Annabeth24
Nie ma to jak otworzyć drzwi i zobaczyć boską twarz swojego boskiego ojca, który jest bogiem. Bosko…
Apollo wyszczerzył się i, niczym troskliwy ojciec, zmierzwił mi włosy.
– Hej synu! Wyrosłeś!- zawołał.
Nie, kurde, zmalazłem…
– Nie sądzę- mruknąłem.
– No, ale przynajmniej wróciłeś do formy- dodał, ale właśnie spostrzegł Nathana wychodzącego z domu.- No dobra, witaj Nathan, pakujcie się do samochodu.
To musiało śmiesznie wyglądać. Pole, wokół tylko las, albo nic, kompletna dzicz, mała chałupka odstraszająca samym wyglądem (i prawdopodobnie zapachem), a przed nią zaparkowany kabriolet.
Nathan uniósł brwi i pokiwał z uznaniem głową. Obaj usadowiliśmy się na tylnich siedzeniach, a mój ojciec za kierownicą. Włączył silnik i zaczął startować. Odwróciłem się w stronę domu dziadka. Nie było go już. Nie stał przed domem, nie widziałem go w oknie. Zrobiło mi się przykro, ale z drugiej strony nie powinienem oczekiwać od niego takich rzeczy, jeżeli sam od niego uciekłem…
– No chłopcy, to do Podziemia?- zapytał radośnie ojciec, jadąc już po niebie.
– A możesz?- spytał Nathan, otwierając szerzej oczy i z nadzieją spoglądając na boga.
– Oczywiście, że nie- uśmiechnął się ten i zerknął do lusterka, żeby dostrzec nasze reakcje.- Ale mogę zaoszczędzić wam zbędnych poszukiwań, bo z tego co słyszałem macie dość słabą orientację w terenie- dodał, patrząc na mnie znacząco.- i mogę was wyrzucić w okolicach wejścia do Podziemia.
Wywróciłem oczami i popełniłem jeden z większych błędów w moim życiu- wyjrzałem przez okno, a racje jago brak, jak to jest w kabrioletach. Nie to, żebym miał lęk wysokości, jako syn boga słońca nie musiałem się tego obawiać, ale nie koniecznie podobał mi się fakt, że jadę samochodem bez dachu kilkaset metrów nad ziemią.
– Zrobimy tak- pomogę wam.
– No nareszcie…- mruknąłem. Apollo spojrzał na mnie i nie do końca był zadowolony z tego, co powiedziałem, więc woląc uniknąć ‚nieoczekiwanych’ turbulencji, dodałem:- No chodzi mi o to, że nie zrobiłeś nic, by powstrzymać Mir…
– Nie mogłem, Mike, przecież wiesz…- westchnął.- Sam przepowiedziałem to co się wydarzy, przepowiednia o śmierci córek Hermesa była mojego autorstwa. Nie mogłem nic zrobić, bo to zakazane po pierwsze, a po drugie i tak nie miałbym co robić. Losu nie należy oszukiwać.
Zapadł cisza. Nikt z nas nic nie mówił. Nathan tępo wpatrywał się w swoje kolana, okręcając sobie na palcu jakąś nitkę. Zastanawiałem się, co teraz. Jak mamy niby wejść do Podziemia i przejść do Pałacu Hadesa?
– No to jesteśmy- uśmiechnął się nagle Apollo.- Widzicie ten czarny budynek po lewej?
– Eee… nie?- powiedział Nathan, wychylając się żeby dostrzec cokolwiek. Sam tez nic takiego nie widziałem.
– To świetnie. Nie mogę wam już pomóc, wchodząc do Hadesu jesteście zdani na łaskę i niełaskę jego Pana. Ale mogę wam przekazać coś, czego nie zdążyła Oliwia. Przeprawcie się przez rzekę z Charonem a potem idźcie w lewo. Musicie znaleźć Styks.
I zanim cokolwiek zdążyliśmy powiedzieć, Apollo nas wysadził. Samochód nagle się zatrzymał, otworzyły się drzwi, a Nathan i ja zostaliśmy wypchnięci z niego jakąś niewidzialną siłą.
Spadając ( i drąc się najgłośniej jak umiałem) dostrzegłem tylko uśmiechniętą twarz mojego ojca, tryskającą szczęściem i machającego mi jak gwiazdor filmowy.
[Nathan]
Nie przypuszczałem, że Apollo mówiąc, że może nas wyrzucić w okolicach wejścia po podziemia aż tak będzie trzymać się tego planu.
Spadając z kilkuset metrów, albo i większej wysokości czułem się zaskakująco dobrze. Oczywiście darłem się cały czas, ale nic mnie nie bolało, nawet nie było zimno. Wiatr jakby nas omijał, nie szczypał w oczy ani nic- po prostu spadałem w dół.
Obok mnie szybował Mike. Chłopak najpierw wrzeszczał głośniej niż ja, a potem mu odwaliło. No, w pewnym sensie. Coś do mnie krzyczał, ale nie mogłem usłyszeć co, więc machnął ręką i zaczął robić salta, piruety, obracał się głową w dół, udawał że biega. Do tego cały czas się śmiał albo tylko uśmiechał. W końcu rozłożył ręce i tak dotrwał aż do wysokości dziesięciopiętrowego budynku.
Wtedy zacząłem się bać, że zaraz staną się mokrą plamą na chodniku, obok plamy Mika. Mało kusząca wizja przyszłości… Dach domu pod nami, zbliżał się nieubłaganie. Zdenerwowany spojrzałem na Mika, który spokojnie się do mnie uśmiechnął pocieszająco i uniósł kciuki w górę. Spadał nogami w dół, więc też spróbowałem się tak obrócić, co było zaskakująco łatwe.
Dach budynku był coraz bliżej, serce obijało mi się o żebra a żołądek zmienił się w zimną bryłę z ołowiu. Jednak kiedy nogi zetknęły się z czarną dachówką, przeniknęły przez nią jak przez masło. Całe ciało zrobiło to samo. Niczym duch przeszedłem przez dach, jakiś strych, który tylko mignął mi przed oczyma i w głośnym hukiem wylądowałem na tyłku na podłodze. Obok mnie wylądował Mike, tylko on miał więcej szczęścia i spadł na kanapę.
Jęcząc podniosłem się z ziemi i wyprostowałem. Nic (oprócz siedzenia) mnie nie bolało.
– Mówiłem, żebyś się nie bał- powiedział Mike, zeskakując z kanapy.- Tatko by nas nie wyrzucił, skazując na pewną śmierć.
– Nie ufam bogom na tyle, żeby wierzyć, że nie zabiję się spadając z wysokości lotów samolotu.
– To szkoda, bo zaraz będziesz musiał ufać słowom Ateny i Oliwi- westchnął.
Znajdowaliśmy się w jakiejś recepcji. Ściany były ciemne, lampy świeciły kolorem płonącego ognia. Przyjrzałem się lepiej i odkryłem, że to po prostu są świece, zamiast żarówek. W ścianie na przeciwko nas były drzwi, zwykłe, drewniane drzwi, obok coś na rodzaj poczekalni z kanapami i fotelami a po drugiej stronie recepcja. Natomiast ściany równoległe do drzwi było wejście do Hadesu- puste, ziejące ciemnością i śmiercią, cuchnące stęchlizną.
Zadzwoniłem dzwonkiem na recepcji i nim zdążyłem zabrać rękę, przede mną zmaterializował się jakiś facet.
– Charon- odparł, a raczej przedstawił się melancholijnym głosem.- Drachma od osoby i nie ma problemu…
– Dobra, fajnie- mruknąłem i oparłem się o blat.- A co byś powiedział, jakbym dał ci dziesięć drachm od osoby, ale Hades nie dowiedział się, że tu byliśmy? Nie lubimy się z nim i nie chcemy mieć nieprzyjemności w jego, no, królestwie, gdzie podlegamy jego władzy- dodałem, wskazując ma Mike’a, który stał za mną, z poważną miną, bez cienia uśmiechu.
– Hades wyczuwa śmierć każdego- westchnął Charon.- Jeżeli mu zależałoby, żeby was pognębić po śmierci, wyczułby waszą na pewno…
– Owszem, tylko problem jest taki, że ani ja, ani mój kolega nie umarliśmy- dodałem, niby beznamiętnie, a jednak głos mi lekko zadrżał.
Charon otworzył szerzej oczy i zmierzył nas wzrokiem. Spojrzał się na mnie, a potem przyjrzał się synowi Apolla, który nadal się nie ruszał ani nic nie powiedział.
– Następni samobójcy- westchnął po chwili.- Kiedyś, to mieli jeszcze klasę- trucizna, nóż w serce, powieszenie się… a teraz po prostu przychodzicie tu i chcecie zapłacić za śmierć. Zero szacunku do Tanatosa…
– My nie chcemy się zabić- warknąłem, podirytowany jego obrzydzeniem do mnie.- Ja tu przyszedłem po kogoś i z tym kimś wyjdę, tak jak on- wskazałem głową na Mika.
Charon się delikatnie uśmiechnął.
– Idioci, wy na prawdę myślicie, że tak po prost…- zaczął, ale Mike był szybszy.
W ułamku sekundy wyjął swój portfel, przemienił go w łuk i strzały, wyjął jedną, ale nie strzelił. Złapał i jednym sprawnym ruchem, nawet nie spoglądając na to, co robi, przybił dłoń Charona do blatu recepcji, patrząc mu się w oczy. Zdziwiony nagłą agresją u Mike’a, a jednocześnie pełen uznania, uniosłem brwi, ale pokiwałem głową. Natomiast Charona zatkało.
– Czterdzieści drachm za nas obu i po sprawie. Nie widziałeś nas. Jak umrzemy w Hadesie- nasz problem. Jak nie, to się jeszcze spotkamy- powiedział i puścił strzałę.
Charon, patrzył na niego z uwagą po czym spróbował wyrwać sobie grot z ręki. Na próżno. Dopiero z czwartym, mocniejszym szarpnięciem oswobodził się z potrzasku. Ze złością odrzucił strzałę na bok, ale odezwał się spokojnie.
– Umrzecie. Prawie każdy umiera.
– Prawie- powiedziałem z naciskiem.- Znam osoby, które nie umarły.
– Cóż, nie umiem odmówić za taką ofertę. Idźcie ratować swoje kobiety.
Mike drgnął.
– Skąd wiesz, że…
– To proste- przerwał mu przewoźnik.- Ostatnio patrzył tak na mnie Orfeusz. Ten smutek schowany pod odwagą, ta twardość maskująca przerażenie. Tak samo jest u was.
– Dobra, fajnie, super. To jak? Dogadaliśmy się?- burknąłem i wyjąłem z kieszeni kurtki czterdzieści złotych monet.
Charo podniósł jedną i się jej przyjrzał. Pokręcił zrezygnowany głową, po czym odrzucił monetę na blat. W momencie, kiedy drachma uderzyła pozostałem monety, wszystkie rozpłynęły się w powietrzu.
-Dobrze, idźcie. Nie mam interesu w tym, żeby was wydać, a wy jednak coś mi oferujecie. Nie spotkamy się już więcej, więc wątpię, żeby pożegnanie was słowami: ‚do zobaczenia’ miało sens, więc cóż… Żegnajcie. Jak kupię sobie za te czterdzieści drach jakąś roślinkę do pracy, bo sami spójrzcie, jak tu samotnie- wskazał na pusty hol i poczekalnie- to nazwę ją na waszą cześć.
Nie no, cudownie- będę miał gnijący kwiatek nazwany na moją cześć. Marzyłem o takim wyróżnieniu, na prawdę!
– No to chodźcie, herosi- w głosie Charona słychać było lekką drwinę.- Wasz VIP-owski przewóz czeka.
racje jago brak, – raczej jego brak
Przed ,,a” stawiamy przecinek.
Całkem fajne, choć bardziej mi się podobała ostatnia część. Nie tyle przez humor, co dlatego, że była oryginln, bo spotkanie z Charonem przeżywa co drugi, bądź treci heros z tego bloga. Choć zachowanie Apolla było świetne 😉
Carmel wymieniła już błędy, których ja szczerze mówiąc nawet nie zauważyłam, bo czytałam to wczoraj o 23 wracając z wycieczki…
Mi się bardzo podobało. Nie było takie mega jak poprzednia część, ale i tak było świetne
Tylko strasznie krótkie…
Czekam na CD. 😀
Szczerze? Nie spodobało mi się, a dlaczego, na to pytanie masz uzasadnienia poniżej.
1)Już pierwsze zdanie jest kompletnie bez sensu. Nie ma to jak otworzyć drzwi i zobaczyć boską twarz swojego boskiego ojca, który jest bogiem.- twarz boskiego ojca, który jest bogiem, jak to brzmi?! Gdybyś nie napisała po przecinku „który jest bogiem” domyśliłabym się, że chodzi o nieśmiertelnego z Olimpu. Boski ojciec wszystko wyjaśnia i zdecydowanie WYSTARCZA.
2)Niekiedy przecholowujesz z interpunkcją, dosłownie. Znasz zasady, takie jak „stawiamy przecinek przed : a, ale, że…”, ale niekiedy stawiasz te przecinki w nieodpowiednich miejscach i nadaje to twemu opku zły klimat, niewłaściwy. Np.: Nie to, żebym miał lęk wysokości, jako syn boga słońca nie musiałem się tego obawiać, ale nie koniecznie podobał mi się fakt, że jadę samochodem bez dachu kilkaset metrów nad ziemią. -przed „jako syn boga..” według mnie powinien być średnik, albo chociaż postaw tam spójnik „ale” bo bez tego brzmi to dziwacznie, ale można się domyślić, o co ci chodziło i jakie uczucie chciałaś w nas wzbudzić.
3)Nie no, cudownie- będę miał gnijący kwiatek nazwany na moją cześć. Marzyłem o takim wyróżnieniu, na prawdę! – Ten moment musi być zapisany z „przekrzywieniem”. Chodzi mi o to, że wszelkie myśli pisze się tym specyficznym „wykrzywionym” pismem, a tutaj tego NIE MA. Albo zapomniałaś (na co z góry stawiam) albo po prostu nie zorientowałaś się, że piszesz myśl Nathana.
4)”… żeby pożegnanie was słowami: ‘do zobaczenia’ miało sens, więc cóż… „- tu nie powinno być dwukropka lecz cudzysłów, a nie wiem czy takie ” ` ” <<<to cudzysłów.
5)Literówki!!! Zabiła mnie ilość literówek, a przyznam, bardzo mi to przeszkadzało w czytaniu. Radzę dogłębnie sprawdzać opko przed wysłaniem do publikacji na tej stronie. Przynajmniej ja tak robię, aż oczy mi się spocą XD.
Poza tym opko krótkie, ale nie mam ci tego za złe. Pisz dalej i się rozwijaj, i mam nadzieję, że poprawisz swoje błędy! ;D
Pozdrawiam, Neptunia 😛
O ja pierdziut, jak mogłam to przegapić?!?!? Zabiję tego, kto mi odciął wi-fi, słowo!!!!!!!!
Mój Nathan i Mikuś w akcji *-* Koocham ich. Nawet jakbyś napisała rozdział o tym, jak ta dwujka siedzi na tyłkach i nic nie robi, czytałabym całość na wstrzymanym oddechu. Hejty, hejty wszędzie. No, może serio rozdział o niczym, ale wiem, że musiałas takie coś napisać, bo gupio by było przeskoczyć takie coś. I znając cb zaraz coś się wydaży ciekawego :3 Nic, tylko czekać. 😀
I tylko 4 komentarze…? To jest aż przykre… :c
O mamciu, jak mogłam to przegapić?!?!? Zabiję tego, kto mi odciął wi-fi, słowo!!!!!!!!
Mój Nathan i Mikuś w akcji *-* Koocham ich. Nawet jakbyś napisała rozdział o tym, jak ta dwujka siedzi na tyłkach i nic nie robi, czytałabym całość na wstrzymanym oddechu. Hejty, hejty wszędzie. No, może serio rozdział o niczym, ale wiem, że musiałas takie coś napisać, bo gupio by było przeskoczyć takie coś. I znając cb zaraz coś się wydaży ciekawego :3 Nic, tylko czekać. 😀
I tylko 4 komentarze…? To jest aż przykre… :c
Chyba trochę zbyt przywykłam do fb, bo przez pare sekund szukałam znaczku ,,lubię to” ;___;. Co ze mną jest nie tak xD :D? Opko cudowne, a jak mój kabel od ładowarki znowu przestanie ze mną współpracować i przegapię kolejną część to nwm co zrobie -.-. Chyba poćwiartuje i podrzucę goscią od Hefajstosa żeby naprawili xD. Ogólnie strasznie przepraszam, ze tak późno, ale nie miałm kiedy wcześniej :c
Też zawsze szukam ,,lubię to” xD
To podrzuć Leosiowi i weź przy okazji jego numer dla mnie 😉
Dziekuje Wam :333
Ja też. Normalnie dzieci facebooka.