SEN HEROSA
Czar Afrodyty
Biegnę. Przecinam uliczki sześćsetnego piętra Empire State Bulding. On mnie goni. Próbuje zatrzymać. Nowy od Posejdona- Logan. Afrodyta sprawiła, że się w nim zakochałam. Nie powinno nas tu być. Ogólnie nie powinniśmy się nigdy urodzić.
Chyba powinnam coś wyjaśnić.
Moje życie nigdy nie było normalne. Wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej, gdy w dniu moich trzynastych urodzin poraził mnie piorun… Tata zwlekał z uznaniem mnie aż do wypełnienia się Wielkiej Przepowiedni. Zrobił to dopiero po zakończeniu drugiej wojny z tytanami ( gdy ją rozpętano mieszkałam na innym kontynencie. Uf!)chociaż Olimp milczał i powstawały najstraszniejsze potwory…Gaia, giganci… Kolejne dwa lata były ciągłą ucieczką. Udało mi się nawet zgubić własnego satyra, który miał zagwarantować mi bezpieczeństwo! Miała mnóstwo kłopotów, kilka tygodni spędziłam w Podziemiu. Dopiero po ukończeniu piętnastego roku życia trafiłam na Obóz Herosów- świetne miejsce, ale nie mam cierpliwości do zbierania truskawek. Dołączyłam do Łowczyń Artemidy, których przywódczynią okazała się moja przyrodnia siostra Thalia. Teraz znowu wszystko się popsuło. Kariera Łowczyni legła w gruzach. Wszystko przez Afrodytę. Nigdy mnie nie lubiła… i z wzajemnością!!!
Czar prysł. Dlatego tu byłam. Musiałam powiedzieć o wszystkim ojcu. Nie mogę uwierzyć, że Bogini Miłości mi to zrobiła. Skazała na tego synalka Starego Wodorosta! Masakra! Nie mogę pojąć, jak mogłam z nim romansować. Afrodyta wiedziała, że za nim nie przepadam. On ma taki toporny charakter, uparty głupek!
Wściekłość we mnie wrzała. Nie warto mnie denerwować! W skutek tego można dostać gromem. Logan cały czas za mną biegł i krzyczał, żebym się zatrzymała. Odwróciłam się do niego w pędzie i wrzasnęłam: „ Odczep się!”- Bardzo dojrzale, prawda? On to kompletnie zignorował i mówił dalej:
– Jeżeli im to powiesz to zniszczysz mnie… i siebie!
Nie zwróciłam na to uwagi i pobiegłam dalej. Posłyszałam stukot kopyt. Do pościgu dołączył się mój satyr- Zuzu. Ale nawet on nie był w stanie mnie teraz powstrzymać.
W końcu ich zgubiłam. Wpadłam do świątyni… Świątyni Artemidy. Automatycznie zwolniłam. Wtedy wyskoczył na mnie, za filara, Nico, złapał za ramiona i przyparł do ściany.
– Nie możesz tego zrobić. Nie możesz tam wpaść i wszystkiego wyjawić.
Bogowie! Tym razem przesadził. Pokopałam go lekko prądem, ale nic sobie z tego z nie robił. Dziwnie na mnie patrzył. W ogóle odkąd złamałam śluby przez Afrodytę Syn Hadesa zrobiła się jakby… nachalny. To było dziwne, nagle rzucił swoje samotne życie na drugi plan.
Wyrwałam się mu i pobiegłam dalej. Wleciałam do głównej sali. Wszystkie trony były zajęte. Rada Olimpijska! Spanikowałam i ukryłam się w cieniu. Jeszcze nikt mnie nie zauważył.
– Dlaczego jej to zrobiłaś, Afrodyto?!- krzyczał na boginkę Zeus.
– I wmieszałaś w to mojego syna- warknął Posejdon.
– Była moją najlepszą Łowczynią- lamentowała Artemida.
– Ale jej haiku były beznadziejne- wtrącił Apollo i zdjął słuchawki. Zrozumiałam, że zwołali Radę z mojego powodu.
– Nasze dzieci będą następne- rzuciła lodowato Hermes, bawiąc się kadyseuszem.
– Nie przesadzajcie. Co to za przepowiednia? Heros z herosem to nic nadzwyczajnego- odezwał się Hades. – Może być o każdym. Myślę, że to nie to. Chociaż ten wers o śmierci mi się podoba.
– Ojcze!- wrzasnęłam z całej siły i wyszłam z cienia. Wszystkie spojrzenia spoczęły na mnie. Czułam też jeszcze jedno na swoich plecach. Zerknęłam szybko przez ramię. Logan egoista stał za mną. „ Dlaczego?”- zadał bezgłośne pytanie.
* * *
Nie potrafię mówić o tym co właśnie się stało. O tym co mnie czekało. Wcześniej nie znałam tej przepowiedni:
Heros z herosem pójdzie do pary.
Złamane zostaną Artemis czary.
Śmierć poniesie dziecię Zeusa.
Stygijskie żelazo wyrwie mu płuca.
Siedziałam nieruchomo, przyszpilona spojrzeniem Nica. Chłopak krążył nerwowo wkoło mnie.
– Czemu mnie nie posłuchałaś?- zapytał zatrzymując się.
– I tak już o wszystkim wiedzieli.
– Na Styks! Co z tego! Moje zdanie się nie liczy? Jestem nie istotny?!
Nie rozumiałam jego złości. Nie wiedziałam czemu się tak przejął. Przecież ledwo co się znaliśmy. No dobra, to on pomógł mi uciec z więzienia w Podziemiu i to on zaprowadził mnie do Obozu Herosów. Jestem na spalonej pozycji u jego ojca ( Bez szczegółów, ale nie warto zadzierać z Persefoną! Nie przypuszczałam, że bogini może wpaść w taką złość, za kradzież głupich nasion granatu! Zabrałam je na życzenie Afrodyty! Bogini Miłości wykorzystała mnie tylko do swoich celów, pomogła mi wkraść sie do Podziemia, ale już z niego wyjść… Afrodyta dostała to czego chciała, a ja zostałam złapana prze Erynie. Afrodyta od początku się ze mną drażniła i uprzykrzała życie! )
Wtedy spotkaliam Nica po raz pierwszy. Potem już go nie widziałam aż do złamania ślubów. W sumie to go polubiłam. Taka podróż pełna potworów nieźle zbliża…
Nie odpowiedziała. Nico spojrzał z odrazą na swój miecz i przeczesał włosy palcami w geście bezradności. Odwrócił się niepewnie i odszedł. Zostałam same ze swoimi obawami i lękami.
* * *
Przecinałam w poprzek arenę, unikając wzroku drakona, który zaciekle mnie gonił. Moja koszulka syczała wypalana kwasem. Trzy razy wezwałam błyskawicę i poraziłam potwora, co mnie wykończyło, ale drakona to nawet nie wzruszyło. W ręce ściskałam resztki połamanej włóczni. Potwór pożarł moją skórzaną kurtkę, ja miałam być następna. Rada Olimpijska wystawiła mnie na próbę. Jeśli zgładzę drakona darują mi życie. Czyli już po mnie! Nie miałam szans.
Ostatni raz spojrzałam na „balkon” widowni. Siedział tam Posejdon. Pan Mórz niedbale trzymał swój trójząb, między kolanami. Twarz miał pochmurną. Po jego lewej był mój tato- Zeus. Twarz chował w dłoniach, był zdruzgotany i załamany. Zmuszono go do wyrzeczenia się wszystkich mocy na czas mojej próby. Jeżeli umrę nie zamieni mnie nawet w sosnę, czy coś! Dalej był Hades. Uśmiechał się szyderczo, to chyba nic niezwykłego. Teraz najgorsze. Nico. Przykuto go do ściany. Miał za karę oglądać moją śmierć, żeby przekonać się, że niepotrzebnie wyciągał mnie z Hadesu. Jednak ojciec mu do końca za to nie wybaczył… Nie tym razem. Cały czas coś krzyczał. Nasze spojrzenia się spotkały. Doznałam wizji.
Zobaczyłam go walczącego z tym idiotą, w którym się zakochałam. Nacierali na siebie zawzięcie, kiedy pojawił się Morfeusz. Uśpił Logana, ale Nico di Angelo uciekł.
Wizja urwała się w tym samym momencie, co uderzył mnie drakon, rozdzierając ramię. Przeturlałam się przez pół areny. Leżałam półżywa. Nie byłam w stanie unieść głowy, a co dopiero wstać. Usłyszałam sprzeciw Posejdona:
– Nie obchodzi mnie wyrok Rady! Zginą oboje albo żadne! Dziewczyna nie jest winna!
Cisnął trójzębem. Najpierw myślałam, że we mnie, ale nie! W drakona! W przypływie adrenaliny przeturlałam się jeszcze w bok. Cielsko potwora zwaliło się kilka centymetrów dalej.
Dopiero teraz się zaczęło. Zdołałam unieść głowę w ostatnim wysiłku. Hades wpadł w furię. Zobaczyłam jak wyrywa miecz ze stygijskiego żelaza, z pochwy Nica. Chłopak próbował zatrzymać ojca. Bezskutecznie. Pierwszy raz widziałam, jak syn Hadesa płacze. Pan Umarłych podszedł do mnie szczerząc się w szatańskim uśmiechu.
– Nico na pewno będzie cię odwiedzał. Duch Delf jednak nigdy się nie myli! Dopilnuję byś osiągnęła Elizjum!
Zamachnął się mieczem. Pojęłam przepowiednię. Zatopił klingę w moim ciele.
Potem był tylko rozdzierający ból.
Krzyk Nica.
Śmiech Hadesa.
Ciemność.
Zabrakło literki, i OD KIEDY GAJA i giganci są potworami?! Bo tak to wnioskuję z tego zdania: ,,powstawały najstraszniejsze potwory…Gaia, giganci” Gaja to bogini Ziemi, pierwotna! Ale tak to nieźle, jednak powtórzyłaś trochę za dużo Afrodyta (czasem pod rząd, dlatego się czepiam). Za mało odczuć, opisów jej agresji, bezradności. Nie było żadnych opisów miejsc, wszystko jest zagmatwane. Ale dość ciekawy pomysł, choć powinnaś rozwinąć wątek z synkiem Wodorosta.
Zależy pod jakim względem patrzeć na Gaje i gigantów. Wiem, że była ona boginią ziemi… ale czy nie chciała zapanować nad światem i pozabijać herosów, śmiertelników, obalić bogów? Pod tym względem była potworem, nieprawdaż? Postaram się zastosować do twoich rad. Dziękuję za opinię, wszystkie uwagi są dla mnie bardzo cenne :))) Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. :/
Mnie się podoba. Jest Nico (duży plus). Nie ma błędów ortograficznych i stylistycznych. Długością nie poraża, ale informowałaś ,że będziesz publikować w mniejszych fragmentach, więc nie mam ci tego za złe :-).Ale jak mogłaś skończyć w takim momencie!!!
Nie możesz jej zabić! Błagam, błagam, błagam. Pilnie potrzebuję dalszych części.
Spokojnie, Evolette! Specjalnie dla ciebie opublikuje CD szybciej Dziękuję ci za miłe słowa.<3 Wszystkie Wasze opinie i komentarze są budujące i stanowią dla mnie cenną wskazówkę. Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli przeczytać ten tekst i podzielić się ze mną swoimi spostrzeżeniami na jego temat.
Skaczesz z czasu teraźniejszego na czas przeszły. Ogarnij to. Nie można przechodzić z jednego zdania, na drugie, zmieniając czas. No chyba, że bohaterka miała wehikuł czasu. To by wszystko wyjaśniało. Ale skoro go nie miała, to nie wiem, po jaką cholerę ta zmiana.
Akcja leci za szybko. Brak płynności w tekście. Brak Ci takiej zręczności z posługiwaniu się słowami. Ale ona się wyrobi, jak będziesz duuuużo ćwiczyć.
Szczerze mówiąc brakuje mi jakiejkolwiek logiki w tym, że wyrzucili ją na arenę, by walczyła z drakonem. Mogli ją… Uśpić, czy coś. Wiesz, skoro nie zrobiła nic złego, nie było raczej powodu, by ginęła w męczarniach.
Jaki jest związek z tym, że Afrodyta sprawiła, że zakochał się w niej chłopak, a jej wylądowaniem na arenie? Bo ja takowego nie widzę.
Opowiadanie genialne nie było, jednak obdarzyłam je pewną dozą zaciekawienia. Czekam na CD.
Zgadzam się z Chione. Ja nie widzę powodu czemu miałaby ginąć, przez złamanie ślubów