Przepraszam, że tyle musieliście czekać na tą część, ale usprawiedliwię się natłokiem prac domowych i tym, że w tamtych tygodniu przysłałam jednoczęściówkę ,,Cienie na Duszy”.
Z dedykacja dla wszystkich, którzy są chorzy. Łączmy się w bólu gardła!
Całusy carmel
Rozdział XVII
Bawię się w bohaterkę!
,,Lustro pokazuje prawdę; nie myli się, gdyż nie myśli. Myślenie w swojej istocie jest myleniem się.”
Paulo Coelho
Ostatnimi czasami naprawdę miałam ochotę coś komuś zrobić.
Moja matka to Nyx, pierwotna, a siostra to Lyssa – obie to zabójczynie.
Ada i Cass zauważyli, że byłam jakaś przygaszona i cały czas się pytali, czy wszystko ze mną dobrze. Aronia zadręczała mnie pytaniami o bal: ,,Czy masz partnera? Nie?! Mel, proszę Cię! Zostało tak mało czasu…” itp. Widać, że niezła z niej histeryczka. Normalnie, jak niektóre z tych matek z ,,Lekarzy”. Boże, te emocje! Jakby aktorki były ze szkoły sprzątającej.
Ale nie wszystko było aż takie wkurzające. Dream zniknęła. Podobno przyjechała po nią matka i ją zabrała. Chejron nie protestował. A ja jakoś wcale mu się nie dziwiłam.
Najgorszy był koszmar, a dokładnie wspomnienie.
,,Włosy tej dziewczyny były zafarbowane na czerwono. Zaschła na nich krew, z czego dało się wywnioskować, iż leży tu dość długo. Twarz szpeciły liczne szramy. Wyglądała na moją rówieśnicę. Jedno z jej oczu było zaklejone przez posokę. Drugie, całe zaszklone, w kolorze bezchmurnego nieba, patrzyło jakby wprost na mnie. Jej prawa ręka zwisała tuż przy ciele, a lewa tworzyła kształt litery ,,Z”. Widać było tam mięso i coś białego. Chyba kości. Dookoła tego, co zostało z jej kończyny latały muchy. Cały swój strój miała zniszczony i brudny. Na koszulce tej istotki znajdowała się ciemna plama. Czyli… nie leżałam na mazi. Leżałam na jej krwi.
Nagle usłyszałam czyjś przeraźliwy krzyk.
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że to ja krzyczałam.”*
Nie wiedziałam czy to przez rozmowę z Lyssą, czy przez coś innego, ale to wszystko znowu zaczęło mnie nawiedzać. Pamiętałam swoje przerażenie, swój krzyk. Kojarzyłam jak uderzałam w drzwi, jak za wszelką cenę chciałam się stamtąd wydostać. Ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju: Co jeśli jakimś cudem Lana jeszcze wtedy żyła? Może mogłam jej pomóc? Choć odganiałam poczucie winy z każdym dniem powracało ono z większym nasileniem. Zdawałam sobie sprawę, że nie powinnam płakać nad rozlanym mlekiem, ale i tak nie umiałam się przemóc. Noce stawały się dla mnie koszmarem, pierwsze promienie słońca – wybawieniem.
Z czasem sen z martwą córką Apolla był już rutyną. Człowiek, a tym bardziej heros przyzwyczai się do wszystkiego. Naprawdę.
Jedynie czasem w nocy znowu napawało mnie przerażenie.
A najgorsze było to, że nikt nie reagował na mój krzyk.
Nigdy.
* * * * * * *
Kiedy się ubrałam, spojrzałam w lustro. Dawno się sobie nie przyglądałam.
Moje ciemne, mocno falowane włosy miały naturalny połysk. Na policzkach znajdowały się zdrowe rumieńce, które podkreślały wysokie kości policzkowe (od kiedy ja je miałam?). Piegi na zgrabnym nosie wydawały się bardzo wyblakłe, wręcz ich nie było. Ciemnoczerwone usta wyglądały na pełniejsze. Najbardziej mnie jednak zaskoczyła moja cera. Niegdyś niepokojąca blada, dziś posiadała delikatny, złocisty kolor. Jedynie oczy pozostały takie same. Duże, we wszystkich odcieniach niebieskiego.
Byłam kropka w kropkę jak Isabelle.
Zacisnęłam powieki. Nie chciałam tego oglądać. Do cholery, nie chciałam być do niej podobna!!!
Otworzyłam oczy, posiadając nadzieję, że zobaczę kogoś innego w lustrze, a nie twarz morderczyni.
Moje marzenie się nie spełniło.
Wzięłam zamach i uderzyłam mocno pięścią w zwierciadło, które wręcz mówiło: ,,Kto zabił mnóstwo ludzi? Ta osoba, która się we mnie przegląda.”
Szkło rozsypało się dookoła mnie i upadło na podłogę. W ręce poczułam straszny ból. Spojrzałam. Była ona cała w ciemnoczerwonej krwi i lśniących okruszkach szkła.
Złapałam się za nią, a następnie oparłam się o ścianę i powoli po niej zjechałam, aż usiadłam na podłodze. Szloch dusił mi gardło. Strach, niedowierzanie i wściekłość odbierały tchu. Schowałam kończynę w wytartym ręczniku, chyba nie moim, ale to mnie nie obchodziło. Próbowałam zatamować krwawienie.
Ścisnęłam mocniej kawałek materiału i cicho krzyknęłam – okropne pieczenie rozeszło się po moim ciele.
A najgorsze było to, że nikt nie reagował na mój krzyk.
Nigdy.
Następnie zaczęłam niemo płakać.
* * * * * * * * *
Szłam szybkim krokiem przez Obóz. Dzień był jak zwykle piękny, aż chciało się wymiotować tęczą. Wręcz widziałam pogodynkę ze sztucznym uśmiechem przylepionym do twarzy ,,Mam dla Was wspaniałą informację, moi drodzy! Podczas, gdy Wy macie deszcze i wiatry, Obóz Herosów posiada doskonałą pogodę! Zazdrościcie, co nie?” No, może by nie powiedziałaby to w taki bezczelny sposób, jednak jakoś podobnie.
Krzyki licznych dzieciaków działały mi, na moje i tak nadszarpnięte nerwy, dość ostro. Musiałam znaleźć miejsce z dala od nich i od moich nadopiekuńczych przyjaciół!
Tylko gdzie? Hmmm.
Chyba już wiedziałam!
Truchtem skierowałam się w stronę areny. Lawirowałam między tymi idiotami, specjalnie co jakiś czas uderzając, któregoś z nich w łepetynę. Ciepłe promienie słońca nagrzewały mi plecy, na których znajdowała się bluza. Tak, wiedziałam, ponad 30 stopni, a ja w takim ciuchu, jednak jakoś musiałam ukryć zakrwawiony bandaż na nadgarstku. Z góry mówię, że z ręką później okazało się, że nie było tak źle. A łazienkę udało mi się jakoś urządzić, choć zniszczone lustro na pewno zastanowi kilka osób. Jedynie głęboka rana podpowiadała, co się stało.
Im dalej się poruszałam, tym mniej osób spotykałam. Gdy doszłam nad stare miejsce do ćwiczeń (teraz ćwiczyliśmy na placu) skamieniałam. Trybuny były do połowy rozwalone, a piach miał ciemny kolor pyłu pozostawionego przez potwory. Widać, że mamy świetną ekipę sprzątająca!
Nagle usłyszałam brzęk metalu. Pochyliłam się mocno i ujrzałam Jake’a i jakiegoś blondyna walczącego na miecze. Mój wróg numer 2 radził sobie bardzo dobrze – co chwilę szarżował, ale wykonywał też doskonałe uniki. Blondyn również był niczego sobie.
Nagle dostrzegłam, że Jake atakuje tamtego chłopaka tak, aby on zbliżył się jak najbardziej do wielkiej przepaści.
Cholera, czy syn piorunochronna chciał go zabić?
I dlaczego to ja musiałam mu ratować skórę?
Kilkoma susami przeskoczyłam ławeczki, uważając, aby nie zaczepić nogą o wystające drewno. Przeklinałam siebie, że założyłam spodenki z jeansu.
Kiedy ustałam na ziemi, zobaczyłam, że blondyn był bardzo blisko otchłani. Nabrałam powietrza w płuca i się wydarłam:
– JAKE!!!
Chłopak od razu odwrócił się w moją stronę. Włosy miał ułożone w nieładzie, zarumienione policzki. Na jego stroju znajdowały się liczne, małe zadrapnięcia. Ale to oczy o nienaturalnym, lazurowym kolorze i chłód oraz wrogość bijąca z nich sprawiła, że posiadałam wielką ochotę, aby zwiewać.
Jego spojrzenie po chwili złagodniało, ale ton głosu dalej był nieco nieprzyjemny:
– Spadaj, Mel.
– Nie mam zamiaru. Jake, co ty chciałeś zrobić temu chłopakowi? Zabić go? – warknęłam na niego zirytowana, ale byłam też zmartwiona, co mogło doprowadzić czarnowłosego do takiej furii.
– Tak. Chciałem zabić Cristiana. I. Dalej. Chcę. – resztę zdania wycedził, wpatrując się z zimną złością w blondyna, który leżał na ziemi.
Cristian… . No tak! Syn Apolla, był kapitanem przeciwnej drużyny tej dziwacznej gry, którą relacjonowałam!
Luknęłam na niego. Tkwił na ziemi, cały w siniakach i glebie. Cechował się złocistymi włosami i czekoladowymi oczami.
Poznałam go. To ten chłopak, który spytał się, czy nie miałam wstrząsu mózgu! A ja na jego widok prawie nie dostałam palpitacji serca… . Jednak to możemy ominąć.
Podniósł się, skrzywiony, rozmasowując czoło.
– To raczej moja wina. Przez przypadek go zdenerwowałem.
– Przez przypadek?! – Jake chciał się na niego rzucić, ale zdążyłam złapać go za rękę.
– Uspokój się. – rozkazałam mu.
Następnie ustałam tak, aby mieć Jake’a za plecami, a Cristiana przed sobą. Byłam żywą tarczą pomiędzy nimi.
Dalej trzymałam czarnowłosego za dłoń, ale mój nadgarstek mocno piekł.
– Ale ironia! Ratuje mnie dziewczyna wroga. – jęknął Cristian, wcale nie wesoły.
STOP! Czy on właśnie pomyślał, że ja i Jake…?
– On wcale nie jest moim chłopakiem!
– Ona wcale nie jest moją dziewczyna!
Krzyknęliśmy równolegle, zdenerwowani.
– Właśnie widzę. – prychnął blondyn, patrząc na nasze dłonie.
Z odruchu chciałam zabrać rąsie, ale tego nie zrobiłam.
– Jake podobno jest Twoim wrogiem i nawet jeśli trzymamy się za ręce, to nie powinno Cię to obchodzić. – syknęłam do niego.
Naprawdę, ten chłopak już nie był taki idealny. No dobra, był, ale gdy tylko otwierał usta zaczęłam zmieniać o nim zdanie.
Cristian zmrużył oczy, ale nic nie powiedział.
Zamiast tego do dyskusji włączył się Jake:
– Właśnie kochany Cristianku, to nie powinno Ciebie obchodzić. – rzekł z jadem w głosie.
Blondyn obrzucił go pogardliwym wzrokiem, a następnie rzucił:
– Do zobaczenia, piękna pani. – i odszedł.
Przez słowo ,,piękna” przypomniało mi się lustro. Nie odpowiedziałam.
– Dobra, Mel, powinniśmy iść. – powiedział Jake.
Odwróciłam się do niego z żarem w oczach.
– Co wy tu robiliście, do jasnej ciasnej?! Mogłeś go zabić!
– Nie twój pieprzony interes.
– A wcale, że mój!
Mierzyliśmy siebie wzrokiem.
– Chodźmy do mnie do domku, tam Ci wszystko powiem. – po dłuższej chwili uległ.
Pociągnął mnie za rękę, tą samą, gdzie miałam ranę.
Rękaw zagiął się ukazując rubinowy bandaż. Jake zmierzył mnie krytycznym spojrzeniem i podwinął mocniej moją bluzę. Próbowałam się wyszarpać, ale nie udało się – był ode mnie silniejszy. Chłopak delikatnie odgiął to, co niedawno było białe, ukazując światu, kilka długich ran o nieregularnym kształcie.
– Na Zeusa, Mel. – szepnął.
A następnie, tak najzwyczajniej na świecie, przytulił mnie.
Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, ile to dla mnie znaczyło.
A najgorsze było to, że nikt nie reagował na mój krzyk.
Prawie nikt.
* – skopiowane z fragmentu z Pani Cienia (1)
Powtarzam pewne pytanie, gdyż nie wszyscy mi na nie wcześniej odpowiedzieli: Jakiego bohatera/bohaterów lubicie najbardziej z PC?
O i mam dla Was ciekawostkę – Mel w wieku około 9 lat wyglądała tak jak ta dziewczyna z okładki książki ,,Zawsze przy mnie stój” Jess-Cook. Oczywiście wygląd jej się zmienił, ale nie do końca.
No dobra, myślę, że da się to przeżyć, więc łaskawie pozwolę Wam komentować 😀
Waaa, z kazda czescia czyta sie coraz lepiej,brawo :3
Pisalam juz,ze uweilbiam Aronie.
Jak ja lubię twoje prace. Czekam na CD… Ta część strasznie mi się podoba.
A tak odbiegając od tematu. Wysyłałaś kiedyś na bloga swoje rysunki? Jeśli tak, to ja nigdy nie widziałam… świetnie piszesz, to teraz może coś narysuj?
Kobieto, ja nie rysuję! Nie umiem nawet lini prostej postawić! Od malowania jest moja starsza siostra – rysuje chyba lepiej albo przynajmniej równie dobrze, co nasze świetne malarki bez użycia sprzętów i niczego, jednym ołówkiem. Ale ją RR nie interesuje, a ja NIE rysujem – mój samolot przypomina bardziej orkę niż samolot ;-(
Mój samolot przypomina przewrócony krzyż. Serio, nie rysujesz? A chciałam zobaczyć… spróbuj coś kiedyś narysować
To i tak lepiej niż mój. No, może za dłuuuuugi czas 😀
A jaj wam powiem,ze mam urodziny w niedziele,to to cos zmieni?:D
Świetny rozdział. To jak zagłębiasz się w bohatera, dajesz mu tak wyraźne tło emocjonalne jest świetne. Jeden z powodów, dlaczego tak lubię twoje opowiadanie 😀 Czekam (jak zwykle) ze zniecierpliwieniem na cd 😀
Wow fajne !!! Plis pisz szybciej! Strasznie krutkie! Ja kocham Jake’a! Jest super i muszą być razem! Jak bohaterka ma moje imię to ją do czegoś zobowiązuje! Musi mieć fajnego chłopaka! Ja teraz się męczę z chłopakiem i mam wrażenie że pierwszy raz moje uczucie jest w chodź małym stopniu odwzajemnione!!! Ale wracając do opka. Jest super-hiper-mega-kozacko-ekstra!!! Jake wymiata pisz dalej
Gadasz tak pomieszano jak ja rano, gdy jestem nieprzytomna. Ale udało mi się wywnioskować z tego kilka cennych informacji. A czy Jake i Mel będą parą? No nie wiem…OK, wiem, ale nie powiem 😀
Amelio i magiap – kocham czytać Wasze komentarze. Zawsze po nich się szeroko uśmiecham. Są świetne. Ameli taki zwariowany i nakręcony, a Twój magiap taki szczery.
Hahahahahahahahahah żebyś słyszała moje wypowiedzi w realu! Nic nie można zrozumieć! Albo jak w SMS-ach opowiadam kuzynce o moim (mam nadzieję(tfu, tfu, nie zapeszać)) przyszłym chłopaku relacja z całego dnia jest tak pogmatfana! A co do opka. Oni muszą być razem!!! To będzie moje życzenie na urodziny! Co prawda są dopiero w marcu ale co z tego!!! Będzie i już. Chyba że zostaną wcześniej!
Tak, Moje zamówienie to Jake+Mel na również moje urodzinki. 1 kwietnia proszę o zrealizowanie zamówienia XD
Albo i wcześniej!!! Ja chcę ROMANSU!!!!!
Ja ogólnie romansów nie lubie, ale tę dwójkę uwielbiam i oni tak do siebie pasują.
O matko! Co ja gadam??? Ja chce romansu. Gimbaza zmienia ludzi…
Hah, moja siostra jest z 6 kwietnia.
Nie powiem, czy się zrealizuje 😉
Ups. Dopiero teraz zauważyłam błąd. Chodziło mi o 21 kwietnia .A w klawiaturze popsuła mi się dwójka i wyszedł pierwszy kwietnia…
Piąteczka – ja też jestem z Marca 😀
A czy będą parą? Hm… No nie powiem. Czytajcie 😉
Pewnie będą! Ja jestem z 12.03 a ty?
Ja jestem z 22.03 – pięć godzin wcześniej i przyszłabym razem z moją ulubioną porą roku.
Dziękuję, robię co mogę jeżeli jakieś opowiadanie mi się spodoba, bo wiem ile to znaczy dla autora i jak czasami podtrzymują na duchu pozytywne komentarze. A dla komentującego przeczytanie takiej opinii jak twoja od autora też jest niezwykle miłe. Taki rozgrzewający serce bonusik do radości czytania dobrze napisanej i oryginalnej historii 😀
Omnomnom *___* Jake! Jaram się nim. Jest mraśny *__*
Opowiadanie co rozdział to lepsze. Nie wiem co mogę Ci powiedzieć, wiesz, że bardzo lubię to co piszesz.
Totalnie się zgadzam!
Naprawdę się cieszę, że lubicie Jake’ a – martwiłam się, że mi ta postać nie wyszła, bo podczas gdy pisaliście ciągle jak lubicie Mel i Aronie, o Jake’u nie wspomnieliście, no może nie liczni.
ROMANS!!!!
Boże, co ja gadam…
Ty wiesz… ty wiesz… że ja tak bardzo kocham Jake’a i Mel i Cass i Adę…
A ja wiem, co będzie, ale jestem złaaaaa i nie powiem 😛
Pisz dalej, siostrzyczko (i do dzisiaj wieczór mam mieć napisaną kolejną część, rozumie się? 😀 )
Haha, udało się. Jakąś godzinkę temu wysłałam 18, olewając przy tym pracę domową na jutro. Nie martwcie się, teraz odrobię 😀
świetne po prostu genialne czekam na ciąg dalszy a tak wogle to Jake+ Mel
świetne po prostu genialne czekam na ciąg dalszy a tak wogle to chciałabym żeby Jake i Mel byli razem:)
No i napisasałam tą 18, ale zrobiłam błąd w tytule – pni cienia. Z góry Was uprzedzam, no chyba, że jakimś cudem kochana Adminka zauważy literówkę i się domyśli, ale i tak lepiej powiedzieć.