Tak, wpadłam na nowy pomysł z opowiadaniem. Taa… tyle niedokończonych rzeczy, a zaczynam znowu coś nowego. Trudno, miłego czytania!
-Ech, znowu to samo –powiedziała zażenowanym głosem Selecti, pijąc swoją poranną kawę.
Rodzice jak zwykle kłócili się o coś zażarcie, a krzyki rozchodziły się po całym budynku. Oboje nie zwracali uwagi na swoją szóstkę dzieci już od paru lat, ale zawsze co jakiś czas do nich zaglądali. Jednak nie w tym miesiącu, o nie. Zbliżały się wakacje i rodzice zamknęli się na tydzień w kuchni, dyskutując zawzięcie. Czasami było słychać jak tłuką się talerze, czy tez krzesła rozbijają się o ściany. Nikt nie śmiał wtrącić się w ich kłótnie, ale nigdy dotąd nie rozmawiali o niczym tak długo. Jednak to nie za bardzo przeszkadzało ich dzieciom. Robiły co chciały i gdzie chciały. Najstarsza z córek, Ali, nie wracała do domu od czterech dni. Maria, następna po Ali, jak zwykle znikała gdzieś na cały dzień, a wracała o zmierzchu. Trzech chłopców Jace, Marti i Jhon, zamknięci byli w swoim pokoju w męskim gronie. Zrobili sobie zapas piwa i niezdrowego jedzenia chyba na dwa tygodnie. Tak naprawdę w tym całym zamieszaniu najlepiej odnajdywała się Selecti. Najmłodsza z córek, posiadająca szesnaście lat. Próbowała wprowadzić równowagę w życiu rodzinnym, ale niestety nie da się zapanować nad ósemką herosów. Prawda jest taka, że wszyscy oprócz niej byli półbogami. Ojciec, syn Aresa nieszczęśliwie zakochany w córce Afrodyty, tworzyli razem mieszankę wybuchową. Niekończące się kłótnie prowadziły do tego, że na pocieszenie rodzice wracali do domu z nowym herosowym dzieckiem. Pierwsza pojawiła się Ali, córka Hermesa. Drugi był Jace, syn Ateny i następnie Maria, córka Demeter. Podczas spokojnej, dwuletniej przerwy od rzucania się do gardeł pojawiła się Selecti, śmiertelniczka. Niestety kiedy miała trzy lata rodzice ponownie okropnie się pokłócili i ich mała córeczka podlegała opiece dwóm, starszym siostrom i bracie. Kiedy dorośli ponownie do siebie wrócili, matka przyszła z Jhonem, synem Apolla i Martim, dzieckiem Dionizosa. Obecnie chłopcy mają dwanaście lat i wyglądają na dwa razy starszych.
Selecti podskoczyła lekko kiedy usłyszała rozbijające się o ścianę krzesło, obok której stała. Wrzask matki dziesięciokrotnie przewyższył ton ojca, który z trudem panował nad sobą kiedy jego żona próbowała użyć na niego czaro-mowy. Dziewczyna westchnęła ciężko i pewnym krokiem weszła do kuchni. Na jej widok rodzice zamilkli, ale mierzyli się morderczym spojrzeniem. Selecti czuła jak całe pomieszczenie ocieka nienawiścią, nie wliczając w to napojów i jedzenia którym prawdopodobnie, któreś z małżeństwa chciało w siebie rzucić. Dziewczyna nalała wrzącej wody po brzegi kubka i oparła się biodrem o blat kuchenny, patrząc na rodziców z wysoko uniesionymi brwiami.
-Chyba pobiliście rekord kłócenia się –powiedziała bezczelnym tonem, upijając łyk gorącego napoju.
Matka prychnęła z oburzeniem i założyła ręce na piersi.
-Gdybyś chciała wiedzieć, Selecti –zaczęła mówić przez zaciśnięte zęby. –To kłócimy się o ciebie.
-Wiesz dobrze, że zbliżają się wakacje –dołączył się ojciec. –Wypadałoby, abyś gdzieś pojechała. Myślałem o obozie herosów, jeżeli by cię wpu…
-Nie wpuszczą jej, a nawet jeśli to po moim trupie! –wrzasnęła matka. –Nie pozwolę aby narażali moją córkę!
-Przydałby jej się trening –powiedział z przekąsem ojciec, krzyżując ręce i opierając ciężar na stole.
-Trening? Trening?! –oburzyła się kobieta. –Trenujesz z nią do cholery trzy razy w tygodniu, ty durniu!
-Odwołaj te słowa, moja droga –warknął syn Aresa prostując się gwałtownie i marszcząc brwi.
-Bo co?! Zabijesz mnie i pokażesz siłę wielkiego brutala jakim jest twój ojciec!? –ponownie zaczęli na siebie wrzeszczeć więc Selecti kręcąc z zażenowaniem głową wyszła z kuchni, zatrzaskując za sobą drzwi. Dziewczyna zobaczyła kątem oka blond czuprynę Jaca.
-Jeszcze się nie przestali droczyć? –powiedział chłopak. Selecti odwróciła wzrok od drzwi i spojrzała na niego z łagodnym uśmiechem na ustach. Starszy brat stał prosto, wpychając ręce do kieszeni. Wydawał się strasznie nieśmiałym facetem, ale jeśli ktoś zacząłby się z nim kłócić to i tak poległby pod jego słowo tokiem.
-Tak, znowu dyskutują gdzie mam jechać na wakacje –wzruszyła ramionami i upiła łyk kawy. –Mam chyba wystarczająco dużo lat żeby myśleć gdzie mogę pojechać, a gdzie nie. Nie wpuścili mnie do obozu od trzech lat, nieważne ile razy rodzinka będzie się kłócić z Dionizosem. Co jak co, ale jestem śmiertelniczką.
-Brzmisz jakby było Ci wszystko jedno –powiedział spokojnie Jace opierając się o ścianę.
-Nie wiem –westchnęła głęboko Selecti po raz kolejny upijając łyk kawy. –Może przyzwyczaiłam się do tego, że w rodzinie jestem inna, a w szkole normalna. Jedyne co odziedziczyłam po rodzicach to zapędy wojenne i widzenie przez mgłę.
Starszy brat zachichotał, podszedł do dziewczyny i zmierzwił jej włosy.
-Zobaczysz, że kiedyś Ci się to przyda –uśmiechnął się ciepło i spojrzał na drzwi kuchenne. –Powinienem zrobić sobie jakieś śniadanie, umieram z głodu.
-Myślałam, że macie zapasy w pokoju –powiedziała Selecti podnosząc ze zdumienia brwi. Na te słowa Jace parsknął i położył dłoń na klamce.
-Zapasy, też mi coś –potrząsnął głową. –Te małe sępy zjedzą dosłownie wszystko.
Otworzył drzwi i natychmiast musiał się pochylić bo inaczej dostałby talerzem prosto w twarz. Selecti zaśmiała się pod nosem i ruszyła do pokoju. Słysząc pomieszane krzyki jej brata i rodziców kłócących się o jedzenie miała ochotę wyjść z domu. Nigdy nie należeli do najnormalniejszej rodziny. Westchnęła ciężko i kiedy weszła do pokoju omal nie upuściła kubka. Jej starsza siostra, Ali, jak gdyby nigdy nic siedziała na łóżku z słuchawkami w uszach. Selecti z obojętną miną postawiła kubek na biurku i wyrwała jej słuchawki.
-Ej! –krzyknęła Ali próbując odzyskać swoją własność.
-Czy możesz mi do jasnej cholery powiedzieć gdzie ty się podziewałaś? –warknęła przez zęby Selecti patrząc się prosto w oczy siostry. –Jesteś z nas najstarsza i kiedy dzieją się takie rzeczy jak teraz to chyba powinnaś być w domu!
-Jest przecież Jace i Maria! Poza tym nie jestem waszą matką, a wy macie wystarczająco dużo lat, aby sobie radzić –powiedziała złośliwie Ali zabierając słuchawki i zeskakując z łóżka. Wzięła swoją torbę z krzesła i wyszła z pokoju.
-A ty gdzie znowu idziesz?! –krzyknęła Selecti. Ali odwróciła się i spojrzała na nią z mordem w oczach.
-Jutro jedziemy do obozu. Muszę pozałatwiać parę rzeczy. Za niedługo powinna przyjść Maria.
Starsza siostra wyszła z domu zatrzaskując za sobą drzwi. Selecti pisnęła ze złością i kopnęła stojący w przedpokoju kosz na śmieci. Zawartość rozsypała się po podłodze, ale dziewczyna nawet nie zwróciła na to uwagi. Wróciła do pokoju i usiadła ciężko na krześle. Wypuściła powietrze z płuc i odchyliła głowę do tyłu. Czemu jej rodzina musi zawsze być taka… inna. Tak to było odpowiednie słowo. Inna, ale oczywiście oprócz niej. Była zwykłą śmiertelniczką, którą bogowie omijali szerokim łukiem. Nic dziwnego, że wszyscy mieli ją gdzieś. Przynajmniej żyła. A jednak coś ją dręczyło. Jakieś nienasycenie, złość i smutek. Bo niby czemu ani razu nie mogą zrobić wyjątku? Czemu nie mogą ją tam wpuścić. Czemu w końcu jej nie pozwolą chociaż raz posmakować tego, co jej rodzeństwo i rodzice. Nauczyć się tego co ,,lepsi” od niej. Półbogowie. Ha! Lepsze pokolenie, silniejsi, mądrzejsi, odważniejsi. Chciała posmakować życia herosa. Chciała zobaczyć jak to jest. Wyciągnęła walizkę i szybko wrzuciła do niej parę rzeczy. Nie tym razem Dionizosie. Tym razem będzie tak jak ona chce. Wejdzie do obozu. Zamknęła walizkę i wrzuciła ją pod łóżko. Wręcz wbiegła do kuchni, patrząc się na rodziców z dumą, ale i też wściekłością. Matka zamarła z otwartymi ustami tak jak ojciec.
-O co chodzi kochanie? –Kobieta chciała złagodzić sytuacje w pomieszczeniu. Ojciec spojrzał na nią, bo wiedział, że używa czaro-mowy, robiła to aż za często. Selecti nie dała się oszukać. Zawsze wiedziała kiedy matka próbowała powiedzieć coś przesłodzonym głosem, a kiedy nie.
-Jadę do obozu, mamo –powiedziała szorstko. –Chce tam jechać, proszę. Niech tym razem tata ma rację –popatrzyła na ojca. –Tym razem nie tylko ty się będziesz kłócić o wstęp. Wiesz, że mam cięty język. Z pomocą Jace na pewno sobie poradzimy.
Bez słów odpowiedzi wyszła z kuchni z podniesioną głową. O tak, tym razem będzie tak jak ona chce. Chociaż ten jedyny raz.
–
No więc mam taki pomysł. Mam kontynuować? Bo nawet mam pomysł więc… cóż dajcie znać jeśli chcecie następną część.
Tak,oczywiscie,ze pisz dalej!
Niezly pomysl,juz sama jej osoba,smiertelniczka w rodzinie herosow jest geniakny. I tyle rodzenstwa… Choc tak naprawde zadnego,to smieszne xD
Pisz,koniecznie pisz,prosze.
PISZ,KONIECZNIE,BEZSPACJI,MMMMMMM,,,,,TROLOLOLOLOLO
tak ! pisz dalej ;3 bardzo fajny pomysł :d
Interesujący pomysł, podoba mi się. Nie mogę się doczekać, aż przeczytam, jak Selecti (bardzo ładne imię) poradzi sobie w obozie, z Dionizosem i Clarrise, oczywiście jeśli się dostanie. Pisz CD, kontynuację, następną część…byle szybko!
No, kontynuuj. Fajne opowiadanie, bardzo ciekawe. Dobre opisy uczuć i w ogóle zaciekawiłaś mnie. Pisz CD.
DOBRZEGADA, PODAĆJEJBIAŚMIETE
PISZ KISIEL W GACIACH MMMMMMMMM… LOWE
DISNEJ BY ZROBIŁ NA PODSTAWIE TEGO HICIOR POSZŁABYM DO KINA NA TO HIHIHIHI