Moi kochani, mam nadzieje, że ta jednoczęściówka Wam spodoba się. Pomysł ten wykiełkował mi w głowie już dawno temu, lecz nie miałam czasu, aby go spisać (z góry uprzedzam, że {pomysł} jest nietypowy). Teraz, między pieczeniem ciast, a porządkami w domu, udało mi się to napisać. Zanim jednak przeczytacie te opko, chcę Wam wszystkim, w szczególności Admince, złożyć gorące życzenia; mnóstwo radości i szczęścia, wiele uciech oraz najwspanialszych, rodzinnych świąt. Mam nadzieję, że następny rok okaże się obiecujący, a na Naszym blogu pojawi się coraz więcej świetnych, nowych autorów.
Całuski carmel
PS. Tytuł skopiowany z filmu ,,Uwierz w ducha”.
,,Uwierz w ducha(y)”
Powoli otwierasz drzwi Nawiedzonego Domu, czując narastający strach. Jesteś na siebie zły – po co zakładałeś się z kolegami, że tu wejdziesz? Przecież sama nazwa wskazuje, że tu straszy! Jednak ambicja i chęć zaimponowania dziewczyną, sprawiła, że twój zdrowy rozsądek na pewien czas uciekł. Nie ma odwrotu, chyba, że pragniesz, aby ludzie w szkole uważali cię za tchórza. To by było okropne; te ciągłe drwiny i złośliwe chichoty posyłane w twoją stronę… Nie, nie możesz na to pozwolić. Spinasz się w sobie i mocniej naciskasz chropowatą, zimną klamkę. Wrota otwierają się powoli, z głośnym skrzypieniem, które sprawia, że przez chwilę zapominasz o oddychaniu. Gdy wreszcie uderzają o ciemną, zewnętrzną ścianę budynku, zaciskasz mocno usta i wchodzisz w ciemność. Zapach zgnilizny atakuje twój zmysł węchu i z trudem powstrzymujesz się od zakryciu rękawem nosa. Na początku przed oczami widzisz jedynie mrok, lecz niedługo później zaczynasz dostrzegać również zarysy mebli. Kiedyś musiały być piękne, ale teraz są nieco poniszczone i pokrywą je srebrzysto-białe pajęczyny. Na całe szczęście, chyba nie ma tam żadnych pająków (albo ich nie widzisz). Prawdopodobnie wtedy dostałbyś ataku paniki – arachnofobia często objawia się w ten sposób.
Rozglądasz się powoli po upiornym pomieszczeniu. Jest ogromne – ma chyba z osiem metrów wysokości. Wpatrujesz się przez sekundę w sufit i nagle widzisz, że odkleił się już trochę od niego tynk, który teraz sterczy niczym stalaktyty. Okala on zabytkowy, potężny żyrandol, podobnych do tych, które widujesz oglądając nieme filmy z babcią. Po twoim ciele rozchodzi się zimny dreszcz. Zazwyczaj te ogromne lampy spadają na ludzi… .
Bierzesz głęboki wdech i zaczynasz iść w stronę obszernych schodów. Obrazy, obok których przechodzisz, wydają się na ciebie patrzeć z wrogościom, a kurz na podłodze sięga ci do kostek. ,,Dobra, spoko, nic mnie nie zaatakuje. Muszę tylko zrobić zdjęcie temu sławnemu portretowi tej zwariowanej rodzinki, która tu kiedyś mieszkała i tyle. To nic takiego, że wszyscy popełnili samobójstwo niedługo po namalowaniu go. Na stówę nie będą mnie dręczyć zza grobu.” – próbujesz siebie uspokoić, ale nie udaje ci się. Żałujesz, że nie jesteś bardziej przekonujący.
Zatrzymujesz się tuż przy wejściu na drugie piętro. Zdejmujesz z pleców plecak i kładziesz go na podłogę. Kaszlesz, czując jak pył zaczyna drażnić twoje gardło, które niesamowicie piecze. Następnie, z łzawiącymi oczami, otwierasz zamek i wyjmujesz cyfrowy aparat, który dostałeś w zeszłe urodziny. Wzdychasz ciężko i robisz krok, aby wejść na pierwszy schodek. Nagle słyszysz głuche uderzenie za plecami. Odwracasz się i zauważasz, że to drzwi zatrzasnęły się. Masz ogromne pragnienie, aby podbiec do nich i sprawdzić, czy aby na ganku na pewno nie stoi duch, który je zatrzasnął. Rezygnujesz, zdając sobie sprawę, że zaczynasz wariować. Przez chwilę jednak masz nadzieję zobaczyć przez okno swoich kumpli, lecz zdajesz sobie sprawę, że to niemożliwe. Po pierwsze; jest lato, piątek wieczorem. O tej porze są pewnie na imprezie. Po drugie; nikt przy zdrowych zmysłach nie przyszedłby tutaj. Po trzecie; okna są zaryglowane kawałkami desek. I tak nic nie widać.
Wtedy słyszysz płacz. Dziecięcy płacz.
Nie wiesz, co się z tobą dzieje, ale natychmiast chcesz odnaleźć tego bachora i go stąd zabrać. Nie dlatego, żeby zostać bohaterem. Po prostu żal ci dzieciaka – skoro ty tak się boisz, to co dopiero brzdąc? Ale jak on tu się znalazł? ,,Pewnie się zgubił.” – odpowiadasz sobie sam na pytanie i cicho wołasz:
– Hej, mały, gdzie jesteś?
Szloch staje się głośniejszy.
Natychmiast biegniesz po schodach, chcąc jak najszybciej wydostać stąd malca. Niech zakład idzie do diabła. Liczy się ten dzieciak.
Kiedy wreszcie jesteś na drugim piętrze, bez myślenia skręcasz w lewo, skąd dochodzi płacz. Korytarz, którym biegniesz przypomina wąski tunel z mnóstwem mahoniowych drzwi. Mało co widzisz i przeklinasz w myślach, że nie wziąłeś latarki.
Nagle zatrzymujesz się, dostrzegając światło, które ucieka spod drzwi po prawej. Nie wiele myśląc, otwierasz je szybko, spodziewając się, ujrzeć zapłakaną twarzyczkę. Zamiast tego widzisz stół pełen potraw i grupkę ludzi przy nim. Wszyscy śmieją się głośno i wesoło, podjadając pożywienie. Nie zwracają uwagę na to, że przybywają w dość staroświeckim pokoju; jest on mały, a umeblowanie ma drewnianą fakturę. Jako jedyne źródło światła dostrzegasz stary świecznik, stojący na stole. A jednak daje on tyle blasku, co dziesięć żarówek.
Nie spodziewałeś się spotkać tu innych ludzi niż ten bobas – czujesz się zdziwiony i skołowany, nie wiesz, co robić.
– Mamusiu, mamusiu! Mamy wleszcie ostatniego gościa do wieczely! – sepleni mała brunetka i zrywa się z krzesła, na którym chwilkę temu siedziała.
Wszyscy milkną i patrzą na ciebie jakby zobaczyli ducha. Licząc dziewczynkę, która ciebie wydała, jest tutaj pięć osób. Niezbyt dużo, jednak gdy każdy mówi przez inną personę, od razu tworzy się harmider i tłum.
Niespodziewanie, ładna kobieta o popielatych włosach, podchodzi i ściska ciebie. Jest chuda i drobna, ale jej ramiona oplatają ciebie mocno, jakbyś był jej dawno zaginionym dzieckiem, które odnalazło się po latach.
– Wreszcie jakiś gość! – krzyczy uradowana i odsuwa cię od siebie, aby złożyć kilka pocałunków na policzkach.
Każdy twój mięsień sztywnieje, a ty sam jesteś zbyt zaskoczony, żeby choćby zaprotestować. Dziwisz się, co tu się dzieje? Co tu robią ci ludzie?
– Zapraszamy, zapraszamy – mówi mężczyzna o brązowych włosach, który szybko podchodzi do ciebie i kobiety. Posyła tej pani rozbawione spojrzenie, dzięki czemu przedstawicielka płci pięknej, cofa się i wreszcie daje ci odetchnąć. Jednak dalej czujesz jej różane perfumy.
– Co pan tu robi? – pytasz, gdy facet staje obok ciebie.
– Obchodzę wigilię z rodziną – śmieje się radośnie mężczyzna. Potem łapie twoją dłoń i macha nią energicznie. – Nazywam się Władimir Rowen. To moja żona, Narcyza – pokazuje w stronę popielatowłosej, a następnie wskazuje stół, przy którym siedzi dwójka nastolatków – to Jimi, mój synek.
– Dzień dobry. – blondyn uśmiecha się promiennie, a jego zielone oczy lśnią.
– A to moja córka Natasha. – pan Rowen mówi o ciemnowłosej siedzącej przy Jami’m
– Dobry dzionek! – rzuca dziarsko nastolatka – Proszę się do mnie zwracać Tasha. Ładny skrót, prawda? Uważam, że… – Tasha nie kończy zdanie, gdyż Jimi z przepraszającą miną zakrywa jej usta dłonią i oznajmia:
– Straszna z niej gaduła.
Władimir i Narcyza wybuchają perlistym śmiechem. Tobie samemu udaje się jedynie lekko uśmiechnąć.
– A to mój najmłodszy skarb, Jane. – brunetka, która wcześniej ogłosiła twoje przybycie, podbiega i przytula się do swojego taty. W tym zdarzeniu jest coś rozczulającego, tak, że twoje serce momentalnie mięknie.
– Zostalnie pan z nami? – pyta z dziecinną ufnością najmłodsza osobniczka tej rodziny.
Wahasz się. Nie chcesz zawieść tego szkraba, ale zakład i… te dziecko! Cholera, zapomniałeś o nim!
– Czy słyszeliście jakiś płacz? – ignorujesz pytanie brunetki.
– Jane płakała, bo rodzice nie mieli zamiaru dać jej czekoladowego aniołka. – odpowiada Jimi.
Władimir przybiera surową minę:
– Nie zjadła nawet jednego pierożka, a czekoladą by się jedynie zapchała!
– Ale tatusiu… – zaczyna protestować Jane.
Teraz jesteś kompletnie zmieszany. Słyszałeś płacz Jane? Czyli żadne dziecko się nie zgubiło! Z jednej strony jesteś ucieszony z tej informacji, a z drugiej niezadowolony – straciłeś cenne minuty na odnalezienie portretu.
– Żadnych ale! – warczy Władimir, a Jane robi minę obrażonej księżniczki i leci przytulić się do mamy.
Mimowolnie kąciki ust unoszą ci się do góry. Och, ty też zawsze tak reagowałeś na negatywną odpowiedź rodzica, gdy byłeś młodszy… .
– To zostaniesz z nami na Wigilii? Mamy śledzie, karpia, ciasta, barszcz i AU!!! – Tasha na końcu zdania łapie się za nogę z miną męczennicy.
Natomiast Jimi chichocze ze złośliwym uśmiechem.
– Miałem zrobić zdjęcie pewnemu obrazowi… – mówisz, ale Jimi ci przerywa:
– Portretowi? To wystarczy, że zrobisz zdjęcie naAU!!! TASHA!!! – krzyczy wściekły, nie kończąc zdania.
– Odwet. – syczy Natasha z błyskiem w oku.
Oboje chyba mają zamiar pobić się ze sobą, ale w ostatniej chwili pani Rowen podnosi głos:
– Natasho, Jimi, zachowujcie się! Nasz gość chce zostać z nami na Wigilii! – próbujesz zaprzeczyć, ale pan Władimir popycha cię w stronę krzesła.
– Przepraszam, ale to nie jest pora, aby obchodzić Święta, one są w grudniu! – próbujesz wywinąć się z tej chorej sytuacji.
– Dla was! My je obchodzimy teraz! – woła z serdecznym uśmiechem pan Rowen i każe ci usiąść pomiędzy sobą, a małą Jane.
Protestujesz, ale gdy zaczynasz czuć zapach pieczeni i innych pyszności, przypominasz sobie, że nie jadłeś obiadu. Żołądek skręca ci się z głodu…. .
Nie wypada odmawiać uczestnictwa w Wigilii, nieprawdaż?
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Siedzisz u siebie w pokoju przed komputerem i masz zamiar zobaczyć zdjęcie obrazu. Tasha i Jimi obiecali pójść i zrobić mu zdjęcie, ale znając tą dwójkę, mogli wpaść na jakiś dowcip, więc wolisz sprawdzić.
Cieszysz się, że zgodziłeś się na ten zakład. Dzięki niemu poznałeś niezwykłą rodzinę Rowen. Kto by pomyślał, że wprowadzili się tam przedwczoraj! Zazwyczaj plotki roznosiły się bardzo szybko w Stilent Hill, ale pan Władimir powiedział, że specjalnie przyjechali wieczorem, aby uniknąć ciekawskich oczu.
Włączasz plik i czekasz aż się załaduje. Przypomina ci to, jak czekałeś na pyszną pieczeń pani Rowen. Dalej w ustach czujesz jej soczysty smak i myślisz o tym, że jeśli pani Narcyza naprawdę sama przygotowała ten posiłek, to nic dziwnego, że rodzina Rowen spożywa Wigilię w lato. Pewnie nie mogli się doczekać zimowej uczty.
Plik włącza się, a ty patrzysz na obraz. Jest on wykonany farbami, a na dole malowidła widnieje napis ,,1989 rok, Wigilia w lato”.
Na dziele znajduje się grupka ludzi. Śmieją się i bawią, są bardzo weseli. Ale ty czujesz ucisk w żołądku.
Na obrazie widnieje rodzina Rowen… .
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Mam do Was pytanko: czy ktoś oglądał ostatnio jakiś porządny horror? Chcę zobaczyć coś, co mnie naprawdę przerazi, bo dawno nie oglądałam żadnego dobrego filmu z tej tematyki… .
jejka, świetne….
tylko kilka literówek. 😉
Byly male bledy, ale raczej na tyle drobne, ze nie przeszkadzaja znaczaco w czytaniu :3
E, myslalam, ze wejdzie do pokoju z placzacym dzieckiem, ktore bedzie cale we krwi, z czarnymi bialkami oczu i rzuci sie na niego z zebami :C Albo, ze na obrazie kazda osoba po jakims czasie bedzie sie np. Wieszac.
W sumie dobrze, ze tak sie nie stalo, bo umieralabym ze strachu w pierwszy dzien swiat, jak to tak 😀
Z horrorow moge ci polecic Sinistera (ogladalam to kilka miesiecy temu, i to ze znajomymi, a nadal boje sie wejsc po ciemku do wlasnego pokoju).
I jest jeszcze Sierociniec, ogladalismy na hiszpanskim, mnie osobiscie przeraza Thomas, nawet teraz, w dzien ;______;
Na początku wydawało mi się, ze to creepypasta. Pierwsza rodzina duchów, która jest miłą super. Z horrorów moge polecić ci „Kilometr 21”.
Jeny super. Takie…tajemnicze xD .
Hmm….horrorów za bardzo nie znam więc ci nic nie polecę.