CLAIRE
– Bogowie, przyjmijcie moją ofiarę.
Kilku herosów rzuciło mi dziwne spojrzenia, gdy wrzucałam kawałek kurczaka do paleniska. Nie żebym się tym jakoś szczególnie przejęła.
Siedząc obok Paula i Jace’a, jak zwykle milczących w moim towarzystwie, i jedząc spokojnie śniadanie nie zauważyłam jak do stolika podszedł Eren.
– Claire, mógłbym z tobą porozmawiać jak skończysz? – zapytał, poufale kładąc dłoń na moim ramieniu. Strąciłam ją, kątem oka dostrzegając wymianę spojrzeń między bliźniakami.
Dokończyłam szybko śniadanie i wstałam od stołu. Zauważyłam jak stojący już w drzwiach pawilonu jadalnego Eren pokazuje głową, żebym szła za nim, po czym wyszedł. Przyspieszyłam kroku do swobodnego truchtu, gdy goniłam go, a on biegł w stronę lasu.
Krążyłam między drzewami, nie mogąc skupić mocy na tyle, żeby wiedzieć gdzie on teraz jest. Zgubiłam go, a to miejsce naprawdę przyprawiało mnie o dreszcze. Mimo słonecznego poranka, wyczuwałam leniwie płynący w powietrzu niepokój.
Nagle poczułam silne szarpnięcie za ramię. Ułamek sekundy później leżałam na ziemi, a wokół panowała cisza.
,,Co to niby miało być?”, pomyślałam, zbierając się z ziemi. Rozejrzałam się dookoła. Byłam sama, a jednak coś mnie zaatakowało.
Zamknęłam na chwilę oczy i pozwoliłam części energii rozpłynąć się w przestrzeni wokół mnie.
Wyczułam go, zanim zaatakował po raz kolejny.
Skoncentrowawszy się na kierunku, z którego miał nastąpić atak, skupiłam trochę mocy w prawej dłoni. Rozczapierzyłam palce i zamachnęłam się na napastnika.
Poczułam, że trafiłam w coś twardego. ,,Ha, bingo!”, z trudem powstrzymałam uśmiech satysfakcji.
Przede mną na ziemi leżał Eren, trzymający się za ramię, w które ode mnie dostał.
– No i co? – założyłam ręce na piersi i spojrzałam wyczekująco.
Chłopak skrzywił się.
– Jeszcze nikomu nie udało się przewidzieć drugiego ataku – wykrztusił, po czym wyszczerzył zęby. – Idziesz dzisiaj na atak.
– Ja? – zdziwiłam się. – W porządku.
Eren powoli wstał.
– U niebieskich na obronie zawsze stoi Ari, syn Ateny.
Atena? Jeszcze nie słyszałam, żeby mieli jakieś nadzwyczajne zdolności w otwartej walce… Przewróciłam tylko oczami.
Widząc to, Eren rzucił mi gniewne spojrzenie.
– Wiem, co myślisz – rzucił. – Ale musisz na niego uważać.
– Czemu? Ma specjalną broń, która powali mnie na kolana, jak tylko na nią spojrzę? – zadrwiłam. Szczerze wątpiłam, żebym miała jakiś problem z dzieckiem Ateny.
Eren zachichotał.
– Sama zobaczysz, nie chcę ci psuć zabawy.
ARI
Widziałem przy śniadaniu, jak ten mięśniak podchodzi do Claire. Czułem jego myśli, jego zamiary. Znałem jego sztuczkę z kamuflażem. On chce skrzywdzić Violet.
Nie, to nie Violet, to Claire.
Claire…
CLAIRE
Upewniłam się, że Paul i Jace są gdzieś na terenie obozu, i że w domku Hadesa chwilowo jestem sama.
Przykucnęłam na ziemi i zajrzałam pod łóżko. Jest. Oczywiście, że tam jest.
Wyciągnęłam niewielkie, sześcienne czarne pudełko, ozdobione srebrnymi wzorami. Otworzyłam je. W środku był okrągły półprzezroczysty kamień koloru głębokiej czerni. Wyjęłam go. Był ciepły w dotyku i bardzo lekki.
Wysuwając z pochwy miecz, znalazłam w jego rękojeści podobnego kształtu wgłębienie. Przyłożyłam do niego kamień. Czerń zmieniła się w płynne srebro, całkowicie uniewidaczniając się dla każdej niewtajemniczonej osoby.
Uśmiechnęłam się. Wyjątkowe okazje wymagają wyjątkowych środków.
ARI
– Jesteś pewien, że nadal chcesz bronić sztandaru? – spytała Jalynn, pomagając mi założyć zbroję.
Kiwnąłem potakująco głową.
– Nate podsłuchał, że czerwoni wrzucili na atak tę nową, Claire – kontynuowała.
Chciałem uwierzyć, że ta informacja mnie nie poruszyła, jednak w rzeczywistości miałem ochotę czymś rzucić.
– Claire? To ta od Hadesa? – rzuciłem udając, że nie mam pojęcia, o kogo chodzi.
Jalynn westchnęła.
– Ari, proszę, postaraj się…
Wiedziałem, że ma coś do dodania, wiedziałem nawet co, ale nie dałem jej skończyć.
– A czy kiedykolwiek zawaliłem? – spytałem, patrząc jej prosto w oczy.
Zażenowana odwróciła wzrok.
– Nie.
CLAIRE
Opierałam się o drzewo, słuchając ostatnich uwag Erena co do planu. Zeus i Chione bronią sztandaru, Iris, Chione i Hekate przy strumieniu, ja z bliźniakami na ataku, reszta pomaga, gdzie może.
Czułam bardzo dobrze gromadzącą się we mnie energię. Chciała walczyć, podobnie jak ja.
– Wszyscy wiedzą, co mają robić? – usłyszałam pytanie Erena i kiwnęłam potakująco głową, gdy spojrzał na mnie. – Wszyscy na pozycje i czekamy na sygnał.
Przebiegłam kilkanaście metrów, żeby znaleźć się najbliżej strumienia. Przymknęłam oczy i zamarłam w bezruchu, przygotowując się.
Chwilę później usłyszałam charakterystyczny dźwięk konchy. Jakby bez udziału mojej woli nogi same zaczęły mnie nieść, coraz szybciej. Niemal umknął mi fakt, że przekroczyłam strumyk. Jednocześnie zaczerpnęłam mocy i kazałam jej osłonić mnie. Ułamki sekundy później w moim kierunku poszybowały strzały dzieci Apollina, lecz odbiły się od czegoś. Zorientowałam się, że otacza mnie cienka, ledwo zauważalna warstwa ciemnej energii. Bliźniacy, no jasne, mieli mnie osłaniać. Jak na razie nieźle im idzie.
Między drzewami zobaczyłam grupkę z domku Hermesa uciekającą przed dziećmi Aresa w kierunku przeciwnym niż położenie naszego sztandaru.
W ostatnim momencie uchyliłam się przed mieczem jakiegoś herosa z drużyny niebieskich. Zdusiłam cisnące mi się na usta przekleństwo i wyciągnęłam sztylet. Chwilę później natrafiła się okazja do użycia go. Rzuciłam nim, przyszpilając napastnika do najbliższego drzewa za wystający spod zbroi kawałek ubrania.
– Weźcie się w garść – syknęłam wściekła do stojących gdzieś za mną Paula i Jace’a.
Ponownie zaczęłam biec. Wiedziałam, że jestem już bardzo blisko sztandaru niebieskich. W pewnym momencie zobaczyłam prześwit między drzewami. ,,Nareszcie!”, pomyślałam, i jak zawsze w takich momentach, coś musiało pójść nie tak. Uradowana, że zaszłam tak daleko, nie zauważyłam wystającego z ziemi konara. Potknęłam się o niego i w chwili kiedy miałam wbiec tryumfalnie na polanę i zaatakować strażnika sztandaru, runęłam na ziemię jak worek mąki.
ARI
Gdy na polanę wpadła – dosłownie – rudowłosa dziewczyna, byłem w trakcie obserwacji chmur. Niektóre mają takie fajne kształty, że aż miałem ochotę je narysować. Szkoda, że nie mam do tego talentu.
– Grr, świetnie – usłyszałem.
Dziewczyna wstała i otrzepała się. Oprócz niej usłyszałem myśli dwóch innych osób, jej braci, ale już po kilku sekundach wiedziałem, że nie muszę się spodziewać zagrożenia z ich strony.
– Hej, jestem Claire. – Rudowłosa spojrzała się na mnie.
O bogowie, te oczy… Ta twarz… Ten pewny siebie uśmiech… Wspomnienia odżyły na nowo. Ona wyglądała jak Violet. Gdybym pół roku temu nie podpalał fioletowo-różowego całunu uszytego przez domek Afrodyty, uwierzyłbym, że to ona stała przede mną, a nie córka Hadesa.
– Ciebie również miło poznać, chociaż żałuję, że w takich okolicznościach. – Jej głos wyrwał mnie z zamyślenia. Zamrugałem kilkakrotnie, żeby powrócić do rzeczywistości.
Gdy nie patrzyłem, Claire wyciągnęła dwa sztylety. Sekundę później zobaczyłem w jej myślach cały plan ataku, widziałem jak przegrywam. Ale ona nie wiedziała, że ja go znam. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
CLAIRE
Jasnowłosy chłopak w założonym jedynie napierśniku i lekkim hełmie przez chwilę patrzył na mnie, by potem się uśmiechnąć. Odrobinę zbiło mnie to z tropu, jednak szybko się pozbierałam.
Ari, syn Ateny. Wyglądał na nieco zbyt pewnego siebie. Postanowiłam zetrzeć mu z twarzy ten uśmieszek.
Za jego plecami dostrzegłam powiewający na lekkim wietrze niebieski sztandar. Bezwiednie zacisnęłam mocniej palce na rękojeściach sztyletów.
Ari wyjął miecz, najwyraźniej sądząc, że w zestawieniu z moją ,,nieszkodliwą” bronią szybko się ze mną upora. Cóż, musiałam wyprowadzić go z tego błędu.
Mimo że na polanie było jasno, przywołałam ciemność i osłoniłam się nią. Wiedziałam, że stałam się niewidoczna dla mojego przeciwnika. Nie mogłam go ominąć – zauważyłam lekkie załamanie powietrza w przestrzeni dookoła sztandaru, musiał być odporny na magię, czyli nie mogłam go osłonić cieniem i po prostu z nim uciec.
Czyli pozostają metody tradycyjne.
ARI
Nie przeoczyłem momentu, w którym Claire rozpłynęła się w powietrzu. Jednak jej myśli nadal mogłem śledzić, więc wiedziałem, gdzie dokładnie jest. Widziałem siebie w jej myślach.
Gdy zmaterializowała się po mojej lewej i zamarkowała cios sztyletem, nie poruszyłem się. Odruchowo pochyliłbym się, a tam czekało już na mnie drugie ostrze. Zaskoczyłem ją swoją reakcją, jednak od razu nastąpił kolejny atak.
Tym razem wyprowadziła cios zza głowy. Zablokowałem ją, odsuwając się na odległość swojego miecza, by móc obserwować jej ruchy.
Straciła dużo ze swojej pewności siebie, która w normalnej walce byłaby jej największym atutem, tak jak przeciwnik, który już na samym początku spanikowałby, gdyby zniknęła mu z oczu. Ale to nie była normalna walka.
Zmrużyła oczy. Wyczuła, że coś jest nie tak.
Kiedy trzymanym w lewej ręce sztyletem zaatakowała od dołu, odbiłem go gdzieś w bok, pozbawiając ją połowy uzbrojenia. Syknęła cicho ze złością. Nic na razie nie szło po jej myśli. Nie ruszyłem się z miejsca nawet o pół metra, podczas gdy według jej planu powinienem leżeć na ziemi.
Gdy strofowała się w myślach, udało mi się wytrącić jej z ręki drugi sztylet. Skrzywiła się, gdy przez przypadek zraniłem ją w wierzch dłoni. Teraz stała przede mną bez żadnej broni, i ranna.
– Dalej chcesz walczyć? – spytałem.
W tej samej chwili poczułem silną koncentrację dziewczyny na czymś za moimi plecami. Rzuciłem się w bok, by tym samym uniknąć uderzenia przez kulę ciemnej energii.
– Jaki jest twój sekret? – warknęła, przekierowując moc ponownie w moim kierunku. A ja jeszcze raz zrobiłem unik.
,,Miał być synem Ateny, a jest… nawet nie wiem kim”, myślała. ,,Eren mówił, że mam na niego uważać, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam czemu.”
– Eren cię ostrzegał przede mną? – zaśmiałem się. Claire zamarła.
– Co? – Na jej twarzy wyraźnie było widać zdziwienie mieszające się ze złością. Potrząsnęła głową.
,,Musiał jakoś się dowiedzieć, i teraz próbuje mnie rozkojarzyć, nie mogę na to pozwolić.”
– Nie próbuję cię rozkojarzyć – wysiliłem się na najbardziej niewinny uśmiech, na jaki mnie było stać.
Miecz, który w tym czasie wyjęła, momentalnie wypadł jej z ręki.
,,Dobra, co się dzieje?”, i chwilę później zrozumiała. ,,Czy on czyta w moich myślach?”.
– Wow, myślałem, że nigdy na to nie wpadniesz! – zawołałem, obserwując jej szok.
Dziewczyna przez chwilę wpatrywała się we mnie z niedowierzaniem, po czym wybuchnęła histerycznym śmiechem. Po około minucie odrobinę się uspokoiła.
– Skoro tak, to tym gorzej dla ciebie! – wykrztusiła.
Zmarszczyłem brwi. Skupiłem się, by prześledzić jej tok myślenia. I aż się cofnąłem o krok.
CLAIRE
Że co?! Jak to: czyta w moich myślach?! Nie mogłam w to uwierzyć, jednak to wszystko tłumaczyło. Wygrywał ze mną, bo widział każdy mój ruch chwilę wcześniej.
Ale szybko zmieniłam strategię.
Co z tego, że przewidywał moje ataki? Miałam wystarczająco dużo mocy, żeby go zmieść z powierzchni ziemi.
Z zadowoleniem zanotowałam jego reakcję.
– Tak, tak, sama mądrość to nie wszystko – uśmiechnęłam się złośliwie.
Zaczerpnęłam mocy i skupiłam ją w dłoniach. Szybkim ruchem wyrzuciłam ją w kierunku Ariego. Ciemność utworzyła wokół niego pierścień, który zacieśniał się coraz bardziej. Jednocześnie innym strumieniem energii związałam mu kostki i przewróciłam na ziemię. Pierścień energii zacisnął się wokół jego ramion, zmuszając chłopaka do przycisnięcia ich do tułowia.
Wzięłam głębszy oddech. Robota skończona.
– No i po robocie – posłałam mu uśmiech.
ARI
Ten uśmiech mnie sparaliżował. Nie byłem wstanie jej więcej zaatakować. Wiedziałem, że to nie Violet, ale nie mogłem nic zrobić.
Pozwoliłem się pociągnąć na ziemię i unieruchomić.
Widziałem, jak Claire chwyta sztandar i ucieka z nim w kierunku strumyka.
CLAIRE
Wygrałam.
Porwałam niebieski sztandar i rzuciłam się pędem w stronę granicy, modląc się do wszystkich bogów, żebym jeszcze zdążyła. Już nawet nie zadałam sobie trudu, żeby się osłonić. Nie obchodziło mnie, czy Jace i Paul są gdzieś w pobliżu. Po prostu biegłam.
Ktoś zastąpił mi drogę, ale odepchnęłam go od siebie, nie zważając na nic.
Zobaczyłam strumień. Jeszcze kilka metrów.
– Dalej, Claire! – usłyszałam wrzask Erena.
Kilka sekund później było po wszystkim.
Upadłam wyczerpana na ziemię. Czułam, jak wali mi serce.
*ryk słyszalny na sto kilometrów*
Przykro mi, naprawdę przykro mi. Tak mi żal Ariego. XD
Serio, no jak on miał z nią walczyć, no jak?! I jeszcze to, jak sobie z niego kpiła i się napawała zwycięstwem… Naprawdę, przepraszam, ale po tym wszystkim jakoś mniej lubię Claire. To naprawdę nie jest specjalnie, ja po prostu kocham dzieci Ateny.
I tak! Przewidziałem, że on czyta w myślach. Jak ja bym go wymyślał, to dałbym mu jeszcze moc wywoływania potwornej migreny, ale co tam. Nie może być przecież taki potężny.
Błagam, zrób coś, żebym znowu polubił Claire. Błagam!
Jak zwykle, Twój styl jest oszałamiający. Staje się lepszy z każdym zdaniem. Cała sytuacja jest jak dla mnie całkowicie realistyczna, a emocje zostały przedstawione w taki niebiański sposób.
Jestem teraz od tego opowiadania uzależniony.
Moc dawania ludziom migreny <333 To by było coś XDXD
A tak wgl: opko świetne. Arii ma genialną moc i jest ona fajnie przedstawiona, a Claire całkiem lubię – jest ciekawą postacią i nie wiadomo, czego się po niej spodziewać.
Pisz dalej! ;*
Dziękuję za dedyczkę kochana! :*
Rozdział jak zwykle genialny, Ari ma moc jak Edward ze Zmierzchu, ale okej… XD
Claire lubię, może przez to, że lubię rude osoby?
Tak, moc dawania ludziom migreny- genialny pomysł! <3
Pisz szybko ciąg dalszy i nas nie dręcz, jak zapewne zamierzasz!
Och, och, och, padłam.
Nie znam się, ale jak dla mnie super.
Szkoda mi go, i jej i wgóle jakieś Trudne Sprawy xDD
Powinnam się obrazić i nie napisać tego komentarza, ale będę litościwa i tego nie zrobię. 😛 Claire jest boska. XD Chciałabym być ruda…
Fajnie poprowadziłaś narrację i w ogóle świetnie napisane. Nawet nie wiem, co dalej napisać, bo nie ma Ci czego wytykać… pisz CD. 😀
Jest to tak świetne, że postanowiłam to skomentować, choć dalej się obrażam za zapomnienie, że miałaś dać mi drugą dedykację. No cóż, przeżyje się :*
Claire… Nie wiem co mam do niej czuć. Z jednej strony kocham Ari’ego i współczuje mu… A z drugiej Claire jest moim charakterkiem. Oczywiście ja jestem bez takiej pewności siebie xd
Ta umiejętność Ari’ego ♥
Bardzo proszę o napisanie części 3 (i danie mi dedykacji!)
Annie ♥
Uwielbiam Ari’ego ♥ ma mega moc – czytanie w myślach ♥
Jak na razie Claire nie przypadła mi do gustu, zobaczymy jak wszystko potoczy się dalej
Miałam skomentować już dawno, i miała to być pierwsza część, ale jestem leniwa i nie chciało mi się. Grunt to szczerość :3
Czytałam to na jednym oddechu. Jestem fanką długich opisów, więc co się dziwić, a takich u Ciebie nie znajdę, choć kocham to jak opisujesz walkę. Sama tego nie potrafię, więc podziwiam każdego, kto klei zdania o machaniu mieczem 😀
W pierwszej części polubiłam Claire, w tej lubię ją już mniej, z pewnością dlatego, że nie lubię zbyt pewnych siebie osób, które myślą, że są nie wiadomo kim (tak ją odbieram), ale właśnie taki charakter pasuje mi do córki Hadesa.
I nie wiem, jak dla mnie jest dobrze (trudno, żeby nie było), więc nie mam co dodać. Czekam na następną część i skomentuję ją już szybciej 😀
Twoja Passie
Jamniole, jesteś jakaś taka dziwna. Jak można tak ładnie i płynnie pisać? To opowiadanie to mistrzostwo. Szczyt ładnego pisania. Nie bawię się tak, umrzyj, ja tak nie umiem ;_;