O matko, ratujcie, wkraczam w klimaty Włacy Pierścieni (chyba)! W tej części starałam się oddać bardziej uczucia bohaterów, ale nie wiem, czy mi to wyszło. Dziękuje za komentarze (czytaj: komentarz, ponieważ czytelnicy są leniwi. Żartuję.), które podniosły mnie na duchu
Zoz
Place For Us – Mikky Ekko (The Hunger Games: Catching Fire)
Atlas – Coldplay (The Hunger Games: Catching Fire)
Don’t Panic – Lena (Stardust)
Nikt się specialnie nie zdziwił, że matką Lenki jest Afrodyta. Może z jednym wyjątkiem, dokładniej: Lenką. Jeżeli wszyscy bogowie naprawdę by istnieli, mogłaby być córką Apolla. Już jako mała dziewczynka zaczynała treningi łucznictwa i chciała zostać lekarzem. Lubiła architekturę oraz panicznie bała się pająków. Codziennie chodziła na basen po szkole, aby popływać, a nie podglądywać przystojnego ratownika. Nigdy się nie malowała, a chłopaków bała się bardziej niż jadowitych pająków w zoo. A uwierzcie, na sam ich widok, nawet za szybą, dziewczyna uciekała gdzie pieprz rośnie. Najgorsze było to, że jej matka, a co za tym idzie – ona, nie miała żadnych specialnych mocy, takich jak syn Posejdona, czy córka Zeusa i ich rodzice. Nie spodziewała się żadnych misji, zagadek, co jej pasowało. Żyła wśród swoich, powiedzmy sobie szczerze, pustych siostrzyczek. Często wieczorami wymykała się do lasu, aby uniknąć pocieszania przypadkowych dziewczyn, którym ich chłopak złamał serce lub malowania paznokci i plotek. Przy okazji rozmawiała z matką, która czasem ją odwiedzała. Wielokrotnie pytała boginię czy ta na pewno jest jej matką. Lenka nie wiedziała, że sprawiała matce ból, która chodziła cały czas przygnębiona. Zauważyła to jedynie Atena, pomijają Aresa, oczywiście. Przypomniało jej to przepiękną historię Harmonii.
Ale może od początku…
Królowi Aenorowi zaginęła córka, Europa (chyba nie muszę przypominać tej historii). Zwołał więc swoich trzech synów: Fojniksa, Kyliksa oraz Kadmosa. Wyruszyli oni na poszukiwania. Zaoszczędzimy może cenny czas nie opisując wędrówek braci Kadmosa. Warto jedynie zauważyć, że najstarszy z braci potrafił odrodzić się z popiołów po swojej śmierci. Spostrzegawczy zauważą, że stąd pochodzi nazwa ptaka Feniks – od Fojniksa. Ptak ten, użyty między innymi w popularnym Harry’m Potterze, potrafi odradzać się z popiołów, tak jak jego imiennik.
Kadmos, choć najmłodszy, przebył najdłuższą trasę. Przeszedł przez całą Azję Mniejszą, Kaukaz, Scytię, a nawet Helladę w poszukiwaniu siostry. W końcu, zmęczony poszukiwaniami, udał się do wyroczni w Delfach. Od niej natomiast, usłyszał takie słowa: Nie odnajdziesz Europy, bo porwał ją nie żaden śmiertelnik, ale sam władca bogów, Zeus. Zaprzestań natychmiast swoich poszukiwań, jeśli nie chcesz wzbudzić jego gniewu. Gdy na polach pod Delfami ujrzysz krowę, podążaj jej śladem. Tam gdzie krowa stanie, znajdziesz swoje przeznaczenie.
Wyruszył więc w miasto i rzeczywiście, po kilku godzinach odnalazł szczęśliwą krowę. Ta, gdy go zobaczyła, zaczęła iść niestrudzenie przez wiele kilkometrów. W końcu stanęła na niewielkim wzgórzu. Towarzysze Kadmosa, tak samo jak on, nie wiedząc co zrobić, rozstawili obóz. Kilku żołnierzy zostało wysłanych po wodę, jednak dlugo nie wracali. Ich przywódca był zaniepokojony, także poszedł ich poszukać. Przy strumyku znalazł ogromnego, potwornego węża, który pił krew jego towarzyszy. Dzięki ogromnej sile fizycznej oraz wprawie w czarnej magii Kadmos ubił smoka. Wtem u jego boku pojawiła się Atena, wyjaśniając zaistniałą sytuację. Pokonany wąż był zwierzęciem poświęconym Aresowi, to miejsce natomiast, to jego święty gaj. Kadmos, zrozpaczony, że dokonał takiego świętokradztwa, poprosił Atenę o pomoc. Ta mu powiedziała, aby wziął zęby przeciwnika i zasadził je w ziemi. Książę zrobił to, a z zębów wyrośli ludzie pół-żywi, pół-martwi, zwani „Spartami”. Rzucony w nich kamień wywołał bitwę, którą przeżyło tylko 5 wojowników. Kadmos, nadal czując, że jest winien coś Aresowi, zbudował mu na wzgórzu świątynię, w ktorej sam służył aż 8 pełnych lat. Bóg, zadowolony z wiernej służby wielkiego wojownika, przedstawił mu Hermonię, córkę jego i Afrodyty, i zaoferował mu jej rękę. Kadmos, oczarowany urodą dziewczyny, chętnie zgodził się na ślub. Na weselu zjawił się Hefajstos, dla którego panna młoda była chodzącym dowodem na niewierność żony. Kowal wykuł więc przepiękny naszyjnik, który dawał nosicielce wieczne piękno, ale także klątwę, prześladującą wiele pokoleń: niech każdy, kto posiądzie ten naszyjnik, obłożony zostanie nieśmiertelnym pechem. Pechem, który przeżyje nie tylko posiadacza, ale spadnie w spadku na wiele następnych pokoleń.
Tak się mniej więcej kończy historia Harmonii. Harmoni tak, ale pech Labdakidów jeszcze trwa, tak samo jak ich historia, która posiada ‘szczęśliwe’ zakończenie. Bracia Amfoteros i Akarna, zaraz po tym jak próbowali się zabić, zorientowali się o pechu powodowanym przez naszyjnik. Istniały tak naprawdę dwa zakończenia, ale wszystko sprowadza się do zniszczenia naszyjnika.
Zmieniając temat, Lenka postanowiła dowiedzieć się więcej o tajemniczym chłopaku, który niósł ją do szpitala z Eleną. Wiedziała już od matki, bo od kogo by innego, że jest synem Hermesa i że ma na imię Martin.
Dziewczyna już miała poszukać Martina, gdy nagle ktoś na nią wpadł.
– Uważaj, ty… – znieruchomiała na widok znajomej twarzy i się uśmiechnęła. Na widok jej uśmiechu, chłopak omal nie zemdlal. Oczywiście nie dla tego, że miała brudne zęby, bo nie miała, ale była piękna. Proste rude włosy sięgające do ramion, błękitne oczy… Wydawało się, jakby była piękniejsza od samej Afrodyty… bo oczywiście nie była, tak tylko piszę. Afrodyto, nie gniewaj się. – Cześć! Gdzieś się śpieszyłeś?
– N-nie, chcesz się przejść? – Martin poczuł, jak miękną mu nogi.
– Jasne! – Lenka niemal krzyknęła, ale i tak satyr z nimfą się zatrzymali, aby na nich popatrzeć. Wyglądali dość śmiesznie, gdyż grali w berka, a teraz zayrzymali się w pół kroku.
– A! – Krzyknęła nimfa. – Dziecię miłości do Chejrona pójść ma! – Satyr zrobił zakłopotaną minę i mruknął: – Ona już tak ma…
Zdziwiona Lenka, błagająca w duchu chyba wszystkich bogów, aby to nie była misja, a nawet jeśli, to aby nie ona była tym dzieckiem, wykrzywiła usta w dziarskim uśmiechu i ruszyła przed siebię.
Przy wejściu do Wielkiego Domu Lenka zauważyła, że Chejron już na nią czeka. Nakrzyczał na nią za spóźnienie, ale dziewczyna tłumaczyła mu, że nimfa dopiero teraz ją o tym spotkaniu poinformowała. Nagle Martin krzyknął, abyśmy się uspokoili i spojrzeli do góry. Na niebie szybowała sowa. Spuściła kartkę, którą ktoś podał Chejronowi, i odleciała. Trener przeczytał wiadomość i niemal zemdlał, lecz przyjaciele go podtrzymali. Powiedział, aby poszli za nim. Szybko pokłusował do Dionizosa i wymamrotał (to przynajmniej usłyszała Lenka): – H-Harmonia… Naszyjnik… Labdakinowie… Nieśmiertelny również wydał się przerażony. Jaki naszyjnik? Nikt tego Lence wyjaśnić nie zdążył, ponieważ obaj szybko pobiegli na Olimp. Dziewczyna, przerażona, musiała porozmawiać szybko z kimś… powiedzmy, że z domku Ateny.
Zapukała do drzwi domku nr. 6. Otworzyła jej jakaś dziewczyna.
– Mogę wejść? Muszę się o coś zapytać.
– Jasne, wchodź! – Dziewczyny usiadły na łóżku.
– Jakaś Harmonia… Wiesz coś o niej?
– Coś mi się kojarzy. Pilne? – Lenka pokiwała głową. – No dobra. Annabeth! Chodź tu!
– Pakuję się! – Córka Afrodyty czasem dziwiła się, dlaczego bohaterka olimpu, która pokonała już mnóstwo potworów, mając 30 lat, nadal siedzi w obozie.
– Możesz spakować się później! Percy poczeka!
– Niecierpię cię! – Krzyknęła, ale przyszła do głównego pokoju i się cicho zaśmiała. Miała na sobie dżinsy i obozową koszulkę. Na jej palcu Lenka zauważyła obrączkę.
– Kto to jest Harmonia? – wypaliła.
– Ach, a więc o to chodzi? No więc, jest to córka Aresa i Afrodyty, żona Kadmosa. Była babcią Dionizosa.
– A… coś o naszyjniku?
– Naszyjniku? – Annabeth zmarszczyła nos. – Tak. Na jej ślubie pojawił się Hefajstos, który był zazdrosny. Bo wiesz, twoja matka zdradziła go z Aresem, nie? I to jest ich dziecko. Więc jako prezent ślubny dał jej naszyjnik z klątwą. Ten, kto go nosi jest strasznie piękny i przez kilka pokoleń jego rodzina jest przeklęta. Ma wie… – Nagle dostała kulą wody w twarz, ale zaraz wyschła. – Czekaj chwilę! – Wydarła się. – Ma wielkiego pecha. No dobra, muszę już iść, okej? Jak przyjadę, domek ma się nie walić, dobra? – Jej siostra pokiwała głową. Annabeth wzięła walizkę i wyszła. Przed wejściem czekał na nią chłopak. Pocałował ją i razem wsiedli do czarnego samochodu. Spokojnie, nikt nie będzie ich śledził. Albo bedzie. Albo nie będzie…
– A więc… to jakiś przeklęty naszyjnik? No dobra, dzięki za informacje. Pa! – Powiedziała Lenka i wyszła z domku, wciąż zszokowana. Dlaczego Chejron był tak zdenerwowany? Dionizos – zrozumiałe. W końcu ta cała Harmonia to jego babcia, nie?
Zdenerwowana, poszłą na obiad.
Po posiłku Chejron zatrzymał dziewczynę. Poprosił, aby ta z nim poszła.
– Chodzi o naszyjnik Harmonii, nie wiem, czy coś o tym słyszałaś. – Pokiwała twierdząco głową. – To dobrze. Wiesz, że ostatecznie został zniszczony, przez ogień, pożar w pałacu. Okazało się, że został odnaleziony. To znaczy… wiemy, że dzieś jest. Ale nie wiemy kto o posiada, lub co. Najlepiej, żebyś zaczęła poszukiwania na Cyprze. Tam ostatnio przytrafiają się same złe rzeczy. Walka z żywiołami. W dodatku, syn prezydenta się powiesił. Wiem, że to straszne, ale…
– Dobrze. Z kim mam iść?
– Percy wyjechał z Annabeth… Musieli pobrać się akurat teraz… – mruknął niezadowolony. – Chyba musisz wybrać sobie towarzyszy, moż…
– Martin, syn Hermesa i Elena, córka Ateny! – wykrzyknęła na jednym oddechu.
– Dobrze… Zobaczymy. Pójdź do wyroczni, jest na górze.
Lenka wstała i udała się po schodach na górę, do pokoju Rachel. Zapukała.
– Rachel? Jesteś tam? Wiesz, przepowiednia i takie tam… – Rudowłosa dziewczyna otworzyła drzwi. Miała obozową koszulkę i pomazane mazakami dżinsy. Wbrew obozowym plotkom, od których aż roi się w domku nr. 10, Rachel żyła, miała się dobrze i co najważniejsze, nie była mumią.
– Masz może jakąś przepowiednie?
– Ech, nie sądze… Wiesz, to nie takie proste. – Obie zrobiły się smutne. Gdy Rachel chciała zamknąć drzwi, nagle zesztywniała, a z jej ust wydobył się zielony dym.
3 herosów zadanie podejmie,
Klątwę z Harmonii zdejmie,
Syn Labdakida się podda,
Tam gdzie kraina konna,
Atena swe dziecie wyznaczy,
Niech na doświadczenie nie baczy,
Córa miłości nie zginie,
Albo czas pana naszego przeminie.
Zielona mgła zniknęła, a wyrocznia by się wywróciła, gdyby Lenka jej nie przytrzymała.
– Co się stało?
– No… Przepowiednia, sama ją powiedziałaś. – Odpowiedziała zdziwiona.
– Tak, ale to duch Delf przeze mnie przemawia. Chodźmy na dół. Chejron z chęcią usłyszy przepowiednię.
Zoz to było …
Brak mi słów, ale w złym tego wyrażenia znaczeniu.
Ale po kolei:
1) Masz naprawdę okropny styl. Wybacz, ale piszę, co czytam. Masz styl jak mój brat z czwartej klasy podstawówki. Może powinnaś więcej czytać, żeby załapać czyjś styl albo chociaż język.
2) Literówki. Musiałaś być niesamowicie głodna tyle ich było. Pilnuj ich, bo często brak jednej litery zmienia cały sens zdania.
dzieś= gdzieś
3) Ortografię uśmierciłaś i zatańczyłaś kaczuszki na jej grobie. Kobieto, nie wiem w jakim programie piszesz, ale w wielu jak nie we wszystkich jest sprawdzana ortografia. Osobiście polecam Worda, bo wyłapuje najwięcej. Ale naprawdę moje oczy krwawiły, gdy czytałam.
specialnie/ specialnych= specjalnie/ specjalnych
podglądywać= podglądać [ słowo jakie stworzyłaś nie istnieje ]
kilkometrów= kilometrów
poszłą= poszłam
zayrzymali= zatrzymali
Gubisz kreski i kropki nad znakami polskimi:
ktorej= której
zemdlal= zemdlał
sądze= sądzę
bedzie= będzie
nr.=> Ratunku! Przed nr lub r NIE stawiamy KROPEK
Niecierpię=> nie z czasownikami piszemy ODDZIELNIE
Po myślniku, kiedy piszesz nie wiesz kiedy zrobić dużą literę, ale tu podaje przykład prawidłowy:
-Podaj mi nóż, a przysięgam, że zamorduje tego szopa- warkną Marek, wyciągając dłoń po ostrze.- Daj mi go!
LUB
Podaj mi nóż, a przysięgam, że zamorduje tego szopa.- Wyciągnął dłoń po ostrze.- Daj mi go!
To nie jest wcale takie trudne.
No cóź, muszę się (nie)stety zgodzić z Raisą – sporo błędów, a sam tekst czytało się niezadobrze. Ale nie jest jakoś strasznie okropnie – tekst dało się przeczytać i zrozumieć. Do tego porównanie do pająków było dość fajne (przypominam sobie siebie w wieku ośmiu lat, choć ja lubię pająki). Ale reszta… no, czeka cię praca. Szczególnie szlifowanie stylu. Tak więc, musisz zacząć bardzo dużo czytać i dużo pisać.
I Ty się czepiasz mojej wyobraźni? Zgodzę się z przedmówcznyniami, musisz jeszcze poćwiczyć. Po co wstawiłaś mit, skoro bohaterka później słucha tej historii?
Najbardziej kole mnie w oczy fragmentacja. Wiesz, akapity po coś są. Kup s
Wybacz, piszę z telefonu. Kup sobie słownik synonimów. Pomoże.:)
Prosiłaś o hejty, to masz.
(Nie)stety muszę się zgodzić z resztą…
Ale całkiem nieźle, moim zdaniem.
Nie czepiać siem komenta 😛