Chciałam jeszcze tylko przypomnieć, że to opowiadanie posiada prolog. Zdaje mi się, że niektórzy mogli go pominąć.
Dla Hestii
Rozdział III
JASON
PERCY JACKSON BYŁ SZALEŃCEM. Po wielu miesiącach oczekiwania i słuchania o jego bohaterskich czynach, poznania go, stracenia i znowu odzyskania, chłopak doszedł do tego właśnie wniosku.
– Słyszeliśmy, że to miejsce jest kryjówką Meduzy – powiedział kiedyś, odnośnie misji, w której musieli zebrać materiały potrzebne do budowy Argo II. – Myślicie, że będą jakieś problemy…?
– Och, nie, nie musicie się tym martwić. Percy zabił ją, gdy miał niespełna trzynaście lat.
– Łaskawe? Dlaczego nazywacie erynie łaskawymi? – Innym razem dociekał Leo. – Czy to dlatego, że są najłaskawszymi sługami Hadesu?
Odpowiedział mu śmiech.
– Nie, erynie nie są w żaden sposób łaskawe. Percy mógłby wam wiele na ten temat powiedzieć; przywódczyni Łaskawych była jego pierwszym zabitym potworem. Miał dwanaście lat.
Kiedy indziej Piper została rzucona na ziemię przez wielką, włochatą kulę mięsa. Kiedy Jason i Leo rzucili się jej na pomoc, natychmiast dobiegły ich okrzyki protestów.
– Nie, nie, to Pani O’Leary! Nie róbcie jej krzywdy! Jest udomowiona!
– Udomowiona?!
– Tak, to psica Percy’ego. Jest na niej punkcie bardzo wrażliwy. Tak samo Mroczny. Nie ruszajcie Mrocznego.
– Mroczny? – zdołała zadać pytanie Piper, po tym jak w końcu wygrzebała się spod piekielnej ogarczycy. – A kto to, do licha, jest Mroczny?
Annabeth w odpowiedzi machnęła ręką.
– Och, to pegaz Percy’ego. Ponoć nazywa go szefem. Percy twierdzi, że go zaadoptował. Znaczy Mroczny Percy’ego, a nie na odwrót.
– Rozmiecie pegazi? – zdumiał się Leo.
– Tylko Percy. W każdym razie wara od Mrocznego. Kiedyś Rachel go pożyczyła, jeszcze zanim stała się wyrocznią; Percy chyba do tej pory nie do końca jej wybaczył.
Po tym incydencie Jason już nie dociekał tego w jaki sposób coś w obozie jest takie, czy siakie, dlaczego nie mają się martwić potworami, czy tego, że najady zawsze były na niego obrażone, jakby uważały to za osobistą zniewagę, że miał czelność zastąpić ich ukochanego syna Posejdona.
– Ale powiedz – poprosił kiedyś siostrę, która wpadła z wizytą, ten jeden, jedyny raz. – Jak to się stało, że nie jesteś już sosną?
– Dzięki Złotemu Runowi. Ma magiczną moc uzdrawiania. Moja sosna została otruta, a ono miało ją wyleczyć. W efekcie przywróciło mnie do życia.
– Och. – Odetchnął z ulgą. Czyli Złote Runo. Żaden syn Posejdona, zmierzający na ratunek, na wielkiej, pienistej …
– Oczywiście, to zasługa Percy’ego. To on je zdobył, a potem oddal Clarisse, by ta zdążyła przybyć do obozu.
Tak, Jason wiele słyszał o wielkim i potężnym Perseuszu „ Percy’m” Jacksonie. Musiał przyznać, że część okazała się prawdą, ale mimo to… Gdy większość widziała w nim bohatera, przyjaciela i przywódcę, on dostrzegał coś jeszcze. Szaleńca. Szaleńca, który poświęci cały świat dla kochanej osoby.
Przepchał się przez przyjaciół i przytrzymał bruneta za ramię, natychmiast tego żałując. Chłopak skrzywił się z bólu, a Jason dostrzegł krew na swojej dłoni, ale zignorował to.
– Nie możesz! Percy, nie możesz!
Syn Posejdona obrócił się gwałtownie w jego stronę, a jego oczy pałały nienawiścią.
– Czego nie mogę, Jason? Czego niby nie mogę?
Jason pokręcił głową, czując, że zmierza to w złą stronę. Rzucił rozpaczliwe spojrzenia w kierunku reszty i na szczęście Frank odpowiedział na jego błaganie.
– Percy, – zaczął miękko – byłeś w Tartarze. Przeżyłeś nieznane nam okropieństwa, a jednak wróciłeś i walczyłeś z całą armię. Stoisz tu przed nami, pokryty siniakami, ranami, i zapewne złamaniami; powinieneś nie żyć. A jednak jesteś, silny jak zawsze. Tyle, że …
– Boimy się o ciebie, Percy. – Wtrąciła się Hazel. – Nie chcemy stracić też ciebie. Znowu. Proszę, nie rob tego, Percy. Nie dasz radę. Nie możesz, nie możesz… My…
Głos jej się zatrząsł, a Percy’emu złagodniała twarz. Przyciągnął do siebie dziewczynę i przez chwilę stali tak, otoczeni wianuszkiem herosów, każdy pokrwawiony i poraniony, i każdy na swój sposób złamany.
Jason przełknął gulę w gardle. Nie wiedział co ma zrobić, co myśleć, ani już co doradzać. Zerknął na Piper, a ona uśmiechnęła się do niego i uścisnęła dłoń. Co by bez niej zrobił? Czy mógłby ją poświęcić? A jeśli nie? Czy mógł żądać tego samego od Percy’ego?
Ale wtedy Percy wyplątał się z objęć Hazel i delikatnie ucałował ja we włosy. Jakby się żegnał. I wtedy dotarło do Jasona, co dokładnie chłopak zamierza zrobić. Ich spojrzenia spotkały się, a Percy’ego miało prosty przekaz „ nie próbuj”.
Jason przełknął ślinę, i skinął głową. Percy nie zareagował i po prostu zaczął iść w stronę Wrót.
– Percy! Percy! – krzyczała Hazel, stojąc w miejscu, ze łzami cieknącymi jej po policzkach. – Percy…!
Frank ruszył za chłopakiem, a Leo stał niepewnie, jakby nie wiedząc ze sobą zrobić. W końcu podszedł do dziewczyny i stanął obok niej, nieudolnie próbując dodać jej w ten sposób otuchy.
Jedynie Piper pozostała twarda i wyjęła z pochwy swój sztylet.
– Musimy się przygotować. Zaraz zaleje nas chmara potworów.
Nie miał serca powiedzieć jej, że nic takiego nie nastąpi. Zamiast tego po prostu pokiwał głową i wyciągnął swoją włócznie.
– Chodźmy.
O Wrotach Śmierci trzeba było wiedzieć zasadniczo jedno. Całe te „wrota” były bardzo mylące. Nico zdążył im dokładnie wyjaśnić, o co z nimi chodzi i, jak dla Jasona, było to znacznie więcej, niż pierwotnie chciałby wiedzieć.
Wrota Śmierci nie były jakimś wielkim, znaczącym wejściem do Podziemia, bramą do drugiego świata i tak dalej. Były to prywatne drzwi śmierci, by śmierć nie musiała zniżać się do poziomu śmiertelników.
– To znaczy, że Śmierć gardzi śmiertelnikami? – zapytał Leo.
Nico spojrzał na niego, jakby ten sobie kpił.
– W tym świecie każdy gardzi śmiertelnikami. Nawet my, w połowie śmiertelnicy, wiele razy się nad nimi wywyższamy, i uważamy za lepszych. Spytaj Annabeth. Kiedyś porządnie się na tym przejechała.
Wtedy zapadła niezręczna cisza, zważywszy na to, że tej konkretnej córki Ateny, akurat nie było w pobliżu.
– Więc… Jak je zamknąć? Wrota Śmierci, znaczy się.
Nico wyjaśnił im wszystko szczegółowo, i teraz, w jaskini, stojąc dokładnie naprzeciw nich, Jason słyszał jak syn Hadesa powtarza to samo Percy’emu.- Czasami zmieniają swoją lokalizację, no ale teraz to nieistotne. Rzecz w tym, że mają pomagać Tanatosowi zapędzać uciekinierów z powrotem do Tartaru. Dlatego od tej strony, śmiertelnej, czyli uciekinierczej są to Wrota. Potężne, wielkie, łatwe do zobaczenia. Ale od drugiej strony…
– Są małe, jak drzwi do kuchenki – przerwał mu zgorzkniale Percy. – Tak, wiem. Przeszliśmy przez nie, pamiętasz? Nie musisz mi tego powtarzać.
Nico wyglądał na poirytowanego.
– Tak, ale czy wiesz dlaczego? Chodzi o to, żeby nikt nie mógł stamtąd łatwo uciec. Prawdę powiedziawszy… nie wiem, nawet jak je znaleźliście.
– My… – Percy zmarszczył brwi i wszyscy wlepili w niego wzrok. – Prawdę powiedziawszy, to same nas znalazły.
Nico uniósł brew.
– Same was znalazły?
– Otoczyła nas armia, no i Annabeth z tą kostką… Próbowaliśmy jakoś uciec, i ona się potknęła. Dokładnie naprzeciw nich. Były bardzo nisko, zupełnie jakby taki tunel. Zaczęliśmy się przeciskać na czworaka i jakoś się wydostaliśmy. Szczerze, to nawet nie zdawaliśmy sobie sprawę, że udało nam się uciec. Znaleźliśmy się w jaskini, potem za nami potwory, i dopiero, jak was zobaczyliśmy, to byliśmy pewni.
Nico zadumał się, i przez chwilę panowała cisza. W końcu Percy się zniecierpliwił, czemu Jason specjalnie się nie dziwił, i potrzasnął synem Hadesa.
– Hej! Co jest?
– To by wszystko wyjaśniało.
– Co wyjaśniało?
– No bo… – Nico wyraźnie się zapeszył. – Żeby się dostać, wystarczy się rzucić w te Wrota. Tak właściwie to same cię zassą.
Spojrzeli na Wrota. Czarna pustka, maź nie mogąca się utrzymać w jednym miejscu na stałe. Jason wierzył Nico.
– Zamknąć je jest też dość prosto. Wrota wyczują, jeśli masz taki zamiar. Teraz ich równowaga została gwałtownie zaburzona, więc myślę, że będą pomocne, chcąc ją przywrócić. Ale niech to nikogo nie zwiedzie. Są podstępne. Musisz stanąć bardzo blisko nich, tak blisko, by dostrzec tunel. Jeśli do tej pory cię nie zassie, to powinny się objawić drzwi. Albo drzwiczki. Coś co można zamknąć, namacalnie.
– Bez żadnego zamka? – Upewnił się Jason.
Nico spojrzał na niego uważnie, zanim pokiwał głową.
– Tak. Wystarczy je zamknąć. Ale jak powiedziałem, Wrota są podstępne. Kiedyś istniała legenda…
– Jaka legenda? – zapytał Percy.
– Drzwi objawiają się tylko przez krótki moment. Tunel, wir, przez który zobaczysz drugą stronę… On dość długo. Na tyle długo, by móc przekazać komuś wiadomość. Ale jeśli Wrota uznają, że nie jesteś godzien… Legenda głosi, że jeśli tak się stanie, to nie dostrzeżesz drzwi, i wciągnie cię do Tartaru.
Zapadła cisza, a Leo zaśmiał się nerwowo.
– Ale przecież można wyjść. Tak jak Percy i Annabeth.
– Nie – odparł głucho Nico. – Na zawsze.
Nikt nic nie mówił, a Jason poczuł gulę w gardle. Znowu. Nie bardzo mu się to uśmiechało, ale poczuł na sobie spojrzenie Percy’ego. Nie stchórz, zdawało się mówić. Nie waż się stchórzyć.
Jason wiele razy porównywał się do Percy’ego. Obaj byli przywódcami. Obaj mieli prowadzić swoich przyjaciół. I teraz Percy, Percy, który zawsze był wynoszony ponad innych, polegał na nim. Udowodnij, zdawał się mówić. Udowodnij, że jesteś mnie wart. Udowodnij, że jesteś nas wart.
– Co wyjaśnia? – odezwał się nagle Percy.
Nico poderwał głowę.
– Co?
– Powiedziałeś, że to wszystko wyjaśnia – odparł Percy. – Powiedziałem ci, że przeszliśmy z Annabeth przez tunel i powiedziałeś, że to wszystko wyjaśnia. Co wyjaśnia?
– Ach, to. Wiedziałem, że do Tartaru byłoby łatwo się dostać dla Annabeth. Ale zastanawiałem się, jak udało jej się zamknąć drzwi od tamtej strony.
– To znaczy?
– Ma skręconą kostkę. Albo i dwie, po tym upadku. Ale skoro to jest tunel, nisko położony, to mogła go po prostu zagrodzić przed potworami, położyć się przed nim.
Jason skrzywił się. To nie była właściwa rzecz do powiedzenia. Twarz Percy’ego wygięła się w wściekłości.
– Chcesz mi powiedzieć, że moja dziewczyna jest jedyną rzeczą, która zatrzymuje potwory, że jej ciało, jest ich jedynym murem?!
– No, cóż…
– A my urządzamy sobie w pomiędzy czasie pogaduszki, kiedy ona prawdopodobnie jest TRATOWANA?!
Nico wstał, a Jason był pod wrażeniem, że jeszcze miał odwagę spojrzeć Percy’emu w oczy.
– Żeby zamknąć całkowicie wrota, musi to nastąpić z dwóch stron. Jednocześnie. Ona robi to tylko tymczasowo. Kiedy z tej strony pojawią się drzwi, to z tamtej także. Jeśli dwie osoby je zamkną jednocześnie, to wtedy i tylko wtedy, naprawdę się uda.
Percy najwyraźniej usłyszał wszystko, co chciał wiedzieć. Spojrzał po raz ostatni na Jasona i stanął przed wiejącą pustką.
I wtedy wszystko się zaczęło.
Jaskinia zaczęła się zwężać, herosi jakby przyciągnęli się do siebie. Zrobiło się jeszcze ciemniej, a dookoła zaczął wiać zimny wiatr.
Wrota Śmierci zagrzmiały, a czarna maź zaczęła rozstępować się tworząc trąbę powietrzną.
Jason po raz pierwszy w życiu mógł zaobserwować, jak wokół Percy’ego pojawia się jego własny, mały huragan. Jason nie miał pojęcia, skąd wzięła się woda, nad którą panował syn Posejdona, a bazując na minach pozostałych, mógł śmiało stwierdzić, że oni też tego nie wiedzą.
Jego przyjaciele próbowali się cofnąć, nie pozwolić, by zassał ich wir, ale on zrobił krok naprzód. Musiał być gotowy.
– PERCY! – Nico próbował przekrzyczeć wiry. – Nie mówiłem ci tego, żebyś ją uratował! Masz złapać z nią kontakt, i wspólnie zamknąć Wrota! To jedyny sposób!
Ale do chłopaka to nie docierało. Jego oczy zaczęły płonąć, a jego własny huragan wzniósł się na kolejne pięć metrów, doszczętnie go zatapiając. Woda zaczęła się zbierać z każdego miejsca w jaskini, a do Jasona dotarły słowa starej Przepowiedni.
Inaczej pastwą ognia lub burz świat stanie
– OPANUJ SIĘ! – krzyknął, ale nikt go usłyszał. Huragan zagłuszał wszystko.
A wtedy ciemny tunel rozszerzył się i Jason dostrzegł w oddali czarną framugę drzwi.
Dookoła niego czwórka półbogów głośno zassała powietrze.
Przed drzwiami widać było Annabeth.
Dziewczyna klęczała, i ze sztyletem w dłoni, broniła wejścia. Jej ręce, osmalane krwią, trzęsły się, ale blondynka nie poddawała się. Nie ruszała się z miejsca, i Jason nie był pewien, czy nie jest już żywym trupem.
– ANNABETH! – Rozległ się krzyk, i dziewczyna obróciła głowę. Nie mogła zobaczyć swojego chłopaka, ale wystarczył jej jego głos. Jej twarz wykrzywiła się w przerażeniu i nagle Jason zrozumiał wszystko, każdy jej krzyk z obozu, każde jej zdeterminowane spojrzenie, każdą godzinę, którą spędziła w zamknięciu, szukając chłopaka.
Kochała go. Kochała go na tyle, by pójść do Tartaru, by poświęcić się, by on nie musiał tego robić. A on kochał ją na tyle by to zignorować i za nią podążyć. Znowu.
– Percy, nie. – wyszeptała, nie mogąc wydobyć z siebie nic więcej.
– JEDNOCZEŚNIE! – krzyknął Nico. – MUSICIE ZAMKNĄĆ DRZWI JEDNOCZEŚNIE! ANNABETH, ZAMKNIJ DRZWI!
Przecz jej twarz przeszedł cień, ale nic nie powiedziała. Zamiast tego rzuciła się w stronę framugi, gdzie, jak podejrzewał Jason, znajdowały się drugie drzwi.
– Teraz – szepnęła. Obejrzała się za ramię, skąd nadchodziły potwory. Teraz, gdy otwór rozwarł się, jeden wyminął i ją i Percy’ego i przedostał się do jaskini. A za nim szły kolejne. – Percy, teraz! Zamknij je.
Ale on jej nie słuchał. Wkroczył w wir, i Jason przysiągł, że ziemia się zatrzęsła.
Idziesz po swoją ukochaną, Perseuszu? Poświęcisz cały świat, by ona jedna mogła przeżyć?
– PERCY, ZRÓB TO! MUSISZ ODPUŚCIĆ! MUSISZ POZWOLIĆ JEJ ODEJŚĆ! PAMIĘTASZ, CO POWIEDZIAŁA HESTIA?! NAJTRUDNIEJ JEST ODSUNĄĆ SIĘ NA BOK! ODSUŃ SIĘ NA BOK PERCY!
Twój mały przyjaciel ma rację Perseuszu. Jesteś cudownym pionkiem, takim silnym, takim walecznym, ale jakże łatwym do manipulowania. Poświęcisz cały świat dla ukochanej osoby? Czyżbyś był moim pionkiem?
Cały świat próbował go przekonać, zdał sobie sprawę Jason. Nawet Matka Ziemia. Dlaczego?
I nic z tego nie miało znaczenia.
Chłopak zagłębił się w tunel.
Jason widział, jak podchodzi do dziewczyny. Ukląkł i powiedział coś, zbyt cicho by pozostali mogli usłyszeć, a ona w końcu kiwnęła głową. Ale chłopak zamiast chwycić ją i wynieść stamtąd, tak jak wszyscy się spodziewali, odwrócił się tyłem do tunelu i zaczął odpierać falę potworów.
I chyba właśnie wtedy Jason zdał sobie sprawę, że oni nie wracają. I nie zamierzają wracać.
Przepchał się do przodu, a jego głowa wypełniła się słowami bogini.
Nie uratujesz ich, mój mały pionku. Lepiej uciekać, póki jeszcze masz czas. Uciekaj, mój mały, waleczny pionku. A może myślisz, że jesteś wart?
W tym momencie Jason nie był już pewien, czy Gaja mówi do niego, do Percy’ego, czy do kogokolwiek innego. Ale wątpił, by tego kogoś mogło to obchodzić jeszcze mniej, niż jego.
Stanął naprzeciw Wrót i wlepił wzrok w tunel, modląc się, by framuga drzwi, która już dawno zniknęła, znów się pojawiła.
– Annabeth! – krzyknął, próbując zwrócić na siebie uwagę dziewczyny. Kiwnęła głową i przysunęła się bliżej.
Nagle od strony Tartaru zaczął wiać wiatr, a ziemia poczęła się trząść. Blondynka próbowała przytrzymać się skał, ale siła ziemi była zbyt wielka. Nim Jason zdążył zareagować dziewczynę dosłownie wywiało z Tartaru. O mało co znowu nie walnęła w ścianę, ale w ostatniej chwili złapał ją Leo, i z zaczerwienionymi policzkami położył na ziemi.
Nie zniszczysz mojego planu, mój mały pionku. Nie pozwolę ci na to. Wasza przelana krew przebudzi mnie, i cały twój nędzny świat runie w gruzach.
Jason obejrzał się nerwowo na Annabeth. Dziewczyna rozpaczliwie próbowała przecisnąć się do przodu, ale przypuszczenia Nico były słuszne, i obie jej kostki były skręcone. Zaczęła czołgać się w stronę wrót, ale Leo przytrzymał ja i teraz mogła tylko krzyczeć i wyrywać się w bezsilności.
Spójrz na nią, mój waleczny pionku. Widzisz, jaka jest bez ciebie bezsilna? Jaka słaba? Potrzebuje cię, mój silny, waleczny pionku. Obydwie cię będziemy potrzebować. Chcesz nas zostawić?
O ile to możliwe, wiatr zaczął wiać jeszcze mocniej, i niewiele brakowało, by Percy’ego wywiało zupełnie tak, jak Annabeth. Ziemia trzęsła się już nie tylko w Tartarze, ale także w jaskini. Jason podejrzewał, że niedługo ściany zawalą się, i wszyscy tam zginą, pogrzebani żywcem.
Jason wziął głęboki oddech i zbliżył się do tunelu, który zaczynał się zmniejszyć, a drzwi wciąż jeszcze się nie pojawiły.
– Drzwi objawiają się tylko przez krótki moment. Tunel, wir, przez który zobaczysz drugą stronę… On dość długo. Na tyle długo, by móc przekazać komuś wiadomość. Ale jeśli Wrota uznają, że nie jesteś godzien… Legenda głosi, że jeśli tak się stanie, to nie dostrzeżesz drzwi, i wciągnie cię do Tartaru.
Percy był już na granicy wytrzymałości, powietrze prawie całkowicie go wypchnęło.
Jason obrócił się przodem do przyjaciół.
– Przygotujcie się! Będziemy musieli biec! – Odwrócił się do Percy’ego, który unosił się już w powietrzu i przytrzymywał się skały. – Percy, nie widzę drzwi!
– Co?! – krzyknął Percy, najwyraźniej nic nie słysząc.
– Nie chcą się pojawić! Drzwi! MUSISZ SIĘ PUŚCIĆ! TUNEL ZARAZ SIĘ ZAMKNIE, ALE WROTA WCIĄŻ POZOSTANĄ OTWARTE! MUSIMY UCIEKAĆ!
Ale Percy wciąż przytrzymywał się skały.
– PERCY! PUŚĆ SIĘ SKAŁY!
– Percy. – rozległ się głos Annabeth, która przestała się już wierzgać. – Nie rób tego. Na świecie jest siedem miliardów ludzi. Nie musisz być tym jedynym człowiekiem, który się za nic poświęci! Puść się skały!
Mój mały pionek. Taki waleczny, taki silny. Ale nie widzisz jej? Ona cię potrzebuje. Oni wszyscy cię potrzebują. Puść się.
Ale wtedy Jason dostrzegł zarys framugi i z każdą sekundą drzwi zaczęły stawać się wyraźniejsze i wyraźniejsze. Percy też to dostrzegł i rzucił się do przodu. Przez jedną krótką sekundę Jasonowi wydawało się, że chłopak w końcu zmądrzał, że zamierza wrócić do przyjaciół. Ale oczywiście się mylił.
– TERAZ! – krzyknął chłopak i sięgnął dłonią.
Nie rób tego!
– Nie rób tego! – Annabeth krzyknęła i jednocześnie rzuciła się do przodu. Jason nie wiedział do kogo krzyczała bogini i blondynka; czy do niego, czy do Percy’ego.
Dwaj półbogowie jednocześnie pchnęli drzwi w swoją stronę, a jaskinia wypełniła się nieśmiertelnym krzykiem Ziemi.
Genialne. To wszystko opisane tak realistyczne. Boże, po prostu świetne. Pisz szybko CD!
Uwielbiam twoje opowiadania 😀 Kiedy CD?
Mój Boże… TO jest Cudowne. Po prostu… nie no, uwielbiam. Jedno z moich sześciu ulubionych opek na RR :-D. Pisz cd i ma być jak najszybciej. No po prostu chcę je w trybie now, ale spokojnie, nie popędzam wbrew pozorom 😉 Mmm… chciałam powiedzieć, że twoje opka są super i czekam z niecierpliwością na cd 😀
Sorry, dostałam małego słowotoku i troszkę pogmatwałam
Nie, Ty tego nie zrobiłaś nie, nie, nie :cc. Przepraszam, że wcześniej nie czytałam poprzednich części, ale tak na lepszą sprawę, dopiero teraz ogarnęłam, że zmieniłaś nik xD i ja tak czekam i czekam, żeby Alishaceta coś dodała, o poprostu +10 do orientu :P. Wiesz, że ja kocham Twoje opowiadania ;33 tak trzymają w napięciu i są takie nieprzewidywalne <3 Styl, pomysł, wykonanie – palce lizać Strasznie dziękuję za dedykację i błagam o szybki CD, bo inaczej, yyy inaczej… przyjadę do Cb, ha :pp
PS wgl to miałam pojechać do babci i chciała się wtedy jakoś z Tb spotkać, ale wyjechałaś wtedy do Chorwacji :c. A jak Ci się Wyjazd podobał? 😀
O bogowie… Kończyć w takim momencie? Kiedy będzie kolejna część? Za tydzień wyjeżdżam i możliwe, że nie będę miała internetu, a nie przeżyję bez kolejnej części
Przebijam prośbę carmel – PISZ SZYBCIEJ CD!
Nie, nie, nieee! Jak mogłaś skończyć w TAKIM momencie. Twoje opowiadanie jest boskie, genialne, cudowne, fantastyczne, uzależniające, ale stanowczo za krótkie. Właśnie skończyłam czytać poprzednie części oraz „Alfę i Omegę” i nadal czuję niedosyt. Czekam na cd., błagając bogów, aby pojawił się jak najszybciej.
Biedny Percy. Aż brak mi słów. Po prostu napisz szybko cd, ok 😀
Musiałam czytać z przerwami bo jest burza i co chwilę prądu nie ma. Genialne, czekam na CD
O mamo, o mamo, o mamo o.o ja nie wiem jak to skomentować… No bo … Ale Annabeth… ej… nie można tak ;_;
Ten rozdział jest cudowny. Taki szczery. Bogowie, ale biedny Percy. Ale najlepszy był początek, jak w obozie wszyscy mówili o Percy’m XDD Biedny Jason, schizy można dostać. Porównanie Percy’ego do szaleńca było niezwykle szczere i prawdziwe. Choć według mnie, Jason trochę przesadził (nie lubię go, przepraszam, jak dal mnie on zawsze jest taki dziiiwny…) to i tak kryło to wiele prawdy.
Szkoda mi Hazel. Biedna… A Leo był mega xD Tak fajnie opisałaś zachowanie każdego z nich, tak prawdziwie, wczułaś się w ich położenie. Tylko mi Annabeth szkoda i to potwornie. To niesamowite, że masz takie pomysły i wiesz, jak to opisać.
Jeju… Nie wiem jak to opisać. To jest takie nieprzewidywalne O.o Kocham
Szczerze mówiąc jest to najlepsze opko jakie do tej pory czytałam na tym blogu. Czuję się jakbym czytała książkę. Twoja poprzednia seria ,,Alfa i omega” również była super