Hejka!
Jestem tu nowa i jest to moje pierwsze opko. Mam nadzieję, że wam się spodoba:3
[Tailon]
Nie dość, że prawie umarłam to jeszcze miałam dziwny sen z ogromnym lodowym olbrzymem w roli główniej, który bredził coś o jakiejś Brunhildzie…
Nazywał się Tailon. Jakiś miesiąc temu dowiedziałam się czegoś ważnego o moim ojcu, a konkretnie tego, że jest greckim bogiem. Do tego czasu wiodłam spokojne życie. Miałam przyjaciół, chłopaka, kochającą matkę i wielki apartament na Manhattanie. Dodatkowo strzelałam z łuku i tańczyłam.
Czego chcieć więcej?
Szczerze mówiąc to brakowało mi jedynie wiedzy o moim biologicznym ojcu. Chodzi mi o to, że moja mama znalazła sobie chłopaka, późniejszego męża, którego kazała mi nazywać tatą.
Dla mnie to słowo oznacza tyle, co zeszłoroczny śnieg. Czyli absolutnie nic.
Sorki, zaczęłam zbaczać z tematu. Tego dnia, gdy dowiedziałam się o tym, że jestem półboginią stało się coś naprawdę dziwnego…
Jak zwykle rano obudziłam się, zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły. Mieści się ona w ogromnym ceglanym budynku na skrzyżowaniu trzydziestej trzeciej ulicy i piątej alei, niedaleko hotelu Plaza. Przy wejściu spotkałam się z moimi przyjaciółmi: Meg, Lucasem oraz Henrym.
Może słówko o nich. Meg jest wysoką brunetką o pięknych błękitnych oczach i nieskazitelnej cerze. Wychowuje ją ojciec poeta. Jej największą pasją jest pisanie wierszy miłosnych i tym podobnych. Znamy się od…zawsze! Jest moją najlepszą przyjaciółką. Henry to to taki w miarę przystojny chłopak o blond włosach i ciepłych brązowych oczach, który podrywał każdą napotkaną dziewczynę, aż w końcu poznał Meg. Tworzą naprawdę piękną parę! Podobnie jak inni członkowie naszej paczki wychowuje go tylko jeden rodzic. W jego przypadku jest to bardzo energiczna i charyzmatyczna kobieta, Anna. Jest polityczką, więc Henry’emu zdarza się czasami wygłaszać dziwne mowy podobne do tych jej. I jest jeszcze Lucas. Uwielbiam go! Jest moim chłopakiem i przy okazji bardzo uzdolnionym półbogiem. Ma zielone oczy i ciemno-brązowe włosy i uwielbia pływać. Mieszka z mamą, która prowadzi piekarnię niedaleko Central Parku.
Ale dość już o nich.
Ten dzień zaczął się normalnie. Napisaliśmy sprawdzian z matmy, przeżyliśmy angielski i udaliśmy, że rozumiemy to co pani od biologii próbowała nam przekazać. Problem pojawił się na wf.
Trener Hedge postanowił, że od dziś zacznie uczyć nas gry w zbijanego. Wiem, wiem. Banał, ale nasza nierozgarnięta klasa nie umie nawet porządnie zagrać w gałę.
Musicie wiedzieć. Trener Hedge to taki facet w średnim wieku, z czapką z daszkiem na głowie i nieskazitelnym dresie na sobie, który nie rozstaje się ze swoim kijem do baseball’a pomagającym mu dbać o porządek.
Tak więc (jak za każdym razem) zaczęliśmy od praktyki i szło nam hmm… no nie beznadziejnie, tylko milion razy gorzej. Większość dziewczyn nawet nie umiała porządnie rzucić piłki. No ale czego się można spodziewać po żywych lalkach Barbie ze średnią 2.0 ?
W związku z tym, trener zrobił nam przerwę.
Wtedy do sali wszedł dyrektor, wraz z jakąś dorosłą kobietą i dziewczyną w wieku ok.15 lat. Czyli tak jak ja.
Najprawdopodobniej miała zostać nową uczennicą. Jednak coś mi tu nie pasowało. Nie do końca wiedziałam co, ale jednak ewidentnie była nieco dziwna.
I nie chodziło mi o jej blond włosy, czy szare oczy. Nawet nie o ubiór. Przypatrzyłam się lepiej i zobaczyłam.
Przez dziewczynę można było przejrzeć na wylot.
Wtedy odezwała się kobieta:
-Drogi Panie dyrektorze, czy moja córka mogła by porozmawiać z tymi uczniami?-wskazała na mnie i moich przyjaciół. Z jej tonu wywnioskowałam, że to nie było pytanie.
-Oczywiście-odpowiedział, po czym dodał- Panie Hedge, niech pan zawoła grupę i wyjdzie z sali.
Trener niechętnie wykonał zadanie nieufnie patrząc na nowo przybyłe.
Zostaliśmy sami. Pierwszy odezwał się Henry używając swego uroczystego tonu.
-Witamy w naszej szkole. Czego chciałybyście się dowiedzieć miłe panie?
W tamtej chwili zaczęły się nasze kłopoty.
Dziewczyna rozpłynęła się w powietrzu a jej „matka” uległa całkowitej transformacji. Jedna z jej nóg nagle stała się metalowa, a konkretnie to chyba spiżowa. Włosy zaczęły się palić (później stwierdziłam, że zamieniły się w płomienie), oczy zwęziły się w małe czerwone szparki, paznokcie wydłużyły jej się w szpony a przednie zęby urosły i ujrzałam na nich cieknącą zieloną ciecz. Najprawdopodobniej był to jad.
-Empuza!-krzyknęła Meg.
-Brawo, rozpoznałaś mnie. Niestety czeka cię śmierć!
Właśnie w tamtej chwili do sali wbiegł nasz ulubiony trener z maczugą w ręce. Zanim uderzył kreaturę od tyłu zdążyła zamachnąć się pazurami i zranić mnie w rękę.
Właśnie w tamtej chwili pociemniało mi przed oczami.
Śniło mi się, że jestem w ogromnej sali. Jedna ze ścian była z lodu a druga z lawy. Byłam na moście, a wokół mnie rozciągała się woda. O miejsca, w którym stałam aż do końca sali. Przede mną siedział na wielkim tronie lodowy olbrzym. Miał zniekształconą twarz i sprawiał wrażenie, że wtapia się w tło. Jego oszroniona broda była skosmacona. Siedział tak i wpatrywał się w dal mrucząc coś pod nosem.
-Oh Brunhildo. Dlaczego to zrobiłaś? Po co mu uległaś.-usłyszałam- W końcu gdyby nie te greckie problemy nadal byłabyś martwa.
Wydało mi się to bardzo dziwne. Chciałam zostać i posłuchać dalej ale olbrzym spojrzał na mnie i scena zniknęła.
Ciekawe. Jak na poczatek spoko. Mam nadzieje, ze bedziesz pisac CD.
czekam ba CD. zapowiada się fajnie…..
Dzięki ;3
konkretnie to chyba – wystarczy samo konkretnie 😉
Po co mu uległaś.-usłyszałam – Po co mu uległaś? (…)
-Oczywiście- == – Oczywiście – (tekst dzięki spacji jest bardziej przejrzysty. To nie błąd, ale dzięki temu to lepiej wygląda.)
Zmiana narracji w pierwszym zdaniu xD No i braki w przecinkach. Powtórzyłaś też słowo ,,była” i ,,jej”. Ale jak na pierwsze opko to bardzo dobrze. Przydałoby się więcej przemyśleń, żebyśmy mogli bardziej wczuć się w bohaterkę, ale tak to spoko. Wielki plus za opis przemiany i logiczność, bo prawie wszyscy na tych rzeczach się właśnie wykładają. Z tego może wyjść coś naprawdę ciekawego, więć pisz. Brunhilda <333
Ta zmiana narracji to literówka.