Nowy pomysł zaświtał mi w głowie. Starałam się stworzyć coś… tajemniczego i legendarnego. Efekt raczej marny… A zresztą sami to oceńcie.
—
– Amorki
Prolog
„ W jednej chwili odżyły już dawno uśpione żywioły. Ona ogniem… On zaś wodą….”
Niezany autor
Dziewczyna uciekała. Mogła mieć nie więcej niż czternaście lat. Biegła tak szybko na ile pozwalały jej nogi. Wiatr targał jej jasne włosy w odcieniu piasku, a w oczach gościł strach. Z każdym krokiem czuła jak przyspiesza jej serce. Łzy ciekły po policzkach mimo woli. Ubranie miała brudne i potargane, buty starte i ubłocone.
Dookoła niej szalała burza. Krople deszczu ciężko opadały na ziemię. Pioruny podpalały drzewa. Niebo było pełne dymu i ognia. Droga była nierówna i śliska. Raz po raz potykała się wstając niemal mimowolnie.
Uciekała przed żywiołem. Chciał ją dopaść. Nienawidziła go. Nienawidziła tak mocno na ile tylko pozwalało jej dobre serce. On był jednak co raz bliżej. Jeszcze chwila i wpadnie w jego objęcia. Jeśliby nie uciekała byłaby głupia. Stałaby sama przeciw niezwyciężonemu, nieokiełznanemu.
Obejrzała się za siebie. Jęknęła widząc jak wiele terenu już pochłonął. Szybki i bezlitosny.
Nagle potknęła się o korzeń wystający z podłoża. Upadła i zaczęła krzyczeć. Dźwięk niósł się po lesie. Słyszała wycie wilków. Księżyc wychynął zza chmur. Był czerwony, okalony płomieniami.
Płakała jeszcze bardziej. Traciła kontrolę. Płomienie zaczęły dosięgać jej ciała. Poczuła tylko lekkie ciepło. Powoli pełzły ku sercu.
Myślała, że gorzej już być nie może. Najpierw zabił jej rodziców, a teraz ściga ją. O takim czymś czytała tylko w swoich ulubionych książkach, które traktowała bardzo poważnie. W końcu pochłonął ją. Był nią. On i ona. Ostatni obraz. Brunet o morskich oczach i ten głos. „ Znajdź go. Odszukaj Nica di Angelo i sprowadź do mnie.”
Nico di Angelo.
– Nico – jęknęła i zamknęła oczy.
Chłopak miotał się. Dławił się wodą. Dusił się. Lecz nie było widać po nim strachu. Tylko żal. Głęboki żal, że przedtem żył tak, a nie inaczej. Że jednak popełnił te błędy. Trudno, nie naprawi ich samym żalem. Już nic nie naprawi.
Woda była lodowata. Zaczął opadać na dno. Oczy miał otwarte. Widział jak w tych głebinach opuszczają go ostatnie chausty powietrza. I ta niewyraźna postać. Potężnie zbudowana brunetka z iskrzącą się włócznią. Była ubrana w pomarańczową koszulkę.
Pomimo tego, iż sądził, że w wodzie nic nie słychać dobiegał go niski, legendarny i zmęczony głos. „ Znajdź ją, a ocalisz najbliższych. Sprowadź ją do mnie.”
Chłopak powoli zamykał oczy. Płuca płonęły, a woda wypełniała go niemal całkowicie. Poczuł dno pod plecami i wiedział, że to koniec. Wiedział, że jego dotychczasowe życie dobiegło końca. Teraz miał tylko jeden cel. Tą dziewczynę. Znajdzie ją. Znajdzie za wszelką cenę. Nic go nie powstrzyma. Zamknął powieki i poddał się sile prądów morskich, które unosiły jego bewladne ciało.
Miał więcej niż świadomość co go teraz czeka. Wręcz wolał umrzeć. I jeszcze ta przepowiednia… Przecież był tylko śmiertelnikiem.
Chejron otworzył oczy z przerażeniem. Zdał sobie sprawą co się stało i przeklął w myślach swoją nieuwagę. Jak mógł żywić nadzieję, że to jeszcze nie pora. Przecież minęło już pół tysiąca lat.
Szybko wybiegł i zaczął mobilizować cały Obóz. Pomimo jego głupoty muszą to naprawić.
– Szbko! Wstawać! To nie ćwiczenia – krzyczał w desperacji.
Widział jak z domków wybiegają zdezorientowani obozowicze. Rozglądali się dookoła szukając śladu napaści lub jakichkolwiek zniszczeń. Nic jednak nie znaleźli. Wpatrywali się więc wyczekująco w centaura, który spanikowanym wzrokiem przeszukiwał las.
Blondynka o szarych, burzowych oczach podbiegła do niego zmieszana i spojrzała na niego pytająco.
– Chejronie co się dzieje?! – krzyknęła próbując mówić głośniej niż gwar obozowiczów.
– Annabeth, mobilizuj Percy’ego i resztę najlepszych herosów. Sprawa jest pilna. Nikt nie wyjdzie ani nie wejdzie bez mojej zgody – i z końcem tego zdania popchnął ją, bezceremonialnie dając do zrozumienia, że rozmowa skończona.
Dziewczyna jednak nie dała się zwieść. Szybko odzyskała równowagę i wyprostowała się dumnie przed opiekunem.
– Ale o co chodzi?! Muszę znać wagę sytuacji – argumentowała zaciekle swoją ciekawość, starając się zabrzmieć prawdziwie.
W głębi serca dziewczyna była po prostu ciekawa, co tak męczy Chejrona. Nic nie rozumiała, a jako córka Ateny musiała być we wszystko wtajemniczona inaczej w nocy nie mogła zasnąć. Zawsze snuła wtedy najgorsze możliwe scenariusze, które szykował los.
Pół koń westchnął czując, że blondynka nie ustąpi. Nie miał wyjścia. Inaczej spróbuje dowiedzieć się na własną rękę, a to niebezpieczne.
– Mamy kłopoty. I to spore… – zaczął pesymistycznym tonem – Artemida czasami przygarnia dwóch śmiertelników na swoich uczniów. Szkoli ich najlepiej jak może, daje moce żywiołów, ognia i wody. Potem wysyła ich na świat i stara się zniszczyć tych półbogów, którzy narazili się jej lub innym bogom. Ta dwójka zawsze była, jest i będzie niepokonana. Jedno z nich ma siłę pięciu tysięcy. Nie spoczną póki nie zabiją swojej ofiary.
Dziewczyna zmarszczyła czoło.
– Dooobrze… – mruknęła. – Ale co to ma wspólnego z Obozem?
Mężczyzna spojrzał jej w oczy, a ona już wiedziała, że to będzie gorsze nic niewiedza. W jego oczach dojrzała niebezpieczny błysk.
– Bogowie wybrali kogoś z nas. Dopóki nie zginie lub nie trafi do lochu Olimpu nie są po naszej stronie. Będą ich wspierać. I nawet nie myśl o walce z nimi. Zabiliby cię jak denerwującego owada. Oni stracili życie… Są teraz maszynami do zabijania.
Powoli zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji. Serce przyspieszyło, a na karku poczuła zimne kropelki potu. Czyżby się bała?
– Ile zostało nam czasu? – zapytała.
– Mamy najwyżej dwa tygodnie. Spodziewam się, że jednak stracimy w tym roku dwóch herosów. Uczniowie Artemidy są od nas dużo silnejsi.
Po tych jakże optymistycznych słowach zostawił dziewczynę na pastwę strachu. Czuła lekkie drgania kolan. Przełknęła głośno ślinę i potrząsnęła głową.
Musimy chociaż spróbować – stwierdziła w myślach.
Odwróciła się i zaczęła ogarnywać chaos, który powstał wśród nastolatków. To nie mogło się dobrze skończyć.
WOW takiego pomysłu już dawno nie czytałam. Ciekawie się zapowiada i czekam na więcej 😀
Pomysł raczej dobry, chociaż trochę trudno mi się połapać ;D
To dobrze, mniej wiᶒcej taki był cel
Zaintrygowana.
To jedno słowo oddaje w zupełności moje wrażenia.
Pisz dalej, a z chęcią przeczytam.
Hm, zapowiada się fajnie. Będę czytać! Trochę gorzej wypadł opis chłopaka, ale i tak strasznie mi się podoba. Pisz szybko kontynuację, Czekam!
Akcja była dla mnie zbyt szybka, ale dało się połapać o co chodzi na pewno przeczytam CD
Uuuuhuhuu… szykuje się kolejne naprawdę dobre opko 😉 Z niecierpliwością wyczekuję cd 😀
Coraz pisze się razem, ale tak to wszystko chyba w porządku. Opko w pierwszych dwóch fragmentach jest jasne, natomiast trzeci jest już chaotyczny, ale jeśli to celowy zabieg, to OK. Pisz dalej, jestem ciekawa, co wymyśliłaś.
Ja również jestem zaintrygowana… A to dobrze Pisz dalej, zobaczymy co z tego wyniknie, bo zapowiada się dobrze!
Piszesz lepiej, tak sądzę. Nie czytałam Twoich pierwszych opek w całości, tylko fragmenty, ale pamiętam, że do dobrych nie należały.
W każdym razie, mam kilka uwag, jak to ja. Do perfekcji temu opowiadaniu niestety sporo brakowało. A jestem czepialska. A więc…
– Interpunkcja, interpunkcja, interpunkcja… Ona leży, nie wstaje, nie rusza się. Chyba już przestała oddychać. Napisałaś tu parę opek. Powinnaś już mieć wyczucie, gdzie stawiać przecinki. Zajrzyj do zasad interpunkcji, proszę. Taka drobna sugestia.
– Wiem, że może Twoim celowym zabiegiem było schaotyzowanie wszystkiego. Druga część tekstu jest jeszcze znośna, jednak trzecią… ledwo się czyta. Wybacz, ale taka jest prawda. Przegięłaś. Łapałam się na momentach w tekście, że nie wiedziałam jaki mają związek z tym, co było wcześniej.
– Dramaturgia, dramaturgią, ale sam dramat nie wystarczy. MUSZĄ BYĆ TEŻ OPISY. DŁUŻSZE I GŁĘBSZE. TZW. OPISY PRZEŻYĆ WEWNĘTRZNYCH. Trzecia część tekstu pod tym zarzutem sama wykopuje sobie grób i wczołguje się do niego, by skonać. No sorry. Ja tak to czuję.
– Trafiły się literówki i orty.
– I w ogóle, jest tu coś, na co muszę zwrócić Ci uwagę, bo swoim absurdem wywołało to u mnie napad śmiechu:
„(…)który spanikowanym wzrokiem przeszukiwał las.” – powodzenia w przeszukiwaniu lasu WZROKIEM. Nawet pieszo jest trudno… Ale wzrokiem to normalnie przeszukasz każdą najmniejszą dziurę w pniu, to przecież oczywiste i takie niezawodne XD
Podsumowując:
1. Pierwsza część tekstu: w miarę. Tylko… Mogłoby być tam coś więcej, niż tylko użalanie się nad sobą bohaterki.
2. Druga część tekstu: więcej opisów, proszę. Nico był na zewnątrz skrytą postacią, ale wewnątrz miał uczucia, których nie można było tak o – ukryć. Tu jeszcze źle nie jest, aczkolwiek mogło być lepiej, mogło być WIĘCEJ.
3. Trzecia część tekstu… może będzie lepiej, jeśli zostawię ją bez głębszego komentarza. Po prostu mi się nie podobała, jest największą słabością Twojego opowiadania. Tym je nadpsułaś.
Więcej do dodania nie mam.