Siedzę na wykładach z filozofii starożytnej. Niezbyt interesujący temat. Dzień jest raczej szary, wszystko przysłania mgła. Dzisiaj są moje urodziny. Na sali zapanowuje nagle chaos. Błądzę po innych szukając jego źródła. To Tessa, wchodzi nieśpiesznie w ogóle nie zrażona swoim pół godzinnym spóźnieniem. Nie przeprasza, nie mówi nic. Szepty nie milkną. Na twarzy pana Bluncha maluje się wściekłość, ale nie mówi nic. Dziewczyna bezczelnie zajmuje miejsce obok mnie. -Co się gapisz?- pyta ostro. -Dzisiaj są moje urodziny- informuję ją. Po jej twarzy przebiega grymas. -I co mam to tutaj zrobić?- pyta konspiracyjnie. Potem pochyla się w moją stronę i całuje w szyję. A potem zjeżdża na dół i znika pod ławką. -Sto lat- wyskakuje nagle krzycząc z szampanem w ręku. Śmieję się. Blunch zwraca na nas uwagę, a my pokornie zaczynamy robić notatki. Wykłady w końcu dobiegają końca. Zbieramy się. Moja dziewczyna opiera się o mnie całym ciałem demonstrując w ten sposób swoje znużenie nudnym tematem. -Tessa mogłabyś zostać po zajęciach?- pyta wykładowca. Dziewczyna blednieje, ale już po chwili jej twarz nabiera zdrowych rumieńców. -Widzimy się wieczorem- mówi i przeskakuje po kilka stopni naraz zmierzając do Bluncha. Wychodzę, nie czekam na nią. Nie mogę. Mam pracę. Kiedy docieram do MacDonalda (to tam dorabiam) widzę Leona. Pracujemy razem. -Sto lat, stary- mówi wymachując kotletem z wbitą świeczką. Stary dureń, wie że jestem wegetarianinem. -Nie zjesz swojego tortu- mówi, a ja trącam go ramieniem. -Twoja strata- zagłębia zęby w prawie surowym mięsie i się oblizuje. -Ohyda- mówię, podając mu serwetkę. Tłuszcz kapie mu po brodzie. Ociera go rękawem. Obrzydliwiec, -Trochę manier- radzę, ale on tylko wzrusza ramionami. Wchodzi Summer, a ja jeszcze nie przebrałem się w żółty fartuch. Dziewczyna nas wymija, nie zwracając uwagi na pobojowisko jakie zostawił po sobie Leo. Mój przyjaciel naśladuje jej sposób poruszania się. Ja szybko zakładam strój roboczy i idę obsługiwać „gości”. Jak zwykle na sali tłok. Przeciskam się przez tłum małolatów żeby odebrać zamówienie od stolika znajdującego się na samym końcu. Kiedy kończę zmianę, przebieram się w mój normalny strój. Muszę zaczekać na Leona, który akurat teraz odkrył usterkę w zardzewiałym mikserze i uznał że chce zostać bohaterem. W końcu wychodzimy. Nie zdążymy już na metro, zostaje nam inny środek lokomocji. W autobusie jest ciasno i nie ma miejsc siedzących. Do tego unosi się słodkawy zapach. Najwyraźniej ktoś na tylnych siedzeniach pali trawkę. Stoję trzymając się poręczy. Leo jak zwykle się wierci. Nagle nieco otyła dziewczyna z końca wstaje i wyjmuje identyfikator. Rozlegają się niezadowolone pomruki. Ponad połowa osób nie ma biletów, a większość z reszty ma już nabite. Kanar zbiera pokaźne żniwa. Przeliczam pieniądze. Raz na jakiś czas trzeba zrezygnować z napiwków. A to wszystko wina Leona. Gdyby nie ten piekielny mikser. -Och, nie złość, kolejnym razem załatwię papiery- mówi. -Żółte? -pytam wrednie, ale złość mi już przeszła. Kiedy dojeżdżamy czeka mnie kolejna niespodzianka. Cały akademik wcisnął się do naszego ciasnego pokoiku i wszyscy fałszują mi Sto Lat. Potem siadają plackiem z piwem w ręku (bo to typowo piwna impreza) i oglądają Smakosz II. Ja szukam Tess. Gdy ją odnajduję gada z jakąś dziewczyną. Bardzo ładną dziewczyną. -Hej dobrze że jesteś- mówi i ciągnie mnie do siebie. -Nick poznaj moją koleżankę Alex…
Gall Anonim
Acha, kotlet ze świeczką dla wegetarniana? Jebłam o podłoge. xD
Jest tak: przeczytałam tekst i nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Z jednej strony mam parę uwag:
1) Pierwsze części są z reguły krótkie mam nadzieję że druga będzie dłuższa
2) Dialogi. Może to wina bloga, ale na wszelki wypadek przypominam, że kiedy wprowadzamy dialog zaczynamy płazą od nowej linijki przykład
– Cześć Sam – powiedziałam do mojego kolegi
3) Spróbuj trochę zwolnić tępo akcji. i dodać więcej opisów. Na próbę, bo te dwie rzeczy są na razie całkiem dobre. Ale to nie znaczy że nie może być lepiej 😉
Ogól nie opowiadanie jest zaskakujące i przyjemnie się go czyta chciałabym następna część
No cóż. Jak opko nie jest autora, którego znam, a nudzi mi się po pierwszych słowach, odrzucam na bok. Owszem, chciałam tak zrobić. Ale jakoś tak wyszło, że się wciągnęłam. Mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe, ale wypisze ci co mi się nie podobało, dobrze?
Po pierwsze, brakuje opisów. Cóż, wszystko dzieje się w tempie-raz, dwa, trzy i koniec. zwolnij. Co chwila jest tak, jakbyś opisywał plan wydarzeń a nie pisał opowiadanie. Cóż, ale mimo to, nie jest najgorzej. masz w sobie jakieś ciekawe poczucie humoru. Oczywiście, jak na razie bardzo słabo rozwinięte postaci, wydają się być spoko. Nie narzekam. Ale mógłbyś coś o każdym napisać, chociażby wygląd, albo stosunek do nich.
Mimo to, przy niektórych momentach, jak kotlet urodzinowy dla wegetarianina, uśmiechnęłam się lekko.
Mam dzisiaj humor do czepiania się, wybacz.
1. Interpunkcja: brakowało kilkunastu przecinków w zdaniach złożonych.
2. Akcja leciała szybko, i chociaż masakry nie ma, to jeszcze nie dowiedzieliśmy się nic o bohaterze, a już poznajemy kilka nowych postaci. Dodaj opisy, wzbogacą opko i spowalniają akcję.
3. Bohaterowie: o ile Leo był fajny, to nie możemy tego powiedzieć o Tessie. Wchodzi, nie wita się nawet ze swoim chłopakiem, siada ( jak można usiąść BEZCZELNIE?! Przecież to jej chłopak, nie wróg, zna go), potem gada niemiło (Co się gapisz!? Sorry, jestem twoim chłopakiem, chyba mam prawo na Ciebie patrzeć?) A kiedy on oznajmia jej, że ma urodziny (o czym powinna pamiętać) to zamiast się cieszyć, złożyć życzenia, Whatever, ona się krzywi, dobiera się do niego (na co bohater zupełnie nie reaguje) i wyjmuje szampana. Na wykładzie. Serio?
2. Narrator\Główny Bohater: Jak większość osób na blogu zdecydowałeś się zastosować narrację pierwszoosobową. Fajnie, wszyscy to lubimy, ponieważ możemy utożsamić się z bohaterem, ale to do czegoś zobowiązuje. Twój bohater jest nam obojętny, wisi mu wszystko, zostawia dziewczynę, idzie do Maca, gdzie podchodzi do jednego stolika, odbiera zamówienie ( chyba w Macu tak nie ma, czy Jane nie ogarnia?) po czym wychodzi. Akcje z Leo są fajne, ale to nie wystarczy. Potem Kanar. Bohater ma bilet? Nie wiemy. Czy się tym stresuje? Zupełnie nie.
Nie cóż, masakry nie ma, i ogólne wrażenia pozytywne, ale musisz popracować nad przedstawianiem bohaterów, bo po tej części wisi mi kompletnie, czy Tessę upieką dzikie wikingi nad ogniskiem, czy głównego bohatera zadźgają jakieś azteki, nawet gdyby Leona utopili szaleni eskimosi, raczej bym się nie przejęła. POPRACUJ NAD KREACJAMI BOHATERÓW!!! Nie wiem, napisz ich charakterystyki i stosuj się do nich dokładnie. Proszę.
Zakończenie: „It don’t make sens” Akcja jeszcze nie zainteresowała, a już się Kończy. Szkoda. I nie zrozumiałam z tym żółtym. What? I JAK CAŁY AKADEMIK ZMIEŚCIŁ SIĘ W JEDNYM POKOJU?!?! Ich Ich verstehe nicht.
Jest dobrze, stosuj się do rad, bo liczę na to opko!
Przepraszam że tak długo, trochę mnie poniosło
Myślę Jane że chodzi o to że żółte papiery mają wariaci. Tak mi się wydaje. Trochę czarny humor. Mi się całkiem podoba, ale krótkie. Zastosuj się do rad.
Jane, jeszcze trochę i komentarz byłby dłuższy od opka 😉
Jane już wszystko wypisała. Akcja pędzi, brak uczuć bohatera. Leo przypomina mi trochę Valdeza. Na początku myślałam że Alex to ten główny bohater i że głównym bohaterem była dziewczyna. Pisz dalej. Czekam na CD z opisami.(sorry za nieposkładane zdania ale o 22 już nie myślę)
Myślę, że na pewno najbardziej brakuje tu opisów i uczuć bohaterów. A w sprawie Tessy nie zgodzie się z Jane, nie każda dziewczyna musi być idealna i milutka oraz nie musi pamiętać o wszystkim. Uważam, że akurat ona jest chyba najfajniejszą postacią z całego opka, jest taka ,,inna” i nie idealna (nie wiem czy tak ta postać miała zostać odebrana, a jeśli nie to sory).Resztę błędów wypisała Jane, więc się nie czepiam
A tak poza tym to opko całkiem ciekawe i chętnie przeczytam CD, ale na Bogów dłuższe i zwolnij plis. Dobra kończe bo się czepian Jane, a sama się nieźle rozpisałam
:3 :* <3 °_°
Nie przeprasza, nie mówi nic. Szepty nie milkną. Na twarzy pana Bluncha maluje się wściekłość, ale nie mówi nic. – powtarzasz nie mówi nic
Tessa mogłabyś – Tessa, mogłabyś
uznał że chce zostać bohaterem. – uznał, że (nie do końca wiadomo, jak chce zostać bohaterem. Jasne, kojarzę, że pragnie naprawić mikser, ale musisz to napisać. Czytelnik nie powinien się domyślać takich rzeczy)
Akapity. Naprawdę, akapity są potrzebne. Bardzo. Bo ten tekst to jedna, wielka masa, zupełnie niepodzielona.
A bohaterowie są całkiem. Nick nie jest zły – nie irytuje mnie, ale nie czuję do niego żadnego przywiązania, nie obchodziłoby mnie, czy jakiś potwór by go zjadł czy nie. Natomiast jego dziewczyna byłaby cudną postacią, gdybyś ją dopracowała. Następnym razem zaznacz, że dziewczyna tam na niego warknęła, ale jej oczy się śmieją czy coś. A akcja z szampanem jest trochę nielogiczna na pierwszy rzut oka, powinnaś potem zaznaczyć, że to dlatego jej torba była taka wypchana lub coś takiego, bo wygląda na to, że szampan leżał już pod ławką, a ona niby kiedy go tam położyła? A Leon też jest spoko, choć musisz mu poświęcić więcej czasu.
Mogłabym się jeszcze rozpisać na koment, który byłby dłuższy jakieś trzy razy od opka (bo długością nie powala), ale po co? Hestiunia, Jane i Ann już wszystko wypisały.
Heja, dobra teraz już nie jestem anonimowy bo założyłem konto.
Chcę wyjaśnić kilka rzeczy o które macie do mnie pretensje.
Wysłałem już drugą część przed przeczytaniem waszych komentarzy, dlatego ona też zawiera „błędy”, w kolejnych częściach uwzględnię wasze sugestie. Nie jest to nowe opowiadanie, odgrzebałem je.
-myślę, że w Ameryce MacDonald nie jest samoobsługowy, ale mogę się mylić. Dziękuję, że ktoś mi zwrócił na to uwagę, to ważne, nie chcę podawać fałszywych informacji
-Postać Tess- to główna bohaterka, dziewczyna Nicka, nie skreślajcie jej, zawsze główne bohaterki tak nazywam, cholernie podoba mi się to imię. Ona tylko się zgrywa, jest dobra, naprawdę
-Zarzucacie mi brak opisów. Mój błąd. Jestem chłopakiem. Narrację też prowadzi chłopak, a my raczej nie zwracamy uwagi na piękno natury, czy ogólnie portrety psychologiczne bohaterów. Ale może to warto uwzględnić.
-opowiadanie ma no cóż formę opowiadania. Może powinienem robić akapity, ale nie wiem czemu mam zaczynać dialogi od nowej linijki, chyba żeby było bardziej czytelnie, tak się domyślam, to życzenie też postaram się spełnić
-akcja dzieje się szybko? To wszystko odgrywa się w przeciągu dnia, nawet nie doby, no ale może to przez brak opisów, mój bohater, ja zresztą też jesteśmy marnymi obserwatorami
-żółte papiery posiadają wariaci, jak słusznie zauważył/ zauważyła nico_23, ot co czarny humor
-Leo, to Leo Valdez, ogólnie dodałem mało nowych postaci, no Tess i jeszcze Alex
-nie wiem gdzie zgubiłem przecinki, wystrzegam się jak diabła błędów ortograficznych, ale najwyraźniej z interpunkcji leżę
-cały akademik w jednym pokoju. Teoretycznie możliwe. Ale on tak powiedział ogólnikowo, to jasne że nie wszyscy studenci byli na tej imprezie
Teraz coś niezwiązanego, z tym opowiadaniem.
Jak ktoś jest na humanu, niech napisze numer GG, to popiszemy, dokucza mi nadmiar czasu, którego jak na złość nie chcę przekuć na naukę
Jestem w medialnej, ale to ty daj mi numer GG.
Ta pierwsza część, nie wziąłeś jej przypadkiem z jakiegoś filmu. Coś mi się przypomina, ale nie wiem co. Nie żebym zarzucała ci plagiat, ale coś mi się kojarzy.
A jeszcze coś
Leo- Leo Valdez
Nick- Nico di Angelo
nie wiem czemu zmieniłeś mu imię, ale to on prawda. Czy po prostu mam na jego punkcie obsesje i wszędzie bym go wcisnęła?
A jeszcze coś. To ważne żeby wszystko było czytelne, nie jedna masa, to tyle moich zastrzeżeń, jeśli dobrze mi się kojarzy napisz tytuł filmu, bo skądś to znam.
„Pożarci”. Fanka Supernatural? Nie pesz się, też to oglądam, ja oglądam wszystko. W znacznym stopniu przerobiłem tą scenę, ale sam pomysł zaczerpnięty z filmu, zwracam ci honor. Podobają mi się twoje wiersze, i tak masz rację, Nico- Nick, w kolejnych częściach się wyjaśni czemu tak. Nie uduś mnie, napisałem to zanim dowiedziałem się o orientacji Nicka, zresztą myślałem że to para fan-domowa. Mam duże zaległości, ale je nadrobię. Jak już pisałem zastosuję się do rad. Mamy chyba tego samego ulubionego bohatera, coś nas łączy, nie?