Pogrzeb był o dziewiątej. Siedziałem przy oknie hotelowego pokoju i patrzyłem, jak wstaje świt. Amanda nie żyła. Jakoś nie mogłem sobie tego poukładać. Dawno przestałem ją kochać. Za dużo krzywdy, złości, niezrozumienia… Przymknąłem oczy i pozwoliłem myślom płynąć. Znów byłem tu, gdzie osiem lat temu, gdy wystawiła moje walizki za drzwi. Zatrzymałem się w tym samym hotelu. Wtedy miałem w sobie tyle żalu…
To ja zarabiałem na dom, pracując po dwanaście godzin na dobę.
To ja byłem wierny, mimo dwumiesięcznego wyjazdu.
To ona.
Ona zdradziła. Zakochała się w obcym mężczyźnie, choć był z nią tylko przez miesiąc.
-To był tylko romans. Wielu małżeństwom zdarzają się o wiele gorsze rzeczy. Nic się nie stało. Wybaczyłem Ci!- powtarzałem, ale ona zaprzeczała. Nie potrafiła wyrzec się tej m i ł o ś c i. Pozwoliłem jej na to. Myślałem, że z czasem zapomni, a potem urodziła się Ola. Po siedmiu latach zabrała mi wszystko. Bez słowa wyrzuciła ze swojego życia, jak zużyty staroć. Nie miałem sił o nią walczyć.
Wyjechałem.
Minęły lata, nim stanąłem na nogi. Londyn pozwolił mi zapomnieć. Tam mogłem udawać, że wyszedłem na prostą, bo moja firma prosperowała. Ale teraz musiałem spojrzeć prawdzie w oczy. Byłem samotny.
Na cmentarz przyszedłem wcześniej, niż planowałem. Ludzie zbierali się wokół, a ja prawie nikogo nie poznawałem. Mnie też nikt nie rozpoznał. Wtedy ją dostrzegłem. Stała, wspierając się o ramię jakiegoś barczystego chłopaka, wyższego od niej o głowę. Ta sama jasna cera, zielone oczy Amandy i kasztanowa czupryna. Kiedyś roztrzepany chochlik, dziś, w czerni, wyglądała zbyt poważnie. Moja dziewczynka. Moje dziecko. Poczułem ukłucie żalu. To nie ja ją pocieszałem, lecz dwie intrygująco podobne do niej dziewczyny.
Ostatnia grudka ziemi spadła na grób Amandy. Ludzie zaczęli się rozchodzić, uciekając przed deszczem.
– Córeczko!- Przecisnąłem się przez tłum. Chciałem się z nią przywitać. Wyciągnąłem rękę, ale ona ani drgnęła. Oczy zza ciemnych okularów patrzyły na świeży grób, jakbym nie istniał.
-Olu, to ja, tata…
Poczerwieniała, jakby to słowo ją obraziło. Deszcz wzmógł się, przytępiając mi wzrok.
-Jak on śmie- zachłysnęła się jedna z jej towarzyszek.
Odwróciła się w moją stronę, jej mocno zaciśnięte usta, nie pozostawiały złudzeń. Nie chciała mnie widzieć.
-Tyle lat… Olu ja…- szukałem słów. Niedaleko nas piorun uderzył w drzewo, zapalając je.
– Proszę odejść- usłyszałem nieznoszący sprzeciwu baryton chłopaka.
-Ale ja tylko…
-To przez ciebie- wyszeptała, nie patrząc na mnie.-Zostawiłeś nas! Miałam tylko dziewięć lat, a ona…- nabrała powietrza, jakby zaraz miała wybuchnąć, ale się powstrzymała.- Nie chce cię znać!- Odwróciła się.
Te cztery słowa smagnęły mnie niczym uderzenie biczem. Przecież nie mogła wiedzieć, co kryło się za moim odejściem. Jak przez te wszystkie lata chciałem je odzyskać i jak skutecznie Amanda zamykała przede mną wszystkie drzwi? Telefony, których nie odbierała, zwrócone listy…
-Oleńko… Proszę, wybacz mi. Ja naprawdę próbowałem!- Złapałem jej dłoń i przyciągnąłem do siebie, może zbyt mocno. Szarpnęła ręką, chcąc się wyswobodzić. Poślizgnęła się i niebezpiecznie zachwiała. Chciałem ją podtrzymać, ale odepchnęło mnie silne, męskie ramię. Upadłem w błoto.
-Odczep się od niej albo pożałujesz!- Chłopak towarzyszący Oli był stanowczy i wydawał się być niebezpieczny.
– Już wystarczająco dużo przez pana wycierpiała!- dodała jedna z dziewczyn, przeszywając mnie lodowatym spojrzeniem błękitnych, niczym bezchmurne niebo, oczu.
Podniosłem się niezdarnie z klęczek. Otrzepałem płaszcz.
Przyszedłem tu dla niej, żeby po latach odzyskać jedyną pozostałość po ukochanej. Myślałem, że winy można łatwo odkupić, a czas cofnąć. Byłem głupi.
Odszedłem bez słowa, czując na plecach oskarżycielskie spojrzenia. Wróciłem do hotelu. Miałem to, na co zasłużyłem. Powinienem o nie walczyć już osiem lat temu, a ja stchórzyłem. Teraz rachunek został wystawiony. Usłyszałem pukanie do drzwi. Niczego za nimi nie było. Niczego prócz koperty na wycieraczce. W środku znalazłem list.
Jak wytłumaczyć dziecku, że ten, którego nazywało ojcem, odszedł?
Jak powiedzieć, że matka kochała innego?
Nie tego zapracowanego, ciepłego, opiekuńczego, tylko obcego mężczyznę.
Jak uświadomić, że to ten nieznany jest ojcem?
Zwyczajnie.
Stanąć w drzwiach dziecięcego pokoiku i powiedzieć:,, Odszedł, raz na zawsze, mężczyzna, którego nazywałaś tatą. Nie becz! On nie był twoim ojcem!”, a potem zostawić zagubione, przestraszone dziecko.
Zwyczajnie.
Czy was kocham?
Nie. Żadnego z was.
On nigdy nie pojawił się w moim życiu.
Ty zniknąłeś z mojego życia.
Czy go za to nienawidzę?
Nie. Nie mam, za co. Nawet go nie znam.
Czy nienawidzę ciebie?
T a k.
Przez dziewięć lat byłeś moją ostoją i opoką, bez której słabłam. Potem zostawiłeś mnie samą wśród jej szaleństwa w uwielbieniu go. Odszedłeś ty… jedyny rzeczywisty.
Żegnaj dziewięcioletni ojcze.
Żegnaj upadła opoko.
Żegnaj utracona nadziejo.
Żegnaj ucieczko od szaleństwa.
Żegnaj rzeczywistości, odeszła siedem lat temu.
Żegnaj.
P.S.
Obiecuję Ci jedno. Zobaczymy się jeszcze jeden jedyny raz. W czerni. Na twoim lub moim pogrzebie. Spojrzę na trumnę i złożę ostatnie pożegnanie. Jedno słowo…
Ż E G N A J.
Dziewięcioletnia córka.
Ośmioletnia sierota.
Płacząca po nocach.
Błagająca o ratunek.
Wiecznie samotna.
Ola.
Witam po wakacyjnej przerwie. Oto moja pierwsza MINIATURKA.
Z góry przepraszam za błędy, które wychwyciłam dopiero po wysłaniu tekstu.
Dobry pomysł. Powinnaś może jeszcze bardziej opisać jego samotność, tęsknotę i gniew, który z czasem zmieniłby się w smutek. Ale mi się spodobało. Najbardziej list.
Zgadzam się z carmel. Troszeczkę za mało jest o jego uczuciach… Napisz coś, a chętnie przeczytam
Intrygujące. Mogłabyś rozbudować opisy oraz napisać trochę więcej o jego uczuciach, ale i bez tego, opowiadanie bardzo mi się podoba. Szczególnie list był interesujący. Ola to półbogini, prawda?
Tak. Ola jest półboginią. Jak również jej towarzysze z pogrzebu.
A jeśli nie masz nic przeciwko to moge sie zapytac czy jeden z jej towarzyszy nie byl synem zeusa ( prosze nie patrzcie na bledy jastem w niemczech tam jest inna klawiatura) a tak wogle to SWIETNE :):)
Ola i jej towarzyszki, rodzone siostry, były córkami Zeusa. Jej chłopak to syn Aresa.