Hej wszystkim
Ostatnio nie wysyłałam żadnych prac, co poradzić, szkoła potrafi zatruć życie człowieka…
No, ale powracam z nowym opkiem, które, mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Na pierwszy rzut oka może wyglądać jak to z typowym schemacikiem, ale uwierzcie mi, takie nie
jest
Miłego czytania
iriska335
Tik. Tak. Tik. Tak. Tik. Tak. Z niecierpliwością wpatrywałam się we wskazówki okrągłego zegara, wiszącego tuż nad tablicą. Miałam wielką ochotę wyjść już z tej szkoły, gdyż dzisiejszy dzień, jak i cały tydzień, był piękny i słoneczny. Pomimo, iż wakacje zaczynały się dopiero za trzy tygodnie, w powietrzu wyczuwało się już, ten dobrze znany każdemu, zapach lata.
-Maggie, Maggie…
Z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczycielki. Była nią niska, średniego wieku pani Burke. Nosiła bordową, sięgającą kolan spódnicę, do której wciągnięta została biała koszula. Swoje niezbyt długie, brązowe włosy spięła po boku spinką. Kobieta posiadała miły wyraz twarzy. Taka też była, przez co nie posiadała dużego szacunku wśród uczniów. Większość z nich ją zwyczajnie olewało, wiedząc, że ta w żaden sposób ich nie ukaże. Osobiście lubiłam pannę Burke i żal mi było, gdy inni jej dokuczali. Mimo to na lekcjach angielskiego, jak reszta klasy, odpływałam. Każda minuta spędzona na tych zajęciach wprawiała mnie w niekontrolowaną senność, a jedyne co do mnie docierało to prawie niesłyszalne bla bla bla… Również tym razem.
Rozejrzałam się po sali, by upewnić się, że chodzi o mnie. Wszyscy w klasie wpatrywali się w moją osobę. Zapanowała głucha cisza, przerywana jedynie odgłosami ulicy, które dochodziły przez otwarte okno. Niestety, z pewnością chodziło jej o mnie.
No to wpadłam.
Spojrzałam w oczy szatynki, która stała tuż przede mną, choć biorąc pod uwagę, że siedziałam, bardziej pasowałoby powiedzieć nade mną.
-S…słucham? – spróbowałam przyjąć niewinną minę.
Jak się spodziewałam, nie dostałam ochrzanu za nieuważanie na lekcji. Zamiast tego, ta miło się do mnie uśmiechnęła.
-Pytałam Cię słonko o twoją opinię na temat lektury.
-Eee… lektury… – Pustkę w głowie szybko zastąpiłam interesującymi mnie faktami. Angielski. Książka. Mam! „Romeo i Julia” – Sądzę, że jest to wspaniałe dzieło, które ukazuje jak ważna w naszym życiu jest miłość i bliska nam osoba. Wydaje mi się, że każdy z nas chciałby przeżyć tak piękną historię, jaką doświadczyli ci dwaj kochankowie. Naturalnie, oprócz zakończenia.
-Naturalnie – nauczycielka, mocno zadowolona z mojej odpowiedzi, powróciła do lekcji.
Uff… Szczęście, że trafiłam akurat na tę lekturę. Uwielbiałam ją, więc bez problemu udało mi się wybrnąć z kłopotliwej sytuacji.
-Ach Romeo… – usłyszałam żarty któregoś z chłopców, dochodzące z ostatnich rzędów.
To pewnie Nate – klasowy dowcipniś oraz… szkolny przystojniak. Oczywiście są wyjątki od tego stwierdzenia i ja się do nich zaliczam. No dobra przyznaję, na początku jego urok osobisty też na mnie zadziałał. Chodziliśmy ze sobą w podstawówce, lecz biorąc pod uwagę nasz wiek nazwałabym to raczej „szczenięcą miłością”. Po krótkim czasie wszystko się rozmyło. No, może poza jednym – on wciąż pozostał dzieciakiem. Mimo, iż mamy piętnaście lat, jego zachowanie nie wykracza poza przeciętnego dziesięciolatka. Romea z niego nie będzie…
Drrrrrrrrrrrrr
TAK! NARESZCIE WOLNA!!!!
Szybko wyszłam z klasy, by uniknąć tłumów na korytarzu. Oczywiście mi się nie udało. W jasnym, szerokim (choć według mnie wciąż nie dosyć) holu setka młodzieży przeciskała się, aby dotrzeć do swojego celu. Byli też tacy, którzy po prostu gadali z przyjaciółmi.
-Hej! Maggie poczekaj! – usłyszałam dziewczęcy głos.
Odwróciłam się, żeby sprawdzić kto do mnie woła. Tą osobą była Parker, moja dobra kumpela.
-Cześć Parker. Co ci? Wyglądasz jakbyś wygrała w totolotka.
Na jej jasnej twarzy promieniał uśmiech od ucha do ucha.
Swoje krótkie, kręcone, czerwone włosy miała spięte w wysokiego kucyka. Jak zawsze nosiła kolorowe ciuchy: trampki, legginsy, top, sweter i apaszkę. Na pozór wszystko bezsensownie zmiksowane, idealnie podkreślało jej szalony charakter.
-W sumie nic takiego, oprócz tego, że… PRZYJĘLI MNIE DO ZESPOŁU!!!
To ostatnie wykrzyczała skacząc z radości.
-Jeeej, brawo!
Cóż, nastolatka miała bzika na punkcie muzyki, w szczególności śpiewania. Od kont ją znam chciała przyłączyć się do jakiejś grupy muzycznej, lecz do tej pory nikt jej nie chciał przyjąć. Obstawiam, że obawiali się jej zbytniego temperamentu. Była strasznie żywa i energiczna, co niektórych wręcz przerażało. Ja natomiast uwielbiałam w niej tę nutkę (a raczej cały klucz wiolinowy) szaleństwa, której często w sobie nie mogłam odnaleźć.
-To gadaj, jak się nazywacie?
-„Crazy ghosts”.
-Ooo, to coś w sam raz dla ciebie.
-Co nie?! A więc tak, zajmujemy się głównie rock and roll’em, a zresztą, co cię będę zanudzać, przejdę od razu do najważniejszego. Cztery. Boskie. Klaty. Achhh… Musisz ich zobaczyć. Istny raj na ziemi.
-Taa, istny raj…
-Nie, nie, nie. Nie. Kochana proszę cię przestań.
-Co przestać? –spytałam zdezorientowana.
-Przestań robić tą swoją minę.
-Ja nie robię żadnej miny – No może to nie do końca była prawda…
-Taa, jasne. Słuchaj, chcesz dobrej rady?
Nie za bardzo, ale i tak wiedziałam, że ją usłyszę.
-Dawaj.
-Przestań szukać księcia z bajki.
-Ja wcale nie… no dobra. Ale nie moja wina, że wszyscy, których do tej pory spotkałam, wydają się bachorami.
Moja kumpela wywróciła jedynie oczami.
Może faktycznie miała rację. Może, jeśli tak dalej pójdzie, skończę jako samotna staruszka z dziewięcioma kotami… Zresztą, nie będę się tym teraz przejmować.
Podeszłyśmy do mojej szafki. Otworzyłam stare drzwiczki, by odłożyć niepotrzebne mi już książki, lecz nagle coś z niej wypadło. Mała karteczka zleciała na podłogę. Podniosłam ją i przeczytałam na głos:
„Spotkajmy się w sali numer 5”
-Co to ma znaczyć? – spytałam dziewczynę.
Nie miałam pojęcia od kogo mogła być ta wiadomość. Nauczyciel by czegoś takiego nie zostawił, a koledzy… sama nie wiem.
-Pora to sprawdzić.
Jej uśmiech przerażał mnie chyba bardziej niż sam liścik.
***
Otwarłam drzwi do sali numer 5 i kogo w niej ujrzałam… oczywiście Nate’a. Średniego wzrostu chłopak stał oparty o jedną z ławek. Ubrany był w luźne ciemne jeansy, top o podobnym odcieniu oraz zieloną bluzę. Grzywkę, swoich krótkich brązowych włosów, miał lekko podniesioną do góry. Przynajmniej nie wylał na siebie litra żelu, jak robią to inni faceci.
-Co ty tu… Och serio?! Mógłbyś sobie darować te idiotyczne dowcipy. Przynajmniej te z moim udziałem – Naskoczyłam na niego zdenerwowana.
Jeśli chce sobie urozmaicać życie w ten sposób proszę bardzo, ale niech tych niezainteresowanych zostawi w spokoju.
-Ale ja nic nie…
-Taa, jasne, ty nigdy nic nie robisz – nie pozwoliłam mu skończyć. Zwykle jestem opanowana, ale ten chłopak naprawdę działa mi na nerwy. – Sama wrzuciłam się do basenu w pierwszej klasie, sama wylałam na siebie puszka farmy w podstawówce, sama…
-Meg na serio, tym razem to nie ja.
Podał mi do ręki małą, prostokątną karteczkę. Porównałam ją z tą, co sama dostałam. Obie były identyczne. Ten sam kremowy kolor, ten sam drogi papier i ten sam charakter pisma.
-Ouu, to… dziwne – nie wiedziałam co innego powiedzieć.
Sytuacja była nietypowa. Nie wiedziałam kto by mógł nas wezwać, a tym bardziej po co. Żadne z nas nie uczęszczało na te sam kółko pozalekcyjne. Ja należałam do kółka czytelniczego, a on… właściwie to sama nie wiem. Z pewnością jednak nie był pasjonatem książek.
Nagle otworzyły się drzwi do klasy, w których stanął kędzierzawy blondyn.
-Dostałem wiadomość i od razu przyszedłem, o co chodzi…?
-Eric?!
Popatrzeliśmy na siebie zdezorientowani.
W tym momencie to już totalnie nie wiedziałam w czym rzecz. Może zacznę od tego, że Eric Smith to typowy kujon, czyli sweterek, krawacik, okulary i mnóstwo podręczników na tematy, które nikogo nie obchodzą. Nasza trójka zwyczajnie nie miała sensu.
-Rozumiem, że wy też dostaliście wezwanie – zaczął tym swoim przemądrzałym głosem (czy ja już wspominałam, że szukam ideału? ) – tak więc, albo ktoś nas wrabia, albo… któreś z supertajnych stowarzyszeń postanowiło mieć mój geniusz w swoich szeregach. Chociaż nie… to nie wyjaśnia waszej obecności…
Zauważyłam kontem oka, że Nate już szykuje się do ciętej riposty, lecz w tym samym momencie ktoś znów wszedł do pomieszczenia. Tym razem nie był to żaden uczeń, ani nawet nauczyciel. Przed nami stał wysoki, szczupły mężczyzna o szpakowatych włosach. Ubrany był w elegancki garnitur. Mogę przysiąc, że dostrzegłam jakiś łobuzerski blask w jego oku.
-Witajcie moi drodzy – przywitał się. – Nazywam się Hermes.
Hmm, spoczko, błędów nie widzę.
Opis tej lekcji trochę przynudny, chyba o to chodziło, ale przyznaję się: Ominęłam.
Noo, jestem ciekaw, co z tego będzie. To tylko Prolog, więc nie spodziewałam się że będzie długie, więc się nie czepiam.
Pisz CD!
Posiadał miły wyraz twarzy… – kolokwialnie rzecz ujmując, jebłam. To jest mocno niepoprawne, zapewniam Cię.
„Pytałam Cię słonko o twoją opinię ” – Tutaj zwrócę uwagę na brak przecinków – „słonko” jest zwrotem do adresata (czy jakoś tak), a więc wtrąceniem – powinno być oddzielone przecinkami. Tak samo w wypowiedzich kolejnych, powinno być odpowiednio: ‚Maggie, poczekaj’ oraz ‚Cześć, Parker’. Generalnie formy wołacza oddzielamy przecinkami tudzież innymi znakami interpunkcyjnymi.
„Od kont” – Ładnie zaczęte zdanie… Od kont oszczędnościowych do kont osobistych niedługa droga. Jebłam po raz drugi. Odkąd, Irisko, odkąd.
Ja z muzyki jestem noga, ale wiem, że od nutki do klucza wiolinowego daleka droga. Jedno oznacza dźwięk, a drugie bodajże wskazuje muzykowi w jakiej grać tonacji… Może od nie nutka, a gama szaleństw? Tu chyba pokrewieństwo jest bliższe…
„Grzywkę, swoich krótkich brązowych włosów, miał lekko podniesioną do góry.” – Można mieć grzywę włosów, ale z grzywką to już tak nie działa, przykro mi. On mógł mieć co najwyżej brązową grzywkę lekko podniesioną do góry, ale na pewno nie grzywkę włosów, bo… to nie poprawne.
” wylałam na siebie puszka farmy…” – Czym jest ‚puszek farmy’ o.O ?
„na te sam kółko” – albo TO kółko, albo TE kółka. ‚Te’ jest zaimkiem wskazującym dla liczby mnogiej i rodzaju niemęskoosobowego, nie dla liczby pojedynczej i rodzaju nijakiego. Zrozumcie to, ludzie.
„Zauważyłam kontem oka” – Widzę, że masz jakieś dziwne pociągi do bankowości. Nawet oczy Twoich bohaterek mają konta… Kąt to kąt i nic tego nie zmieni.
Poza tym wystąpiły błędy w zapisie dialogów, kropki i wielkie litery, takie tam. Polecam przejrzeć ten poradnik: http://www.piszmy.pl/zasady-pisania-dialogow-o-dialogach/Chapter.html – jest naprawdę pomocny.
Tyle z błędów, teraz lecę z recenzją.
Opko czyta się całkiem dobrze, aczkolwiek opisy osób są wymuszone i schematyczne. Mamy wypowiedź, a potem krótką charakterystykę postaci. Pytanie, czy wszystkie te opisy są nam potrzebne..? Bo jeśli tak, są niezbędne, to powinny być dłuższe, jeżeli nie – mogłaś je streścić w jednym, dwóch zdaniach.
Fabuła jak fabuła, na razie się nie wypowiem, bo trochę jej mało.
Mogłaś pokusić się o jakiś ładny, wyczerpujący opis, ale jego brak nie zabolał.
I fakt, na razie dosyć… nudnawe. Ale się rozkręci, więc zobaczymy, co wtedy.
Dzięki za rady, Kivo. Niektóre błędy po prostu przeoczyłam przed wysłaniem i mnie też rozwalają xd A co do reszty, to postaram się poprawić.
Wreszcie napisałaś Ta… te niektóre literówki rozwalają na łopatki XD Ale każdemu się zdarza. Pisz szybko kolejną część.
Mogłabym się rozpisać tak jak Kiva ale nie ma po co ;]
Naprawdę fajne, czekam na CD.