Początek
Kim jestem?
Jestem Amanda.
Jestem herosem.
Jestem niewidoma.
Mam przechlapane.
………………………………………………………………….
Moje życie nigdy nie było okropne, ani bardzo dobre. Było tak, mniej więcej, pośrodku. Cały czas takie same, monotonne. Codziennie mama odwoziła mnie do szkoły, siedziałam na lekcjach, próbując nie zasnąć z nudów, po czym wracałam do domu. Nie miałam zbyt wielu znajomych, zawsze byłam niepewna przy kontaktach z obcymi, nie wiedziałam, jak reagują na moje słowa, jak się zachowują. Słyszałam kiedyś, że pięćdziesiąt procent informacji dociera do nas przez komunikację niewerbalną, gesty, mimikę. Niestety, żadnej z tych rzeczy nie mogłam zobaczyć. Z czasem przyzwyczaiłam się do tego, ale to nie zmieniło faktu, że miałam nadal problem z nawiązywaniem znajomości. Szczerze? Mam tylko jedną przyjaciółkę, Siennę, która jest moim przeciwieństwem. Małe porównanie:
Jarude włosy zielone oczy niska nieśmiała NIE WIDZĘ |
Siennaczarne włosy piwne oczy wysoka popularna WIDZI |
Jesteśmy jak ogień i woda. Ona to ogień – radosna, roześmiana, pełna energii. Ja jestem wodą – spokojna i zawsze mokra (głupie szkolne krany).
Odbiegłam jednak trochę od tematu. Więc, w moim życiu nigdy nic dziwnego się nie działo…do pewnego momentu.
Siedziałam na ławce przed szkołą. Czekałam na Siennę, która miała mnie odprowadzić do domu w jednym kawałku. Niespodziewanie poczułam okropny smród, jakby obok leżały jakieś gnijące zwłoki. Myślałam, że to może jakaś zdechła mysz lub kret leży na trawniku, jednak bałam się przejść w inne miejsce. Dwa metry dalej znajdowało się ruchliwe skrzyżowanie. Następnie poczułam niepokój. Czułam, że coś mi grozi. To dziwne uczucie było tak silne, że przezwyciężyło mój dotychczasowy lęk przed niebezpieczną ulicą. Wstałam z ławki i trzymając się ściany bloku, niepewnie ruszyłam przed siebie. Strach się nasilił, przyspieszyłam. Po chwili usłyszałam jakieś głośne kroki z tyłu, zmierzające w moją stronę. Uciążliwy smród wciąż mnie nie opuścił. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, zakłócając inne dźwięki, którymi się kierowałam, głosy ludzi, dźwięki przejeżdżających samochodów. Mój oddech przyspieszył, dyszałam z przerażenia. Dudniące kroki były coraz bliżej. Zaczęłam biec, lekko dotykając ściany. Kroki także przyspieszyły. Niezważając na wszystko, biegłam ile sił w nogach przed siebie, na ślepo. Nagle wpadłam na kogoś i przewróciłam się na ziemię. Kroki przeszły obok mnie. Usłyszałam głośne „Aua!”, jednak nie byłam pewna, czy krzyknęła to ta osoba, czy ja przy upadku.
– Ami, co się stało? – usłyszałam głos Sienny.
Westchnęłam z ulgą. Wpadłam na Siennę, nie na żadną starszą panią, ani matkę z dzieckiem. Wtedy byłoby po mnie.
– Co to było? – spytałam, uspokajając bicie serca.
– O czym ty mówisz? – spytała zdziwiona przyjaciółka. – I dlaczego tak biegłaś? Miałaś czekać przy ławce. Czy wiesz, co mogłoby się stać, gdybym…
Przewróciłam oczami. Sienna czasami była nie do wytrzymania. Mimo, że miałam czternaście lat, zdarzało jej się traktować mnie jak małe dziecko.
– Wydawało mi się, że ktoś mnie gonił – wyjaśniłam, zanim się nakręciła. – Kto to był?
– Ami, nikt cię nie gonił – zaprzeczyła.
– Na pewno tam ktoś był. – upierałam się. – Biegł za mną, słyszałam nawet jego kroki.
– Nikogo tam nie ma. – odparła Sienna dziwnie poważnym głosem. – Wszystko w porządku? – spytała po chwili.
– Tak – odparłam, siląc się na uśmiech. – Co tam u ciebie w szkole? – spróbowałam zmienić temat.
– Straasznie – westchnęła Sienna – dzisiaj mieliśmy dwa sprawdziany, i to w jednym dniu. Na dodatek jakaś dziewczyna z drugiej klasy założyła takie same spodnie, co ja! To było podłe, wiedziałam, że ona mnie nie cierpi. Ale co ja jej takiego zrobiłam, co? Ja przecież…
Normalnie śmiałabym się z jej niedorzecznej opowieści, ale wciąż byłam roztrzęsiona tym, co się stało. Reszta drogi zeszła mi na słuchaniu monologu Sienny. Kto by pomyślał, że na pytanie, co „u ciebie?” można tak wyczerpująco odpowiedzieć. Czasami mam wrażenie, że przyjaźni się ze mną tylko dlatego, że jestem jedyną osobą, która nie ucieka, słuchając jej dłużej niż trzy minuty.
– …I powiedziałam jej: Słuchaj masz mi oddać te pięć dolców. A małej oczy prawie wyszły z orbit, tak się przestraszyła. Od razu sprawdza kieszenie i mówi, że nie ma. Zdenerwowałam się, bo pożyczyła ode mnie kasę tydzień temu, a ja znowu nie miałam na zapiekankę…
Po chwili do moich uszu dotarł pewien dźwięk. Znowu usłyszałam kroki za mną. Te same, głośne i dudniące, które goniły mnie wcześniej. Odwróciłam się, po czym westchnęłam. Głupi odruch.
– Sienna – spytałam niepewnie – kto idzie za nami?
Przyjaciółka spojrzała za siebie.
– Mike, syn naszej sąsiadki.
– Ktoś jest za nim?
– Nie, idzie sam. O co chodzi?
Te kroki nie brzmiały tak jak Mike. Brzmiały bardziej jakby wielka godzilla chodziła po mieście.(Skąd takie porównania przychodzą mi do głowy?)
– Może pójdziemy trochę szybciej – zaproponowałam, siląc się na beztroski ton.
Niestety, Sienna nie dała się nabrać. Zrobiła nawet coś całkiem odwrotnego, niż to, o co ją prosiłam. Zatrzymała się w miejscu.
– Nie pójdziemy dalej, póki mi nie powiesz, co się dzieje – oświadczyła.
– Nie – odparłam. Co miałam jej powiedzieć? Słyszę jakieś dziwne kroki w głowie? Pewnie zaraz zacznę słyszeć głosy.
– Czemu? – zdziwiła się.
– Bo… nie.
Wiem, zachowałam się jak małe dziecko. Ale jak miałam jej to wytłumaczyć? Nie powiem ci, bo uznasz mnie za wariatkę?
Zadrżałam, kroki były coraz bliżej.
– Później ci to wytłumaczę – wyrzucałam słowa z prędkością karabinu – Ale teraz naprawdę chodźmy już stąd.
– Ale…- zaczęła Sienna, pociągnęłam ją jednak szybko za rękę i ruszyłam do przodu. Westchnęła i zaczęła mnie prowadzić szybkim krokiem.
– To ten chłopak z twojej klasy, Alex? – spytała – Złości się na ciebie, że z nim zerwałaś?
– Co? Nie, to nie on – odparłam z pewnym opóźnieniem, ponieważ ciągle nasłuchiwałam strasznych kroków. – Alex nie ma z tym nic wspólnego. Zresztą zerwaliśmy ze sobą miesiąc temu.
– Czyli o kogo chodzi? – zdziwiła się Sienna. Nie dziwiłam się jej. Nigdy nie byłam konfliktową osobą, nie miałam żadnych wrogów. Nawet nie wiem, czy potrafiłabym sobie ich zrobić, gdybym chciała.
– To trochę skomplikowane – odparłam, jak zawsze gdy próbuję wymigać się od odpowiedzi. Nie miałam pracy domowej, to trochę skomplikowane; nie mogłam zadzwonić do ciebie, bo to skomplikowane. To aż dziwne, jak często ludzie przestają dopytywać się, gdy im się to powie. Tak się stało też w przypadku Sienny. Zresztą nie było nawet czasu na rozmowę, słysząc zbliżające się coraz szybciej kroki, przyspieszyłam.
Miałam już tego dosyć. Tej ucieczki, tego napięcia, strachu. Kim ty jesteś, do cholery?! Czemu mnie gonisz?! Chciałam wykrzyczeć to głośno, tak, by mój prześladowca usłyszał, jak bardzo mnie to irytuje, pragnęłam dać ujście tym wszystkim emocjom. Oczywiście nie zrobiłam tego. Krzyk na samym środku ulicy udowodniłby, że coś ze mną jest nie tak.
Wobec tego uciekałam, biegłam coraz szybciej, wsłuchując się w rytm walącego serca. Sienna, choć zdumiona i trochę też przestraszona, prowadziła mnie szybko i uważnie.
Pędziłyśmy tak, dysząc przeraźliwie, aż znalazłyśmy się przed moim blokiem. Dopiero wtedy zwolniłyśmy.
Mieszkałam na ostatnim piętrze w dość starym budynku. Z sufitu spadał tynk, a ze ścian odchodziła farba o kolorze, który Sienna nazwała „sraczkowaty”. Myślę, że chodziło jej o żółto – brązowy. Jedyną zaletą mojego bloku są poręcze przy schodach. Tak przy schodach, ponieważ nie mamy windy. Często pytałam mamę, czemu nie przeprowadzimy się do jakiegoś lepszego mieszkania, przecież mamy na to pieniądze. Niezmiennie padała ta sama odpowiedź, tu jest spokojna okolica, bez tego całego zgiełku i pędzących aut. Po za tym każda przeprowadzka wiązała się z trudnościami dla mnie, musiałam zapamiętać rozkład pomieszczeń i topografię nowego miejsca. Niestety, tutaj, za świeże powietrze i ciszę przy bloku, musiałam płacić dość wysoką cenę – długą drogę do szkoły. Jednak odkąd zaczęłam wracać z Sienną do szkoły i nie musiałam czekać, aż mama skończy pracę, było dużo przyjemniej.
Rozstałyśmy się pod moją klatką. Tak naprawdę wolałam, by przyjaciółka odprowadziła mnie pod same drzwi mieszkania, jednak odmówiłam, kiedy mi to zaproponowała. Miałam nadzieję, że jeśli choć teraz zacznę się zachowywać normalnie, powstrzymam ją od wielu pytań. Jeszcze w biegu szybko ją pożegnałam, obiecując, że wszystko jutro wytłumaczę.
Od razu zaczęłam tego żałować. Kroki były coraz bliżej, stawały się coraz głośniejsze. Smród był tak ogromny, że chciało mi się wymiotować. Zaczerpnęłam ustami gwałtowny wdech, po czym zaczęłam szukać klucza do domu. Było to zadanie o tyle utrudnione, ponieważ ze strachu trzęsły mi się ręce, a czasu było coraz mniej.
Straszna postać stanęła tuż za mną. Czułam na szyi jej okropny oddech i zwalczyłam falę mdłości. Zaczęłam biec, na oślep, jak najszybciej umiałam. Postać rzuciła się na mnie, z przodu głowy poczułam potworny ból. Dotknęłam ręką twarzy i natrafiłam na jakąś kleistą ciecz. Krew. Poczułam kolejne uderzenie, Siła impetu przewróciła mnie na stojący nieopodal trawnik. W przypływie desperacji chwyciłam się leżącego obok kamienia, jednego z wielu odgradzających kwiaty od trawy. Rzuciłam go w napastnika. Nawet jeśli przez krótką chwilę liczyłam, że uda mi się pokonać tą bestię jednym rzutem, tak jak biblijny Dawid Goliata, szybko odkryłam swoją pomyłkę. Tylko rozwścieczyłam napastnika, który rzucił się na mnie ze zdwojoną siłą. Nie potrafiłam się obronić, skuliłam się w kłębek i czekałam, aż ten koszmar się skończy. Chciałam krzyczeć, pomocy!, ratunku!, ale nie miałam siły. Głos nie mógł mi przejść przez gardło. Po chwili otoczyła mnie ciemność, ale nie taka jaką normalnie widzę, tylko jakaś inna. Spokojna ciemność. Po chwili przestałam cokolwiek czuć. Straciłam przytomność.
Wow,pomysl naprawde inny niz wszystkie,podoba mi sie. Koniecznie pisz dalej!
Nie, nie, nie! Czcionka znowu się popsuła! Czemu zawsze mnie to spotyka?!(wrzeszczy do komputera)
Miało być:
Sienna
blond włosy
niebieskie oczy
wysoka
popularna
Nie widzi.
Ciąg dalszy na wynos proszę 😉
Co do pomysłu. Ktoś kiedyś też zaczął pisać o niewidomej, ale potem urwał te opowiadanie po pierwszej części. Mam nadzieję, że ty nie popełnisz tego błędu.
( Ręce w górze) Licz mnie za dwa tak na kontynuację.
Ciekawy pomysł i świetnie napisane. Bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że napiszesz kolejną część
Opoko spoko, ale z błędu muszę cię wyprowadzić, bo czytałam sporo opowiadań na blogu o niepełnosprawnych, też niewidomych :P. Jednak to nie zmienia faktu, że każdy pomysł i wykonanie był inny więc o oryginalność się nie martw :D. Ogólnie dobrze napisane, a za wiele twoich opke nie czytałam więc nie stwierdzę czy wyszłaś, czy nie wyszłaś z wprawy ;). I tak na odchodnym dam Ci radę, żebyś też wprowadziła więcej opisów dotykowych [bo słuchowych, nosowych były :D, ale takie przypomnienie żebyś ich nie pominęła xD (no wiesz o co mi chodzi z tymi nosowymi xD) np. szoruje ręką po chropowatej ścianie, trzyma w ręku miękką, okrągłą piłkę etc., etc.
Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Jest to pierwsza historia o niewidomym herosie, z którą się zetknęłam. To naprawdę ciekawy pomysł i można go wspaniale wykorzystać. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy
Kiedyś już na blogu było już o niewidomej, ale wieki temu, prawie żaden blogowicz z dziesiejsYch pewnie go nie czytał. No, oprócz mnie i paru jeszcze ode mnie starszych. No i tam bohaterka była totalnie inna.
Ciekawe. Bardzo fajnie napisałaś to, dobrze opisałaś resztę zmysłów dziewczyny. Fajna akcja, nie pędzi, ale się dzieje. I choć już kiedyś ktoś wpadł na trochę podobny pomysł, to jednak zupełnie inaczej go zrobił itp. I po prostu, bez obrazy dla tamtej osoby (nie pamiętam autora) Twoje opko wyszło lepiej.
A pamięta ktoś może jak się nazywał autor lub tytuł? Bo z chęcią bym zobaczyła to opko
Nie, nie pamiętam. Kojarzę jednak, że ta dziewczyna niewidoma była chyba córką Aresa, albo mocno powiązana z nim i gdy się złościła, to niby zaczynała, co nieco widzieć.
Dzięki za te miłe komentarze, od razu chce się pisać. Gdyby tylko komputer się nie popsuł…
A ja zachwycona nie jestem. Co nie znaczy, że jest źle, nie, to nie to. Po prostu nie trafiłaś do mnie. Ta dziewczyna wydaje mi się jakaś taka nieporadna, jakby była niewidoma od bardzo niedawna. Ale myślę, że w takim wypadku napisałabyś, że coś pamięta, jakieś obrazy, że jej tego wzroku brakuje, że teraz trudniej żyć. A tego nie ma.
I, nie obraź się, ale mam wrażenie, że słabo się wczułaś w bohaterkę, przez co w opowiadaniu brakuje, poza opisami wrażeń, emocji. Chciałabym móc poczytać o jej strachu, a może też o tym, jak jest odrzucona przez rówieśników, a jak Sienna jest ważna. Jak mama ją wspiera, jak doskwiera jej (domniemany) brak ojca. O jej poczucie inności, wyobcowania, a może o tym, jak pogodziła się ze swą ułomnością. A tu… nic. Wydaję mi się, że pomysł miałaś dobry, ale wykonanie jest jakby… Niepełne? Na pewno nie takie, jakiego ja bym chciała. Jest to oczywiście tylko moja subiektywna opinia, która wyraża moje poglądy.
Mi się bardzo podobało!!! Do mnie to wszystko trafiło i było tak jak powinno. Ciekawe ale dosyć puste opisy to zwrócenie uwagi na nudę jej życia. Może ja też jestem jakaś pokręcona ale dopiero po komentarzach się zoriętowałam że jest niewidoma. Wcześniej przeczytałam że jest niewiadomą. Ja mądra ! Ale i tak mi się podobało
Kiva, właśnie chciałam żeby była taka nieporadna. W normalnych okolicznościach sobie radzi, ale to co się teraz dzieje ją przerasta i nie wie co robić. O jej przeszłości będziesz mogła poczytać w następnych częściach, tu tego nie umieściłam, bo byłby natłok informacji. O rodzinie będzie trochę więcej w następnych częściach, teraz skupiłam się bardziej na czymś innym.A że brakuje emocji? Cóż, piszę, jak umiem. Nie wiem jak mogłabym to inaczej opisać. Nie obrażam się, zawsze dobrze jest wysłuchać czyjejś opinii
Zgadzam się z Kivą. Opowiadanie spoko, ale czasem bohaterka za dokładnie coś opisywała. Niewidomi nie potrafią sobie wyobrazić co to za kolor żółto – brązowy. Tak samo z kamieniem. Złapała i rzuciła w napastnika. Dla kogoś kto nie widzi, to raczej trudne. Czuję, że właśnie powinna być bardziej nieporadna. Też czytałam wcześniej już ze dwa albo trzy opowiadania o takich herosach, ale różniły się od Twojego Czuję, że bardzo ciekawie to poprowadzisz
Złapanie kamyka, który leży przy tobie i rzucenie w osobę, która cię atakuje może nawet osoba niewidoma. A co do kolorów, osoby niewidome mogą je sobie wyobrazić, tylko trochę inaczej niż np. ty. Jest taka książka: ” Czarna książka kolorów”. Jest w niej opisane to jak pewien niewidomy chłopiec rozróżnia kolory. On je widzi, ale w trochę inny sposób od nas – odczuciami, słuchem, smakiem.
Ja widzę, a nie potrafię celnie w kogoś rzucić :p
A jest tam coś o snach takich osób? Zawsze mnie to ciekawiło.
O snach tam niestety nie ma, ale polecam ci krotki filmik „Sny osób niewidomych od urodzenia ,,Pociąg do Morfeusza” 2010r. ” tak jest zapisany na YouTube. Niestety nie zdążyłam go jeszcze obejrzeć (głupi komputerze, musiałeś mi się popsuć), ale pewna osoba mi go polecała.