No, to już 7 rozdział Dzięki, że niektórzy nadal to czytają, wiele to dla nas znaczy 😀 <333
Annabelle, Kira i Grupowa Team Leo- ta część jest dla was
Ogłoszenia parafialneeee:
– Bliźniaczki (jeżeli ktokolwiek z was to jeszcze czyta…) będą w przeciągu kilku dni a jak nie one to coś innego autorstwa Annabeth24
– Piper77 motywuje Kirę do napisania następnej części ‚o Miśku i Evie’ jak to ujęła
– Mała prośba- przeczytaj, skomentuj :p to mało roboty a czasem wiedza, że ktoś czyta naszą pracę, daje dość dużo motywacji Nawet samo ; przeczytałem’ byłoby spoko.
– Dziękujemy za uwagę 😀
Tom
Byłem serio wnerwiony. Na siebie. Jak mogłem tak się zachować? Jak mogłem zabić? Ale to nie tylko moja wina. On mógł się zachować normalnie! Cóż, nigdy tak się nie zachowywał, ale niech gnębi tylko mnie, i tak mam na to wyjebane, nie obchodzi mnie to, co o mnie mówi. Ale jedna rzecz jest pewna. Nigdy, ale to nigdy nie pozwolę nikomu skrzywdzić Ange.
Nawet nie wiem, co się przed chwilą stało. Po prostu przedzierałem się przez zarośla do mojego miejsca. Z tego co pamiętam to Ange mnie zabrała do lasu. Chciała mi pomóc, a ja jej kazałem zostać. Tak, super odwaga. Zostawić ją na pastwę idiotów, a samemu uciec. Ale ona ma jakieś możliwości. Na przykład Daniel. Nigdy mnie nie lubił, (ja jego zresztą też nie,) ale ślepy nie jestem. Widzę, że chłopak poza Ange świata nie widzi. Obroni ją… Przynajmniej mam taką nadzieję.
Nadzieja… Kurde, każdy głupi ją ma, a ona ma wszystkich w poważaniu. Nadzieja nie istnieje. Istnieją tylko fata, które mszczą się na niewinnych. Światem rządzi przypadek. Ale cóż, chyba jestem głupi. Mam nadzieję, że Ange nie będzie przeze mnie cierpiała. Może powiedzieć wszystko. Ja to wiedziałem i ona to wie- oni uwierzą we wszystko, co mnie oczernia. Może też im powiedzieć, że ją zaczarowałem, że nie była sobą. Kupią to. Ona da radę im to sprzedać.
A ja? Co ja mogę? Nic nie mogę. Cokolwiek zrobię będzie złe. Pfffff… Zresztą to nic nowego. Przecież to ja jestem, byłem i będę ten zły.
Ze złości kopnąłem jakiś kamyk. Nim wzbił się on w powietrze rozpadł się i… zamienił piasek. Zatrzymałem się zdziwiony. Co to jest? Mam moc kruszenia skał? Dach jadalni, a teraz… Nie, przecież wywaliłem też drzewo. Ale Kronos przecież nie był panem niszczenia. Tylko czasu.
– Właśnie!- pstryknąłem palcami, zadowolony, kucając obok piasku, który sam tak jakby przed sekundą stworzyłem. Czasu…
Najwyraźniej mogę manipulować czasem. Wiekowa skała się kruszy, obumarłe drzewa wywalają się.
– Kurde, Tom, jesteś geniuszem- mruknąłem do samego siebie sarkastycznie, wstając z kucek.-Myślałeś o karierze naukowca…?
Ale chwilowo najbardziej fascynował mnie talent, który w sobie odkryłem. Ciekawe, czy działa w dwie strony… Odwróciłem się szybko na pięcie w stronę najbliższego drzewa i skupiłem się. Wyobraziłem sobie, jak ucieka z niego czas, jak drzewo staje się młodsze. Ku mojemu oszołomieniu, zmieszanego ze szczęściem, roślina zaczęła się kurczyć, aż została z niej ledwo co wyrośnięta sadzonka.
Zakląłem- byłem pod wrażeniem. Nagle wszystko stało się jakieś fajniejsze. Miałem co ze sobą robić, nie będę musiał włóczyć się dniami i nocami sam po lesie rozmyślając. Mogę ćwiczyć. O kurde, niech Ange się dowie, to dopi…
– Ach, no tak- skrzywiłem się, czując ucisk w brzuchu.- Nigdy się nie dowie.
Nagle cały czar prysł i świat znów stał się czarno biały. A ja znowu wkurzony na wszystko i wszystkich. Nie zauważyłem nawet, jak doszedłem do półki skalnej, na której spędziłem większość mojego życia… dopóki nie poznałem Ange… Kurde, czy ona musi być wszędzie?!
Moim oczom ukazał się znajomych krajobraz i znajoma postać pod ścianą. Bob. Przynajmniej on się nie zmienił…
– I co staruszku?- spytałem go, choć byłem pewny, że mi nie odpowie.- Stęskniłeś się za mną, co? No wiem, każdy by za mną tęsknił.
Oczywiście cisza. Na ogół nawet nie zauważałem Boba, ale teraz było inaczej. Chciałem z kimś pogadać. To przez te cholerne napięcie, rozumiecie…
– Wiesz Bob, życie jest do dupy…
Cisza. Futrzak siedział obok, nie odzywając się. Jednak byłem już tak zdołowany, tak bezsilny, że nadal do niego gadałem.
– Cały świat jest do dupy. No, nie mówiąc już o Olimpie. Banda baranów- spojrzałem na potwora, który gapił się na mnie tęp, wielkimi oczami. Jego widok był bardziej żałosny niż ja sam jestem.- I oto z kim przyszło mi żyć- jęknąłem, odchylając głowę do tyłu i opierając ją o skalną ścianę. – Ty umiesz w ogóle mówić?- spojrzałem na niego wymownie.
– Nie umie. A przynajmniej nie słyszałyśmy.
– O nie, znowu one…- Jednak, o dziwo, ich obecność wcale mnie nie zmartwiła.
– Owszem, owszem- zaskrzeczała jedna z empuz, Meg (debil jeden).- Znowu my, panie.
– Dawno cię tu u nas nie było- dodała druga, Mel, i zalotnie poprawiła proste, rude włosy.
– Ale jednak wróciłeś- odrzekła Meg i zbliżyła się do mnie i Boba.- Co się stało, panie? Czyżbyś zrozumiał, że tam nie ma miejsca dla ciebie? Czyżbyś wreszcie zrozumiał, że twoje przeznaczenie jest inne? Nawet tamci ci to uświadamiali. Czyż nie?- spytała tak, jakby pytała się małego, głupiego, bezbronnego dziecka.
Chciałem wstać i jej przywalić, ale cóż… Ona, do cholery, ma rację. Cały czas słyszałem, że jestem drugim Kronosem, że jestem zły. Cały czas dawali mi do zrozumienia, że to nie jest mój dom i nigdy nie będzie. Spojrzałem na nią niepewnie. Empuza wyczuła, że się waham i usiadła obok mnie, kładąc swoją rękę na moim ramieniu.
– Tom, panie- uśmiechnęła się pocieszająco druga wampirzyca- mówiłyśmy ci, że twoje miejsce jest z nami, z armią twojego ojca. Tam cię nic nie trzyma.
Ale… Ange… Kurde, kogo ja oszukuje. Porzuciłem ją. Zostawiłem. Mogłem z nią się nie zadawać, wtedy by nie cierpiała. Przeze mnie jednak tak jest… Czy gdybym wrócił ucieszyłaby się? No oczywiście, wybiegłaby mi na przeciw, rozpromieniona, rzuciła się w ramiona i powiedziała, że tęskniła. O czym ja marzę… Ona powinna mnie nienawidzić. Zabrałem jej dobrą reputację. Przeze mnie jest teraz w tarapatach. A mój powrót do niej przysporzyłby jej tylko cierpienia i kłopotów. Chyba pora zrozumieć, że jedynym kłopotem, jaki ma, jestem… ja. A kłopotów trzeba się pozbywać.
– Otwórz oczy- dodała Meg, pocierając przyjacielsko ramię.- Nie pasujesz tam.
Nagle coś we mnie pękło. Coś dziwnego. Jakbym przestał widzieć złe strony. Nic mnie już nie trzymało, nie było sensu się opierać. Nawet nie umiałem sobie przypomnieć czemu się opierałem. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na empuzy.
– Och nie, panie- zawołała szybko jedna z nich i uniosła ręce w geście obronnym do góry.- Nie czarujemy cię, o nie. Poza tym, wiesz, że jesteś odporny!- No tak, przecież już próbowały.
Miały rację. Nic ze mną nie robiły. Nie musiały.
– Dobrze. Zgadzam się. Chodźmy… no, tam gdzie chcecie, żebym poszedł.
Angelina
Dni mijały powoli. Bałam się każdego skrzypnięcia drzwi. Bałam się, że zaraz ktoś odkryje, jak strasznie skłamałam i będą chcieli mnie zabić. Ale jeszcze bardziej bałam się, że zaraz ktoś wejdzie i oznajmi, że schwytali Toma i ‚nic mi już nie grozi’. Tyle razy słyszałam te słowa z ust przyjaciół. Tyle razy mnie pocieszali i mówili, że już jestem bezpieczna. A najlepsze było to, że mogłam ich bezkarnie pytać, gdzie jest Tom i co z nim. Ja to traktowałam jako troskę o niego, bo tak było. Oni widzieli w tym strach, że znów go spotkam i wolę się upewnić, że już go nie będzie w moim życiu.
Dziś wreszcie miałam opuścić szpital. Nareszcie pozwolono mi wstać z łóżka i pójść do swojego domku.
– No to chodź, zbieramy się, co?- usłyszałam zadowolony głos Daniela.
Chłopak podszedł do mnie i pomógł dźwignąć się z łóżka. Udawałam. Udawałam, że chodzenie sprawia mi ból. Specjalnie drgałam na jakieś szmery i dźwięki. Oni uważali to za strach. Ja za grę. Grę, której nie miałam odwagi opuścić. Grę, która bezczelnie zamazywała moje racje i własne zdanie. Grę, która była przeciwieństwem mnie, grą dla tchórzy, którzy boją się stanąć przed odpowiedzialnością.
Bogowie- co ja gadam! Tu nie ma żadnej odpowiedzialności! Jedyną odpowiedzialność ponoszą herosi, którzy gnębili Toma. To przez nich on w końcu nie wytrzymał. To przez nich stało się to, co się stało. Nic więcej. Ja ponoszę najmniejszą winę. Ale tu przyjmowane są inne prawdy, obowiązują inne zasady patrzenia. W ich oczach, gdyby zrozumieli, jak było na prawdę, gdyby przejrzeli moją grę, stałabym się intruzem. To ja byłabym ta zła.
Bo przecież to ja, była przyjaciółka Toma, tego… złego, wrednego i nieobliczalnego syna Kronosa.
Wychodząc ze szpitala natknęliśmy się na Chejrona. Centaur kłusował gdzieś i nie zauważył mnie- cicho idącą istotkę obok Daniela. Może też dlatego krzyknął do niego coś, czego miałam nie usłyszeć.
– Daniel, narada w sprawie Syna Kronosa za pięć minut!
Potknęłam się, ale chłopak mnie złapał. Nie zrobiłam tego specjalnie, żeby pokazać jak jeszcze słaba jestem, tylko dlatego, że mnie zamurowało.
– Jaka narada?- spytałam ożywionym i zdecydowanym głosem. Szybko jednak się poprawiłam, zakasłałam cicho i dodałam udając przestraszoną:- Czy chodzi… no wiesz… czy chodzi o niego? O Toma…?
– Eee…- chłopak zmieszał się i nerwowo podrapał się w głowę.- No bo my chcemy… On jest zły i odziedziczył potęgę Kronosa…
– Co zrobił?- spytałam. Nie musiałam udawać przerażenia. To mnie na prawdę przeraziło.
– Stanął na czele Jego Armii- wypalił szybko mój chłopak i spojrzał na mnie ze skruchą.- Mieliśmy ci nie mówić, żebyś się nie zdenerwowała, ale wydało się i…
– Masz mnie tam zabrać!- rozkazałam, znów zapominając, że jestem ‚małą, bezbronną i biedną Ange, która bardzo cierpi’.- To jest dla mnie… eee, bardzo ważne… bo…- szukałam jakiegoś wytłumaczenia.- Bo on mnie tak strasznie ośmieszył, wykorzystał, zranił, że… chcę wiedzieć, co go czeka.
Daniel pokiwał głową i mnie przytulił.
– Moja biedna, bezbronna i mała Ange.- Mówiłam?– Dobrze, pójdziemy tam razem. To na prawdę dla ciebie ważne.- Haha, jestem aktorką jak się patrzy.
Uśmiechnęłam się do niego niepewnie i poszliśmy w stronę pawilonu jadalnego.
W mojej głowie szalały miliony myśli. Jedno było pewne: zrobią misję. Misję, na którą zabiorą trzech herosów. Znając ich logikę, dostanie ją Daniel, bo Tom ‚omamił’ jego dziewczynę, czyli mnie. Dołożą jakiegoś osiłka, albo kogoś inteligentnego, żeby mógł w miarę mądrze dyskutować z Tomem (lub, w przypadku osiłka, po prostu rozkwasić go na kwaśną gruszkę, ale pomińmy tę kwestię). To zależy, czy chcą go przekabacić na swoją stronę, czy zabić. Błagam, niech to pierwsze! Ale pozostaje trzeci uczestnik. Ciekawe, co by powiedzieli, gdyby pewna osoba ‚chciała się na nim zemścić’ i bardzo chciała pójść na tę misję. Przecież nie odmówią, nie urażą jej, gdy będzie bliska płaczu. Nie. Pozwolą jej pójść…
I ona pójdzie- prosto do Toma.
Kocham to opko 😀 Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będzie wena twórcza aby pisać CD.
Na prawdę – naprawdę.
Z tego co pamiętam, w jadalni nie było sufitu (ostatnio zapomniałam wspomnieć), no ale może go po tylu latach dobudowali ^^
Ange jest naprawdę cwana, pasowała by pod tym względem na córkę Hermesa. A Tom? Cud, miód i malinka. Ma extraśną moc, a opko dostało niespodziewanego wzrotu kacji. I Angie na stówę pójdzie na tą misję. Nie wydawała mi się narcystyczna i na 100% jej aktorstwo naprawdę jest dobre. A przecież Chejron jej nie odmówi… .
Bardzo, ale to bardzo dziękuję za dedykę, jesteście kochane! 😉 Opko wspaniałe, tak jak zawsze. Tom na czele złej armii? Będą kłopoty ^^
Do Piper: Postaram się wrzucić następną część „Igrzysk” tak szybko jak mogę! (Czyli najpewniej za tydzień). Choć może dzięki twojej motywacji pójdzie mi szybciej
Przeczytałam. Opko super. Nie będę pisać więcej bo powtórzyłabym poprzrdnie wypowiedzi.
Czkam na cd
Uhuhuh, no ba, że przeczytałam :3 Tom, jesteś moim masterem, ucz mnie jak gadać z Bob’em *-* ten dialog mnie rozwalił. Ogólnie ta część (jak każda inna, ale ta jakoś dobitniej) jest napisana po mistrzowsku 😀 !!! Wielkie brawa!
Przeczytałam
Bardzo podoba mi się wasze opko. Najlepsze jest w nim to, że cały czas zaskakuje. Do tej pory niezbyt lubiłam Angie, ale od tej części jakoś się do niej przekonałam, a nawet zaczyna mi się podobać jej postać. Oczywiście, Tom rządzi 😉 Świetnie piszecie, tak szczerze, to moje ulubione opko na tym blogu.
Piszcie CD!
Uhuhuhu ;3 No, No trochę opuściłam a tu takie akcje xD. Tylko wydaje mi się że coś przegapiłem, ale… No cóż i tak to kocham :). Eeeee ale, ale Ange i Daniel nie są razem p-p-p-r-aa-w-d-aa? 😮
Są ;_;
Wspaniałe