko się rozpala, tworząc systematycznie i mozolnie coraz większe źródło ciepła.
Spogląda w gwiazdy. Srebrna tarcza księżyca wisi na niebie niby szary medalion, nadgryziony zębem czasu. Setki, lub nawet tysiące gwiazd mrugają do niej swym białym blaskiem. Ale to jakieś inne gwiazdy, nie kojarzy ich. Wyglądają bardziej… świetliście? Tak, to właściwe określenie, o ile takie istnieje.
Siada na ziemi, tuż obok paleniska. Przyjemne ciepło utula ją, dając dziwne uczucie bezpieczeństwa.
Zastanawia się. Co ma robić? Na razie jej plan jest prosty- przeżyć noc. Ale co dalej? Gdzie ma pójść? Przed siebie. Nie, to nie wyjście. Musi znaleźć drogę i złapać autostopu, autobus, pociąg. Cokolwiek. Ale w którą stronę? Gdzie jest jej dom? Wątpliwości kłębią jej się w głowie jak krople deszczu spadające z nieba w czasie ulewy. A odpowiedzi są gdzieś zgubione w zakamarkach umysłu, za daleko, aby je dosięgnąć.
Nagle łapie ją niespodziewany atak kaszlu. Ale nie takiego zwykłego. Z jej ust wydobywa się zielona mgła, na co ona patrzy z przerażeniem. Po chwili to, co wykrztusiła formuje się w ludzką sylwetkę.
Stoi przed nią dziewczyna. Mierzy ją spojrzeniem czarnych oczu. Brązowe falowane włosy spadają kaskadą na ramiona. Jej ciało otula czerwony penelopos, a na nogach ma brązowe skórzane sandały. Rozgląda się dookoła z zaciekawieniem na twarzy.
– Więc tak wygląda teraz świat… Tak dużo wcale się nie zmienił- mówi z irytującym uśmiechem. Dopiero po chwili zauważa dziewczynę.
-Co to ma być?!- krzyczy Rachel wkurzona.- Oczywiście, musiałam zwariować i stracić pamięć…- mamrocze do siebie. Wpatruje się w dziwną postać z nienawiścią. Nie do końca wie dlaczego, ale czuje do niej jakąś dziwną niechęć. Może powodem jest sama jej obecność? Przecież nikt od tak nie wykrztusza ducha.
– Phi, wypraszam to sobie, nie jestem przedmiotem!- prycha oburzona druga.Tupiąc nogą jak rozwydrzone dziecko.
– Jesteś wytworem mojej wyobraźni, więc idź sobie!- mruczy panna Dare i odchodzi wgłąb jaskini. Duch przybiera zdziwiony wyraz twarzy. Po raz pierwszy od wieków ktoś jej rozkazuje. Apollo uczynił swoją ulubienicą i tylko on posiadał prawo jej rozkazywać, każdą inną osobę, nawet Boga, ignorowała.
– Zostaję, a poza tym przecież chcesz odzyskać wspomnienia?- pyta z dziwnym błyskiem w oku.
Rachel przystaje w pół kroku. Obraca się raptownie. Pytania wirują jej w głowie jak chmara komarów wokół światła. Głównie, przeklina swoje szczęście, że musiała zachorować na jakąś chorobę psychiczną i mieć halucynację, jeszcze na dodatek ta halucynacja, była taka irytująca! Przecież mogła wyhalucynować, czy jak to tam się zwie,słodkiego miłego kotka, lub mapę, albo chociażby kubek gorącej kawy. Tak, kawa byłaby idealna.
– Niby skąd znasz moją przeszłość, ty nie istniejesz!- rzuca przez zaciśnięte zęby.
– Bo jestem wyrocznią delficką, pierwszą córką Apolla i wiem wszystko o wszystkim!- warczy heroska. „Jaka skromna”- myśli Rachel.
– Eh, a ja jestem Świętym Mikołajem!
– Nie wierzysz mi? To powiedz mi skąd wiem, że Helios porwał i usunął ci pamięć?- syczy oburzona wyrocznia, nerwowo gładząc włosy.
– Bo jesteś wytworem mojej wyobraźni, więc wiesz to co ja. Logiczne?- wywraca oczami.
– To skąd wiem, że… że…- zacięła się heroska. Jej spojrzenie skakało z pobliskich kamieni na ogniska,
a potem na niebo. Celowo unikała wzroku drugiej.
– Hmmm? Nic nie słyszę!
Rachel położyła się na prowizorycznym posłaniu z liści. Tyłem do ducha, z zamiarem pójścia spać. Lecz córka Apolla tak łatwo się nie poddaje.
Kiedy śmiertelniczka budzi się, ognisko już wygasło, jedynie na dnie rzażą się pojedyncze kawałki gałęzi. Na niebie wiszą ciężkie, stalowe chmury. Wysokie drzewa uginają się pod pędem lodowatego wiatru. Wszystko wydaje się strasznie ponure, jakby zła czarownica za pomocą czarnej magii zabrała wszystkie koloru i radość.
Dziwne, nie słychać nawet śpiewu ptaków, coś tu jest nie tak. Tylko szelest liści. Żadnego, nawet pojedynczego świergotu.
Przeciąga się zaspana. Dostrzega koło siebie plecak, którego wcześniej nie było. Otwiera oczy, najszerzej jak umie, jakby dzięki temu odkryła jak się to tu znalazło.
Rozgląda się dookoła. Nigdzie nie widać tej zarozumiałej laski. Wzrusza ramionami. Może to był tylko sen.
Sięga ręką do torby. Wyciąga z niej kolejno: trampki, ciepły sweter, kawałek chleba, ser, szynkę, butelkę z wodą, kilka owoców i kilka banknotów z dziwnymi nominałami.
Zastanawia się skąd te rzeczy się tutaj wzięły? Czy ktoś tutaj je zostawił? Mimowolnie przechadzają ciarki na myśl o człowieku, który podkrada się do niej w środku nocy. Po co je zostawił lub zostawiła? Oczywiście, była bardzo wdzięczna tej osobie, ale nie prościej byłoby doprowadzić ją do jakiejkolwiek cywilizacji?
Słyszy trzask. Chyba łamania kruchej gałązki. Odwraca się w kierunku dźwięku. Widzi ruch. Serce podchodzi do gardła, strach paraliżuje.
Z lasu wyłania się coś.
Fajne, tylko muszę znaleźć pierwszą część, bo jej nie czytałam.
Trochę dużo tych liści musiała nazrywać 😉 ale po za tym żadnych uwag czekam na C.D
Troszkę się pogubiłam, ale mam nadzieję, że się odnajdę w następnej części.
Cóż, całkiem fajne 😀 Chyba nie czytałam pierwszej części więc zaraz nadrobię :* I dziękuję za dedyczkę xp
Huncwoci <333 A tak wgl: opko mi się podoba i nie mam tu zamiaru ,,hejtować'' (ty wiesz, o co chodzi XDXD), bo jest fajne. Lubię RED, a pomysł ze zjawą jest ciekawy. Pisz dalej ;*
Ja wiem, że to wcześniej czytałam, tylko chwila, nie przypominam sobie kiedy. Wiem, że jest fajne ^^;
Dobra przeczytałam.
Bardzo fajne ^^
Ta wyrocznia *-* Uwielbiam dzieci Apolla, no i ona jest taka wesolutka, że już ją lubię ^^
Zabawne opko
Czekam na następne części i dziękuję za dedykację :*
Fajna część, czekam na CD. Podoba mi się ten pomysł z
,,halucynają” 😀
PS przeczytałam = skomentowałam XD
Czytałam, komentuję.
Dzięki za dedykację <3 Ale dlaczego przez te koty?! Ja nic im nie zrobiłam…
Przejdźmy do opka. 😛 Było całkiem fajne. Tylko parę literówek i za krótkie zdania, które mogłabyś połączyć. 😀 I to by było na tyle. Pisz dalej.
Tłumacz się, ja i tak wiem swoje 😛
A ja nie przeczytałam i komentuję, czy złamałam zasady? *koment koment koment koment koment*
Opko interesujące. Mało jest opek z udziałem Rachel. Czekam na CD
Woah <3 Piękne ;D Lubię opka o Rachel 😉 Czekam na cd!
Ps. Dzięki za dedykację :*
Wykształciłaś sobie ładny styl pisania, muszę powiedzieć, że jestem z Ciebie dumna. Rzadko to mówię komukolwiek, więc się ciesz 😀
Od Twojego pierwszego opka nastąpiła diametralna poprawa. Trzymaj tak dalej, ten tekst był dobry.
Czekam na cd.