To moje pierwsze oko, więc od razu ostrzegam: nie potrafię zaczynać opowiadań. Ta część słabo mi wyszła, ale jest konieczna, o czym przekonacie się później.
Z dedykacją dla tych, którym chce się czytać takie badziewie.
AVALON
Avalon nie wiedziała gdzie jest. Uciekała z Nico przed hydrą lernejską, a później… Właśnie. Co się stało później? Nie pamiętała. Postanowiła rozwiązać ten problem kiedy indziej. Rozejrzała się po pomieszczeniu.
Stała pośrodku dużej sali. Namalowane na suficie i części ścian postacie, najprawdopodobniej bogowie, nie przypominali ani trochę tych z opowieści Nica. Opisywał jej m.in. Hermesa, Hadesa, Aresa i innego „esa”, ale nigdy nie mówił o bogini z głową krowy. To ją zaniepokoiło.
Nagle usłyszała szelest za plecami. Na tronie, którego wcześniej nie zauważyła, siedział nieznany jej chłopak. Dała mu nie więcej niż dziewiętnaście lat. Był wysoki i szczupły. Miał kruczoczarne włosy i trupio bladą skórę. W bladoniebieskich oczach błyszczało podekscytowanie. Czarna peleryna sprawiała, że wyglądał poważnie i wyniośle.
Avalon stała jak sparaliżowana. Powoli zaczął się do niej zbliżać. Coś w jego ruchach przywodziło na myśl drapieżnika w czasie polowania. Postanowiła mieć się przy nim na baczności. Nieznajomy przerażał ją bardziej niż niejeden potwór.
– Witaj, Avalon – odezwał się. Jego głos wbrew pozorom był łagodny i przyjazny.
– Kim jesteś? – spytała wprost. Nie mogła bawić się w gierki gdy jej przyjaciel stawiał czoła potworowi.
– Wkrótce się dowiesz – odpowiedział uśmiechając się tajemniczo. Zmarszczyła brwi. Wszystko wskazywało na, to że chłopak nie ma zamiaru mówić o sobie. Milczał wpatrzony w ziemię, więc postanowiła sama kontynuować rozmowę.
– Po co tu jestem?
– To proste – powiedział wyraźnie ucieszony ze zmiany tematu. – Bogowie wybrali ciebie abyś została ich nową wojowniczką.
– Wojowniczką? – zdziwiła się. O walce wiedziała niewiele. W czasie podróży do obozu, Nico próbował ją nauczyć paru sztuczek z mieczem, ale niezbyt jej wychodziły.
– Ich… hmm.. – zamyślił się na chwilę. – …tajną bronią.
– Bronią? – dopytywała.
– Zbliża się wielka wojna. Ostatni rozdział. Potrzebują kogoś kto pomoże im zwyciężyć. Ty jesteś do tego idealna.
– Idealna – prychnęła. – Ja nawet miecza nie potrafię porządnie trzymać.
– Za to masz inne talenty – powiedział nieznajomy, zaciekawiając tym samym dziewczynę.
– Na przykład? – spytała.
– Dowiesz się niedługo – znów się uśmiechnął. – Przedtem musisz coś zrobić.
– Ja muszę coś zrobić? – prychęła.- Nikt mi nie będzie rozkazywał, durniu.
Nieznajomy zaniósł się głośnym śmiechem.
– O co ci chodzi? – spytała mrużąc oczy.
– Nikt nie będzie tobie rozkazywał? – znów się zaśmiał.
Nie wiedziała co w tym śmiesznego. Po prostu nie lubiła gdy ktoś jej mówił, co ma robić i tyle. Widząc jedno z jej najlepszych „zabójczych” spojrzeń nastolatek nieco się uspokoił.
– Zrozum. Nie masz wyboru. Jeśli się nie zgodzisz cały świat stanie w obliczu zagłady, po prostu musisz się zgodzić – jego głos nagle wydał się głębszy, bogatszy o parę tonów.
Jej tok myślenia się zmienił. Skoro ten chłopak sądził, że tak jest to tak było. Zapomniała już o Nico. Teraz liczyło się tylko to, co on jej rozkaże. Jakaś część jej osobowości wrzeszczała jak opętana, by tego nie robiła, ale wbrew sobie powiedziała:
– Zgadzam się.
Kątem oka zauważyła, że chłopak wyjmuje coś z kieszeni.
– W takim razie oddaj mi jedną rzecz. Później puszczę cię wolno… Wojowniczko.
Avery
Jestem pierwsza! Bomba.
Ale teraz poważnie. Pogubiłam się. Miałam też lekki problem z szykiem zdań, ale ja jestem kiepska z gramatyki, więc o niej nic więcej nie wspomnę. Dlatego jak dla mnie główny problem stanowił bieg akcji. Było to strasznie krótkie, a i tak wywołało mnóstwo pytań.
Kim jest Avalon? Dlaczego to Nico ją znalazł, a nie ktoś z obozów? Co ją łączy z synem Hadesa? Kim jest chłopak? Dlaczego ona ma być wojowniczką? Jaka wojna się zbliża? Co jest jej przyczyną? Kto komu wypowiedział wojnę?
A zaznaczę, ze przytoczyłam tylko kilka męczących mnie pytań.
To jest dopiero prolog, więc trudno mi osądzić czy tak miało być. Może to był zamierzony spojler, z którym czasem można się spotkać w książkach, który można zrozumieć dopiero po przeczytaniu całości.
Podsumowując. Pisz dalej. Czekam, aby zrozumieć sytuację Avalon.
Akcja gna niczym Minotaur. Jest szybka i pokręcona. Szczerze mówiąc przeważnie w prologach akcja jest troszkę szybsza i spoko, ale z tego mogłaś zrobić parę dobrych stron, a i tak byś nie rozwinęła do końca tematu.
Do tego te pytania – istnieje prawdopodobieństwo, że Raisa ma rację i to celowy zabieg, bo chcesz mieć jak najwięcej możliwości zaskoczenia czytelników, ale bez przesady – mogłaś nam przynajmniej wyjaśnić wspomnieniami Avalon bitwę z potworem i jej ogłuszenie. Do tego te opentanie jest słabo pokazane. Mi się niezbyt podobało, lubię rzeczy tajemnicze, ale nie z przesadą.
Twoje pierwsze oko… Tak, tak, czytam opis i już zacieram rączki, szczerzę ząbki… Taki smaczny kąsek się szykuje…
Zacznijmy od tego, co moje oko wyłapało w tekście, a mianowicie od nieprawidłowości. Po pierwsze, poza Hadesem, Hermesem i Aresem nie znam już żadnych ‚esów’ (nie twierdzę, że nie istnieją, jednak wiem o ej mitologii co nieco). Ja wiem, że nie powinnam tego pisać, ale piszę, bo jak czepiamy się wszystkiego to wszystkiego. Po drugie, chłopak siedział na tronie, a potem zaczął się przybliżać. Z fotela wysunęły się drapieżne nóżki i przydreptał do Avalon. Ja to tak widzę. Albo takie macki, i robiły takie wojownicze ślurp, ślurp. Trzecie: Nico próbował ją nauczyć kilku sztuczek z mieczem. Jak go skrócić i sprawić, że zmieni się w bukiet kwiatków… Czwarte, a popularne: zachowanie bohaterki jest irracjonalne. Niby boi się gościa, a z drugiej strony stawia się mu, mówi, że nie będzie jej rozkazywał. I piąte: Dziewczyna zauważyła coś kątem oka. Bo on na tym tronie krążył wokół niej, a ona stała i nie wodziła za nim wzrokiem, tylko stała jak kołek i gapiła się przed siebie.
Dalej: po kiego grzyba ta czarna czcionka? Nic nie wnosi, raz jest komentarzem narracyjnym, raz myślami bohaterki, a raz ma symbolizować zmianę tonu głosu… Takie rzeczy robi się za pomocą kursywy tudzież zastosowania znaków interpunkcyjnych.
Widoczne wyżej wyżywanie się na opku jest tu tylko dlatego, że tekst jest beznadziejnie krótki! To ma stronę. I w połowie jest dialogiem. Z zaczątkiem opisu, który, szczerze mówiąc, psuje całość. Gdyby go nie było, a akcja była wartka i dynamiczna – dobrze, gdyby był porządnie rozbudowany – dobrze. Po raz kolejny czytając tu opko mam wrażenie, że byłabym w stanie napisać takie coś, pięć razy dłuższe, a z podobną ilością akcji.
Poza tym: Jak można opisać hipnozę (lub coś w ten deseń) w TRZECH LINIJKACH? To jest… no… niepoprawne! Tak to może opisać narrator w bajce dla przedszkolaków, by co mniej kumaci widzowie zrozumieli co się dzieje. A publikując to tu pokazujesz, że docelowym odbiorcą nie są czterolatki.
I jeszcze na koniec skomentuję fabułę. Albo lepiej nie, bo: brak jej tu i domyślam się co się stanie, a mam ochotę poczekać ze skrytykowaniem tego do momentu, gdy się ukaże. Bo w cuda nie wierzę, także w to, że kolejna część mnie zadowoli. Ale cóż, pracuj, może coś z tym będzie… Zwróć uwagę na długość, bo to właściwie za nią tak zjechałam to opko.
Siedzę, czytam i śmieję się w głos! O wszystkim tym chciałabym napisać ale po co? Jak ty to już bardzo trafnie i błyskotliwie to opisałaś? Eh…
Skarbie, to Twoje pierwsze OKO? Przykro mi, ale muszę skrytykować, mimo że to Twoje pierwsze i jedyne oko… Lajf is brutal, więc wybacz mi i słuchaj.
Gdzie są opisy? Jasne coś tam powiedziałaś o tym chłopaczku, ale niewiele. Był to raczej ubogi, powierzchowny opis. Oprócz tego opowiadanie to niemal sam dialog. A w opowiadaniu opisy grają zazwyczaj główną rolę. Co ja gadam? Nie zazwyczaj, tylko zawsze. No chyba, że piszesz scenariusz, sztukę itp. Wtedy od opisywania możesz się wymigać, ale w takim czymś ani rusz! Słownictwa jakoś niesamowicie bogatego też nie masz, ale nie będę narzekać. Ale tego braku opisów już Ci nie daruję… W następnej części mają być!
A teraz hmm… Za mało odczuć wewnętrznych bohaterki. Jakieś są, ale wydają się płaskie jak kałuża. Sorka, ale taka jest prawda. Przez to mam wrażenie, że bohaterkę niewiele obchodzi sytuacja, w jakiej się znajduje, bo opisujesz jej przeżycia jednym zdaniem. Ja się tak nie bawię, żądam pełnych odczuć!
W opowiadaniu panuje chaos. Na końcu nagle, nie wyrabiając się na zakrętach pędziłaś, byle już to skończyć. Ja to tak odebrałam. Wyskakujesz ni z tego ni z owego, jak Filip z konopi, że Twoja Avalon już nie jest z Nikiem, tylko przechodzi na stronę chłopaka z tronu. Po cholerę tak szybko? To opowiadanie, a nie wyścigi! Zrozum to!
Doczepię się do tytułu: czy słowo tytuł to imię, nazwa miasta, państwa, kraju, nazwa własna? Skoro nie, to czemu jest z dużej litery? Wystarczy dużo w „Bez”. Powinno być „Bez tytułu”.
Btw: Avalon? Znam to imię…
Nie podobało mi się. Wykończyłaś schemat, całkowicie go obaliłaś. Co on Ci takiego zrobił? Przyjmij sobie do serca krytykę wszystkich tutaj, a może następnym razem będzie lepiej.
Avery jest cyklopem, że ma tylko jedno oko. Dziwne.
Miałam napisać wiele rzeczy, ale na chwilę się powstrzymałam i mnie uprzedzono. Wszyscy mają rację. Sorry. Taka prawda
Dziękuję za wymienienie błędów. Wiem, że akcja jest za szybka, a opisów mało, ale uczę się na własnych błędach. Obiecuję, że kolejna część będzie bardziej dopracowana.
A mnie się podoba. Sądzę, że bohaterka może równocześnie bać się i się stawiać, jak to nazwała Kiva. Może boi się, ale tak się zachowuje, bo nie chcę tego pokazać? A może jest zdenerwowana i nie myśli wcale o lęku? Avery, mogłaś bardziej opisać jej uczucia, ale według mnie można to pogodzić. Nie przeszkadza mi, że opko jest tak krótkie i lubię takie pytania w prologach, nawet, gdy nie do końca wiem, o co chodzi Ale, jak już pisali przede mną, zwolnij i dodaj trochę więcej opisów.
„Fabuła” jest ciekawa, ale tak naprawdę wygląda jak podręcznik do nauki szybkiego czytania. Masz dziesięć stron tekstu a musisz wypisać z nich stronę najważniejszych informacji. I to nam dałaś – stronę urywków i skrótów myślowych.
Rozwiń to