Mam nadzieję, że przynajmniej ktoś pamięta jeszcze o tym opowiadaniu…
Wasza Thalia2/Gotkq
To co wtedy widziałem na zawsze we mnie pozostanie.
Na początku była przeszłość. Bianca w białej sukni, z łukiem w dłoni i srebrną przepaską na głowie. Jej rozwiane włosy połyskiwały w słońcu. W dłoni trzymała figurkę ojca. Hadesa.
Podczas wizji teraźniejszości widziałem róże, czarne jak noc, szklane, niektóre obsydianowe. I widziałem Ich razem. Moją narzeczoną w objęciach innego, widziałem jej rozpacz. Łzy wylane za mnie, za herosa, który nie miał tyle siły, by pokonać zło. A mógł.
Potem widziałem przyszłość, która najbardziej mną wstrząsnęła. Ona umierała. Jej biała twarz, dostojna, poważna, tylko oczy. Wciąż te same, zielona i przejrzyste Rude włosy związane w gruby warkocz, jak u cesarzowej. Ma śpiąc królewna.
To przeze mnie umierała. Gdybym jej wtedy nie wybrał…. Nie została by Danaidą.
A na koniec była ciemność. I ból jaki odczuwałem tęskniąc za nią. Zmuszony do pozostania w ciemnej celi.
Talitho….
Płakałam cały wieczór c. Skulona obok małżeńskiego łoża, bojąca się powroty niechcianego męża. Tak bardzo się bałam. Lecz strach nie był wtedy czymś złym. Był dopingiem, który sprawił, że wierzyłam iż Nico nie zostanie tam na zawsz, że go uwolnię. Może nawet uda mi się uciec od męża. Może.
I wtedy Egyptos wszedł do pokoju, a moje serce stanęło. Chyba mnie nie zauważył, ponieważ od razy położył się na łóżku. Zasnął cicho pochrapując, i tylko zapach alkoholu świadczył o tym, że jest w pomieszczeniu.
Korzystając z okazji wymknęłam się z komnaty. Obsydianowe ściany były chłodna i wilgotne, nie miłe dla oka i dłoni.
Szłam korytarzem modląc się aby nikt mnie nie nakrył. Prawie nie oddychałam. Cicho jak mysz, a zarazem miękko jak pantera skradałam się, sama nie wiedząc gdzie.
I wtedy poczułam czyiś oddech na ramieniu. Stanęłam, a moje zmarznięte ciało i bose stopy zdrętwiały w napięciu.
Oddech był gorący, powiedziałabym, że nawet przyjemny w zimnym zamku. A zarazem dziwny, straszny. Odwróciłam się powoli i z przerażeniem spojrzałam na chłopaka tak bardzo podobnego do mojego męża, że miałam ochotę uciec. Daleko od niego.
– Spokojnie nic Ci nie zrobię – szepnął i przybrał na twarz łagodny uśmiech – Jestem Carter, kuzyn twojego męża.
Zmrużyłam oczy, próbując wykryć podstęp.
– Nie bój się. Proszę – mruknął krzywiąc usta w sarkastycznym uśmieszku.
– Nie ufam Ci – szepnęłam wręcz niesłyszalnie z obawą.
On jednak tylko pokręcił głową i odwróciwszy się na pięcie ruszył w tylko sobie znaną stroną, tym samym pokazując mi, że mam iść. za nim.
Nie mając zbytniego wyboru, ruszyłam za nieznajomym.
Weszliśmy do starej komnaty. Na ścianach wisiały stare płótna. Każde , przedtawiające coś innego. Od stworzenia świata do… mojego ślubu.
– To Thalamum Recordationis – komnata pamięci – rzekł cicho Carter zaciskając usta – Jest tu cała historia Danaid-księżniczek z Argos, Egytosa i jego ojca, oraz całego ich rodu. Spójrz na przykład tutaj – wskazał na płótno po środku.
Zobaczyłam chłopaka, z bladą twarzą, czarnymi włosami i jakąś dziewczyną. Bardzo do niego podobną.
– To Nico, twój były – zawiesił na chwilę glos – i jego siostra Bianca. Miał wtedy chyba dziesięć lat. I choć był bardzo mały, twój mąż, już wybrał go sobie za cel. Potem zabił pomógł zginąć Biance. Niby przypadkiem, a jednak. Wiesz co jest najlepsze? To on , cicho i pokornie sprawił, że Olimp ocalał. Namówił do tego pewnego chłopaka. Syna Hermesa… dawne czasy. Ważne jest jednak to, że robił to wszystko by odebrać Hades jago Panu. Chciał rządzić. Być panem. Gdy jego plan ukształtował się pomyślnie przywołał mnie. Kazał mi odejść od ojca, od swojej religii, rozkazał mi zostać grekiem. Pod przysięgą, zaklinałem, że nie złamię słowa.
– Po co? – zapytałam zdziwiona.
– Ponieważ musiałem! Miał moją siostrę. Chciał ją zabić, albo gorzej…. poślubić. Moja siostra była zaręczona z bogiem cmentarzy. Egipskim Anubisem, za zdradę podczas zaręczyn groziła jej śmierć. Najgorsza z najgorszych. Lecz wtedy na horyzoncie pokazałaś się. Ty. Piękna rudowłosa ulubienica syna śmierci. Uratowałaś moją Sadie, wiesz?
Zmarszczyłam brwi.
– Więc… jestem na miejscu twojej siostry?
– Nico ją kochał. Kochał moją Sadie, jednak ona wolała Anubisa. Musiał więc wziąć kogoś innego.
W moich oczach zaszkliły się łzy. Nico di Angelo nigdy mnie nie kochał. Byłam kołem ratunkowym.
– Nie płacz, to nie jest najważniejsze. Musimy uratować Syna Śmierci rozumiesz?!
– Czemu? – tylko tyle zdołałam wycisnąć, przez zaciśnięte gardło.
– Ponieważ jest pewna przepowiednia. Tylko on. I ty. Tylko wy możecie uratować Hades.
– Nie. – powiedziałam stanowczo – nie o mnie mowa. Tu chodzi o Sadie.
– Talitha…
– Nic nie rozumiesz – wrzasnęłam.
Masz szczęście, że te ściany są wyciszone. Inaczej już byśmy nie żyli. A teraz słuchaj. To o tobie mowa. Nico musi objąć tron w Tartarze. A żeby objąć potrzebuje dziewczyny, śmiertelniczki, na tyle odważnej by stać z nim na przedzie armii potworów. Na tyle pięknej, żeby zaakceptowali ją bogowie. Na tyle śmiałej, by przeciwstawić się całemu światu.
– Ale ja mam męża – wydukałam spuszczając głowę – i nie jestem ani odważna, ani śmiała, ani piękna. A już na pewno nie dam radu panować w jakimś królestwie.
Nagle jednen z obrazów zaciekawił mnie bardziej niż mowa Cartera.
– Posłuchaj. Tak samo Hades porwał Persefonę by z nim panowała, tak samo Nico Ciebie. Obaj wybrali dobrze.
– Ale on mnie nie kocha. Darzy uczuciem twoją siostrę – warknęłam, tracąc cierpliwość.
– Myślisz, że Persefona kocha Hadesa? Że Afrodyta uwielbia Hefajstosa? Ah… to się grubo mylisz, ale wiesz co CI powiem? Nic nie powinno Cię obchodzić, czy Cię kocha, czy nie.
– Nic nie wiesz… – mruknęłam.
– Wiem wszystko Talitho, żono Egyptosa. Uwolnimy Nico, pokonamy twojego męża, a na koniec zasiądziesz na tronie z lawy i będziesz rządzić. Jak trzeba. Nie będziesz dalej danaidą…
– Co się stanie jeżeli tego nie zrobię?
– To co stało się ze wszystkimi Danaidami. Zeus ześle Cię do Tartaru.
Fajne i ciekawe. Napisz CD…
Czy ty prowadzisz bloga? Kiedyś chyba czytałam coś o podobnym temacie…
Pamiętam! Ha! A opko świtne, choć za mało opisów (Ci, którzy nie czytali kronik, nie wiedzą jak wygląda) i zabrakło paru przecinków. Ciekawe zakończenie i powiązanie z Egiptem, ale nie powiedziałaś, dlaczego on porwał Sadie.
Nigdy już nie rób takich przerw.