To jest moje pierwsze opowiadanie, więc na razie nie ma tu zbyt wiele akcji. Mam nadzieję, że spodoba wam sie.
Dedykacja dla Chione.
Wasza Inez
,,You only see what
yours eyes want to see
How can life be what you want it to be
You’re frozen when your heart’s not open
You’re so consumed with how much you get
You waste your time with hate and regret
You’re broken when your heart’s not open.”
(Widzisz tylko to
Co chcą widzieć twoje oczy
W jaki sposób życie jest takim, jakiego go pragniesz?
Jesteś jak skuty lodem, gdy twoje serce nie jest otwarte
Jesteś tak pochłonięty tym, co dostajesz
Marnujesz czas na nienawiść i żal
Czujesz się przybity, gdy nie jesteś otwarty.)
Madonna – Frozen
Leciałem nad lodowym pałacem z zaciekawieniem obserwując okolicę. Lubiłem swoją pracę mimoże, pracowałem dla Boreasza, a on słynął z tego, że był nieprzyjemny i złośliwy. Mimo wszystko z chęcią spędzałem tu czas. Mogłem się tutaj wyciszyć, zatopić we własnych myślach.
Przypomniałem sobie siebie w młodości. Tchórzliwy, mały, niedożywiony -oto jaki byłem. W dzień, w który się tu zjawiłem uciekałem przed czymś, ogromnym( nie pamiętam przed czym, no cóż starość nie radość). Czułem owego latającego potwora oddech na plecach i wtedy nagle…
Coś świsnęło mi koło ucha. Otworzyłem gwałtownie oczy odrywając się od wspomnień. Kolejny lodowy przedmiot, a tak dokładniej lampa, poleciał w moją stronę przez co musiałem szybko odfrunąć na bok. Co do licha się tam dzieje! Kolejne meble przelatywały obok mnie. Rozejrzałem się i zobaczyłem skąd one wylatują. Była to komnata mej przyjaciółki. Głośno westchnąłem i zapikowałem w stronę okna kilka razy omal nie obrywając kolejnymi przedmiotami domowego użytku.
-Opanuj się kobieto, chcesz mnie zabić?- powiedziałem lądując na parapecie.
Przede mną stała śliczna kobieta o nienaturalnie białej cerze. Jej piękne zazwyczaj opadające kaskadą długie, czarne włosy sterczała dzisiaj na wszystkie strony. Jej zazwyczaj piękne brązowe jak kawa z mlekiem oczy teraz przybrały koloru mrożonej kawy
-Z większą chęcią zabiłabym mojego brata, ale tobą też nie pogardzę.-Chione odpowiedziała ze złośliwym uśmieszkiem.
– Którego? Zetesa czy Kalais’a?
– Najlepiej obydwu.- z wściekłością w głosie dostałem odpowiedź i zegar przeleciał mi nad głową.
-O co tym razem chodzi?
Chione rzuciła mi pytające spojrzenie.- Naprawdę nie wiesz?- lecz widząc moje zdezorientowane spojrzenie szybko dostałem odpowiedź.- Nie mogę sobie wybaczyć, że ci głupi półbogowie znów mi uciekli.- tym razem to lustro wylądowało na podłodze.
-Demolowanie pokoju w niczym ci nie pomoże, a poza tym minęło już parę miesięcy od tego wydarzenia.- męczyło mnie to, że ciągle wkurzała się o to, że nie unicestwiła tych herosów.- A poza tym powinnaś się cieszyć, że ten wkurzający ognisty chłopak… Czekaj jak mu było? Ach tak Leo Valdez, wylądował na wyspie Kalipso.
W tym momencie otworzyły się drzwi i do pokoju wparował Zetes.
-I co siostrzyczko kolejni półbogowie ci uciekli. Co za szkoda. Może za tysiąc lat ci się uda. Albo nie, jednak nie. Hahaha- sarkastyczny ton jego głos był wkurzający.
-No i znów ten brzydal. Masz naprawdę wkurzające rodzeństwo.
– Gadający orzeł.- z tego Zetesa to największy na świecie tępak, nie licząc jego brata, od którego nawet mrówka jest mądrzejsza. Judzie! Żyjemy w mitologicznym świecie, a jego dziwi mówią cy ptak.
– Nie gadający pies- z sarkazmem odpowiedziałem i przewróciłem oczami ( o ile orły potrafią
przewracać oczami)
-Gadający orzeł- nieme zdanie ponownie pojawiło się na jego ustach.
– Spadaj- Chione wytworzyła w ręce śnieżną kulę i rzuciła nią w Zetesa.
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem.
Bogini śniegu przez parę minut siedziała cicho. Dopiero po pięciu minutach odezwała się przyciszonym głosem -Bo widzisz, parę lat temu zakochałam się w śmiertelniku..
-Ty? W śmiertelniku? Przecież ty nienawidzisz ludzi, półbogów, bogów,.. No dobra bądźmy szczerzy. Ty wszystkich nienawidzisz.
-Zamknij dziób i słuchaj- posłała mi mordercze spojrzenie. -Miałam córkę, Josephine, kochałam ją ponad życie. Sprzeciwiłam się Zeusowi, który zakazał nam, bogom, kontaktu z dziećmi. Przez pięć lat spędzałam mile czas z nią i jej ojcem. Lecz wszystko co dobre musiało się skończyć. Zeus interweniował, zakazał mi widzieć się z nimi. Oni wyprowadzili się po mojej ,,śmierci” w wypadku samochodowym. Od tego czasu nie wiem co się z nią dzieje, czy jeszcze żyje.- po jej twarzy spłynęła zabłąkana łza, która po chwili zamieniła się w lód. -Od tej pory moje serce stało się jeszcze bardziej lodowate, choć to wydaje się niemożliwe.
-I od tej pory najbardziej ze wszystkich stworzeń nienawidzisz bogów, zgadłem?
-Tak przysięgłam sobie, że już nigdy się nie zakocham, nawet jeśli Eros chciałby inaczej.
I tak się stało. Teraz jedyne co robie to ganiam za półbogami i powiększam swoją kolekcję lodowych rzeźb.
-No tyle to już wiem. Chciałbym ci tylko powiedzieć, że jeśli tylko twój ojciec tu wejdzie będzie mega wkurzony.
-Wiem, lecz on nigdy tu nie wchodzi, więc nie mam się czym martwić.- powiedziała radośnie i zaczęła szukać czegoś w szafach. Pokiwałem z rozbawieniem głową. Ona to potrafi zmieniać szybko swoje humory. Najpierw jest wkurzona, potem smutna, a teraz radosna.
-Naprawdę chcesz mieszkać w takim bałaganie? I w takim pustym pokoju, w którym połowa rzeczy jest albo rozwalone albo wyleciało przez okno? – uniosłem pytająco brwi i rozglądnąłem się komnacie.
-Och, z tym to masz rację- spojrzała na mnie spod wielkiej sterty ubrań, która wyleciała przed chwilą z szafy. Rzuciłem na nią ostatnie spojrzenie i wyleciałem przez okno.
W głowie kłębiły mi się różne myśli. Chione zakochana, ma dziecko. Nie umiałem tego pojąć. Jak to wszystko mogło mi umknąć?
Szybowałem ponad chmurami, coraz bardziej oddalając się od sterty przekleństw rzucanych przez boginię śniegu na stertę ubrań. Uśmiechnąłem się pod nosem.
To co się stanie w niedalekiej przyszłości, zmieni wszystko.
Jestem lekko skołowana po przeczytaniu tego prologu. Nie mówię, że mi się nie podobało. Było kilka błędów, ale czegoś mi brakowało. Nie potrafię tego niestety nazwać, ale pisz dalej, a przeczytam.
No cóż, przeczytałam to już dawno, przepraszam za brak komentarza. To było trochę dziwne. Ale kontynuuj. Jane wszystko wydaje się dziwne na początku.
Dość krótkie, ale to Prolog, więc aż tak się nie czepiam.
Powodzenia!