Kochani,
Z racji tego, że ostatnio mamy deficyt jeśli chodzi o Wasze prace, mam dla Was propozycję. Napiszmy wspólnie opowiadanie
Ja rozpocznę pierwsze zdanie, a każda kolejne osoba dopisze w komentarzu następne i tak zdanie po zdania powstanie zupełnie nowa opowieść
Co Wy na to?
No to zaczynamy:
Ciepły wieczór. Plaża. Piasek. Percy siedział wpatrzony w spokojny ruch fal. Wtem za plecami usłyszał dziwny dźwięk….
-Jaki kursik?
– Rio de Janeiro, bejbe – odparł jej Percy. – Annabeth zawsze chciała tam pojechać, może ją znajdziemy!
Sowa poleciała w drugą stronę.
-Ej! Rio de Janeiro jest w tam!- Percy wskazał palcem.
-Nie pochwalam twojej przyjaźni z moją córką.- Percy usłyszał w swojej głowie głos Ateny.
-Akurat ty nie mogłaś dotknąć waty cukrowej.- wrzasnął Percy. Chciał sięgnąć po miecz, ale nie mógł jak.
– Ale ja już się z nią tylko przyjaźnię! – wrzasnął syn Posejdona. – Jeszcze o tym nie wie, ale mam kogoś innego!
Sowa gwałtownie wyhamowała.
– Że co proszę? – wysyczała.
– Patrz! – powiedział Percy i przycisnął swoje wargi do ust Nica.
– Ja zawsze wiedziałam, że ją zdradzisz! – krzyknęła sowa. – Ty debilu! Ty nie myślące stworzenie z wodą, zamiast mózgu! Gińcie!
I po prostu… Wypuściła ich ze szponów. Prosto na Himalaje.
Całe szczęście, że śnieg to taka woda. Dzięki temu( i dzięki drobnej modlitwie do Bogini Chione), udało im się wylądować, nie łamiąc sobie kości.
– Żyjemy! – krzyknął syn Posejdona i uściskał Nica.
Nie cieszyli się jednak długo.
Przed nimi zmaterializowała się piękna, młoda, czarnowłosa dziewczyna w sukni z wirujących płatków śniegu. Była bosa. Oczy miała kawowe, cerę bladą, usta wściekle czerwone. Jak świeża krew.
– Czemu zakłóciliście mój spokój jakąś modlitwą? – spytała władczym tonem.
A możemy sobie iść i już nie będziemy przeszkadzać?- zapytał z nadzieją w głosie Nico.
-Nie.- odpowiedziała chłodno.- Za to że przeszkodziliście mi w bawieniu się z moim jamnikiem, to wyślę was w dwa zupełne inne miejsca na Ziemi i stracicie pamięć.
-Nie.- odpowiedział Percy.- Znowu?
A potem zobaczyli tylko ciemność.
No i gdzie mógłby wylądować ktoś taki jak Percy? Odpowiedź jest prosta we wspaniałych, znienawidzonych Hawajach!!!
-No nie, to już jest przesada- wymamrotał Percy, kiedy maziowaty ślimak obśluzowł go.
Nagle obok niego z cienia krzywej chatki na smoczej nóżce wypadł Nico.
-Stary, żyjesz?
-Nico?
-Spodziewałeś się boga chipsów? Stary, wyrzuciło mnie, gdzieś w Coober Pedy.
-Gdzie?
-A, bo ja wiem? Pod ziemią z tysiącem ludzi z klaustrofobią… jak w zakładzie psychiatrycznym marki Ares i spółka z.ł.o.
-Myslisz, ze sa tu tancerzy hula?- zapytal nagle Nico.
-Nie wiem, ale wazne, zeby nie bylo kucykow Pony i Chucka Norrisa.
-Wolaliscie mnie?- zapytal glos za nimi.
Sry za znaki polskie, ale pisze na telefonie i nie da sie ich napisac.
w ich stronę szedł Chuck Norris. co chwila atakowały go kucyki Pony, a on wykonywał słynne kopy z półobrotu.
-suuupeeer…..-jęknął Percy- za jakie grzechy, no ja się pytam?!!
kochani, rekord 133 komentarze!
– Przehandlowałeś rodziców na banany w poprzednim życiu, stary, teraz cierp – odpowiedział Nico, uśmiechając się sadystycznie.
Percy rzucił mu tylko spojrzenie, którego nie powstydziłby się sam Hades, wyciągnął z kieszeni długopis i z okrzykiem ‚Za Narnię!’ zaszarżował na wroga.
//@Niya, ‚ki rekord? Kilka lat temu były wątki ‚do dowolnego zaśmiecenia’, zamiast chatu, fakt, ale przy nich liczby komentarzy liczyło się w tysiącach (ja widziałam do sześciu z kawałkiem). A nie tak dawno pod jakimś opkiem poleciał hejt na dwie stówy, nie pamiętam tytułu, ale to tu to żaden rekord.
Nie trzeba chyba było mówić, że atak był z góry skazany na niepowodzenie. Gdy Percy poczuł smak butów, był w innym miejscu. W końcu to są buty CHUCKA NORRISA. Nikt nie wiedział gdzie Percy jest. Nico, Annabeth, Grover, Atena, Ślimak, Misie Haribo, a Chuck Norris po prostu zapomniał(skleroza, ach skleroza). A więc gdzie Percy mógł być? Na Madagaskarze!
Nico po chwili zmaterializował się obok niego.
– Skarbie, gdzie jesteśmy? – spytał.
– Co ty odwalasz? – zdziwił się syn Posejdona. – Chwilę temu chciałeś mnie zabić…
– Nie, to był tylko Oktawian, który zamienił się w zmiennokształtnego, po zamordowaniu pluszaka Artemidy… Ja cię kocham ponad wszystko – zapewnił Nico.
– Skoro tak – uśmiechnął się Percy i padł na piasek. – Nico di Angelo, czy zechcesz za mnie wyjść?
-Ekhem… Percy.- usłyszał za sobą głos Annabeth.- Co ty odwalasz.
-Eee… co ty tu robisz?- zapytał Percy zmieszany.
Za drzew i krzaków zaczęli wyskakiwać obozowicze, satyrowie, oraz satyry, pokładając się na Ziemi ze śmiechu. Nico zrobił to samo.
-O co tu chodzi?!- zapytał kompletnie już zbity z tropu Percy.
-Wszystko było podłożone.- powiedział Grover tarzając się ze śmiechu.- Kucyki Pony, misie Haribo, Chuck Norris, Sowa. Chcieliśmy zobaczyć twoją reakcję, ale takiej beki się nie spodziewaliśmy. Boki zrywać!- Grover tarzał się ze śmiechu na piasku.
Percy nie mógł uwierzyć. Wszystko było kontrolowane. Grover, Nico, Annabeth, tylko udawali, żeby zrobić sobie z niego bekę.
***
Na Obozie wszystko było w normie. Percy jeszcze nie wybaczył przyjaciołom, tego co im zrobili. Zerwał z Annabeth i Nico. Miał niezły pomysł na zemstę na nich. Ale to już zupełnie inna historia.
KONIEC
Ale nagle okazało się, że tylko bardzo mocno uderzył się w głowę i teraz zemdlał z wyczerpania i ta norma tylko mu się przyśniła. WSZYSTKO WCIĄŻ BYŁO TAK SAMO TRZAŚNIĘTE, JAK PRZEDTEM.
Nawet się nie waż.
Ale okazało się ,że to wszystko mu się przyśniło, a kiedy się obudził, robił to co robił zanim zasnął:
Ciepły wieczór. Plaża. Piasek. Percy siedział wpatrzony w spokojny ruch fal.
Wzywam tragedię ♥
To niekończąca się historia, skarbie ♥
Chcesz ciągnąć to w nieskończoność?
po dłuższej chwili wstał i ruszył w kierunku obozu. zdziwiony swoim snem poszedł do Rachel by dowiedzieć się o co chodzi.
po dłuższej chwili wstał i ruszył w kierunku obozu. zdziwiony swoim snem poszedł do Rachel by dowiedzieć się o co w nim chodzi.
Zanim jednak dotarł do obecnej wyroczni poślizgnął się na skórce od banana i wpadł do Labiryntu.
W Labiryncie bylo ciemno. Na ścianach byly plamy czegoś, co przypominalo zaschnieta krew.
-Musze sie stąd wydostac-pomyślał.
Obrócił się powoli chcąc sprawdzić czy – a nóż widelec – nie ma za nim jakichś drzwi z napisem „Ewakuacja”. Niestety jedynym co zobaczył był wielki, ozdobiony rzędem ostrych zębów uśmiech należący do…
Niestety, kucyka Pony. kucyk kłapnął szczęką i zamienił się w – o zgrozo – Mrocznego.
,, Hejka szefie. Masz tam gdzieś cukier w zanadrzu?”- powiedział głos w mojej głOwiE. Wyciąg alem z kieszeni kostkę cukru i dalem ją Mroczne mu.
W odpowiedzi Percy otrzymał pełne oburzenia spojrzenie.
„Tylko jedna? Czy to jest z podtekstem? Jestem za gruby?!”
W tym momencie pegaz rozpłakał się i poleciał gdzieś przed siebie.
I znów w punkcie wyjścia- pomyślał Percy.
Powoli, wpadając co rusz na ściany, skrzynie, posągi Chucka Norrisa i puste paczki po czipsach, przemierzał pokręcony Labirynt. Wata cukrowa zwieszała się ze ścian, tworząc marną imitacje pajęczyn z cukierkowymi pająkami.
”muszę być przygotowany na atak tych cholernych kucyków…” pomyślał. Starał się nie dotykać waty oświecając korytarz światłem Orkana.
niech adminka potem to wszystko przepisze, będzie fajnie :))) :DDD :333
Niestety po paru metrach okazało się, że zapomniał wymienić żarówki w mieczu. W ten sposób Percy szedł sobie przez Labirynt z mrugającym wesoło Orkanem, z czym że przerwy w dostawie światła za każdym razem stawały się coraz dłuższe. Aż w końcu zupełnie ustały.
Syn Posejdona osunął się na ziemię. Gdy usiadł przed oczami rozbłysła mu wiadomość wysłana przez Annabeth.
– Gdzie ty do cholery jesteś!? Ja tu czekam i się zamartwiam! Znalazłeś test ciążowy prawda? Wiem, że to dla ciebie szok ale nie wygłupiaj się i wracaj!
– ANN! Nie rozumiesz utknąłem w labiryncie!
– Och, jak dobrze że masz mnie! Oto jak cię wyciągniemy…
Zawolamy Haribo i cie uratujemy!
Percy zrobił tzw. ‚facepalm’.
-Mówisz serio? Ann, to teraz ty jesteś glonomóżdżkiem….
-No dobra, w ostateczności to Hoodowie mogą przemycić Chucka Norrisa. Zadowolony?
-Tak stary, jak on rąbnie z półobrotu- trącił się Loe.- To mówię ci będziesz miał…
-Aaa, pewnie mnie wystrzeli na orbitę…. Normaalnie suuper….
– Ale przynajmniej nie będziesz już uwięziony w Labiryncie! – otrzymał radosną odpowiedź
Nagle usłyszałem za sobą dziwny dźwięk.
Nagle usłyszałem dziwny szelest. Odwróciłem się szybko na poecie i zobaczyłem…
Sorry wyslalam dwa razy.
,, i zobaczyłem” różowego, pluszowego misia wielkości dorosłego słonia. Przytulanka miała wystające wampirze krwi i wpatrywała się we mnie swoimi oczami z koralików.
(Bosz, krwi mi się nie skasowało. Powinno być ,, wampirze ZĘBY”)
Wyskoczyło z czasu więc nastawię.
Percy żałował że nie ma Oktawiana. Rozprułby go i przy okazji, coś tam by przepowiedział.
-Hej, jak tam?
Wtedy poczuł że wpada w jakiś wir. Stracił przytomność.
Kiedy się obudził, jakaś kudłata twarz wpatrywała się w jego ubranie.
-Kto ty?- zapytał.
-Eee… Uga Buga Triki Kiki?
Co?… Uga Buga Triki Kiki? Gorszego imienia nie dało się wymyślić?
Owy dziwny stwór jakby w odpowiedzi wystawił język i zaczął zachowywać się jak pies.
Nie chodziło mi o imię tylko o to że tak mówi, jak jaskiniowiec.
Pecy nie mógł uwierzyc. Czyżby cofnął sie w czasie?