W tej będzie sporo dialogów, czyli przeciwieństwo poprzedniej części. Z dedyką dla Chione za liczbę mnogą 😉 Mam nadzieje, że nie powtórzyłam tych błędów. O i jeszcze dedykacja dla pierwszej osoby, która to skomentuje.
Pozdro carmel
PS. ,,W poprzednim odcinku” to cytaty wzięty z poprzedniej części, abyście mogli sobie przypomnieć, o czym to było.
W poprzednim odcinku:
,,Ku zaskoczeniu herosów, wyjście dla różnych monstrum nie zamknął nikt z siódemki z Agro II. Bo zatrzasnęła je Nyx – bogini nocy.”
,,Oczywiście, niektórzy Rzymianie dalej byli wrogo nastawieni, ale po długich obradach większość z nich wywnioskowało, że łaskawie wybaczą Greką to przewinienie {Leo opętany przez złego duszka rozwalił im kawałek Obozu}, gdyż Ci mogą się przydać na wojnie.”
,,Annabeth nie wiedziała, dlaczego Chejron tak nagle zwołał zebranie w Wielkim Domu. Nie posiadała nawet podejrzeń.”
,,{Dionizos} Nie przypominał teraz ani trochę boga, a raczej zmartwionego rodzica.”
,,- Jak wiecie, dzięki pomocy pradawnej bogini udało nam się… . – Chejron głosem męczennika rozpoczął przemówienie, ale głośne trzaśniecie drzwiami przeszkodziło mu w tym.”
,,- Kim-m ty jesteś?”
,,- Jestem Ash, syn Kronosa z Trzeciego Obozu.”
Po tym zdaniu wybuchnęło piekło.
Pierwszym uczuciem Piper był oszałamiający szok. Przez chwilę mózg nie przyjmował do świadomości ostatniego zdania Asha. ,,Jestem Ash, syn Kronosa z Trzeciego Obozu.” Niemożliwe. Niemożliwe. Niemożliwe. A może jednak…?
Potem nastąpił cichy strach. Kronos… . Zabił wielu herosów, chciał zniszczyć świat. Co jeśli ten blondyn był do niego podobny? Może za tym szerokim uśmiechem kryło się robaczywe wnętrze? Ale przecież to nieprawdopodobne, aby Ash był synem Pana Czasu!!! Pewnie ściemnia. Musi ściemniać. Na stówę za chwile wybuchnie śmiechem i oznajmi ,,Żartowałem!”.
Ale nic takiego nie nastąpiło.
Piper z niepewnością rozejrzała się po reszcie obecnych półbogów. Wszyscy byli zbyt zaskoczeni, aby choćby odetchnąć. Nagle córka Afrodyty zdała sobie sprawę z tego, że ona sama wstrzymywała oddech.
Wdech.
Wydech.
Wdech.
,,A odetchnę, gdy ta masakra się skończy.” – przemknęło Pipes w myślach.
– Stary, ale cool. Nie wiedziałem, że istnieją dzieci Tytanów. – rzekł Leo, szczerząc się.
Pipes miała ochotę go udusić. Jak mógł wyskoczyć z czymś takim?! No, ale to przecież urok Leona Valdeza. Po nim dało się spodziewać wszystkiego. Dosłownie.
Syn Hefajstosa podszedł do Asha. Choć nie należał do osób niskich, to blondyn górował nad nim o ponad pół głowy. Jednak Leo nie tylko przez to wyglądał śmiesznie przy synu Kronosa; ciemne włosy miał ułożone we fryzurę a’la Frankenstein (naradą przerwano mu jakiś projekt, który doskonalił, bo ten wybuchnął mu w twarz), a czarne plamy oleju układały się niczym plamki krwi na jego pomarańczowej koszulce. Skórzany pas był krzywo przypięty do dżinsów, wystawały z niego przeróżne narzędzia i miętówki. Uradowany uśmiech chłopaka i jego lśniące oczy sprawiły, że według Piper, Leo przypominał teraz dwulatka, który dostał wspaniały prezent gwiazdkowy.
– Wydaje mi się, że nikt nie wiedział. – Ash z drwiącym uśmieszkiem spojrzał na nią i resztę.
Nagle Pipes zdała sobie sprawę, iż wcale nie sprawili wrażenia przyjaznych – zachowali się jakby syn Kronosa był intruzem, a nie gościem. Spodziewała się, że Annabeth lub Chejron od razu zaczną wszystko tłumaczyć złotookiemu, lecz tak się nie stało. Córka Ateny wpatrywała się w Asha swoimi szarymi oczami pełnymi zdziwienia i czystej nienawiści. Różane usta miała lekko otwarte, a miodowe-włosy wydawały się naelektryzowane ze złości. Piper nie widziała ją od dawna w takim stanie. Ale nie dziwiła się jej. Annabeth miała nadszarpane nerwy, od kiedy wróciła z Tartaru.
Centaur, który stał obok blondynki rzucał synowi Kronosa spojrzenie pełne niezadowolenia pt. ,,No widzisz? Trzeba było mi dać mówić.”
Córka Afrodyty rzuciła okiem na Percy’ego. Czarnowłosy też nie kwapił się do mówienie. Jedynie obserwował Asha czujnie zielonymi oczami, jakby ten miał przy sobie bombę atomową.
Pipes posłała bezradne spojrzenie Jasonowi, ale ten nie zwrócił na nią uwagi. Był widocznie wytrącony z równowagi. Jego niebieskie tęczówki wyglądały na ciemniejsze niż zwykle, ręce zaciskał w pięści.
– Możliwe. Zazwyczaj są bardziej rozmowni. – przyznał Leo.
Pipes przygryzła dolną wargę. Powinna pomóc Leonowi zabawiać gościa, bo reszta nie miała na to ochoty. Rozumiała ich – to oni przeżyli bitwę z Panem Czasu, nie ona. Mieli więcej podpunktów w liście ,,Dlaczego nie muszę odzywać się do syna Kronosa, a mogę promieniować wrogością do niego.”
– Po prostu nie myśleliśmy, że Pan Czasu ma jakiekolwiek dzieci. – usłyszała swój własny głos. Zabrzmiał on pewnie i ku swojemu zadowoleniu zauważyła, że też dość miło.
Ash skierował wzrok na nią. Jego spojrzenie wypalało w człowieku dziurę, jakby chciał poznać każdą Twoją tajemnice. Czuła irracjonalne niebezpieczeństwo – coś w jej głowie krzyczało ,,Uciekaj!”.
Ku zszokowaniu Pipes, syn Tytana się do niej uśmiechnął. Do tego wcale nie wrednie, a sympatycznie:
– Nie dziwię się Wam. Mój ukochany tatuś nie tak dawno zrobił Wam niezłą aferę – ja także na Waszym miejscu wolałbym nie myśleć, że mój wróg może mieć potomstwo. – Pipes musiała przyznać, że dzięki akcentowi każdy wyraz wypowiadał prześlicznie i miękko. Aż chciało się go słuchać.
– Do Twojej informacji, ty debilu przez Twoje ojczulka nie żyje moja przyjaciółka! – warknęła Clariss, podnosząc się z krzesła.
Piper kojarzyła, że chodzi o Silenę – córkę Afrodyty. Przyjaźniła się z brązowowłosą, jednak zginęła w Bitwie o Olimp. Wcześniej była szpiegiem Kronosa, ale nawróciła się i poświęciła niczym prawdziwa bohaterka.
Clariss nie odrywała ona wściekłego do granic wytrzymałości spojrzenia z chłopaka. Ash nawet nie drgnął.
– Fajnie wiedzieć. To co, teraz umawiamy Cię do psychologa, aby pomógł Ci panować nad gniewem czy może przynieść Tobie pudełko z chusteczkami, żebyś sobie popłakała? – jego głos ociekał jadem.
Clariss bez zastanowienia skoczyła na niego. Pipes wydała z siebie cichy krzyk.
Rozbrzmiało głuche uderzenie. Córka Boga Wojny leżała na podłodze, wykrzywiając swoją twarz w gehennie. Kilka osób do niej natychmiast podbiegło. Will, syn Apolla, oznajmił, że dziewczyna złamała sobie nadgarstek, lądując na nim. Razem z kilkoma innymi chłopakami wyniósł Clariss, która przeklinała syna Kronosa.
Syn Pana Czasu dalej stał spokojnie, jedynie metr dalej niż wcześniej. Do córki Afrodyty doszło, że Ash musiał się poruszyć tak szybko, że ona nawet nie zarejestrowała tego ruchu. W ustach wyczuła Saharę.
– Po co trzymacie takie fajtłapy w obozie, Chejronie? – spytał Ash, patrząc wyzywająco na nauczyciela.
Zanim centaur zdążył odpowiedzieć, blondyn złapał za rękę Leona, który przewrócił się na płytki, aby uniknąć Clarissy i pomógł mu wstać.
– Naucz mnie tak! – zawołał zachwycony syn Hefajstosa.
Pipes mimowolnie parsknęła śmiechem. Tak, Leo znalazł sobie idola!
– Jeśli Twoja urocza koleżanka także zechce brać ode mnie lekcje to zgoda. – puścił do Pipes oko.
Dziewczyna wytrzeszczyła na niego gały, nie wierząc własnym uszom. Czy on z nią właśnie nie flirtuje?
– Do Twojej informacji, takie teksty nie robią na mnie wrażenie. – zadarła dumnie podbródek.
– Och, robią, uważasz, że są urocze. – uśmiechnął się czarująco.
Piper zmieszała się.
– Dość tego. – syknął nieźle wkurzony Jason, miażdżąc Asha spojrzeniem – Zachowuj się normalnie, herosku od siedmiu boleści.
Syn Kronosa odchrząknął i powiedział:
– Cześć, jestem Ash i chcę zostać Twoim przyjacielem! Jestem miły, uczynny i nie trzeba po mnie sprzątać. To zaprzyjaźnisz się ze mną? – zrobił maślane oczka.
– Co? – wyrwało się Jasonowi.
Piper też nie wiedziała, o co chodzi.
– No, kazałeś mi się zachowywać normalnie, a chyba właśnie tak Wy gadacie, no nie?
Zrobił z nich sobie żarty. Piper ironicznie uznała, że to bardzo miło.
– O co chodzi z Trzecim Obozem? – Annabeth pierwszy raz od kilku minut odezwała się.
Ash spoważniał i zaczął mówić, wytrzymując spojrzenie córki Ateny:
– Trzeci Obóz to miejsce dla dzieci Tytanów, Gigantów, potworów i Waszych bogów, którzy podobną są źli. – zrobił cudzysłów w powietrzu – Jest nasz dużo mniej od Was, ale jesteśmy lepiej wyszkoleni, szybsi, fajniejsi, mamy ładniejsze dziewczyny, przystojniejszych chłopaków… – zaczął wyliczać.
– Czyli uważasz, że jesteście lepsi? – Hazel uniosła sceptycznie brew.
– Robimy lepsze imprezy, lepiej walczymy, mamy lepsze teksty od Was, nie jesteśmy zakochanymi w swoich rodzicach idiotami, umiemy świetnie strzelać z łuku… . – Ash albo udawał albo naprawdę nie usłyszał córki Plutona.
– Powtórz. – Percy zwrócił się do Asha.
– Świetnie strzelamy z łuku.
– A to przed tym?
– Sorry, ale mam pamięć rybki – już nie pamiętam co mówiłem. Choć ty powinieneś to wiedzieć najlepiej, Wodoroście. – Ash z sarkastycznym uśmiechem spojrzał na Percy’ego. Ten zagotował się w środku.
– Przybyłeś tu, aby Nas wyzywać? – do dyskusji włączyła się Reyna. Jej głos brzmiał poważnie, bardzo oficjalnie.
,,Jeśli naprawdę przybył Nas obrażać, to doskonale mu idzie.” – westchnęła w duchu Pipes. Następnie zmieniła pozycję, gdyż nogi zaczęły już ją boleć.
– Przyjechałem tu w sprawach organizacyjnych. Mam Was zabrać do Trzeciego Obozu.
Wszyscy spojrzeli na siebie ze zmieszanymi uczuciami. Jedni byli podekscytowani (Leo), inni osłupiali, a niektórzy zdenerwowani.
– Jak to? – Frank wpatrywał się w niego z przerażeniem.
– Tak to. Wasi rodzice ustalili z Moją opiekunką, Rose, że przybędziecie do Nas.
– Nasi rodzice nic Nam nie wspominali o tym, a ja nie widziałem żadnej przepowiedni. – rzekł Oktawian.
Ash uśmiechnął się szyderczo:
– Och, to ty jesteś tym Rzymianinem od krojenia biednych misiów? Mogę się założyć, że w koszmarach widzisz pluszowe pandy.
– Słyszałeś o mnie? – zainteresował się Oktawian, nie zwracając większej uwagi na obelgę.
– Jasne. Opowiedziano mi o Was. Mogliście się tego domyśleć po tym jak…
– Znałeś rodzica Percy”ego. – wpadła mu w słowo Annabeth.
Ash kiwnął głową na znak aprobaty. Pipes zastanowiła się, co ten chłopak słyszał o niej? ,,Grupowa Domku Afrodyty, potrafi używać czaromowy? Rozpoznasz ją po tym, że przy innych dzieciach Gołębicy jest chłopczycą?”
– Co jeśli nie będziemy chcieli jechać? – spytał Nico.
Pipes przyznała, że z jednej strony nie miała większych chęci poznawać tych ,,super” półbogów, ale z drugiej strony to mogła być ciekawa przygoda, a Ash był całkiem fascynujący. Niby syn Wielkiego Zła, jednak jego oczy posiadały życzliwy wyraz.
– Musicie. Ustalili to Ci z góry.
– A po co mamy być w tym Obozie? – spytała Cass, ładna brunetka o fiołkowych oczach, córka Morfeusza. Zazwyczaj spała na spotkaniach, ale chyba nawet ją rozbudziła wiadomość o pochodzeniu Asha.
– Bo ja wiem? Dostałem jedynie polecenie przyprowadzenia Was. Tyle. – Ash wzruszył ramionami.
Pipes pomyślała ze strachem, że jeśli choćby połowa Trzeciego Obozu była taka jak Ash, to już można ogłaszać wojnę między Obozową.
– Chejronia, panie D. wiecie coś na ten temat? – zapytała Annabeth.
– Przykro mi Annabeth, ale mogę Wam powiedzieć tylko tyle co Ash. Choć jestem ciekawy, dlaczego przysłali właśnie jego? – Chejron rzucił aluzję.
– Losowaliśmy zapałki. Powinniście się cieszyć, że to ja – najkrótsza trafiła się Aniołkowi, ale zgodnie uznaliśmy, że ona jak do Was przyjdzie to rozwali Wam Obóz.
Pipes zmarszczyła brwi. Aniołkowi? Kto to?
– Chłopcze, pierwszy raz się tak widzę, że Cię widzę – każdy jest lepszy od niej. – oświadczył pan D., który zdążył się już rozluźnić. Jedną rękę trzymał za głową, a w drugiej miał Coca-Cole.
– Kto to jest Aniołek? – Leo przyglądał się zainspirowany Ashowi.
– Koleżanka. – rzekł ostro zamykając temat.
– Ale dlaczego mówisz na nią Aniołek? – dopytywał syn Hefajstosa.
Ash posłał mu mordercze spojrzenie, takie że Leo aż się cofnął i wyciągnął w stronę syna Kronosa dłonie w geście ,,Sorry, poddaję się.”
– To kiedy jedziemy? – Pipes szybko zmieniła temat. Wolała, aby Leo nie grabił sobie u kogoś takiego jak Ash.
Chłopak wyraźnie się ucieszył ze zmiany pytania, bo natychmiast odpowiedział:
– Teraz. Zbierajcie się.
Następnie, zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, tak po prostu wyszedł.
Pipes zdążyła zauważyć grymas na twarzy Asha i wtedy zdała sobie sprawę, że sporo wysiłku musiało go kosztować rozmowa z nimi bez podniesienia głosu.
Zachowali się jak rasiści.*
Piper nie udało się powstrzymać wyrzutów sumienia.
* – zanim ktoś się przyczepi, że blablabla, wcale nie – pomyślcie czy herosi też by się tak zachowali jeśli Ash byłby synem np. Demeter. To na tyle.
Hahahahah pierwsza! Teraz muszę przeczytać
Ciekawe. Trochę krótkie i zagmatwane, ale jestem ciekawa co się dalej stanie.
Było kilka literówek i złych końcówek, ale to nie ma znaczenia przy pomyśle. Czekam na cd
Jak dla mnie długość jest wystarczająca – na dłuższe narazie chyba nie ma się co liczyć.
Długość dobra. Znalazłam chwile na przeczytanie i oto komentuję. Mi się bardzo podoba, jeszcze w dodatku słucham takiej super piosenki, która się wpasowała do opka ale nie znam tytułu. Błędów nie znalazłam, tylko to ,,Greką” z poprzedniej części troszkę razi. Czekam na CD
Leoś jako komitet powitalny XD
Specjalnie go zostawiłam – byłam ciekawa, czy oprócz Chio ktoś zwróci na niego uwagę 😉
Tiaaa… Leoś jest świetnym komitetem powitalnym. Ale dlaczego się tak zachował? Bo… tego dowiedzie się w CD (jeśli takowe kiedykolwiek powstanie – wiem, że 3{oprócz Was czyta to jeszcze Pipes} to piękna liczba, ale mało zachęcająca).
A dłuższe być nie może, albo na to coś byście czekali jeszcze jeden tydzień.
Nienawidzę szkoły 😀
Ja też. Codziennie klasówki, itp. Do końca miesiąca muszę przeczytać jeszcze 5 baaaardzo nudnych książek, ale jak kupię Dom Hadesa, to on mnie zmotywuje, bo nie przeczytam ani jednej jego strony dopóki nie skończę tych lektur…
Znaczy długość dobra, ale w ciągu dwôch części opisałaś ok. 20 min. Kocham twoje pomysły więc tyle to dla mnie za mało 😉
Taaa, ale zanim oni trafią do trzeciego to opiszę poczynania paru bohaterów. I skoro długość dobra, to nie czepiaj się, ile to trwało – gdybym opisała więcej w tej długości to wszystko byłoby za szybko :p
No, ale kto jak woli.
Bez odbioru! Idę do nauki.
Sorry! Po prostu tęsknię za twoimi pracami