Eurydyka się starzeje, ale i tak nie dożyje sędziwego wieku, bo umrze na raka. Pochowana zostanie przez grupę rudych (wszystkie wiemy, że to nie służba). Trumna zostanie zrobiona z drzewa, które Pass kochała…
W Obozie jak zwykle wszystko było idealne i słodkie. Niebieskie ptaszki latały po niebieskim niebie ponad niebieskim jeziorem. Drzewa szumiały na wietrze swoim cichym szeptem wzywając okolicznych dendrofili. Tym właśnie szeptem kierowała się jedna z rudowłosych herosek. Nie była jeszcze uznana, co nie przeszkadzało w dość DOGŁĘBNYM zwiedzaniu lasu i oglądaniu drzew. Dziewczyna przechadzała się po lesie i swoimi ciemnymi oczkami próbowała dostrzec jakieś zgrabne drzewka. Miała na imię Pass i była główną kapłanką Wielkiej Pandy. Dziewczyny z godzin przedpółnocnych znały ją jako Dresa Janusza i wiedziały, że miała ciekawy zwyczaj co wieczór znikać w tajemniczym miejscu zwanym Narnią.
Dziewczyna właśnie wyhaczyła dość seksowną brzozę, gdy usłyszała kroki idących herosek.”One depczą igły?! Takie piękne igły? Przecież po spaleniu to taki cudowny afrodyzjak…” – Myślała rudowłosa. Po chwili dojrzała dwie heroski. Jedna szła uwieszona na ramieniu tej drugiej. Miała proste blond włosy z niebieskie oczy ukryte za szkłami okularów. Teraz przypominała zranionego szczeniaka, ale zazwyczaj grzmociła piorunami z oczu na prawo i lewo. Choć jej drobna postura na to nie wskazywała miała wyśmienicie wyćwiczony prawy sierpowy. Nosiła dźwięczne imię Mel, ale przyjaciele nazywali ją Wincenty. Na dźwięk tego pseudonimu połowa obozu najczęściej wyskakiwała z komórek.
– Ale Leonaaa? Dlaczego mnie tylko tolerujesz? – jojczała ciągle Mel próbująca zatrzymać przyjaciółkę. Druga dziewczyna szła wyprostowana. Lekko falowane, brązowe włosy podskakiwały na plecach przy każdym energicznym kroku. Niebieskie oczy połyskiwały błyskotliwie. Emanowała wyższością, pewnością siebie i opanowaniem. Po jej sadystycznej mordce błąkał się ironiczny uśmieszek. Była to Leona, Guru Pszemek, Areska z krwi i kości – nieważne! Ważniejsze, że była osobą godną noszenia odznaki Aresa ( Świni z wąsami na niebieskim tle).
– Melia! Ogarnij się! – dziewczyna zatrzymała się i łapiąc koleżankę za ramiona, potrząsnęła nią. -Toleruję cię – to już wystarczająco dużo. Bądź godna swojego ojca i nie odstawiaj szopki kiedy dendrofile patrzą!
W tym samym czasie inna z Aresek, Eurydyka, kroczyła pewnie w stronę drzew, marząc o rudych włosach, które pociągały ją niesamowicie. Wiedziała, że na obóz przyjechała pierwsza ruda osoba i wiedziała też, że musi ją odnaleźć (i zaciągnąć do łóżka…ewentualnie). Szukała już w bardziej zaludnionych miejscach, ale nie dostrzegła tam rudej czupryny. Postanowiła przeszukać las – jeśli nie znajdzie herosa zawsze może poszukać rudego liska. Ach, rudzi. Niby to ona pociągała ich, ale każdy obozowicz wiedział, że jest inaczej. Bo niby dlaczego rzuciła przystojniaka od Hadesa, jeśli nie dlatego, że nie był rudy?
Tak więc Eurydyka szła pewnie do lasu. Ciemne włosy do ramion związała w kucyk, a jej oczy błyszczały kusicielsko. Na jej drobnej twarzy gościł uśmiech godny reklamy cholernie drogiej pasty do zębów. Była razem z Mel jednymi z najchudszych osób na obozie. Również i u tej Areski pierwsze wrażenie mogło być mylne. Eurydyka jako jedna z Aresek miała świetny zamach, jednak była dość niska. Od kiedy zaczęła sobie wmawiać że małe jest piękne, jej samoocena znacznie wzrosła. Każde napomkniecie o jej wzroście skutkowało oberwaniem prosto w żołądek. Nie polecam. Wielbiła jesienne spacery po lesie i jak każda osoba z domku nr. 5 – biały proszek.
Szła rozmyślając nad tym jak przefarbować włosy przystojniaka od Apolla, Kebaba, na jej upragniony kolor, więc nawet nie zauważyła, że wpadła na coś pomarańczowego. Chwila, to nie było pomarańczowe! To było rude… Wyciągnęła przed siebie rękę i zaczęła bezczelnie macać.
– Rude? – Nie mogła wyjść z osłupienia. – Rude. Rude, Rude!
– Hej! Łapy przy sobie. Obłapiać mnie może tylko moja brzózka! – Brzózka cicho zaszumiała jakby zgadzając się z tym stwierdzeniem. Biedna Eur. Od czasu proroczego snu Leony szuka rudego, z którym wyląduje w łóżku. Niestety, rudy jakby wszędzie się ukrywał, aż do tej chwili – rudy osobnik i to w lesie! To nie może być przypadek!
Eur niechętnie puściła włosy towarzyszki i z fascynacją pedofila na widok małego zagubionego chłopca zaczęła pożerać ja wzrokiem. Figlarne i kosmate myśli zaczęły jej chodzić po głowie.
– Wybacz, źle zaczęłam. Jestem wszechpotężna Eur – córa Aresa, wychowanka Miecza i koleżanka Śmierci. Albo pójdziesz ze mną, albo to brzózka skończy w obrabiarce do drewna. – Ostatnie zdanie wypowiedziała groźnym szeptem seryjnego mordercy.
– Nie szkodzi, znajdę inną. Tego kwiatu pół światu.
Aresce opadły lekko ramiona gdy dotarło do niej, że się nie udało. To nie może się tak skończyć, za bardzo pragnę rudego, pomyślała Eurydyka.
– Zaczekaj, nie odchodź ode mnie! W domku Zeusa jest paprotka. Ona potrzebuje rudej bliskości! Ja też jej potrzebuję… – dodała cicho.
W tym samym czasie Melia i Leona stały i wytrzeszczały swoje gały. Pierwsza otrząsnęła się Mel.
– Leona, chodź już. Prywatność rudych to rzecz święta.
– Ale to Eur! Jest Areską na Zeusa! Obie są też Dziewczynami Przedpółnocnymi i Dresami. Nie mogę im pozwolić na takie rzeczy.
To nie powstrzymało Mel. Eur musiała odreagować, bo rude nimfy brzoskwiń skarżyły się na nią niejednokrotnie, a Pass jako pedofilce nie powinno to przeszkadzać, bo Eur była przecież młodsza. Postanowiła działać. Sprytny Wincenty jest sprytny.
– Leona, patrz. Tam stoi Oszłamiajacy!
Leona zaczęła rozglądać się na wszystkie strony. Gdy w końcu go dostrzegła, oniemiała. Stał tam samotnie i uśmiechał się swoimi prostymi ząbkami, patrzył z miłością niebieskimi oczkami na… na mały dąb? Czyżby i on był dendrofilem?
– Walić to! Jest tak śliczny, że dla niego mogłabym przestać czcić Wielką Pandę! – krzyknęła na odchodne Leona i popędziła do chłopaka. Melia zadowolona ze swojej roboty włożyła ręce do kieszeni i pogwizdując cichutko „Morskie Opowieści” odeszła w stronę Wielkiego Domu, żeby przyłączyć się do Pana D. rozgrywającego z satyrami kolejna rundkę UNO.
W tym samym czasie Pass rozważała propozycję Eurydyki, ale trwało to krótko. Mieli ją za dendrofila, alkoholiczkę i naturalną rudą. Nie miała wiele do stracenia. Znała już trochę Eur i wiedziała, że wystarczyłoby żeby przefarbowała się na blond, a Areska z miejsca by o niej zapomniała. Pass czuła jednak, że i Eurydyka i paprotka jej potrzebują, więc po chwili wahania kiwnęła głową.
Tuż po zapadnięciu zmroku spotkały się w pokaźnym domku zrobionym z marmuru. Pass niepewnie spoglądała na twardy materac w rogu, w połowie uschniętą paprotkę i ogromny posąg Zeusa patrzący na nią z pogardą. Jego oczy mówiły ” Jeśli choćby dotkniesz mojej pachnącej nóżki w celu wyładowania swoich brudnych myśli, jak to robi twoja zboczona koleżanka, to boleśnie połaskoczę cię Piorunem Piorunów”. Pass to jednak nie zraziło, tak samo jak nie zraziło jej przed wyładowaniem swych brudnych myśli na paprotce i Eurydyce (ku ich wielkiej uciesze). I chociaż było już po ciszy nocnej i był to wolny dzień, to dwie dziewczynki za drzwiami domku Zeusa wcale nie napełniały wiaderek fazą…
Ps. Tak, wiemy! Nie wszyscy wiedzą o co chodzi z Wiaderkiem Fazy, ale „Jeśli nie wiesz o co chodzi, to chodzi o sex!” <3
Melia i Leona 99 <3
Nie mogę się cieszyć, bo i tak mam raka i nie dożyję sędziwego wieku. „Swoim cichym szeptem wzywając okolicznych dendrofili”. Słodki Aresie. To takie dziwne. I za bardzo zboczone, żeby było o mnie. Ja nie zakochuję się w rudych! To oni zakochują się we mnie! I są tylko służbą. „Jak mogłyście to napisać? Co sobie o mnie pomyślą blogowicze?” – Telekonfa z Leoną Dziewięć Dziewięć.
Ejejejej, od kiedy we Wiaderku Fazy chodzi o seks? I dlaczeeego nie zachowałyście numeru 11 w Domku Aresa?
Mniej więcej od znalezienia Pass (Rude? Rude! Rude, rude, rude!) przestałam cokolwiek ogarniać.
Domek Zeusa jest dla mnie obrazą, bo cała Jedenastka zarzekała się, że go nie cierpi. No i… dlaczego tu jest tak mało Kebaba??
Reszta przemyśleń przez telefon albo na Fejsie – zastrzeżona dla osób postronnych.
Nanana, to było takie… lesbijskie, ale każdy kocha moje rude kłaki, cóż poradzić, są po prostu zajebiste, tak samo jak to opko. Czytając to miałam wielkiego banana na ryjcu, wyszło wam świetnie. Z pewnością osoby trzecie nie zrozumieją tego tekstu, ale wcale nie muszą 😀 Tylko nie wiem o co chodzi z Wiaderkiem Fazy, ale co tam.
Seksowne brzozy, paprotki, rude i wiele innych <3
Tylko jedno mnie martwi, Leono, jak mogłabyś przestać wierzyć w Wielką Pandę? Faceci przychodzą i odchodzą, a Wielka Panda zostaje, zapamiętaj. A ja muszę zapamiętać, żeby ograniczyć kontakty z Eur, buhaha 😀
Zmieńcie dilera, albo bierzcie pół dawki, genialny prezent, nie spodziewałam się. <3 dziękować
Eurydyko, chodzący Echelon’owy Kebabie i PassAuf
Wszystkiego najlepszego, ludzie, duuuuuuuuuuuużo prezentów, ale serio DUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUŻOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO XDDDDDDD
Uśmiechu na twarzy i gdzie jeszcze będziecie chciały :DDDDDDDDD
Jak dla mnie humor na siłę. Zachowanie Aresek (o boru, co za nazwa o.0) jest według mnie straszne. Tak zachowują się, za przeproszeniem, głupie dzieci, które nawąchały się kleju. Dendrofila zajeżdża mi na maksa zachowaniem Angusa…
Wszystkiego najlepszego. Opko całkiem fajne.
Haha,opowiadanie jest swietne xD
Pass,Eur,zycze wam,oczywiscie,wszystkiego,co najlepsze,calej masy prezentow,lasu na wlasnosc,rudej druzyny pilkarskiej,czekolady i czego tylko zapragniecie ;D
PS. Czy Wiaderko ma cos wspolnego z trollami?
Całkiem, całkiem opko. Trochę dziwne, ale takie są przecież dzisiejsze nastolatki 😉
Dziewczyny, dużo zdrowia, uśmiechu i białego proszku ;-D