Znowu nudno, smętnie i wgl. Nie zabijecie mnie za to, prawda? Proszę?
Pan Ramirez spojrzał na córkę uważnie. Przypominała mu pewną kobietę. Tą którą chciał zapomnieć. Wybrankę Afrodyty. Najpiękniejszej bogini. Pani miłości, tej która zniszczyła jego spokojne, ponure życie. A także jego bliźniaka, który umarł… Przez nią.
Krótkie, falowane włosy wtedy były przyozdobione złotym piórem, a oczy pokazywały lekkie niezdecydowanie. Przez chwilę była cisza. Dziewczyna skierowała swój wzrok na ojca, lecz on nie postanowił dalej patrzyć na nią. Cicho westchnęła i odwróciła wzrok.
– Witam państwa Herondale i państwa Myrraen. – odezwała się żona Ramireza po krótkiej ciszy. – Wejdźcie do środka, zapraszamy.
Kobieta odsunęła się razem z dziećmi i mężem. Pani Herondale jako pierwsza weszła do środka uważnie się rozglądając. Miała ona blond włosy i szare oczy. Jej cera była kredowa, jakby biała. Za nią wszedł pan Herondale. Jego włosy posiadały czekoladową barwę i tego samego koloru tęczówki. Jego cera była o odcień ciemniejsza od skóry jego żony. Po nich weszły ich dzieci oraz państwo Myrraen z córką. Pani miała czarne, długie włosy i ciemne oczy współgrające z bladą cerą. Jej mąż posiadał kasztanową czuprynę i opaloną skórę, a oczy widoczne były zza ciemnych okularów. Pani Ramirez odsunęła rodzeństwo i wraz z mężem poprowadziła rodziców dzieci do jadalni.
Bliźniacy od razu dorwali jedynego chłopaka z przybyłych. Avila przyjrzała mu się uważniej. Jego włosy miały barwę złota, wręcz lśniły w świetle żarówki. Na nosie miał okulary z niebieskimi oprawkami przysłaniające szare oczy, które ku zaskoczeniu Avily były i ciepłe, i chłodne. To znaczy… Przypominały jej słoneczny, ale zimowy poranek albo światło na tle padającego śniegu. Ciepły ciało w chłodnym pomieszczeniu. Apollo. Poprawił okulary i uśmiechnął się. Dziewczyna drgnęła. Zauważyła jego podobieństwo do Raine – był jej bratem, więc nic dziwnego. Chłopak mimo błagalnych spojrzeń o pomoc, dał się zaciągnąć bliźniakom do ich pokoju. Przed oczami Avily pojawiła się wizja – syn państwa Herondale w zbroi, która lśniła, a przy nim jej bracia. Na polu walki.
– No więc… Cześć. Zapraszam do siebie. – westchnęła Avila.
Błyskawicznie obróciła się, nie czekając nawet na odpowiedź, i skierowała się do swojego pokoju. Kątem oka zauważyła jak dziewczyny ruszają za nią. Niestety nie miała tak dobrego słuchu jak jej ojciec, więc nie mogła dosłyszeć co powiedziały sobie dziewczyny. Kiedy już trafiły, we trójkę usiadły na łóżku gospodarzy. Zaczęła się cisza.
Avila przyjrzała się swoim towarzyszkom. Raine była średniej wysokości brunetką o ciepłych, czekoladowych oczach, w których młoda Ramirez ujrzała płatki śniegu. Jej cera była blada. To jej dało do myślenia. Wybranka Chione? Nic nie wiedziała o Raine ani jej znajomej. Nie mogła ich osądzać o bycie wybrankami. Córka państwa Myrraen miała długie, czarne włosy, które przyozdabiała spinka z gryfem. Nemezis. Jej tęczówki posiadały ciemnobrązowy kolor, a cera – o odcień jaśniejsza niż jej ojca.
– Cassiel. – odezwała się czarnowłosa.
– Słucham? – zdezorientowała się Avila.
– Nazywam się Cassiel. – powiedziała. – Cassiel Myrraen.
– Ahh… – westchnęła Avila. – Jestem Avila Ramirez. Miło mi Cię poznać, Cassiel.
– Mi też. – odpowiedziała Cassiel. – Ale mów mi Cass.
– A mi Chione. W skrócie Chio. – rzuciła Raine i wróciła do przerwanej czynności.
– Okej. Na mnie… Proszę, mówcie Annie. – odpowiedziała Avila.
Dziewczyny ucichły. Po chwili wszystkie trzy zaczęły się śmiać. Avila zauważyła, że Cass często pociera swoją spinkę. Nemezis. Kolejna wizja, która nie spodobała się Avili… Raine w sukni z jakiegoś świecącego, niebieskiego materiału i zbroją na niej na tle śniegu, trzymająca w ramionach ciało. Nie widziała twarzy tej osoby, ale kształt ciała wskazywał na dziewczynę. Zapewne martwą, ubraną w piękną, kwiecistą suknie. Blisko Raine stała jej Cass w fioletowej sukni, jakby była jakąś boginią grecką.
– Chione… Nemezis… Apollo… – mruknęła pod nosem.
– Annie. Czemu powiedziałaś o lusterku Afrodyty? – zapytała Chio.
– Umm. Ja…Sądzę, że jestem związana z… No… Afrodytą. Wiem, głupio to brzmi… – zapeszyła się Avila. – Ja… Nie powinnam tak mówić…
– Ty też… – szepnęła Cass.
– Ja? Słucham? – spytała Avila. Zdziwiła się trochę, choć sama była wybranką Afrodyty. Tak, bogini miłości. Skąd wiedziała? Spotkała ją. W centrum handlowym, po tym jak jej przyjaciel odszedł…
– Chodź do nas. My też jesteśmy związane z bogami. – westchnęła Cass. Ręka powędrowała na złotą spinkę i nerwowo ją pogłaskała. – Ja na przykład z Nemezis… A Chio z Chione…
– Mój brat z Apollo! Często błyszczy. – zachwyciła się Chio. – Ma na imię Sebastian. Ale każe mówić na siebie Nożownik… Choć nie wiem dlaczego.
Trzask. Avila spojrzała na okno. Przez chwilę widziała tam cień, jednak po chwili nic nie było. Szybko podeszła do okna i wyjrzała za nie. Nic. Skrzywiła się natychmiast. Wróciła do dziewczyn po krótkiej chwili.
Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły. Avila obróciła się. Z jej ust wydał się krótki jęk. Oczy wyrażały oburzenie, gdy ujrzały George przecierającego oczy, Thomasa patrzącego na nich jakby ponurym wzrokiem i Sebastiana czy tam Nożownika wyszczerzonego.
– Oprócz Afrodyty mamy Tanatosa i Hypnosa. – powiedział Nożownik.
– Tom? George? – jęknęła Avila.
– Avilciu. – szepnął George. Podszedł do jej łóżka i ułożył się wygodnie. Głowę położył na udach zaskoczonej dziewczyny i zasnął, śliniąc się przez sen. Mimowolnie młoda Ramirez zarumieniła się i pogłaskała brata po jego kasztanowych włosach. Chłopacy podeszli, zamykając drzwi. – Gołąbki…
– Avila. – mruknął Tom. – Jak zwykle najlepsza siostrzyczka George.
– Tommy… – jęknęła. – Nie bądź taki złośliwy.
– A w jadalni to co? – warknął chłopak.
– To przez nią. – burknęła Avila.
Thomas miał już przygotowane w głowie kazanie, otwierał usta by to powiedzieć, aż nagle poczuł na ramieniu dłoń brata Chio i zamilkł patrząc na nią krzywo. Avila cicho westchnęła.
– Avila, ucieknij z braćmi do nas. – powiedział Nożownik. – Chłopacy się zgadzają. Tylko jeszcze ty… Wiesz, zostaliśmy wybrani do ważnej sprawy przez naszych rodziców i krewnych. Musimy ćwiczyć…
– Przestań pleść bzdury. – przerwała mu Avila. – To niemożliwe. Ten… Ojciec nic nam nie mówił. Poza tym nie znam Was.
– Annie… – westchnęła Chio. – Ale to prawda… Jest nas więcej…
– Avilcia. – szepnął przez sen George i wyciągnął rękę dotykając jej twarzy.
Nagle młoda Ramirez poczuła się śpiąca. Tom miał już rzucić się ku niej żeby nie zasypiała, ale w jednej sekundzie zrozumiał co chce zrobić jego bliźniak. Dziewczyna ściągnęła jego dłoń, układając się obok i tym samym zaskoczyła pozostałych. Chcieli ją dobudzać, jednak Thomas spojrzał na nich ponuro i pokręcił głową, by tego nie robili. Tym samym pozwolił jej oddać się we władanie Hypnosa…
Jestem pierwsza.
Fajne opowiadanie, czekam na CD.
Musze znaleźć pierwsza cześć po druga jest naprawdę dobra
Ja już mówiłam, że pomysł serio fajny, tylko rozwiń może trochę bardziej opisy Dialogi są naturalne, to dobrze 😀
była kredowa, jakby biała. Za nią wszedł pan Herondale. Jego włosy posiadały czekoladową barwę i tego samego koloru tęczówki. Jego cera była – powtarzasz była i jego
Potem tam też powtarzasz miała/miał i to sporo razy
Ma na imię Sebastian. Ale każe mówić na siebie Nożownik… – bez obrazy dla nikogo, ten fragment mnie rozwalił XD
Pomysł jest ciekawy, ale wszystko jest troszeczkę chaotyczne. Postaraj się rozwinąć dane opisy i dodać przemyślenia.
ŁOŁ, NIE ZAWIESZAJ! Już nie pamiętam, o co chodziło z tymi postaciami, ale bardzo chętnie pojawię się w opku. Tak sweet xD
Nie ogarniam, o co chodzi ;____;
Ale mogłabym być Hekate? Katherine Prior. Oczywiście, jeśli Hekate nie jest zajęta, a ty zechcesz mnie w swojej fabule ;____;
Krótkie, ciemne włosy i ciemnoniebieskie oczy, piegi… Możesz wprowadzić moją postać jak wyłania się nagle nie wiadomo skąd, oczywiście z pomocą Hekate…
Borze, jak mi głupio.
Zostałem tutaj wysłany z misją zjechania. Ale się nie da. Przykro mi. Ładnie zbudowane zdania, dobrze zapisany dialog, fajne opisy i świetne pomysły, przykro mi, to opko jest dobre, ;_______;.