To tak krótko: przepraszam za błędy, dedykacja dla Piper77, Annabelle i Grupowej. Mam nadzieję, że wam się spodoba 😀
[Mike]
Uśmiech wszystko załatwi, uśmiech wszystko schowa, uśmiech wszystko przewalczy. Widać było, że się panicznie boję? A dało się dostrzec, że o mało nie umarłem z przerażenia podczas tej rozmowy? To było na swój sposób przerażające. Rozmawiać o czyimś życiu i w pewien sposób wiedzieć, że tylko ty, możesz to życie przywrócić. Nawet nie wiem czemu, jak i kiedy!
Dobra, miejmy nadzieję, że w domu dziewczyn, nam to wytłumaczą dokładniej.
Byłem gotowy już w momencie, kiedy wyszedłem z Wielkiego Domu. No bo co miałam zabrać? Nic. Łuk i strzały miałem w kieszeni w postaci portfela. Jeden z tych magicznych przedmiotów, który po otwarciu zmienia się w łuk i kołczan pełen strzał na plecach. Wyższa, boska matematyka, jak oni to robią, więc ja nie wnikam… Wtedy sobie przypomniałem, że jako syn Apolla mam w swoim domu dostęp do najbardziej okazałej apteczki z lekami w całym obozie. Wziąłem jakiś pierwszy lepszy plecak, któregoś z mojego rodzeństwa i powrzucałem do środka wszystko, co wydało się przydatne. Żegnać się też nie miałem, z kim, bo po pierwsze za bardzo nie miałem z kim, po drugie mi się nie chciało, a po trzecie zakładam, że wrócę tu powrotem, ale z Jane i Mir. Nie ma tak łatwo, sprowadzę je tutaj na nowo.
Nathan zjawił się przed Wielkim Domem jakoś tak po pół godzinie. Ten widać jednak wpadł na pomysł, co należy wziąć ze sobą, bo niósł granatowy plecak. Usiadł obok mnie oparty o ścianę budynku na trawie. Nie odzywaliśmy się do siebie, bo nie mieliśmy, po co. Obaj wiedzieliśmy tyle samo, obaj nie wiedzieliśmy, co mamy robić, obaj myśleliśmy zapewne o tym samym. No, może nie do końca myśleliśmy o tym samym, ale to, o czym myślał Nathan jest w bardzo blisko spokrewnione z tym, o czym myślałem ja i jest w tej samej sytuacji.
Oliwia zjawiła się punktualnie. W ręku niosła dość sporą czarną torbę a w pasie miała przewiązaną bluzę. Uśmiechała się w naszą stronę przyjaźnie, ale widać było, że wcale nie ma nastroju na uśmiechy. Nie dziwię się jej, jak mam być szczery. Kiedy podeszła do nas, obaj wstaliśmy. Kobieta zmierzyła nas wzrokiem i skinięciem głowy pokazała, żebyśmy poszli za nią. Wyprowadziła nas za wzgórze, aż do drogi. Ku mojemu zaskoczeniu w dole, na drodze stał czarny samochód. Wyglądał zupełnie jak ‘Jaguar’ tyle, że zamiast figurki drapieżnika z przodu na masce miał srebrną sowę z rozłożonymi skrzydłami. A więc, samochód firmowy, też taki chcę… Córka Ateny wyjęła z kieszeni szortów kluczyki i zajęła miejsce kierowcy. Nie mówiąc nic wgramoliliśmy się z Nathanem do tyłu. Wnętrze auta było jeszcze bardziej szokujące niż zewnątrz. Takich luksusów to ja w życiu nie widziałem. Skórzane fotele, wszędzie jakieś przyciski, które zapewne musiały sprawiać różne rzeczy np. podgrzewany fotel, szklanka soku albo uruchamiały ekran telewizora. Czad! Jednak, znając swoje szczęście, właściciela samochodu- szanowną panią ‘Masz rację, ale ja i tak wiem lepiej’ i możliwości jako heros, wolałem nic nie naciskać, bo kto wie, czy nagle nie wyskoczy na mnie jakiś potwór? Albo co gorsza Atena, skoro to jej auto?
Nie zauważyłem nawet kiedy pojawiliśmy się na ganku przed domem dziewczyn. Czułem w żołądku dziwny skurcz i straszną tremę przed tym, co ma się za chwilę wydarzyć. Z jednej strony chciałem wiać stąd póki jeszcze mogę, ale z drugiej miałem ochotę wpaść tam do środka, dowiedzieć się wszystkiego i biec do Hadesu po moją Mir. Jednak Oliwia miała inne plany, bo sama weszła do domu a nam kazała czekać na zewnątrz. Spojrzałem zdziwiony na nią, ale ona już zamknęła za sobą drzwi.
– Em, mamy to uznać za oznakę szacunku w tych stronach, czy jak?- spytał Nathan odwracając się do mnie. Wzruszyłem ramionami.
– A bo ja wiem. Ważne, że w ogóle nas tu przywiozła.
– To też fakt. Szkoda tylko, że jeszcze nie powiedziała nic konkretnego.
– Nic konkretnego?- usłyszałem głos za sobą i prawie nie zacząłem wrzeszczeć ze strachu.- Zapraszam kochani, zaraz dowiedzie się czegoś bardzo konkretnego.
Za nami stała Atena. Nie mam za grosz pojęcia, jakim cudem się tam znalazła, ale tam stała i planowała na mnie zamach w postaci przyprawienia o zawał serca. Widać zauważyła, że prawie udało jej się mnie wystraszyć na śmierć, bo uśmiechnęła się szeroko i wskazała dłonią na drzwi, które w tym momencie same się otworzyły.
Przerażające nadnaturalne zjawisko? Jest. Biedny nieświadomy całego zagrożenia przystojny bohater? No jestem. Jego tępy przyjaciel? No, Nathan też jest. Przerażający czarny charakter planujący wykończyć przystojnego bohatera? Jest i się do mnie miło uśmiecha. Jednym słowem, czuję się jak w jakimś horrorze.
Nathan najwyraźniej nie wyczuł w tym nic niebezpiecznego, bo skinął głową przed Ateną i wszedł do środka. No, mówiłem, że to on jest ten tępym przyjacielem… Natomiast ja stałem jeszcze przez chwilę na ganku wpatrując się w boginie. Kto wie, czy jak się odwrócę do niej plecami to ona nie wbije mi swojej włóczni?
– Abreem, rusz swój półboski tyłek- westchnęła w końcu Atena- i racz pójść do salonu.
– Jestem wolnym człowiekiem, mogę stać tu gdzie stoję, nie zmusisz mnie do niczego.
– Dobrze. Więc nie będę cię zmuszała do pójścia po Mirandę do Podziemia, wolny człowieku- powiedziała Atena krzyżując ręce na piersi i patrząc się na mnie z wyższością.
– Eee… Ja chciałem powiedzieć, że będę tu stał, bo ten…- zawahałem się, po czym przesunąłem się z wejścia. Stanąłem przed drzwiami i skłaniając się lekko wskazałem ręką na wejście do domu.- Panie przodem.
Atena wywróciła oczami. Spojrzała się na mnie z politowaniem a ja odpowiedziałem jej tylko sztucznym uśmiechem. Jednak mimo to weszła do pomieszczenia mijając mnie bez słowa. Zadowolony z siebie, że nie musiałem odwracać się do niej plecami podążyłem za nią. Kiedy wszedłem do salonu zastałem tam Oliwię, boginię Nike oraz Nathana, który siedział sztywno na krześle. Kiedy zobaczył, że się zjawiłem posłał mi błagalne spojrzenie, które zdawał się krzyczeć: ‘Błagam! Zabierz mnie stąd!’. Na początku nie zrozumiałem o co mu chodzi. Nie podoba mu się wystrój wnętrz? Nie wiedziałem, że jest taki wybredny…
– Mój chłopcze, czy ty w ogóle coś jadłeś od naszego ostatniego spotkania?!
Okej, czyli już wiem, czemu Nathan chce uciekać…
– Bogini Nike, jak miło panią znowu widzieć!- uśmiechnąłem się w stronę szatynki, która stała oparta jedną ręką na krześle mojego przyjaciela a drugą poprawiała okulary na nosie. Widać nawyk po tym, jak przez piętnaście lat była babcią. Tylko, że wraz z siwymi włosami i zmarszczkami na twarzy, straciła również talent do gotowania. Kiedyś, gdy przychodziłem czasem do dziewczyn jak byliśmy mali, uwielbiałem jej jedzenie. A teraz jedyne co da się zjeść jej autorstwa to ciastka.
– Ty mi młodzieńcze nie wyskakuj tak, tylko się tłumacz!- prychnęła idąc w moją stronę.- Jak zamierzasz zwyciężyć ku mojej czci, wyglądając jak nędzny szkielet?!
Kiedy dotarła do mnie, podniosła dłonią moją głowę i zaczęła obracając nią na milion sposobów.
– Ała!- zaprotestowałem, kiedy poczułem, że jeszcze jeden taki ruch i bogini zwycięstwa wykręci mi głowę. Nike puściła mnie i z kwaśną miną pokręciła głową.
– Moja droga, zacznijmy- wtrąciła Atena. Siedziała u szczytu prostokątnego stołu. Zdążyła już wytrzasnąć skądś herbatę i teraz spokojnie ją piła.
– Tak, zacznijmy, póki obydwaj mamy jeszcze głowy- zadeklarował Nathan i szybkim skinieniem wskazał mi krzesło obok siebie, jakby nie chciał, żeby usiadła tam Nike. Nie dziwię mu się. Bogini chyba też zrozumiała tę aluzję, bo westchnęła urażona siadając naprzeciw nas.
– Doskonale- zaczęła Atena patrząc na nas lodowato zimnym wzrokiem. Jej oczy, koloru burzowych chmur, zdawały się strzelać w moją stronę piorunami.- Skoro jesteśmy wszyscy, to możesz zacząć.
Oliwia pokiwała głową. Westchnęła i splotła ręce na blacie stołu, po czym odchrząknęła i zwróciła się do nas.
– Szesnaście lat temu umarłam.
– Optymistyczne zaczęcie tematu, takie lubię- mruknąłem, ale zamilkłem czując na sobie spojrzenie Ateny.
– Razem z moimi córkami, Jane i Mirandą. Dlatego, że Hades stwierdził, że Hermes ukradł mu Kwiat Persefony.
– Dobra, to wiemy- przerwał jej Nathan.- Potem musiał zwrócić wam życie, bo przepowiednia, że dziewczyny mogą Wygnańców pokonać, bla, bla, bla- układ na czyjeś życie, pomyłka Hadesa. To wiemy.
– Mów za siebie- zauważyłem, ale znów uciszyło mnie spojrzenie bogini mądrości, ale tym razem dołączył do tego też mój przyjaciel.
– No więc, z tego wynika, że dokument, podpisany przez pana Hermesa i szanowną panią- powiedział patrząc się na Atenę. O mamo, jaki wstrętny lizus…– jest nie ważny, bo Hermes wcale nie ukradł tego Kwiatu.
Oliwia uśmiechnęła się do Nathana.
– No, dzięki bogom, że to zrozumiałeś. Już się bałam, że będę musiała to powtarzać.
Aha, w takim razie, przyjmijmy, że ja też to zrozumiałem, nie będę zapeszał…
– Więc wytłumaczę może skąd wiem, że Hades się pomylił. Otóż, jak tylko odżyłam- Oliwa uśmiechnęła się lekko speszona- to opuściłam ten dom. Dokument został podpisany, więc nie pozostawało mi nic innego jak znaleźć sposób, żeby go unieważnić. Nie mogłam przecież stracić którąś z córek. Poza tym, nawet obecność bogini Nike…
– Wiktorii. Wolę Wiktorię- przerwała jej czarnowłosa kobieta unosząc rękę w górę jakby chciała zwrócić na siebie uwagę.
– Bogini Wiktorii, dobrze. No to nawet jej obecność nie maskowała zapachu heroski i jej córek z bogiem. Przez te ponad piętnaście lat przeszukałam wszystkie biblioteki na całym świecie, byłam na wszystkich kontynentach i w prawie każdym państwie. W końcu, Na pięć dni przed urodzinami Jane i Mirandy odnalazłam stare pergaminy z prawem do zwrotu duszy. Dokument został podpisany przez samego Hadesa, więc jeżeli udowodnimy mu, że się pomylił, to problemu nie będzie- uśmiechnęła się zadowolona z siebie i spojrzała na nas wyczekująco.
– No dobrze, ale skąd wiemy, że Hades się pomylił? Że to nie Hermes ukradł tą różyczkę czy stokrotkę?- spytał Nathan. Chłopak wyglądał na zamyślonego, oparł się o stół łokciami i rzucał wszystkim wokół niepewne spojrzenia. Gdyby mu dorobić taki kapelusik i cygaro, wyglądałby jak szef jakiejś mafii.
– Nie różyczkę, tylko Kwiat Persefony – powiedziała Atena wygładzając brązowy sweter, którym się szczelnie okryła. Uniosła do ust swój kubek z herbatą i napiła się. Zakrztuś się…– A dokładniej narcyza, który zerwała Kora będąc na łące. Spowodowało to sprowadzenie jej do Hadesa, gdzie biedaczka zjadła kilka nasion granatu i w ten sposób została Persefoną, panią Podziemia.
– Czyli podsumowując, mamy znaleźć Ogród Hadesa, znaleźć Kwiat Persefony i udowodnić, że Hermes go nie ukradł? Tylko, że kwiatek non stop tam rósł i czekał aż ktoś go podleje?- spytał Nathan.
– W rzeczy samej- potaknęła Nike i dodała rozmarzonym głosem: – A potem wrócicie tu w basku mojej wiktoriańskiej chwały…
– Ale niby czemu, Hades upozorował kradzież tego Kwiatu- zapytałem drapiąc się w brodę.- Przecież nie ma w tym jego interesu. Dwie dusze w Podziemiu więcej, córki Hermesa. Gdzie tu jakakolwiek korzyść dla Hadesa?
Oliwia uśmiechnęła się do mnie promiennie. Wyglądała jak nauczyciel, który właśnie usłyszał jakieś bardzo mądre pytanie i jednocześnie dostał okazję, żeby pochwalić się przed uczniami swoją wiedzą.
– Bardzo mądra uwaga.- Dziękuję, braw nie trzeba. Zdarza mi się powiedzieć coś mądrego, czasem…– Prawdopodobnie Kwiat Persefony zaginął naprawdę. Tylko nie wiemy jak.
– Och, miło- westchnąłem.- Czyli mamy jeszcze bawić się w prywatnych detektywów.
– Abreem! Uważam, że stanowczo przesadziłeś w tym momencie!- zawołała Atena zrywając się z miejsca. Oczywiście, nie uczyniłem jej tej przyjemności i również wstałem.- Nie robisz nam łaski, że idziesz do Hadesu! Robisz to, bo sam tego chcesz!
– Ach tak? A poradzisz sobie beze mnie?- Znaczy się, chciałem tam iść, ale nie mogłem przepuścić okazji i powiedzieć Atenie, że jestem jej do czegoś niezbędny.
– Naturalnie!
– Już to widzę. Nie wiem czemu, ale tylko ja i Nathan możemy to zrobić. Szanowna Pani, -ukłoniłem się lekko- z przykrościom stwierdzam, że jesteś ode mnie zależna. A dlaczego…?
– To oczywiste- oburzyła się bogini piorunując mnie wzrokiem. Niemal widziałem jak jej ręce zaciskają się na mojej szyi.- Chcę, żeby moje wnuczki znów stąpały po świecie!
– Ta, jasne- posłałem jej pełne sarkazmu spojrzenie.- Prawda jest, taka, że nie chcesz przegrać.
Gdyby dało opisać się minę Ateny, z pewnością nie byłby to codzienny widok. Jej myśli, za pewne bardzo niecenzuralne malowały się jej na twarzy. Zrobiła się czerwona i niemal zaczęła parować ze złości. Nathan westchnął cicho i pokręcił głową. Natomiast Oliwia zagryzła dolną wargę, jakby odliczając sekundy do momentu aż stracę głowę albo zmienię się w sympatyczną sowę.
– Chłopcze, co ty mówisz?! Atena? Przegrać? W życiu, nie za mojego żywota!- wykrzyknęła bogini zwycięstwa, ale szybko straciła zapał do kłótni, bo jej uwagę przykuł półmisek z ciasteczkami.
– Ależ naturalnie, tego jeszcze nie było.- W głosie Ateny, było tyle samouwielbienia, co włosów w ogonie Chejrona.
– Więc było by przykro, gdyby Hades wyszedł z tego zwycięsko, co?- uśmiechnąłem się niewinnie.- Nie dość, że zabrał obie dziewczyny, to zrobił to na tyle sprytnie, że żadna z nich nie odeszła śmiercią z jego rozkazu. Jedna poległa na misji a druga z własnej woli opuściła świat żywych.
Atena zmrużyła oczy i powoli usiadła. Zrobiłem to samo, ale nadal się do niej uśmiechałem. Bogini chyba serio mnie nie lubiła. No, mogę powiedzieć jedynie, że z wzajemnością. Odpychało mnie od niej wszystko, co się dało. Pewna siebie, zarozumiała i pyszałkowata bogini, która myśli, że nic jej nie powstrzyma i wszystko jej wolno, nie ponosząc za to żadnych konsekwencji.
Byłem na nią wściekły. Tak po prostu. Bo nie lubię, jak ktoś mówi mi, co mam robić a czego nie mogę.
– Nie będę się z tobą kłóciła, Abreem.
– Bo mam rację?
– Nie, bo nie masz w tym pustym łbie nic.
– Mamo, opanuj się- westchnęła Oliwia.
– Ach tak? A ja po prostu uważam, że mam rację- odparłem spokojnie, krzyżując ręce.
– Mike, durniu, błagam. Zamknij się na chwilę- syknął do mnie Nathan.
– Mógłbyś brać przykład ze swojego przyjaciela?- warknęła Atena.- On nie jest bezczelnym małolatem, który pozwala sobie na stanowczo za dużo!
– Mogłabyś brać przykład ze swojej córki?- odparowałem.- Ona nie jest samolubną jędzą, której samouwielbienie przekroczyło wszystkie normy.
– ABREEM! Jeszcze jedno słowo i trafisz do Hadesu inną drogą, niż mamy to w planach!- wydarła się uderzając ręką w stół. Nastała głucha cisza, którą oczywiście przerwałem. Ten, kto ma ostatni głos, wygrywa.
– Powiało grozą- zamruczałem sarkastycznie.
– Dosyć!- zawołała Nike.- Teraz grzecznie omówicie warunki, i inne bzdury a potem przyprowadzicie mi tu moje wnucz… to znaczy Mirusię i Jane.
Atena nic nie powiedziała. Ha! Czyli wygrałem! Nike powinna być dumna.
Oliwia odchrząknęła i spojrzała się na nas z naganą. Zrobiłem niewinną minę i wzruszyłem ramionami, na co Atena prychnęła cicho.
– To jaki mamy plan?- spytał w końcu Nathan.- Idziemy do Hadesu i co tam mamy zrobić?
– Musicie odprawić się na drugą stronę Styksu i znaleźć niewielką jaskinię u jej źródła. W jaskini będzie czekać na was moja matka, która jest strażniczką Ogrodu Hadesa- wyjaśniła bogini Wiktoria napychając sobie policki następnym ciasteczkiem. Chętnie też bym wziął, ale mam dziwne przeczucie, że bogowie trucizną mogę też podkładać za pomocą myśli, a biorąc pod uwagę fakt, że Atena wpatrywała się we mnie z rządzą mordu w tych szarych oczach, wolałem nie ryzykować.
– Przepraszam, wiem, że powinienem wiedzieć, ale kto jest pańską matką?- spytałem marszcząc czoło.
– Zobaczycie- mruknęła Nike wymownie unosząc brwi.- Niezwykle ciekawa osóbka.
Oj, czyli będzie ciekawie.
– I co dalej? Wpuści nas do ogrodu?
– Ależ oczywiście, że nie, drogi Abreem. Nic nie jest takie proste.- Szczególnie rozmowa z tobą, droga Ateno.– Będziecie musieli coś dla niej zrobić i dopiero wtedy dostaniecie następne instrukcje.
– Dokładnie- zgodziła się Oliwia.- A teraz macie zjeść kolację i iść spać, bo jutro o świcie wyruszacie.
Atena pstryknęła palcami a przede mną i Nathanem pojawił się dość spory półmisek z kanapkami. Spojrzałem na nią nieufnie a ona wywróciła oczami.
– Jedz Abreem. Przecież cię nie otruję.- Wyczuwam nutkę żalu…- Bo, wiesz: jesteś mi potrzebny- powiedziała przedrzeźniając mnie.
Musiałem ugryźć się w język, żeby nic jej nie odpowiedzieć, więc tylko zacząłem pochłaniać jedną z kanapek. Ewidentnym plusem tego, że kanapki wyczarowała Atena, było to, ze nie robiła ich bogini Nike.
– A gdzie będziemy mogli spać- zapytał Nathan, który jeszcze nie przełknął pierwszej kanapki a już sięgał po drugą z żółtym serem.
– Naszykowałam wam pokój gościnny, są tam dwa…- zaczęła Nike, ale Atena uciszyła ją gestem dłoni.
– Chłopcy będą spali w pokojach dziewczynek. Myślę, że nie będzie im to przeszkadzać.
Zastygłem z ręką uniesioną w połowie drogi do ust. Nathan również zastygł w miejscu i obaj patrzyliśmy na nią jak na jakiegoś ducha. Nawet Oliwia otworzyła szerzej oczy i otworzyła buzię żeby coś powiedzieć.
– Żartujesz sobie prawda?- spytałem w końcu prostując się. Czy ona chce, żebym wszedł do pokoju Mirandy? Albo Jane? Przecież to dla mnie będzie niewykonalne! Na samą myśl o tym, że jej nie ma, odeszła, czuję się jakby ktoś mnie rozszarpał na miliony strzępków a teraz mam tak po prostu spędzić noc w pokoju mojej zmarłej dziewczyny, którą nadal kocham ponad życie? Ją chyba coś pomieszało…
– Ależ oczywiście, że nie. To wyjdzie wam na dobre.
– Niby jak do cholery?!- zapytałem zgrzytając zębami.
– Przypomnicie je sobie- wyjaśniła ze stoickim spokojem bogini mądrości.- Zatęsknicie, będzie wam bardziej zależało na zdobyciu ich.
– Czy słyszysz, co mówisz?- krzyknąłem wstając od stołu. Ona gadała takie bzdury. Że niby ja miałbym zapomnieć? Dopiero teraz zacząć tęsknić?! Chora jakaś jest chyba, że tak uważa. Bez uczuć! Normalny człowiek nigdy by nie zapomniał ani nie przestał tęsknić. Ona chyba widzi w nas tylko maszyny, które są zaprogramowane na zdobywanie wiedzy i doświadczenia oraz na walkę. –Nigdy, nie przestało mi zależeć ani na Mir, ani na Jane! Nie wiem, jak możesz w ogóle coś takiego sugerować.
– Mike, chłopie, uspokój się. Przynajmniej udawaj, że cię to nie rusza!- szepnął do mnie Nathan, ale go zignorowałem.
Z hukiem odsunąłem krzesło i bez słowa odeszłam od stołu.
Jak Atena może się tak samolubnie zachowywać. Ona nie widzi, że ja jednak mam jakieś uczucia i umiem myśleć? No dobra, może jestem na nią po prostu wściekły i każdy jej ruch mnie drażni. Ale to jej wina! Trzeba było pomyśleć, zanim najpierw kazała mi przysiąc, że pójdę za Jane albo Mir do Hadesu, a potem bezczelnie to unieważniła, a nawet zabroniła mi to zrobić! Myślała tylko o sobie, przeliczyła jakieś durne korzyści związane z moją osobą i wyszło jej, że lepiej będzie, jak będę żył, bo potem jej się przydam. Bezczelność!
Szybkim krokiem, wściekły na wszystko wszedłem na schody. Bez zastanowienia, nacisnąłem klamkę pierwszych drzwi na lewo i… No, jak można było się spodziewać, stałem na progu pokoju Mir. Geniuszem trzeba się jednak chyba urodzić
Nwm czy wczoraj widziałaś, ale starała się skomentować wszystkie Twe prace, które mnie opuściły ;). Ogólnie muszę,to przyznać (hahaha jak wszyscy bawią sie w powagę to ja też xD) piszesz… :c… no jakby to tu określić… zarąbiście :D. Kurde no wiesz że ja to wielbię :333 (3 x 3 w „:3″, nie to nie przypadek :D). Te odpowiedzi w myślach.. po protu poezja :P. Wgl przez cb 😀 (złaaaa ty) zaczęłam podobnie odpowiadać na ,,pytania” nauczycielom (szczęście, że w myślach xD). Wiesz co m u s i s z napisać CD czy tego chcesz czy nie i nie lamp się już w ten mój głupi komentarz >.< No dalej
|
|
|
|
|
|
|
|
|
"
Word czeka 😀
Bardzo mi się podoba i czekam na CD.
Co RR zrobiło z moim mózgiem, teraz na lekcjach cały czas myślę o opkach, rysunkach i wierszach, a nie o temacie. Ale wreszcie mamy mitologię na polskim 😀
Och, mówiłam, że będę czytała i czytam. Świetne. Humor jest, opisy też, akcja także, szczypta tajemnicy również występuje. No i jak tego nie lubić?
*Pipes wstaje i zaczyna się kłaniać w momencie, gdy czyta: „Geniuszem trzeba się jednak chyba urodzić”* Proszę bez zbędnych owacji! Mike’u Abreem, moglibyśmy być rodzeństwem, jednak ja jestem od Artemidy, a ty od Apolla, ale od razu widać, że jesteśmy powiązani rodzinnymi więzami, co nie, kuzynku? *Wreszcie, ostatni ukłon. Piper siada* No, a teraz jak już jesteśmy przy geniuszu *macha energicznie ręką i wskazuje na siebie, jako „geniusz, który się po prostu urodził”* to wspomnijmy o geniuszu naszej ANNABETH24! Wielkie brawa dla niej! Nie, nie dla mnie! Dla mnie na końcu! No więc- twego geniuszu nie da się opisać, zacny człowieczku, a więc nie ma tu potrzeby wypisywać rozmaitych pochwał. A nie. Nudzi mi się, więc wypiszę:
1. Humor.
2. Humor.
3. Humor.
4. Moja biedna Miranda :'(
5. Humor.
6. Mój kuzynek Mike!
7. Zajebiste opisy.
8. Doskonali bohaterowie.
9. Cudowna akcja.
10. Humor (ach, któż by się tego spodziewał?!)
No więc, podsumowując: piszesz zaje opka, w ogóle jesteś zaje osóbką. A teraz chcę ci podziękować za wspaniałą dedykację. Moje marzenie.
No i na koniec: Oklaski dla mnie, za to, że mi się chciało to wszystko wypisywać! *Pipes znów wstaje i dyga, po czym idzie zrobić sobie kanapki, bo jest tak głodna, że zjadłaby Grovera z kopytkami! (bez obrazy, kozłonogu 😉 )
Robisz kanapki, a nie tosty??? Przecież tosty everywhere XD
No że kanapki zasmażane. No że tosty 😀 *Pipes ponownie wstaje i się kłania za swoje tosty forever*
😀
Annabeth24, nie przepraszaj za błędy, a je wyeliminuj. Bo tak to fajne opko na odstresowanie, ale byłoby o niebo lepsze, gdyby wywalić część przecinków i dopasować odpowiednio formy słów do zdań. Może niektórym to nie przeszkadza, ale mnie aż boli jak widzę kwiatka w rodzaju: ‚wyższa, boska matematyka, jak oni to robią, więc ja nie wnikam’, gdzie szyk zdania poszedł do wszystkich diabłów. Niestety są to rzeczy, które musi sprawdzać człowiek, bo maszyna nie umie.
Och! Dedykacja do Bliźniaczek! *__* Jestem zaszczycona! A tyle rozdziałów muszę nadrobić! Koniecznie!
Jesteś moim mistrzem na tej stronie. Zakochałam się po raz 234567890 w twoich pracach, one są najlepsze! Pomysł: genialny! Wykonanie: Arcydzieło! Dialogi: No ryczę ze śmiechu ;__; !! Normalnie nic dodać, nic ująć. Cholernie dziękuje za dedykację, chyba ten wyszczerz na mojej twarzy mi do jutra nie zejdzie ;3
Kłótnie chłopców są niewiarygodne. Choć tu było ich mniej, to tak czy siak oni tworzą duet nie do zdarcia <3
A Mike vs. Atena? No normalnie umieram 😀
Jak ty możesz tak genialnie pisać, tłumacząc jego zachowanie i stawiając je w takim a nie innym świetle? Czytając to, mam czasem wrażenie, że nie pisała to jedna, a 20 osób i każda z innymi poglądami na życie O_o Wikuś, czy ty masz może schizofrenie?