Kolejna część, święto! Nie wiem, jakim cudem to napisałam, ale jest 😉 Okazało się, ze czyta to trochę więcej ludzi niż mi się wydawało, więc proszę zostawiać choćby KRÓTKIE komenty, to naprawdę zachęca. Z dedyką dla każdego, kto na to czekał.
Całuski carmel
Rzodział XXII
– Mel, naprawdę musisz wreszcie się zgodzić iść z kimś na bal. Nie możesz pójść sama! – jęczała mi nad uchem Aronia.
Bogowie, czy ona nie może złapać jakieś choroby, która by sprawiła, że nie mogłaby gadać?! Błagam! Rozumiecie, jaka muszę być zdesperowana?! JA BŁAGAM WAS.
– Kto mówił, że pójdę na tą całą zabawę? To dla dziewczynek w stylu Mai i jej kumpelek – dużo makijażu godnego lalek Barbie, mega wysokie obcasy. Nie mój styl. – oświadczyłam, rozciągając się niczym kotka na swoim łóżku.
Choć wiedziałam, że moją matką była Nyx, dalej mieszkałam w domku Her… wiecie kogo! A dlaczego? Sporządziłam listę:
Dlaczego A.A nie ma jeszcze własnego domku;
1. Nikt oprócz mnie nie wie, kim jest moja mamusia
2. Nie chcę mieć z Nyx nic wspólnego
3. Dzieciaki Hercosia miałyby za lekko, gdybym z nimi nie mieszkała
4. Kto oprócz moich sługusów pomógłby mi budować domek?
5. Nie wiedziałabym, jaki wybrać kolor ścian
6. Gdyby ktoś się dowiedział, że jestem córką Nyx, od razu by mnie wydał
7. Bogowie by mnie zabili tak szybko, że nie zdążyłabym, kupić nawet nowych zasłon
Do tego dziewczyny znowu zabrałyby mnie znowu na jakieś zakupy! Horror na maxa!!!
– PÓJDZIESZ, ALBO ZAWOŁAM CASS!!! – wydarła się Aronia. Tiaaa, a zawsze myślałam, że trudno ją wkurzyć.
– Sama powiedziałaś, że nie mam z kim pójść. – zauważyłam. Ha, punkt dla Mel! Wszyscy tańczą sambę!
– Jake pewnie z przyjemnością zostanie Twoim partnerem. – COOOOOO?!!!!
Zszokowana, runęłam na twardą podłogę. Bolało mnie ramię, ale nie przejmowałam się tym. Zamiast tego szybko zerwałam się na równe nogi. Ciemne włosy wpadały mi w oczy, ale zdążyłam zauważyć, że moi niewolnicy zrobili bałagan w domku. Na miejscach do spania znajdowały się przeróżne papierki po batonach i puste butelki. Firanki były pogniecione, okna brudne. Meble, niczym warstwa farby na połysk, oblepiał kurz.
Zamorduję ich! Przecież mieli posprzątać! Te fujary tak dostaną, że… .
– Jake na pewno z Tobą pójdzie, Mel. – powtórzyła Aronia.
Zamordowałam ją spojrzeniem.
– Przecież to Twój były! – wzięłam jakby się wydawało stabilną deskę ratunku.
– Wiem, to on zerwał ze mną, chodziliśmy ze sobą przez rok, ale mieliśmy wtedy po trzynaście lat! Byliśmy dzieciakami. A ja już nic do niego nie czuję, natomiast ty tak.
– Nie-e! Mylisz się!
Zacisnęłam powieki. Dlaczego WSZYSCY muszą mi mówić, co czuję?! Czemu Nyx rozkazywała mi z kim miałam rozmawiać?! Do tego moja przyjaciółka wciskała mi nie moje uczucia! W oczach zebrał mi się ocean złości i bezsilności, który w każdej chwili mógł wypłynąć.
– Amelia, dobrze się czujesz? – Aronia była nieco wystraszona.
Przez łzy przyjrzałam się dziewczynie. Jej czekoladowe włosy zostały wysoko upięte, czarny makijaż podkreślał wysokie kości policzkowe.
– Nie. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Od kilku nocy źle spałam, co widać było dzięki jakże ,,uroczym” worom pod moimi oczętami. Do tego cały czas próbowałam, unikać syna Zeusa, co przeważnie dziwnie się kończyło – czasem skakałam w krzaki, raz nawet po prostu zwiałam, przelatując obok niego niczym torpeda. Do tego chłopak ani troszeczkę mi tego nie ułatwiał – cały czas chciał ze mną porozmawiać, skończyło się nawet już na tym, że potrafił siedzieć wściekły pod moim (no dobra, nie moim) domkiem. Nigdy nie wtargnął, wiedział, że to mój teren i bym mu dała popalić. Cass, Ada i Aronia mi tego nie ułatwiali – pytali się, co się wydarzyło, że olewałam Jake’a. Jedynym plusem tej sytuacji była Maja – nie wierzę, że to powiedziałam, ale to prawda. Odciągała Jake’a, gdy przez przypadek pojawiłam się na widoku, utrudniła mu kontakt ze mną. Ale była bardzo szczęśliwa, bo syn Zeusa większość czasu spędzał z nią. Widzicie? Jestem geniuszką! Wszyscy są happy, a ja mam same korzyści! Ołje, ołje!
Z Izi rozmawiałam po nocach, gdy obozowicze smacznie chrapali. Często żartowałyśmy, ćwiczyłyśmy podróżowanie Cieniem na skraju Lasu. Było to o wiele bardziej męczące, kiedy robiłam to świadomie, bez targających mną uczuć. Jednak dziwna tęsknota zakiełkowała w moim sercu – pragnęłam ujrzeć Isabelle, nawet jeśli była duchem z Hadesu. Miałam marzenie patrzeć w oczy mojej siostrze, ale nie było mi to dane. Na razie jedynie mogłam słuchać jej głosu w głowie.
Nyx się do mnie nie odzywała. Ignorowała mnie, zostawiła po sobie tylko mroczne wspomnienie zimnego uśmiechu i bólu serca. ,,Mel, gdyby wiedział, że jesteś nie tyle moją córką, co jedną z wcieleń dziewczyny, która zniszczyła jego ukochany Obóz, to by wydał Ciebie tak szybko, że nie zdążyłabyś zawołać ,,Nieprawda!”.” Życzyłam jej śmierci. Całą duszą, umysłem.
Nienawidziłam jej.
Za to, że mnie porzuciła.
Za to, że mnie okłamywała.
Za to, że mi rozkazywała.
Za to, że zabiła Lanę.
Za to, że chciała, abym ja też mordowała.
Za to, że to ona mnie urodziła.
Pewnie myślicie, że skoro darzyłam ją takim lodowatym uczuciem, to nie powinnam spełniać jej prośby? Mylicie się. Ona miała rację. Wszystko co oznajmiła, choć okrutne i bezwzględne, było prawdziwe. Czysta, niezmącona prawda wypłynęła z jej ust, i choć prawie doprowadziła mnie do ataku wścieklizny, to jednak w głębi, gdzieś tam, czułam, że to wszystko było szczere. Aż do bólu.
– Amelia, coś jest z Tobą ostatnio nie tak… . – Aronia zmarszczyła brwi.
Dziwny ból rozprzestrzenił się po mojej klatce piersiowej. Powoli promieniował i sprawiał, że gorzkie myśli zebrały mi się w głowie. Dopiero zauważyła… . Ona nawet nie wie, co ja przeżywałam przez ostatnie tygodnie! Nikt się nie domyśla, nikt nic nie widział. Ale Jake, on chyba wie więcej niż inni. Nie, on na pewno wie więcej. A to oznacza, że niebezpieczeństwo czai się za rogiem… .
– Świetnie, że wreszcie to dostrzegłaś. – warknęłam wściekła.Wrogość zrodziła się we mnie z czasem. Tak samo jak nieufność. Identycznie niczym brak wiary. Oraz nadziei. Ona także zaginęła.
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy, ale po chwili zmrużyła je i syknęła;
– O tym mówię! Ty cały czas zachowujesz się jakbyś miała w sobie dwie Amelie! Jedno uśmiechnięto, moją przyjaciółkę i druga Mel – wredną i nie posiadającą empatii!
– Posiadam empatię! – zacisnęłam pięści.
– Nie! Ciebie nie obchodzi, że idziesz po trupach! Gnębisz Naszych sługusów jak potwór, dokuczasz każdemu, kto Ci stanie na drodze! Jedyną osobą, która jeszcze nie zobaczyła tej przemiany jest Jake, ale ty go przecież unikasz! Dlaczego, co Ci zrobił? – wrzeszczała na mnie.
– Aronia, zamknij się. – rzekłam tak jadowicie, że dziewczyna z wrażenia wypełniła moje polecenie.
Milczałyśmy, wpatrywałam się w Gotkę, ona natomiast unikała mojego wzroku widocznie nieco zawstydzona tym jak mi wygarnęła. Miło, że miała przynajmniej tyle godności.
Niedługo potem dodałam;
– Nie wiesz nawet, co przeżywałam przez kilka ostatnich dni, więc odwal się ode mnie. Byłaś zbyt zaślepiona sobą, aby zauważyć moje problemy. Idź się utop i przestań mi nagadywać. – odwróciłam się i weszłam do toalety, trzaskając drzwiami.
W głowie kołatała mi się jedno pytanie; Co się ze mną dzieje?
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
– AMELIO AVILI, WYŁAŹ Z STAMTĄD!!! – wydarła się Aronia i znowu zaczęła głośno przeklinać.
Jak ona mnie kochała!
Od około dwóch godzin siedziałam w WC na puszystym dywanie. Delikatne promienie słońca oświetlały małe pomieszczenie. Było one dość przytulne jak na umywalnie; kafelki miały odcień zieleni, wszędzie znajdowały się różnokolorowe ręczniki i olejki o słodkich zapachach. Z kranu powoli leciała kropelkami woda. Plum. Plum. Jedynie ten cichy dźwięk sprawiał, że wiedziałam, iż to nie był sen – w moich koszmarach nigdy nie pojawiały się szczegóły. A w rzeczywistości tak.
Dlaczego to miałby być iluzja? Bo ostatnio potrafiłam zasnąć na stojąco. Nieraz przyłapywałam moją osóbkę na tym, że aż siebie szczypałam, aby zdawać sobie sprawę, czy aby nie wpadłam w objęcia Morfeusza. Treningi z Izi mnie wykańczały, a mój organizm próbował to nadrobić przy każdej możliwej okazji.
– Mel, nie zachowuj się jak bachor i… – Cass zaczęła na mnie warczeć spod drzwi.
Czemu jeszcze nie weszły? Zatrzasnęłam się tak mocno, że szczerze mówiąc sama nie mogłam otworzyć drogi do wyjścia, a tym bardziej one. A dlaczego ich jeszcze o tym nie poinformowałam? No cóż, nie dawały mi nic powiedzieć, bez przerwy na siebie syczały i… ta sytuacja była całkiem zabawna. Szczególnie to, jak Aronia wyzywała Naszych sługusów, gdy im też nie udało się otworzyć wrót! Moment, kiedy jęczała na cały świat ,,Głupia kula, która była na tyle durna, że nawet nie potrafiła się kręcić tak jak ludzie sobie kiedyś wymarzyli” był świetny! A jej historyczno-dramatyczno-wściekły ton? Boki zrywać! Do tego to jak zaczęła użerać się z Cass, która stwierdziła, że Nasza planeta jest piękna! Popłakałam się ze śmiechu!
– Melia, może już wyjdziesz z tego kibla? – nagle usłyszałam głos Ady, który dopiero przybył. Mówił on spokojnie i konkretnie, był przeciwieństwem Naszych kumpelek płci żeńskiej.
– Albo Cię uduszę! – dodała Aronia.
– W jaki sposób ją udusisz skoro ona dalej tam siedzi? – zapytała córka Afrodyty.
– Uduszę ją, gdy wyjdzie. – wręcz widziałam jak Gotka unosiła dumna z siebie podbródek. Zachichotałam.
– Och, to teraz z pewnością będzie chciała Nam pokazać swoją buźkę. – mruknął zirytowany Ada.
Miał rację – córka Hermesa dawała mi słabą motywację. Nie miałam zamiaru umrzeć przez uduszenie, ani mieć nawet lima pod okiem.
– Amelia, Chejron Cię woła! Masz przecież szlaban! – pod drzwiami rozległ się czyjś piskliwy głosik.
CHOLERA!!! ZAPOMNIAŁAM!!!
A może tak na spokojnie; Niedawno pobiłam się z jakąś dziewczyną od Aresa, która nazwała Adę ciotą, bo ten wygrał z nią walkę na miecze. Ale nie zrobiłam tego, bo jestem heroiczną bohaterką tylko po prostu chciałam ją zlać – takie obelgi to tylko ja mogę rzucać w moich przyjaciół! Sam Ada był wkurzony, że chroniąc jego honoru dostałam szlaban, ale uznał, że może to przytemperuje mój charakter. Podły drań!
Wracając do teraźniejszości, byłam spóźniona pewnie o jakieś półgodziny, skoro centaur już wysłał kogoś po mnie i na stówę dostanę ochrzan. Kurde, trzeba iść! Ale jak?! Nie mogę wyjść przez wejście to… . Och.
Okno. Tak, wiem, czasami jestem naprawdę ślepa.
Podeszłam do otworu. Słońce raziło mnie w oczy, ale ja nie zwracając na to uwagi, zaczęłam bawić ciągać zamek. Był pokryty rdzą, przy każdym, nawet najmniejszym ruchu, skrzypiał. Palce zaczęły mnie boleć, a moi przyjaciele najzwyczajniej darli mordy i nie dawali mi się skoncentrować, choć starałam się ich nie słuchać. Po dłuższej chwili otworzyłam okno. Delikatny, ciepły wietrzyk owiał moją twarz, a słodki zapach truskawek przypomniał, że nie jadłam obiadu. Przełknęłam jednak ślinę i złapałam się obiema rękami góry okiennicy. Następnie przełożyłam nogi przez okno i zsunęłam swój tułów po krawędzi obramowania. Potem głowę i ręce. Tyle. Stałam teraz na ziemi. Paru obozowiczy patrzyło na mnie niczym na jakąś psychiczną. Pokazałam im język i pognałam do Wielkiego Domu.
Jestem ciekawa, kogo Chejron mi przydzielił do pilnowania mojego szlabanu?
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Nienawidzę tego starego, koniowego piernika!!!
Oczywiście, spóźniłam się. Przeprosiny, trochę kłótni z panem D. o bezczelności i punktualności i spoko, wszystko OK. A dokładnie było OK. Dopóki nie dowiedziałam się, kto pilnuje mojego szlabanu.
Siedziałam z dyrektorem Obozu, który narzekał na Coca-Colę, że wcale nie przypomina wina (to nowina!), gdy ten okropny i bezduszny fan swojej grzywy wprowadził jedynego w swoim rodzaju, wkurzającego synka Piorunochronna. Zgadliście! Jake ma się mną zajmować, gdy będę czyściła strych Wielkiego Domu! Aż skaczę z radości!
Choć on chyba także nie wiedział, że to ja. Wytrzeszczył na mnie gały, a kiedy ja zaczęłam protestować on się do mnie uśmiechał, zadowolony z siebie. To on nie miał empatii, nie ja!
Tak więc, siedziałam właśnie na strychu wycierając kurze, a pilnuje mnie mój wróg numer 1 (tak, awansował). Wspaniale, no nie?
Moje kolana były już obdarte od ciągłego przemieszczania się na czworaka. Oczy bolały od patrzenia na farby koloru wyblakłego brązu. Na każdej ścianie powywieszane zostały różnorodne, stare niczym bogowie mapy i obrazy. Słabe oświetlenie nadawało temu miejscu aury niezwykłości. Ale i tak najbardziej zadziwiała mnie mumia. Siedziała w kącie na ciemnym, prostym krześle ubrana w kolorową sukienkę oraz naszyjniki z makaronu. Jej oczy lśniły jak dwa rubiny, a na głowie miała kapelusz z pawich piór. Nie wiedziałam, co mnie bardziej przeraża – to, że ten kto ją ubierał miał taki beznadziejny gust, czy to, że my, normalni herosi sprzedający truskawki trzymamy takie coś na poddaszu?!
Jake ona nie wystraszyła. On nawet na nią nie spojrzał. Natomiast lampił się na mnie. BEZ PRZERWY.
To było denerwujące! Czułam na sobie jego wzrok przy każdym ruchu, oddechu. Czy ten człowiek nie musiał mrugać?!
Chyba nie. Bo nie wydawało mi się, żeby wykonywał tą czynność. Nie, żebym na niego zerkała ukradkiem, ale… .
Wreszcie nie wytrzymałam i warknęłam na niego;
– Możesz przestać?
Chłopak opierał się o ścianę, a jego oczy wpatrywały się wprost w moje. Był niewzruszony, nawet nie drgnął, gdy do niego się odezwałam!
– Nie rozumiem, o co Ci chodzi. – odrzekł.
Jak mógł tak gadać! Ja doskonale wiedziałam, że on wiedział, o co mi chodziło!
– Gapisz się na mnie. – zacisnęłam pięści i wstałam z podłogi, rzucając szmatkę.
– Chciałabyś. – rzekł arogancko.
– Wcale, że nie! – podniosłam głos i tupnęłam nogą niczym dwulatka.
– Po prostu zastanawiam się, co siedzi w Twojej głowie. – dodał, widząc, iż miałam zamiar się z nim kłócić.
– Czyli jednak się na mnie lampisz. – byłam zadowolona, że jednak miałam rację.
– Zastanawiam się, czy tamto pocięcie się było jednorazowe. – nie zwrócił uwagi na moją wypowiedź.
Zamilkłam, zszokowana. Jak on śmiał przypominać ten incydent!
– Zamknij się.
– Sama zaczęłaś tę dyskusje. – zauważył.
– Ale nie na ten temat! – zaprzeczyłam szybko.
– To może porozmawiamy, dlaczego mnie unikasz? – to brzmiało bardziej jak rozkaz niż pytanie.
– Sorry, mam jeszcze sporo do sprzątnięcia.
– Boisz się czegoś, Mel. To widać. – mówił łagodnie, ale z dziwną dozą pewności siebie – Pozwól sobie pomóc. – przy każdym słowie powoli przybliżał się do mnie. Mimowolnie zaczęłam się cofać.
– Daj mi święty spokój. – poprosiłam, gdy wyczułam za plecami chłodna ścianę.
Ale chłopak znajdował się blisko. Na tyle, że wziął mnie za rękę, a ja widziałam w jego oczach złote plamki.
– Mel… . – wyszeptał cicho.
Wpatrywałam się w niego z przerażeniem. On nie może, on przecież… . Starałam się go odsunąć, ale było już za późno.
Pocałował mnie.
Wow.
Całował z wyczuciem. Miał słodkie, delikatne usta. Obiema rękami przytrzymywał mnie w pasie, jak zabezpieczenie, że mu nie ucieknę. Ale ja jakoś nie miałam ochoty. Zamiast tego moje ręce zaczęły się bawić jego włosami. W życiu całowałam się tylko cztery razy, ale nie było porównania – Jake był świetny w te klocki, o wiele bardziej doświadczony niż ja, ale to się wydawało mu nie przeszkadzać.
W brzuchu szalały mi motylki, w głowie się kręciło. Zamknęłam oczy, czując się irracjonalnie, a jednocześnie bardzo radośnie.
Wtedy usłyszałam czyjś zduszony krzyk. Jake oderwał się ode mnie, ale dalej trzymał w pasie, za co byłam mu wdzięczna, bo bym chyba upadła – miałam nogi jak z waty.
– Cześć Chejronie. – rzucił nieco zachrypniętym głosem Jake. Jego policzki posiadały barwę delikatnej czerwieni, a fryzura była kompletnie zniszczona (ciekawe przez kogo?). Pewnie nie wyglądałam lepiej. – Mógłbyś przyjść później?
CDN (może).
Jedno usmiechnięto- mam to odebrac jako blad,kawal czy celowe dzialanie?:P
Oprocz tego w opowiadaniach nie musisz pisac zwrotow grzecznosciowych-a zwlaszcza przy ja,my,nasze,moje.
I… Jakim cudem centaur wszedl na strych?xD
Dobra,dobra,juz sie zamykam,a ty piszesz nastepna czesc.
Z predkoscia swiatla!
Ale gdzie masz te słowa? Sorry, ale ten tekst napisałam już dawniej i ich nie kojarzę.
Wiem, że nie trzeba i to błąd ortograficzny, ale ja po prostu zawsze to pisałam z dużej i jak narazie nikomu to nie przeszkadzało, ale skoro wolicie z małej to spoko 😉
To się wytłumaczy w kolejnej części, bo jakbym to teraz umieściła, to to by było po prostu na siłę.
A następna część możliwe, że będzie w następnym tygodniu, ale NIC nie obiecuję.
Wiedziałam ! Nareszcie są razem 😀 To takie słodkie Strasznie mi się podobało. Na błędy nie zwracałam uwagi, bo pewnie bym się ich nie doszukała. Mam nadzieję, że do Świąt dasz radę napisać kolejną część 😀 😀 😀
Do Świąt raczej dam xD I to, że się pocałowali, nie oznacza, że są razem. To mógł być tylko całus albo…zobaczycie w CD 😉
OMBOGOWIE kocham cie za to jak piszesz czyli tak naturalnie:) ten kawałek jak Jake powiedział żeby sobie poszedł super dam ci małom rade OKno to pisz szypko bo jak nie to ZNAJDĘ CIĘ I ZAMKNE W PIWNICY I BĘDZIESZ PISAĆ TYLKO DLA MNIE bhbhbhbhhbhbhbhbhbhhb nie no żartowałam ale na serio strasznie bym była szczęśliwa gdy byś dodała za tydzień na serio kocham twoje opka :*
Zamknąć mnie w piwnicy? Na serio? Uwierz, wypuściłabyś mnie po niecałej godzince, podobno jestem okropną współlokatorką, nawet jeśli bym mieszkała w piwnicy 😉
Chciałam zmienić ostatnią wypowiedź, ale jak widzę dobrze, że tego nie zrobiłam 😀
Postaram się dodać, ale nic nie obiecuję, potrafię mieć w tygodniu 4 spr. Też nie wiem jakim cudem, bo przecież można mieć tylko 3 (przynajmniej na poziomie gimnazjalnym).
Nie w piwnicy to nie ale w pokoju obok to tak, i co tych nauczycieli coś swędzi czy co że aż 4 spr. na serio to niemoge się doczekać aż dodaż CD. (modle się żebyś nie miała żadnego spr. i kartkówki bo masz pisać :P) i jestem ciekawa która z moich wersji się spr. ( bo mam wybujałą wyobraźnie i już wymyśliłam milion wersji na CD) a i na serio świetnie piszesz.
JAAAAAAAAAAAAAAAAHUUUUUUUUUUUUUU! Nareszcie! DZIĘKI CI CARMEL! Wczoraj mie mogłam wejść na rr ale dzisiaj tylko zobaczyłam i wyszczerz. Czytam.
Przeczytałam!
Było trochę błędów ortograficznych ale nie będę ich wypisywać.
Mówiłaś, że ostatnie części były słabe. Ta jest cudowna! Świetne opisy. Uczucia. Naturalność. I do tego Mel i Jake! NARESZCIE! Jeszcze nie są parą ale mam nadzieję że będą!
Opko: Cud, Miód, Malina!
BŁAAAAAAAAAAAGAM PISZ CD!
Ortograficznych?! Jak to?! Wypiszesz mi jej jednak? Chcę zobaczyć, w których słowach zrobiłam błąd…. choć jeśli było ich bardzo dużo to po prostu podaj mi przykłady….
Znazy tak wolałam je nazwać, bo to nie są stylistyczne. Można je nazwać formalne (od formy) jeśli wolisz
A są takie:
– Jedno uśmiechnięto, moją przyjaciołkę, druga Mel… – zjadłaś ą (chyba znajdziesz)
– Milczałyśmy, wpatrywałam się w Gotkę, ona natomiast… – wydaje mi się że po Milczałyśmy powinna być kropka, a przed ona a. Tak brzmiałoby to lepiej.
– zaczęłam bawić ciągać zamek… – zaczęłam się bawić w ciąganie zamka – tak lepiej wygląda
– Jake ona nie wystraszyła. – Jake’a ona nie wystraszyła. Bez odmiany wygląda to trochę dziwnie.
I chyba tyle.
Te zjedzenie ,,ą” to błąd orto., u mnie zdania przeważnie są rozbudowane, choć chyba masz rację, tak by było lepiej, spójnik teź mógłby być, aczkolwiek w tym zdaniu jego brak nie bije po oczach, tamte wyrazy pamiętam, że sama zmieniałam przed wysłaniem, ale chyba się nie zapisały (:-/) . Bez odmiany, to prawda, wygląda komicznie. Jakby obco krajowiec próbował gadać z Nami ^^
Dzięki za wypisanie błędów, nie wiem jak mogłam ich nie zauważyć.
Czytam to w kulko i w kulko i nie moge przestac i nie moge przestac bo to jest takie super 😀
Miło mi czytać Wasze komenty. Ale przepraszam Was, następna praca na 90% NIE będzie w przyszłym tygodniu, wypadło mi trochę rzeczy. Sorry, jednak nic na to nie poradzę.
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee tylko nie to ma być CD w nastempnym tygodniu bo jak nie to…… to się popłacze. Nie no już płacze hlip hilp ;_;
EeEEeee cora? W której ty jesteś klasie???
A zresztą…..
Zamknij się nie miła suko,że ty nie chcesz się dowiedzieć co będzie w CD to nie znaczy że musisz być taka nie miła.
Aaaaa i w 6 kl. co zazdrościsz?!
Bardzo ciekawe, kto tu jest niemiły, cora? Aaaa, i nie pisze się ,,nie miła” tylko ,,niemiła”, bo nie z przymiotnikami piszemy razem
Twoje błędy ortograficzne na to nie wskazują. I wyzywanie ludzi od suk nic tutaj niestety nie pomoże – najlepiej poskutkuje słownik ortograficzny, dużo książek i ciężka praca nad tym, by pisać poprawnie. Albo chociaż przeglądarka, która ma wbudowany słownik i sprawdza błędy.
Nie zachowuj się jak małe dziecko, tak na przyszłość. Z tego, co zdążyłam zauważyć, tutaj tacy ludzie nie zdobywają zbytniej popularności.
Przepraszam, ale też się wtrącę. @cora, NIE MASZ PRAWA WYZYWAĆ TUTAJ KOGOKOLWIEK OD SUK. Jeśli jeszcze kogokolwiek w taki sposób określisz, osobiście napiszę na Ciebie skargę do Adminki. A co się z tym wiąże, to już chyba wiesz.
Rozumiem, gdyby Annel coś Ci zrobiła… Ale nie znasz jej. Nie wiesz, kim jest. Nie masz ŻADNEGO prawa, do nazywania jej w ten sposób.
A zachowując się tu w tak paskudnie, daleko nie zajdziesz. Ludzie z RR to rodzina. Gdy któryś z jej członków zostanie obrażony, reszta staje za nim murem. Tutaj obrażając kogoś wcale nie zyskujesz popularności. Nie wiem, może rodzice nauczyli Cię inaczej, ale ten blog rządzi się pewnymi prawami, a jednym z tych praw jest zachowanie kultury. I pamiętaj, skarbie – poniżając innych poniżasz siebie.
Bogowie, rozumiem, że można z kimś się nie dogadywać z bloga lub skłócić, ale nie wyzywa się, to po prostu nieładnie. Wiem, mówię jak do dziecka, ale po prostu nie umiem inaczej tego wyjaśnić. Annel po prostu napisała komentarz, który choć rzucał lekką aluzję, to jednak nie obrażał, był najnormalniejszy na świecie i zwracał Ci uwagę coro, abyś aż tak nie wydziwiała. To źle, że tak ostro odpowiedziałaś, szczególnie, że bezpodstawnie wyzwałaś Annel od suk. Tak się nie robi. Naprawdę, jestem rozczarowana Twoim komentarzem.
Chciała bym cię Annel z całego serca pszeprość bo nie jesteś nie miłą suką tylko po prostu się na kogoś innego wkurzyłam i musiałam się na kimś wyżyć(ten ktoś to tak naprawdę moja siostra[jakby ci ktoś nad uchem ciągle śpiewał piosenki 1D tańczył i krzyczał żebyś mu oddała laptopa to też byś się wkurzyła a u mnie przy okazji jest krucho z komcetracją]) wiem że to nie jest żadne usprawiedliwienie ale na prawdę cię przepraszam,przepraszam,przepraszam,przepraszam i jeszcze raz na prawde przepraszam.
NO WRESZCIE!!!!!!!! Normalnie zaczęłam piszczeć. A ten ostatni tekst? Rozłożył mnie na łopatki. Czekam na cd, błagam!!!!!
A byłam święcie przekonana, że już tego nie czytasz 😉 Nie wiesz, jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam Twój komentarz.
Jeeej, super część! A ta końcówka
Wiem, że szkoła itd, też mam miliony sprawdzianów, ale czekam na CD
Taaaa, szkoła dręczy, aczkolwiek swoją dosyć lubię. A CD już w końcu nie wiem, kiedy wyślę 😉
Carmel, fajne. Przeczytałam pierwszy raz Twoje opko i mi się podobało. Wyłapałam parę błędów, ale nie będę się czepiać. Czekam na CD.
Cieszę się, że Ci się podoba. I nie dziwię się, że poraz pierwszy czytasz moją pracę – mam ich tu…z 30, ale jak można zobaczyć po numeracji PC to najbardziej skupiam się na niej, a mało kto zaczyna wieloczęściówkę od połowy, ale raduję się, że ty nie należysz do tej ligi 😉