Dzisiaj jest 13.11.2013. Piętnaste urodziny hadesika13grr. Życzymy wszystkiego najlepszego. A przede wszystkim: jednorożców! Jamników! Tęczy! Uśmiechu! Dużo szczęśliwych piątków trzynastego! Przecież w taki właśnie piątek się urodziłeś. Dużo radochy, żebyś w 2014 pojechał na OH, żebyś dostał kwiatki, czekoladki, dobrego tort, dobrych ocen, spełnionej miłości i co tam sobie zamarzysz. Żebyś miał wielu dobrych przyjaciół, którym możesz zaufać, dziewczynę, pieski, kotki, króliczki, kanarki, masę słodkorożców i ogółem wszystko, co Ci przyjdzie do tej pluszowej głowy. Jednym słowem: masę szczęścia!
I zapraszam na opko xD
PS. Gocia (Thalia2) życzy Ci także wszystkiego najlepszego, żebyś przestał spamować na czacie i zaczął zamiast tego opowiadać fascynujące historie o jednorożcach.
PSS. Cassiel szepcze coś, byś miał ile dusza zapragnie kabanosów z dna jej lodówki. Yyy… Nie będę wnikać.
Buziaki
Chione
Był szary, ulewny dzień. Hadzio leniwie otworzył jedno oko. W domku panowała ciemność. Zacisnął z powrotem powieki i przewrócił się zaspany na drugi bok, mając w nosie trening z szermierki, na którym już powinien być. Właśnie… dziś miał też piętnaste urodziny. Ale kto by o nich pamiętał, oprócz niego? Zrobiło mu się smutno. Bardzo smutno. Nikt nigdy nie pamiętał o jego dniu. Hadzio nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio w Obozie Herosów ktoś złożył mu życzenia. Tu wszystko żyło własnym życiem, świętowano tylko urodziny obozowych „fejmów”. Chłopak jeszcze bardziej zasępił się po tej myśli. Nie był nikim znanym w Obozie, ale…
– Człowieku, pobudka – usłyszał wrzask prosto do ucha. – Hades nie byłby z ciebie dumny, gdyby zobaczył, jak jego syn marnuje się w łóżku
Obudzony, spojrzał gniewnie na Nica di Angelo, swojego ponoć brata. Chłopiec pojawiał się w Obozie Herosów i znikał. Pojawiał się i znikał. Znikał i się pojawiał. Ale cóż. Lajf is brutal. Nico zazwyczaj był zwolniony ze wszystkich zajęć, snuł się nieprzytomnie po Obozie, wprawiał w pisk wszystkie dziewczyny i niewiele poza tym robił. I w dodatku Hadzio podejrzewał go o anoreksję.
– Nicusiu, kochanie ty moje, sam idź na arenę – mruknął i przykrył się szczelnie kołdrą. – Na pewno jakieś córeczki Afrodyty tylko czekają, aż wyjdziesz z domku, żeby poprosić cię o autograf.
Di Angelo najwyraźniej nie był zbyt szczęśliwy z faktu, iż został nazwany „jego kochaniem”, bo wydął usta w grymasie niezadowolenia i zagapił się w sufit.
Hadzio myślał, że brat dał mu spokój.
Znów schował twarz w poduszkę i powoli zaczął odpływać. Nie dane było mu jednak spocząć w spokoju. Poczuł, jak poduszka magicznym sposobem ucieka mu spod głowy, a kołdra zsuwa się z ciała.
– Ejjj… – zaprotestował. – To jes…
Przerwał mu chlust zimnej wody prosto w twarz.
– Grrrrr! – warknął Hadzio i zerwał się z posłania. – Daj mi spać, tępaku!
Miał urodziny. A ten idiota go budził! Beszczel! Zawsze marzył o młodszym rodzeństwie. Gdy trafił na młodszego brata w Obozie, odechciało mu się.
– Dobrze. Jeśli pójdziesz ze mną na arenę, potrenować. Wedy dam ci spać w nocy.
– Jaka łaska – zauważył Hadzio.
– Ja zawsze jestem łaskawy.
***
Hadzio prychnął z niezadowolenia. Wiatr targał mu włosy, był głodny, nic mu się nie chciało, a ten jakże rozgarnięty Nico szarżował na niego mieczem, próbując zachęcić do współpracy. Niesamowite wprost urodziny!
Hadzio złapał dłonią jego broń za klingę i odepchnął z całej siły. Di Angelo wylądował z głuchym „pac” na ziemi. Bracia niezbyt się lubili.
Nico otrzepał swój strój totalnego emo i spojrzał na niego z rozdrażnieniem. Czaszka na jego koszulce nieprzyjemnie szczerzyła się do solenizanta. Czarne spodnie-rurki podkreślały kruchość i chudość ciała chłopca, co wprawiało Hadzia w pewność, że jego brat jest anorektykiem. Bo przecież to nie zdarzało się tylko kobietom.
– Jestem głodny – powiedział na głos. – Gdybyś obudził mnie wcześniej, zdążyłbym na śniadanie.
– Ale ja cię obudziłem wcześniej – uśmiechnął się krzywo emo. – Tylko ty nie chciałeś ruszyć się z łóżka.
– To trzeba było kulturalnie zwalić mnie na podłogę…
– Wazon był lepszy – zaśmiał się Nico, zwinnie unikając ostrza miecza.
Hadzio skrzyżował ręce na piersi i spojrzał buńczucznie na brata. W jego głowie zaczęły się formować podejrzenia.
– Zwykle pozwalasz bym spóźniał się na wszystkie zajęcia, zwalał lekcje greki albo uciekał z reszty treningów. Nie obchodzi cię to – zauważył. – Czemu dzisiaj jest inaczej?
– Ja… – w głosie Di Angelo pobrzmiała lekka nuta niepewności. – Wbrew wszystkiemu bardzo cię kocham i chcę się o ciebie troszczyć! – wypalił, chyba niezbyt zdając sobie sprawę z tego, co mówi.
– Aha… Wiesz, że mnie nie przekonałeś?
– Wiem… – Brat solenizanta zaczął w skupienia grzebać trampkiem w ziemi.
Jeszcze pięć minut wcześniej biały but, właśnie zmienił barwę na czarną. Bardzo bystre posunięcie. Przecież Nicuś nie mógł mieć jakiegokolwiek ubrania w jasnym kolorze. On musiał ubierać się, jak got.
– To mogę iść już spać? – spytał rozsądnie Hadzio. – Wiesz, ostatniej nocy dość późno wróciłem…
– Było nie włóczyć się po wszystkich nowojorskich imprezach – zauważył Nico. – I jakim cudem cię na nie wpuszczają? Masz dopiero czternaście lat.
Piętnaście, głąbie!, krzyknął w duchu jubilat. A na głoś powiedział:
– Mgła, braciszku. Mgła. Widzą mnie jako napakowanego dwudziestoletniego faceta z kijem bejsbolowym.
Chłopiec zmierzył go wzrokiem.
– Ty i kij bejsbolowy? Przecież nie umiesz nawet utrzymać psa na smyczy…
– Cicho – mruknął Hadzio. – Jeśli pozwolisz, to ja już pójdę…
– Hadziooooooo! – usłyszał radosny krzyk. – Gdzie byłeś? Wszędzie cię szukałaaaaam!
Odwrócił się prędko. Polaną szła jakaś blondynka. Świeciło na nią słońce, więc właściwie niewiele widział, ale wydawało mu się, iż to Lichia. Córka Ateny, sowia głowa. Znał ją, ale ich znajomość ograniczała się do „hej” i właściwie niewiele poza tym. Co ona od niego chciała, do anielki świętej?
Syn Hadesa westchnął i zwrócił się do Nica:
– Idź się gdzieś strać, ja jestem potrzebny damie.
Nico wyglądał, jakby kamień spadł mu z serca. Natychmiast zniknął gdzieś w cieniu, zostawiając go samego z Lichią.
– Lichia, co się stało? – spytał ze znużeniem.
O coś chodziło, to było pewne.
– Nie chciałbyś się przejść?
– A po co? – zadał kluczowe pytanie.
– A tak jakoś – uśmiechnęła się. – Tak o. Bez celu.
Blond włosy spływały jej na ramiona, miała na sobie kanarkowo-żółtą sukienkę. Dzieciom Ateny zwykle nie podobał się taki strój. Wolały wygodny i praktyczny. Hadzio widział Lichię w sukience po raz pierwszy. Nie, żeby narzekał.
– Dobrze. Może chodźmy tam? – chłopak wskazał kierunek ręką.
– Nie, nie, nie! – krzyknęła Lichia, łapiąc go za ramiona i okręcając w dokładnie przeciwną stronę. – Nie idziemy tam!
– Ale dlaczego? – wytrzeszczył oczy syn Hadesa. – Lubię zapach pól truskawek…
– Ale dziś rozpyla się tam specjalny środek, który roślinom pomaga, a herosom bardzo szkodzi…
– Marnie kłamiesz – stwierdził Hadzio. – Idziemy tam.
– Ale nie! Czekaj! – zawołała Lichia. – Harpie sprzątające się zbuntowały! Zjadają herosów!
– Serio? – spytał z sarkazmem. – To dlaczego jeszcze jesteś w jednym kawałku i wyglądasz tak schludnie? Przecież dopiero co wyszłaś z pola Harpii-rebeliantek -zakpił.
Ruszył zdecydowanie w stronę pól, a tym samym w stronę pawilonu. Lichia usiłowała go zatrzymać, a właściwie dotrzymać mu kroku, bo zatrzymywaniem tego nie można było nazwać.
– Proszę, nie idź tam… – wydyszała.
Ale Hadzio już wbiegł przed pawilon jadalny. Nic się tu nie działo… o co córka Ateny zrobiła tyle krzyku?
Nagle ogłuszył go wrzask pięćdziesiątki ludzi, którzy wyskoczyli ze swoich kryjówek. Co oni tam podśpiewywali?
Czyżby…?
Nie, nie może być!
– Sto lat, Hadziu!
– Pamiętali… – powiedział do siebie. – Pamiętali!
Tagggg. Gdybyś powiedział mi dwa tygodnie wcześniej, a nie trzy dni wcześniej, że masz urodziny, to to nie byłaby taka masakra ;_; Mam nadzieję, że choć trochę Ci się podobało.
Pozdrawiam
Chione
Ależ się wzruszyłem. Tak bardzo, że aż złamałem postanowienie i napisałem komentarz. Z chęcią zrewanżowałbym się za to opko, ale wiem, że nie będzie tak zajebiste jak to, dlatego mogę powiedzieć tylko staropolskie Bóg zapłać, a raczej bogowie zapłaćcie 😀
Nie ma za co
Wszystkiego najlepszego. Żeby wróciła Ci wiara w ludzi na rr i przede wszystkim, żeby spełniały się twoje marzenia.
PS Opko świetne 😉 Dobra robota
Sto lat, mnóstwo radości! Spełnienia wszystkich marzeń, dużo kasy, fajnego samochodu w przyszłości. Abyś lepiej się dogadywał ze swoim prawdziwym bratem/siostrom niż Niciem (jeśli oczywiście takowego/takową masz).
Wedy – wtedy
Bardzo fajne opko, zresztą jak zwykle. Kłótnia Nica i Hadzia jak prawdziwego rodzeństwa (uwierz, mam w nich doświadczenie).
Miałam postanowienie, że się dzisiaj będe uczyć i nie wejde ani na fb ani na rr. No ale, jak widzę ,,Urodzinowo”, to zawsze się loguje
A więc tak. Wszystkiego najlepszego, spełnoenia marzeń, wielkiego tortu, prezentów, czekolady idt.
Urodziłeś się w piątek 13? Ale super xD Zawsze chciałam się wtedy urodzić, chociaż 13 i tak mnie prześladują.
Opko świetne. Mam młodszą siostrę i sama nie wyobrażam sobie dnia bez kłótni. Mieć brata Nica… Zabierałabym mu czarne koszulki i glany 😀
Jedyna rzecz, która mi się wydaje, to chyba powinno być ,,goth”, a nie ,,got”, ale pewna nie jestem.
Bez kitu,spac w koszulce Nica,mrr xD
Wszystkiego najlepszego!!! 😀 Wile psycho – internetowych i (nie tylko) przyjaciół! 😀
Happy Birthday!!!
15 lat,staruch jestes,ot co.
No nie wiem,czego moglabym ci zyczyc? Nie znamy sie za bardzo,nie mam pomyslow. Dlatego po prostu podpisuje sie pod slowami Chio,Cass i Thalii C:
Czemu tu jest tak mało komentarzy? ;______;
Przepraszam, że tak spóźnione, ale nie miałam wi-fi przez dłuuuższy czas 😀
Życzę ci dużo szczęścia, wielu miłych wspomnień, zajebistych przyjaciół i wielu przypałów z których potem będziesz miał beke życia 😛 STO LAT! :3