Witajcie ponownie.
Dzięki za wszystkie przychylne komentarze. Sorry za to, że jest trochę nudne, ale akcja się rozkręci, tylko pewnie zacznie to postępować szybciej w trzeciej części.
Dedykacja dla Piper77 (tym razem poprawnie kate420 za ciepłe słowa, oraz Annebelle i Raise (które muszą napisać kontynuację).
Pozdrawiam wszystkich, którzy brali udział w kłótni pod 1, a zwłaszcza Chione i carmel.
Buziaki amelllo
Rozdział II
Droga do mojego tymczasowego lokum, była krótka. Wystarczyło wyjść ze szkoły, przejść przez ulicę, minąć sklep z zabawkami i już było widać czteropiętrową kamienicę, w której mieścił się nasz zakład poprawczy.
Budynek był duży. Poza frontem, miał jeszcze dwa skrzydła, ogromny dziedziniec, na którym mieliśmy apele i mega „trudny” tor przeszkód, oraz wielką piwnicę w której mieściły się sale do „ćwiczeń fizycznych”, lub jak to mówili opiekunowie – „Uspokajania Ducha” (boksu, szermierki, karate itd) i siłownia
Trafiłam tam trzy lata temu. Dlaczego, pewnie chcecie wiedzieć.
A więc było to tak:
Razem z moją najlepszą przyjaciółką wracałyśmy przez park nocą, wbrew zakazowi rodziców – szłyśmy na skróty, ponieważ Harmony była już spóźniona.
Tamtejszy skwer był obficie porośnięty zielenią, oraz usiany licznymi pomnikami ze spiżu i marmuru (zresztą, chyba każdy tak wygląda).
Właśnie mijałyśmy jeden z nich, z wężem który zamiast ogona miał drugą głowę i aniołem dzierżącym miecz uniesiony nad potworem, kiedy wydarzyło się coś dziwnego. Usłyszałam odgłos tłukącego się szkła. Odwróciłam się w jego stronę i oniemiałam.
Gad zaczął ożywać! Najpierw na całym pomniku pojawiła się siateczką pęknięć, potem odpadła skorupa z marmuru, a na koniec z gruzów wyłonił się prawdziwy wężowy potwór.
Spojrzał na nas, zasyczał i zaczął ku nam pełznąć.
Zerknęłam na Harmony. Ona zawsze była bojaźliwa i delikatna, więc musiałam chronić ją przed najróżniejszymi zagrożeniami typu pająki, ptaki, zarazki itd.
Tak jak się spodziewałam, moja przyjaciółka stała zamieniona w słup soli z oczyma wyłażącymi na wierzch ze strachu.
„Cholera! – pomyślałam. – Znów muszę radzić sobie sama!”
Harmony popiskiwała ze strachu za moimi plecami, kiedy ja podchodziłam do węża. Mimo że czułam się podobnie do niej, to postanowiłam zabić go kulturą, :
– Szanowny panie Wężu. – zaczęłam do potwora. – Czy mógłby pan łaskawie… – nie dokończyłam, ponieważ przerwał mi podwójnie, oburzony syk. Nie zadziałało…
– Przykro mi ale cię nie rozumiem – odparłam rozkładając ręce i nadal starając się być miłą.
Gadzina uniosła wyżej głowy, tak że znalazły się na poziomie mojego wzroku.
– Powiedziałam, że jestem PANIĄ! A nie „panem”. – wysyczała.
Upsss… Z grzecznością nie wyszło.
Chyba się obraziła.
Czas jakby przyspieszył, a wężyca rzuciła się mi do gardła. Ale zamiast ugryźć, oplotła moje ciało i zaczęła dusić. Miotałam się w różne strony, ale ona mocno trzymała.
Zaczynało brakować mi powietrza. Popatrzyłam w stronę Harmony.
– Pomóż mi!!! – wycharczałam, a ona przerażona skinęła głową, schyliła się, wzięła kamień i nim rzuciła. Zawsze była beznadziejna z WF-u więc nie trafiła w węża tylko w anioła. Posłała mi przepraszające spojrzenie i zamiast rzucać dalej – uciekła.
Ledwo oddychałam.
I nagle potwór znieruchomiał. Rozpadł się w pył. Opadłam na ścieżkę, a obok mnie miecz, którym anioł zabił węża. Wiem że to brzmi głupio, ale widziałam jak przez mgłę, że posąg się poruszył! Wbił miecz w cielsko potwora, a potem powrócił do poprzedniej pozycji, tyle że nie trzymał już broni.
Wstałam i otrzepałam się z szczątów marmurowego węża i liści.
Nie miałam co ze sobą zrobić.
Czułam … Pustkę …
Jak ona mogła mnie zostawić?!
Nie znałam odpowiedzi na te pytanie i miałam wrażenie, że trochę to potrwa zanim się czegoś dowiem. Z resztą… Nie chciałam jej już więcej widzieć.
Gdy zaczęłam wracać do siebie pojawił się gniew. Zalewał całe moje ciało i dawał nową energię.
Wkurzona podnisłam miecz i zaczęłam okładać szczątki marmurowego węża. Potem go rzuciłam na ziemię, kopnęłam i postanowiłam wrócić do domu. Zawróciłam w stronę centrum, kiedy zauwżyłam, że jakieś 20m ode mnie stoi, stary, pokurczony kloszard i się na mnie gapi. Chwilę potem wyciągną starą, ledwo działającą komórkę, zrobił mi zdjęcie i uciekł.
Nic nie rozumiejąc wróciłam do domu.
Oczywiście matka mnie skrzyczała, że wracam tak późno, a potem się rozpłakała.
Było mi głupio ponieważ wiedziałam, że ona zawsze się zamartwia.
Była sama. Miała tylko mnie i Mruczka bo tata odszedł zanim się urodziłam. Mama starała się być silna, ale wiedziałam, że jest jej ciężko.
Przeprosiłam ją, przytuliłam, zrobiłam herbatę i namówiłam do obejrzenia „Mama Mii” jej ulubionego filmu, którego ja nie znosiłam. Mruczek siedział jej na kolanach i było nam bardzo dobrze…
Niestety. Następnego dnia rano do mieszkania wparowała policja i ostarżyli mnie o zdewastowane pomnika.
Teraz zrozumiałam po co tamten koleś zrobił mi zdjęcie.
Rozprawy sądowe trwały pół roku. W końcu orzeknięto, że jestem winna i wsadzili mnie do poprawczaka na trzy lata.
Niedługo powinnam wyjść, ale po tym co się stało w szkole, mam przeczucie, że jeszczę trochę tam pogniję.
Kiedy wmaszerowaliśmy na dziedziniec naszej kamienicy i ustawiliśmy się ponownie w dwuszeregu, pan Monds oznajmił, że mamy pół godziny na odrobienie lekcji i zbiórka na zajęcia z „uspokajania”
Rozeszliśmy się do pokoi – tak, o dziwo w poprawczaku o zaostrzonym rygorze każdy miał swój pokój. Wpadłam do mojego, rzuciłam plecak na łóżko i wybiegłam pędem.
Dotarłam do sypialni Dava w chwili gdy otwierał drzwi.
– Tylko mi nie mów Kocie, że już odrobiłaś lekcje – powiedział nie patrząc na mnie. – Wpadnę przez ciebie w kompleks powolności.
Przekręcił klucz w zardzewiałym zamku.
– Jeśli w ogóle coś takiego jest – mruknął sam do siebie otwierając przede mną stare jak pan Monds drzwi. Weszłam i usiadłam na biurku, a on padł na łóżko. Pokój był niezbyt duży. Białe ściany i sosnowe meble: szafa, stół, krzesło, łóżko i półki na książki. Każdy pokój wyglądał tak samo, (nie pozwalali nam nic wieszać na ścianach), ale przynajmniej było trochę prywatności.
– Zapomniałeś, że już rok temu definitywnie porzuciłam naukę? – spytałam udając zdziwienie. – Powinieneś chyba popaść w kompleks braku pamięci! – wypomniałam mu.
Dave ryknął tubalnym śmiechem, a ja mu zawtórowałam (tylko że nieco ciszej).
– Już popadam – sapnął i zturlał się z łóżka. – O ja biedny nic nie pamiętam! Kim jesteś? Kim jestem? Gdzie jestem? – jęczał łapiąc się za głowę i mierzwiąc bląd włosy.
Tak mnie tym rozśmieszył, że łzy napłynęły mi do oczu. Nie zauważyłam przez to, że chłopak wstał, podszedł do mnie i usiadł obok. Szkoda tylko, że mu to nie wyszło i zsunął się na podłogę. Złapał mnie przy tym za nogę i zciągnął na ziemię razem z sobą. Krzyknęłam, a on zaczą mnie łaskotać. Próbowałam się wyrwać, ale on (jak się pewnie domyślacie) był silniejszy.
Znudziło mu się dręczenie mnie, dopiero jak w samoobronie ugryzłam go.
Potem usiadliśmy na jego łóżku i opwiadaliśmy sobie żarty o kotach.
Lubiłam takie chwile. Czułam się wtedy wolna, niezależna i szczęśliwa.
Dave był w trakcie opowiadania mega głupiego żartu, kiedy zagwizdano na zbiórkę.
Stojąc w deszczu na dziedzińcu, słuchaliśmy nużącej przemowy kierownika zakładu, w której w najbardziej zawiły sposób starał się nam przekazać, że od dzisiaj będziemy mieć nową „koleżankę”.
Nie wiem czy jest on ślepy, ale w każdym razie nie zauważył, że nikt go nie słucha. Każdy wiedział czego się spodziewać – wielkiej, umięśnionej gotki (takie były wszystkie dziewczyny w poprawczaku, nie licząc mnie. Ja byłam średniego wzrostu i bardzo chuda)
Chwilę potem dziewczyna weszła na plac i wszyscy przekonali się że byli w błędzie.
Była nie wysoka i szczuplutka, ale wysportowana. Miała długie platynowo-blond (niemal srebrne) włosy związane w luźny warkocz i lekko skośne oczy w kolorze lawendy. Ubrana była cała na biało, począwszy od sandałków, idąc przez obcisłe rurki i kończąc na delikatnej tunice. Wyglądała zjawiskowo!
„Prawie nic się nie zmieniła…” To była pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy.
Tak.
Znałam ją.
To była Harmony.
Uuuuu.
Scena u Dave’a,mraw :3
Ale strasznie krotkie. Postaraj sie,zeby nastepna czesc byla dluzsza,ok?:D
Jasne postaram się, ale napisanie tej części było trudne. o Davie też będzie więcej ! 😀
Dziękuję za dedykację <3
Fajne.
Rada od ciotki klotki.
Dobre tępo. Nie pędź z akcją. Ja zaczęłam pędzić i ludzie się pogubili.
Czekam na kolejną część.
P.S. "Annebelle i Raise (które muszą napisać kontynuację)."
Już ją piszę. Dziś opublikowano prolog.
Uuuuuu na bank przeczytam!!!!
Dzięki za ddk =D Bardzo fajne opko. Czekam na CD
Fajne. Ciekawy pomysł z poprawczakiem i posągami. Mam nadzieję na kolejną część
Pdoba mi się. Ciekawy pomysł z poprawczakiem i posągami. Mam nadzieję na kolejną część
3 już zaczęła ale nie obiecuję że pojawi się w tym tygodzniu, choć bendę się starać. Bardzo prawdopodobne że wyślę rysunki postaci.
Tępo wcale nie jest zbyt dobre, ale Trochę za szybkie. Choć opisy wystąpiły (duży + za to) to jednak możesz niektóre z nich jeszcze mocniej rozbudować i dodać szczegóły. A może poczuła zapach zgilizny, gdy pojawił się wąż.?Albo wiatr, co chwila odwiewał jej włosy i dziewczyna musiała bez przerwy je odgarniać? Albo jej jeansy były niewygodne i ciężko jej było w nich się poruszać? Do tego za mało realistyczne zachowanie. No, bogowie ja osobiście, choć robaki wręcz lubię, to od takiego dziwactwa jak ten wąż to bym od razu zaczęłabym zwiewać, kumplele za sobą ciągnąć i się drzeć i jak już dopiero potem bym go próbowała przegonić.
Ale już trochę lepiej, widać w miarę poprawę. Bazgraj CD.
Dobry pomysł z pomnikami.
A i jeszcze poczytaj o przecinkach. Pogubiły się u Ciebie w lesie. No, przynajmniej niektóre.
Ok. Dzięki za rady
Carmel, ja się z tym nie zgodzę, bo ty może i byś uciekła, ale nie ty jesteś bohaterką opowiadania. A opisów nie jest dużo, tylko wystarczająco. Amelllo, niełatwego zadania się podjęłaś – konfrontacja z dawną przyjaciółką, w takiej sytuacji, po takich wydarzeniach… Oczekuję w związku z tym wyczerpującego i przerażająco długiego opisu uczuć i wewnętrznych sprzeczności bohaterki zgrabnie wplecionego w akcję.
Co do tępa, to ono jest dobre, jeśli chodzi o całość. Bo fragment z wężami jest zbyt chaotyczny. Jeślibyś wplotła tam jakieś opisy, chociażby to, ze bohaterka nie do końca pamięta tamte wydarzenia, że było zimno, a miecz anioła był ostry, sprawiłoby to, że łatwiej byłoby przyswoić akcję., Takie bzdety, które sprawią, że nie jest bam-bam-bam-bum!, a wydarzenia zwalniają, dostają jakieś tło. Tyczy się to całości opowiadania, nie tylko tej jednej sceny. Mogłabyś wrzucić jakiekolwiek jej przemyślenia (w końcu narrację pierwszoosobową stosuje się w konkretnym celu), skojarzenia, opisy emocji.
Kapuję Kiva, ale będę szczera – jaki człowiek nie uciekłby przed czymś takim? Do tego dziewcyna jeszcze nie wiedziała, że jest herosem itp., więc jej zachowanie nie było zbyt naturalne. To jak postąpiła nie graniczyło nawet pomiędzy odwagą. To była po prostu głupota, według mnie prawie samobójcza. Heroizmem natomiast by było, gdyby ona chciała zwrócić uwagę besti, bo ta rzuciła się na jej kumpele, ale ona do tego cosia od razu, no to sorry, to nienaturalne zachowanie.
Ale pisz CD amelllio, bo jestem ciekawa kontynuacji.
Bez obrazy Kira, ale Ci z góry mówię, że nie odp. Na Twój następny koment. – ostatnio przeze mnie Melia miała już za dużo SPAMu. Możemy siebie za to złapać na boskim chatcie.
Ok poprawię się 😀 dzięki za rady. Z tą przyjaciółką to miałam taki zamiar i bendę się męczyć z tymi uczuciami dosyć ostro, ale mam nadzieję że się wam spodoba 😉
Po raz kolejny zaskoczyłaś mnie końcówką 😀
Jedyne do czego mogłabym się przyczepić, to to, że za zdewastowanie mienia nie dostałaby trzech lat. Prace społeczne, grzywna, dozór kuratora. Zależy. Ale poprawczak to straszna niesprawiedliwość. Biedna dziewczyna. Tak sobie zniszczyć życie i papiery :/
Poza tym, to nie mam żadnych zastrzeżeń i jestem ciekawa jak rozwiniesz sprawę z Harmony
No i bardzo dziękuję za dedykację pyszczku :3 Póki co, mam plan wydarzeń, ale zamierzam pisać dalej
Pisz !!!! Na serio zaskoczyłam? Ja myślałam że będzie to meeeega przewidywalne.
Amelllo módl się żeby Chione nie napisała komentarza bo każdy dobrze wie czym to się skończy, a nie chce żeby opowiadanie zawierało tylko mały ułamek całej strony. A co do komentarza Ziya’y to uważam że te pierwsze części powinny być krótkie. A najbardziej mnie zdziwiło to, że istnieje imię Harmony.
Dziękuję, Quickdroo, zachęciłeś mnie, żeby to zrobić :3
Jak tylko będę miała czas przeczytać, to zrobię to i zostawię komentarz 😉
Istnieje! Czytałam kiedyś książkę po angielsku „Quen’s Nose” i tam były siostry : Harmony i Melody! Ładnie nieprawdaż? W angielskim możesz dać dziecku imię od większości rzeczowników. Zamierzam wprowadzić do akcji chłopaka o imieniu Joke
Pierwsze czesci wlasnie powinny byc dluzsze,bo to tu wprowadzasz czytelnika do swiata swojego bohatera,przedstawiasz postacie itp.
Mam dziwne wrażenie, że Harmony odegra jakąś ważną rolę w dalszych częściach…Prawdopodobnie się mylę, nie mogę się pochwalić dobrą intuicją. Fajnie to napisałaś tę część tylko mogłaby być trochę dłuższa. Nie mogę się doczekać następnej części :-).