Witam wszystkich To znowu ja. Napisałam kolejny rozdział i mam nadzieję, że się spodoba. Długość jak zwykle nie zbyt długa lecz po prostu nie zwracajcie na to uwagi. Plis. Próbowałam pisać bez błędów, ale czy mi się udało sami oceńcie. Pozdrowienia dla dreamshiner
Wakacje półbogini
Rozdział II
Otaczała mnie ciemność. Nie wiedziałam gdzie jestem, ale chciałam stąd uciec. Bałam się strasznie tego miejsca czułam, że zaraz coś się stanie. Nagle cały obraz się zmienił. Teraz stałam na pustkowiu. W odległości paru kilometrów nie było żadnego życia. Wyobraźcie sobie najgorsze miejsce na ziemi
i pomnóżcie przez dziesięć, a nadal nie będziecie mogli pojąć co ja tu widzę. Przede mną stała ogromna armia. Szykowała się do wojny. Spojrzałam w kierunku, gdzie planowali atak. Miejsce wyglądało jak obóz z domkami, ogniskiem i czy to… Arena? Sceneria znów się zmieniła. Zobaczyłam Robina ruszającego do ataku, lecz z wyglądu był inny. Miał mocno fioletowe oczy, a zawsze miał piękne zielone oczy ( nie mówmy o tym ) Spojrzałam w inną stronę, zobaczyłam Piotra i Katrin broniącego się przed wielkim olbrzymem z… jednym okiem. ( Dobra wiem, że jestem nie normalna, ale bez przesady) Nie chciałam nic więcej oglądać prosiłam, żeby to się skończyło, proszę, proszę…
Obudziłam się w moim małym pokoju. Cała byłam mokra od potu. Co to miało znaczyć nie rozumiałam tego. Obejrzałam się po pokoju nic nadzwyczajnego. Gdzieś w rogu stoi biurko
z krzesłem, nad tym wisi tablica korkowa no i szafa. Wszystko było jak naj lepszym porządku. Spojrzałam na moją komodę, gdzie miałam swoje zdjęcia. Na jednym widać było mnie, tatę i mojego brata w Rzymie ( tak dobrze słyszycie byłam tam ), a gdzie indziej moich przyjaciół na plaży. Jedno, mnie najbardziej uspakajało było na nim widać moją mamę. Wyglądała na opanowaną
i szczęśliwą. Nie ważne gdzie byłam zawsze brałam je ze sobą. Cokolwiek robiłam zastanawiałam się czy będzie ze mnie dumna. Ale to na nic. Wzięłam zdjęcie i je przytuliłam. Nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
Rano wstałam o godzinie 7.00 w wakacje na śniadanie złożone z jajecznicy z bułką, ale nie miałam ochoty na rozmowę. Widziałam że tato bacznie mi się przygląda. Nie obchodziło mnie to. Poszłam do pokoju przebrałam się i wyszłam. Plaża rankiem wyglądała przepięknie. Tak długo już tu mieszkam, że jak patrzę na słońce potrafię odróżnić godzinę. Przedtem mieszkałam w New Yourk, ale musieliśmy szybko z stamtąd wyjechać z niewiadomych przyczyn. Myślałem o moim śnie. Co to wszystko miało znaczyć? Pytam się. Z rozmyśleń wyrwało mnie moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Robina który biegł do mnie.
-Hej!– spytał mnie – Jak tam?
Dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedział. Spojrzałam na jego piękną twarz. Jego brązowe włosy były w nieładzie widać było, że co dopiero wstał. Byłam teraz sama z nim co mogłoby być piękniejszego?
-A jakoś tak– odpowiedziałam uśmiechając się – wszystko w najlepszym porządku.
– Dobrze.
Nie wiedząc co dalej mówić zapytałam od niechcenia.
-Czemu tu przyszedłeś?
Spojrzał na mnie jak na wariatkę, czy o czymś zapomniałam. Nie… nie to nie… No dobra może to możliwe ale nadal nie wiedziałam o czym to mogłam… Spojrzałam błagalnie na niego a on zamiast się zezłościć to się roześmiał.
-Zapomniałaś? zawsze rano tu przychodzę- powiedział uśmiechając się do mnie. Faktycznie zawsze tu przychodził co się ze mną dzieje?- No i chciałem cię zaprosić na urodziny.
Wypowiedział to na jednym oddechu jakby się bał albo… nie czy to możliwe… że się rumienił.
-Dzięki- no pięknie przez niego też się zarumieniłam. Bardzo dziękuję Robinie- Eeee…wybacz że zapytam ale zaprosiłeś też innych?
-Haha jeszcze nie ale to planuje. Zrobię to po spacerze.
-A kiedy będą ?
-Za dwa dni.
-No to będę na pewno.
Uśmiechnęliśmy się do siebie, poczułam że ta chwila może trwać wiecznie. Niestety przypomniałam sobie że mój tata na pewno się martwi. Zobaczyłam na zegarek była już 12-00. Że co! Niechęcią powiedziałam te słowa.
-Wybacz Robinie ale musze niestety iść. Spotkamy się na urodzinach. Dobrze.
-Jasne-powiedział do mnie –Do urodzin. DO ZOBACZENIA !!!!
Ostatnie słowa musiał krzyczeć, ponieważ ja już biegłam do domu. Te spotkanie bardzo mi poprawiły humor. Zapomniałam już o moim koszmarze.(Genialnie Weronika, brawo znowu sobie przypomniałaś)
Te dwa dni minęły jak z bicza strzelił. Prawie cały dzień się szykowałam się do imprezy ale nie potrafiłam. Dlatego zaprosiłam do siebie Katrin. Prawie dwie godziny się szykowaliśmy. Na początku próbowaliśmy nie bałaganić lecz to piekielnie trudne. Po dziesięciu minutach cały mój pokój tonął w strojach. Kiedy nareście się przygotowaliśmy wyruszyliśmy na urodziny. HIPHIPHURA.
-Wiesz –zaczęłam rozmowę- Wiem, że ty bardzo lubisz Piotra. No i… masz wspaniałą okazje na urodzinach, jeżeli nie masz nic przeciwko?
-Weroniko co mam zrobić doskonale wiem – odpowiedziała nie było słyszeć w jej tonie oburzenia- Dzięki, że się martwisz ale…
-Spokojnie, spokojnie rozumiem nie mówimy już o tym. Dobrze?
-Jaassnne- to „jasne” było przeciągane. Coś mi tu nie gra.
-Hej o co tu chodzi? W tym jasne było coś nie tak.
-Chodzi mi o to.-zatrzymała się, wzięła głęboki wdech i powiedziała- Chodzi mi o to, że ty ciągle mówisz o mnie i o Piotrze a powinnaś…-I TERAZ UWAGA to co teraz powie, powie z uśmiechem – Mówić o tobie i Robinie!
Zatrzymałam się. Słyszeliście to… SKANDAL. Mowę mi odjęło.
-Ze co? – tylko to zdołałam wykrztusić- to nie …
Nie zdążyłam skończyć bo właśnie przyszli chłopcy. Byli ubrani w koszule w kratę i krótkie spodenki oraz klapki. Spojrzałam na moją przyjaciółkę wzrokiem „ Nie próbuj uciec skończymy tą rozmowę później JASNE?”
-Świetnie dziś wyglądacie- powiedział Robin uśmiechając się do nas- Chodźcie za nami.
Poszliśmy za nimi. Katrin była ubrana w krótką pomarańczową koszulkę i tego samego koloru spódniczkę. Jej ciemne włosy były rozpuszczone a z boku przypięte kwiatem. Wyglądała jak modelka. Taką miała już figurę. Jej mama była zawodową modelką, ale odeszła od nich. Ja natomiast miałam sukienkę w kwiaty a włosy miałam jak Katrin. Rozglądałam się za moim bratem który wyszedł wcześniej niż my. Nareście go zobaczyłam między dziewczynami! ŻE COOO !Czemu MÓJ brat jest wokół dziewczyn. Nie to nie jest mój brat to…. Eeee… wredny klon.
-Pięknie dziś wyglądasz- szepnął mi do ucha Robin.
-Dziękuję- czułam, że się rumienie spojrzałam do tyłu i zauważyłam wzrok Katrin mówiący. „Widzisz” Pokazałam jej język. Cała impreza była zorganizowana pod temat „Hawaje” na plaży (to był mój pomysł) Niebo było dzisiaj gwieździste. Przeprosiłam wszystkich i powiedziałam, że idę do Devida. Trudno było się przedostać przez tłum gości ale wreście go zauważyłam.
-Devid- powiedziałam i wszyscy się zwrócili w moją stronę.- Mogę z tobą porozmawiać?
-Oczywiście- odpowiedział- Dziewczyny poczekacie chwile?
-JASNE!-wykrzyknęły wszystkie chórem.
-O co chodzi ?- zapytał brat.
-Od kiedy ciebie obchodzą dziewczyny-krzyknęłam bo się naprawdę o niego martwiłam no i to był szok!- ty nawet na mnie nie zwracasz uwagi!
-Spokojnie po pierwsze nie krzycz tak bo wszyscy się na ciebie patrzą.
Rozejrzałam się wokoło i naprawdę wszyscy się na mnie patrzyli. Chciałam się zapaść pod ziemie. Postanowiłam mówić ciszej, tak na wszelki wypadek.
-Dobra odpowiadaj.
-Po drugie ja tylko z nimi rozmawiałem. Czy to źle?
Spojrzałam na ciemnoblondego chłopaka w jego szare oczy.
-Nie to nie jest źle. Sorry.
Podszedł do mnie i dał mi rękę na ramię.
-Spoko. To ja idę.
I sobie odszedł. Genialnie co ja sobie myślałam. Nie ważne rozglądałam się bo chciałam zająć się czymś innym. Zobaczyłam Piotra i Katrin tańczących razem a potem Robina koło dziewczyny. Normalka. STOP!!! Co mówiłam Robin koło dziewczyny. Spojrzałam na nią. Była ( muszę to przyznać) piękna. Jej blond włosy były gęste i miały żywszy kolor od moich, nawet ubranie miała ładniejsze. Jak na nią patrzyłam chciało mi się zapaść pod ziemie. Wiedziałam, że to głupie lecz chciałam już iść do domu. Odwróciłam się i już chciałam odejść gdy zatrzymała mnie od kogoś ręka.
-Hej już idziesz?-zapytał mnie Jubileat-Co się stało?
Już miałam nadzieje, że ta blondynka sobie poszła ale… no nie na mój pech musiała zostać. Zmierzyłyśmy się wzrokiem oczywiście to ja WYGRAŁAM! No może nie do końca ale kogo to obchodzi mnie na pewno nie. Robin chyba to zauważył bo powiedział.
-No Eeee… to jest Sara moja… koleżanka – KOLEŻANKA! Spokój Weroniko popatrzyłam na niego a on spojrzał na mnie błagalnie jakby mówił „Proszę potem ci to wyjaśnię” Wzięłam głęboki wdech i podając jej rękę mruknęłam.
-Taaaak jestem Weronika.
-A!-krzyknęła- ty jesteś tą dziewczyną o której mi tak nie wiele opowiadał.
Jeszcze panowałam nad gniewem. JESZCZE! To nie potrwa długo. Obiecuję. Ciemnowłosy chłopak chyba to wyczuł i odprowadził mnie na bok.
-Chyba jestem ci winem wyjaśnienia co?
-Eeee oczywiście- odpowiedziałam niby od niechcenia- jesteś mi winien.
-Poznałam ją raz na obozie dwa lata temu spędziliśmy razem ze dwa tygodnie jesteśmy tylko kolegami i to wszystko naprawdę. A teraz…-zarumienił się- zechcesz ze mną potańczyć?
Ukłonił się do mnie teatralnie. (I jak tu odmówić) przeszło mi przez myśl. Zgodziłam się i ruszyliśmy na parkiet. Poczułam się tak jak dwa dni temu rano na plaży. Byłam strasznie szczęśliwa ta chwila mogła trwać nawet i wieczność. Niestety przypomniał mi się mój koszmar. Ten sen dręczył mnie co noc ale cokolwiek spróbowałam żebym zapomniałam nie skutkowało. Skupiłam się na nim i przypadkowo się potknęłam. Otrząsnęłam się i zauważyłam nade mną chłopaka z zdziwionym wzrokiem.
-Wszystko dobrze ?- zapytał mnie w oczach miał strach i zdziwienie-Co się…
Nie skończył zdania, ponieważ z tyłu zauważyłam czarny cień, który biegł w naszą stronę. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć cień na mnie skoczył. Ostatnie co pamiętam to krzyk Robina a dalej to już tylko ciemność…
Ale super!!!!! czekam na CD :p
Za mało opisów i musisz je urozmaicić – w opku masz dość ubogie słownictwo, powtarzasz miałam. I jak już piszesz, że plaża jest piękna, to możesz nawet ją opisać – to spowalnia akcję, która u Ciebie biegnie jak… centaur na wojnę.
Kiepsko Ci idzie z przecinkami. Mocno nad nimi popracuj, albo znajdź jakąś osobę, która będzie mogła Ci z nimi pomóc.
Przemyślenia nie gryzą – mogłabyś nawet zrobić tak, że bohaterka gadałaby dużo o oczach tego chłopaka – przynajmniej przemyślenia by się pojawiły.
Uczucia. Po bohaterce wszystko spływa jakby była białą karteczką – więcej odczuć, wewnętrznych odczuć!
I rozwiń lepiej ten romansik – ona nic nie czuła, gdy go zobaczyła! A gdzie przyśpieszone bicie serca, spocone dłonie, odwracanie wzroku?
Widać trochę poprawy pomiędzy tą częścią, a 1, ale czeka Ciebie dużo roboty.
O i były literówki i akapity w środkach zdań.