Kiedy tylko Clarisse odeszła w stronę domku swojego ojca, udałem się w stronę jeziora.
Szczerze mówiąc do dzisiaj nie wiem dlaczego.
Ale chyba to było przeczucie. Bardzo silne, miałem wrażenie, że ktoś szepta mi w głowie, idź nad wodę, a gdy tylko kierowałem się w inną stronę, głos stawał się coraz bardziej naglący. W końcu ton w mojej głowie stał się tak nieznośny, iż postanowiłem go posłuchać. Zacząłem iść w kierunku miejsca na którym ścigaliśmy się kajakami, gdy nagle poczułem na plecach zimny dreszcz.
Bardzo zimny dreszcz. Oznaczał on w moim przypadku duży strach lub podekscytowanie.
I wtedy zobaczyłem ją. Była piękna. Jej skóra błyszczała w świetle księżyca. Zdawała się ona błyszczeć. Jej piękne, blond włosy, opadały jej na ramiona i klatkę piersiową, zakrywając biust. Był to jeden z najpiękniejszych widoków jakie widziałem. A, daję słowo, że powiedziałaby to również każda dziewczyna. Jej postać na środku jeziora tworzyła niezwykły klimat. Dziewczyna wyglądała pięknie. Miałem ochotę zdjąć wszystko (prócz majtek, oczywiście) i dołączyć do niej i do jej księżycowej zabawy.
Popatrzyłem na niebo i krajobraz dookoła. To pierwsze było upstrzone gwiazdami, zaś to drugie migotało. Mą najwcześniejszą myślą było, to, że Artemida , ciągnąc swój rydwan po pięknym niebie, upuściła troszeczkę gwiezdnego pyłu. Dopiero potem zauważyłem jaśniejącą postać Zoe, Łowczyni Artemidy. Schodziła do mnie z nieboskłonu…
Wtedy przetarłem oczy: – Przecież to niemożliwe!- myślałem- Żadne gwiazdy nie schodzą sobie ot tak z nieboskłonu!. Chcąc zaprzeczyć swojej dziwnej wizji, otworzyłem oczy, a nade mną stała była poruczniczka bogini łowów. Podała mi rękę, pomagając wstać.
– Musisz złożyć jej ślubowanie. Inaczej to koniec. Ona umrze. A kochasz ją, prawda?
Moja szczęka opadała coraz niżej, a gdy tylko opadła na sam dół.
– Co?- Zapytałem bardzo inteligentnie.
– Nico, debilu! Och, właśnie dlatego zostałam Łowczynią. Zero chłopców, tych debili! – Mówiąc te słowa splunęła pod swoje nogi.- No, składaj ślubowanie!- kiedy klęknąłem przed nią, stwierdziła tylko: – Jej a nie mnie, idioto!
Jakoś nie dziwiłem się, że nie dogadywała się w przeszłości z siostrami. Na ich miejscu, to JA bym uciekł.
– Nie teraz, ale niedługo. A teraz, ją ratuj- wskazała palcem na środek jeziora, a widok zaparł mi dech w piersiach.
Zoe gdzieś zniknęła, i jakoś nie liczyłem, żeby się w najbliższym czasie pojawiła, hmmm…
A mnie było dane patrzyć na zanurzającą się powoli głowę mojej ukochanej.
A więc o to chodziło z tą śmiercią?
Skoczyłem do wody.
Koniec
TBC
Pozdrawiam, Annabeth1999.
Ciekawe, dobrze, że parę razy powtórzyłaś, jaka jest piękna, bo ludzie często w myślach wracają najbardziej do takich rzeczy. Czytało się miło i szybko, choć nie opisałaś Zoe – co z tego, że każdy wie jak wygląda? I tak trzeba.
A opko fajne, jednak mogłoby być dłuższe, ale rozumiem – szkoła 😉
Troszkę za szybko leci akcja, ale oprócz tęgo bardzo mi się podobało. Pomysł na tę część ciekawy, choć mogłaś go bardziej rozwinąć. Odrobinkę za mało opisów przy rozmowie, ale mówi się trudno. Ogólnie opko bardzo dobre :).
Bardzo fajna część. Zabrakło trochę opisów, ale szybko się czytało. Może dlatego, że było krótkie 😀 Ale czekam na cd, zaciekawiłaś mnie 😛
Zgadzam się z moimi przedmówcami. Za mało opisów, zabójczo krótkie i powtórzenia. Nie mogłam się przez to wczuć, ale dość ciekawe.
Czekam na cd.