Rozdział dla piper77 i Annabelle. Żegnam się z Wami wszystkimi bo do września mnie nie będzie Miłej końcówki wakacji!
Natalie była przerażona. Ale jednocześnie niesamowicie pobudzona, podniecona i strasznie ciekawa. Czy to coś nie spali ją żywcem?
– Aaa! O kurczaczki zabierzcie to!- zaczęła wołać machając ręką nad głową. Nie była to rozpaczliwa próba zgaszenia hologramu, tylko dziewczyna sprawdzała, czy ręka przeniknie przez znak, czy jakaś siła ją zatrzyma. Nic się nie działo, symbol bladł, jednak ręka przebiła się przez niego jakby był powietrzem.- Haha, patrzcie jaka magia!
Dziewczyna uśmiechnęła się i spojrzała na innych. Gdyby miała tylko aparat… Cały obóz mógłby się pośmiać z ich min, a nie tylko Natalie teraz. Esmeral otworzyła buzię ze zdziwienia tak samo jak Jack, ale mniej szeroko niż Johnny. Tommy najpierw otworzył szeroko oczy, jednak po chwili wywrócił oczami i z zadziornym uśmiechem powiedział:
– Chłopaki, bardzo mi przykro, ale szybko się tej okularnicy nie pozbędziemy.
Natalie uśmiechnęła się jeszcze szerzej. To uznanie dodało jej jakiegoś dziwnego szczęścia, jakby motywowało ją do intensywniejszego funkcjonowania. Cieszyła się, że Hermes ją uznał. Tak chciała i tak podejrzewała. Ba, wszyscy tak podejrzewali. I bardzo dobrze. Zawsze go lubiła. Mogłaby być córką kogoś innego, ale stało się- Natalie Tomlineks została uznana. Jest córką Hermesa, boga kupców i złodziei.
Brunetka poprawiła na nosie okulary i dumnie weszła do domku. Kątem oka zobaczyła, że Louisa już nie ma. Widać sobie poszedł. Wszyscy już oprzytomnieli.
– To co, jak świętujemy, że wreszcie nie będę siedzieć sama? No, dziś mają wrócić Jane i Miri, ale do tego czasu jesteśmy tylko dwie córkami Hermesa- uśmiechnęła się do niej Esmeral.
– Świętujemy?- spytał przerażony Johnny.- Ja tu żałobę narodową będę miał. Ona? Moją siostrą? To psuje moje mniemanie o sobie i swoim pochodzeniu.
– Pamiętaj, że od dziś z tobą mieszkam.
– Powiało grozą, siostruś– wyszczerzył się do niej szeroko.
Wszyscy mieszkańcy domku Hermesa byli w miarę szczęśliwi. Zarzekali się, że tak właśnie podejrzewali, że inaczej być nie mogło. Wszyscy oprócz jednej osoby. Lilly. Natalie z lekkim smutkiem stwierdziła, że dziewczyna usiadła na łóżku i spuściła wzrok. Nie było jej przykro, że Lilly nie ściska jej, nie wrzeszczy, że się cieszy, tylko było jej przykro, że jej przyjaciółka jest smutna. Wiedziała, że jest zazdrosna. Natalie doskonale widziała, jak Lilly stara się znaleźć mamę. To ona powinna być uznana pierwsza, nie ja- pomyślała Nat. Czuła się trochę winna. Gdyby mogła ‘oddać uznanie rodzica’, to by to zrobiła. Jej nie przeszkadzało, że była niczyją córką, przywykła, że ma tylko mamę, która mówiła, że ojciec odszedł. Lilly miała inaczej. Jej ojciec, powiedział jej, że mama nie chciała zostać. Lilly zawsze to przeżywała, myślała, że to przez nią. Więc teraz, kiedy mogła znaleźć mamę, chciała to zrobić jak najszybciej i udowodnić sobie, że mama ją choć trochę kocha, że ją dostrzega. Natalie stawiała, że pedantyczna i wzorowa postawa Lilly jest winą braku wiary w siebie. Bo ‘mama nie chciała zostać’. Lilly musiała myśleć, że nie chciała, bo ona była jakaś… wybrakowana. Bynajmniej taka nie była, Natalie wiedziała o tym doskonale. Prędzej ona powinna się o to martwić. Tylko, że Natalie pogodziła się z faktem, że nie ma taty. Żyła bez niego, radziła sobie. Mama była jej mamą i tatą. Lilly dowiedziała się więcej, jej ojciec źle dobrał słowa, tłumacząc jej, czemu nie ma mamy.
Uśmiech, który do tej pory nieustannie gościł na jej twarzy znikł. Wyślizgnęła się spod ramienia Michaela i skierowała się w stronę Lilly. Ta, widząc, że Nat zmierza w jej stronę wyprostowała się i sztucznie uśmiechnęła.
– Nat, tak się cieszę, że cię uznali! Jej, wiedziałam, że twoim ojcem jes…
– Zamknij się na chwile- przerwała jej siadając obok na materacu.- Widzę, że się nie cieszysz, że mnie uznali.
– Cieszę się- zaprzeczyła Lil, ale Natalie obdarzyła ją karcącym spojrzeniem.
– Miałaś się zamknąć. Nie mam ci tego za złe. Rozumiem cię. Wiem przecież, że od zawsze, chciałaś mieć drugiego rodzica. Przykro mi, że ciebie nie uznała mama. Ale Lilly, nie martw się. Jeszcze nie minęły dwie doby, odkąd tu jesteśmy.
Lilly spojrzała się na nią z wyrzutem, ale też widać było, że jest wdzięczna, że Natalie nie wierci jej dziury w brzuch i nie każe cieszyć się jak reszta.
– Niby czemu twierdzisz, że zawsze chciałam mieć matkę. Nie potrzebuję jej.- Kłamała. To tylko wywołało uśmiech na twarzy Nat.
– Jasne. A ja jestem Tommy.
– Wtedy przynajmniej jakoś byś wyglądała- wtrącił wspomniany wcześniej przez Nat, chłopak.
Lilly popatrzyła się na Natalie i lekko uśmiechnęła się. Nie przeszło jej, nadal jest wściekła, że jej nie uznali. Nadal ma pretensje do wszystkich, stwierdziła Natalie. Teraz tylko będzie grać, żeby nikt nie dowiedział się o jej problemach, będzie udawać, że jest dobrze.
Tak jak myślała, przez resztę wieczoru Lilly zachowywała się normalnie. O ile możne zachowywać się normalnie na, jak to nazwała Esmi ‘parapetówce rodzinnej Nat’.
Wszyscy postanowili, że dziś robią sobie wolne- nie idą na zajęcia po obiedzie, na kolację też nie. Zabarykadowali się w domku, drzwi przystawili szafą i krzesłami od stolika a okna zasłonili firankami. Natalie śmiała się ze wszystkimi, kiedy wściekli opiekunowie próbowali wywarzyć drzwi. Chyba jednak w końcu znaleźli karteczkę na drzwiach z napisem ‘nowonarodzona córka Hermesa Natalie świętuje ze swoim rodzeństwem, że ma takich fajnych braci i siostrę! i najfajniejszą siostrę” (pisała Lilly potem poprawił jedną kreską Johnny, potem Esmeral dopisała dwa słowa a na końcu wieszając karteczkę Jack też coś skreślił). Kiedy stwierdzili, że wróg przestał się dobijać do drzwi zaczęli grać w wyzwania. Kiedy zgłodnieli, nowe rodzeństwo Natalie wywarzyło deskę w podłodze i wygrzebało z tamtą dwa sześciopaki coli, stertę batonów i ku ogromnej radości Natalie żelki. Dziewczyna od razu się na nie rzuciła.
– A ja myślałam, że herosi muszą dbać o linię- zauważyła Lilly pochłaniając Kinder Bueno.
– Owszem. Dlatego to chowamy. Poza tym, przy naszym grafiku, nie da się być grubym- odpowiedział Michael i na potwierdzenie tych słów poklepał się po płaskim brzuchu.
– Chejron zabiłby nas na miejscu, gdyby wiedział, jak często robimy wypady do sklepu poza obozem.
– Na razie to powinieneś się martwić Johnny nie Chejronem, tylko Travisem. Jak wróci z bratem i zobaczy, że mu zjedliśmy jego zapasy, będziemy mieć piekło.- Jack nie był zbytnio przejęty tym co powiedział. Wręcz przeciwnie. Chyba zjadł już najwięcej batonów i połowę paczki żelków, dopóki nie przechwyciła jej Natalie i nie zjadła reszty.
Wszyscy bawili się świetnie. O dziwo nawet Lilly się rozruszała i tańczyła makarenę z Johnny’m na jednym z łóżek. Nawet dała się namówić około północy na śpiewanie pod oknem dzieci Aresa. Natalie umierała ze śmiechu, jak wszyscy ci mięśniach wylecieli z domku i pędzili prosto na biedną Lilly. Gdyby nie ta słodziutka piżamka w króliczki jednego z synów Aresa, widok byłby straszny, jednak to zupełnie nie pozwalało się Natalie skupić i zacząć się bać. Tylko rozbawiało. Wieczór minął szybko. Według innych obozowiczów chyba wolniej bo co chwila ktoś krzyczał:
– Ludzie, dajcie spać! Tyle już się drzecie, przestańcie!
– Za długo to trwa, cholera! Niech ktoś im zamknie te muzykalne gęby!
– Ja pierniczę, oni nie wiedzą, że jutro przyjeżdżają łowczynie?
– Nie, nie było ich na kolacji.
– Bogowie, zróbcie im coś!
– Idioci, przymknąć się, bo przyjdę do was i coś wam zrobię!- Groźba taka, że ho-ho! Aż na serio wrócili do domku i urządzili zawody w pluciu przez okno. Z tego co zapamiętała Natalie, to według wszystkich poza Johnny’m wygrała Lilly, która niechcący trafiła w jego poduszkę.
Natalie jeszcze nigdy tak dobrze się nie bawiła. Cała ta impreza, była niesamowita. To co działo się wczoraj, to było nic! Jeżeli oni tak codziennie mogą, to lepiej nie mogła trafić, cieszyła się w myślach non stop, jak pięciolatek.
Potem wszyscy rozegrali dwie partyjki pokera, ogrywając Tommy’ego doszczętnie. A że grali na wyzwania, biedaczek musiał za pierwszym razem zakraść się do dzieci Afrodyty, nie budząc ich, domalować trzem dziewczyną wąsy i napis na czole: „Kocham Tommy’ego!”. Czyn równy samobójstwu, ale banalny z porównaniu z drugim zadaniem. Natalie była bardzo ciekawa jak zareagują synowie Hadesa (bo z tego co słyszała, jest ich aż dwóch w obozie chwilowo), gdy obudzą się, a ich domek będzie miał pomalowaną jedną ścianę na biało z nabazgranym jednorożcem.
– Jak dla mnie, to to przypomina słonia- szepnęła Lilly do Natalie. Obydwie, razem z Jackiem pilnowały, żeby Tommy wykonał zadanie. Tak więc, sterczeli pod domkiem numer trzynaście w piżamach i krytycznie spoglądali na arcydzieło. Było ciemno, więc Lilly świeciła latarką na ścianę, żeby mogli coś widzieć. Ku ich radości ściana była bez okna, co nie mogło spowodować, że światło latarki obudzi dzieci Hadesa.
– Nie, to zdecydowanie krowa- odparła Nat, kręcąc głową.- Nie widzisz? Ma wymiona.
– To są nogi!- obruszył się Tommy, ale szybko wrócił do pracy. Widać zależało mu na tym, żeby nie zostać przyłapanym przez żadnego z mieszkańców domku.
– Tak? A ja myślałam, że to Pan D.- zdziwił się Jack, po czym zwrócił się do dziewczyn.- Ale miałem pomysł z tą farbą, co?
– No!- potaknęła energicznie Natalie.- I jakie szczęście, że tydzień temu malowano grotę Rachel i została farba.
– Jeszcze większe szczęście, że Rachel lubi malować. To jej zawdzięczają dzieciaki Hadesa to, że jutro będą mieli na domku kucyka hasającego pod tęczą.
Przez chwilę milczeli. Tommy cały czas cicho przeklinał, a kiedy zabrał się z rysowanie tęczy nad jednorożcem, wystawił język z buzi i ze skupieniem kreślił na ścianie. Natalie wstrzymywała śmiech, chyba tak samo jak Lilly. Jack szeptał coś do niej, ale Natalie nie słyszała co. Nawet nie słuchała.
– Chłopaki, kto tak właściwie tu mieszka?- spytała nagle Lilly.- Wiecie, chcę wiedzieć, kto będzie mordercą Tommy’ego i kogo mam jutro unikać.
– Ha. Ha. Ha. Koń by się uśmiał- żachnął się ich tymczasowy malarz.
– Jakbyś mu namalował porządną twarz, to może i by się śmiał- burknęła Lilly.
Jack pokiwał głową z uznaniem.
– Dobry pocisk. A w tym domku mieszka takich dwóch kolesi. Niby bracia, a różnią się od siebie. Wiecie, jeden serio jest taki Hadesowaty.- Namalował w powietrzu cudzysłów.- Czarne włosy, czarne oczy, sińce pod oczami, czarne ciuchy. Jak jeszcze mnie nie było w obozie, to podobno kiedyś wezwał sam armie trupów. Coś tam było, że je wskrzeszał, bo chciał odzyskać siostrę która mu umarła. Potem uciekł z obozu a jak się odnalazł, to był przeciw nam.- Jack uśmiechnął się z satysfakcją, że jego opowieść zrobiła na dziewczynach wrażenie. Rzeczywiście tak było.- No a potem wynormalniał, brał udział w Bitwie o Manhattan, podobno namówił ojca do pomocy. Sam nazywa siebie Księciem Umarłych. Jednak ja tam go lubię. Przyjemny facet.
Tommy zaśmiał się cicho i nerwowo.
– Ciekawe, czy nadal będzie przyjemny, jak zobaczy to moje arcydzieło.
– Wątpię- skwitował krótko Jack wydymając dolną wargę.- Prędzej dołączysz do jego armii szkieletów.
– Tak, fajnie- przerwała im Natalie.- Tyle gadania, ale jak chłopak ma na imię?
– Nico di Angelo, ma tak chyba z prawie szesnaście lat.
Lilly pokiwała głową, ale minę miała przerażoną.
– I mówisz, że stoimy pod domem gościa, który jest Księciem Duchów?
– Tak.
– No pięknie, a ja myślałam, że patrzenie na tego jednorożco-Pana D., jest wystarczająco straszne.
– Ej! Starałem się! Nie moja wina, że Dionizos ma coś z jednorożca!
– Chyba z krowy.
– Nie, zdecydowanie słonia.
Tommy posłał im spojrzenie, który mogłoby zabijać ale wrócił do tworzenia. Musiał jeszcze domalować motylki i napis „Welcome to Dreamland!”
– A drugi?- spytała Natalie patrząc wyczekująco na Jacka.- Jak ma na imię drugi brat?
Jak zaśmiał się cicho. Wyglądał teraz jak jakiś upiorny bajarz z horrorów, który właśnie opowiada nieszczęśnikom starą historię o nawiedzonym zamku. Natalie ze strachem stwierdziła, że bardzo dobrze mu wychodzi wprowadzanie mrocznej atmosfery. Naprawdę zaczęła się bać, że stoi pod domkiem takich gości. Jeszcze do tego fakt, że wokół było ciemno, jedyne światło to latarka Lilly oraz słaba poświata żarówek w domku Hermesa, w którym impreza nadal trwała.
– Drugi z braci?- uśmiechnął się zadziornie Jack.- Jest inny. Kiedyś był porządnym gościem. Przez miesiąc był nieuznany, więc można powiedzieć, że był wychowankiem naszych Hoodów. Miał podobny charakterek do naszej nowej siostruni, nie Tommy?
– Co? A tak. Jego też nie lubiłem.
– Byliście najlepszymi kumplami, z tego co słyszałem.
– Ale to nie zmienia faktu, że nie lubiłem gościa. Lilly, lubisz Nat?- zwrócił się do Lilly.
– Oczywiście, że nie- odparła natychmiast Lilly.
– A widzisz- powiedział Tommy do Jacka, wracając do rysowania.- Najlepsi przyjaciele na ogół się nie lubią.
Jack wywrócił oczami i przedrzeźniając brata pokiwał głową. Jednak szybko spoważniał i znów zmienił się w tego strasznego opowiadacza bardzo strasznych historii. Natalie aż się wzdrygnęła.
– No i był bardzo fajnym chłopakiem. Aż pojechał na misję.
– Pierwszą?- spytała Lilly.
– No co ty! Przynajmniej szóstą! Pojechał tam z jakimś synem Aresa i swoją dziewczyną Summer. Kiedy wrócił, wrócił inny. Przestał żartować, śmiać się, był poważny i taki dorosły. Na treningach walczył bez żadnych emocji, większość bitew o sztandar, taktyk, planów robił po swojemu. Nie słuchał dowódców, tylko działał na własną rękę. Miał gdzieś, co powiedzą inni.
– Jeju, czemu taki się zrobił?- szepnęła Lilly i nerwowo spojrzała na drzwi do domku Hadesa.
– Na misji, zginęła jego dziewczyna. Często tak się dzieje. Wtedy te osoby albo zataczają się jak on, albo próbują zapomnieć. Niektóry od razu zapominają, inni czerpią wręcz przyjemność z tego, że są w centrum uwagi a inni sobie nie radzą.
Lilly wytrzeszczyła oczy. Natalie pewnie wyglądała podobnie, ale szybko przybrała obojętny wyraz twarzy. Zrobiło jej się szkoda chłopaka. Jeszcze nigdy nie była w żadnym związku, nie licząc takiego Maćka z przedszkola, ale czuła, że utrata dziewczyny musi boleć. Gdyby to ona była tą dziewczyną byłoby jej smutno, że jej chłopak tak się niszczy i niszczy sobie życie. Wolałaby już, żeby znalazł sobie nową, niż do końca życia żył nieszczęśliwy i olewał wszystko albo co gorsza, jak to ujął Jack- nie dał sobie rady.
– Jack, mój drogi- zaczęła delikatnie Lilly. Była cała blada, bynajmniej nie uradowała jej wiadomość, że ktoś umarł.- A wiesz może, jak często giną osoby na misjach?
– Rzadko. Raz na pół roku, chyba, że liczyć Bitwę o Manhattan i w Labiryncie. Wtedy więcej zginęło. Ale na ogół prawie nikt nie ginie. Summer była pierwsza, od Wojny Tytanów.
Uf, ulżyło, pomyślała Natalie.
– A jak zmarła?- zapytała Natalie. Wiedziała, że nie wypada o takie rzeczy pytać, ale zawsze ją wszystko ciekawiło.
– Nie wiem. Nikt się nie dowiedział. Ten syna Aresa, wrócił z misji dzień później niż syn Hadesa, w nocy, a rano już go nie było. Skończył osiemnastkę i postanowił się uczyć w świecie. Natomiast chłopak Summer, nigdy nie powiedział jak zginęła. Jak się go o to pytano to głuchł, albo próbował zabić spojrzeniem. Czasem oprócz spojrzenia posługiwał się też mieczem, ale to rzadko.
Przyjemny ten koleś, stwierdziła Nat. Jednak nadal była bardzo ciekawa. Ten cały chłopak wydawał się być dość interesującą osobą. Po pierwsze, musiał być fajny, skoro był podobny do Natalie a po drugie… Dziewczyna nagle strasznie zapragnęła się dowiedzieć, czemu nie próbuje żyć normalnie.
Tommy skończył swoje arcydzieło. Odłożył farby w krzaki i z zadowoleniem uśmiechnął się do reszty.
– Skończone!
– Brawo. Zapłatę dostaniesz jutro- powiedziała cynicznie Natalie.
– Jaką zapłatę?- Chłopak chyba nie załapał dowcipu.
– Stawiam na przynajmniej podbite oko. Najwyżej możesz zacząć kopać sobie grób.
– Tak, jasne. Powiem, że mi kazaliście- prychnął, ale nagle się rozpogodził i dodał głośniej: – Hej, patrzcie Travis i Connor wrócili z narady! Czyli Siostra Samo Dobro i Siostra Samo Zło też powinny już wrócić!
Natalie wywnioskowała, że chodzi o te całe bliźniaczki. Słyszała już, że poszły na tą całą misję, słyszała też, jak chłopaki je wychwalali. Jedna z nich, podobno przypominała wyglądem Nat. Chyba Miriam… Nie, Miranda! O właśnie, ona, miała podobne włosy i też miała piegi oraz takie same dołeczki w policzkach. Ciekawe czy to prawda. Natalie stwierdziła, że chętnie się przekona więc nie sprzeczała się, że ten jednorożec, nie ma ogona a róg wygląda jak kabanos.
– Ty, a jak nazywa się ten drugi?- spytała Lilly, która widać nadal przeżywała te dwie opowieści. Jack opowiedział je w taki sposób, że wydawały się one być strasznymi horrorami, legendami. Choć Natalie zdążyła się przekonać, że co drugi heros w Obozie Herosów, jest, był, albo staje się legendą.
– Louis Olkellman- Tommy wyszczerzył się szeroko i posłał Natalie znaczące spojrzenie.- Chyba go już poznałyście, nie?
– Ach, tak. Natalie to ten koleś z którym się tak dorośle kłóciłaś przez cały dzień.
I nagle Natalie przestała żałować tego biednego kolesia, który stracił dziewczynę, zamknął się w sobie i psuje swoje życie. Przecież nie będzie żałowała chłopaka, który się do niej przyczepił i śmie ją obrażać. Ten cały Louis bez powodu był dla niej nie miły i bez powodu się z nią kłócił!
– Tak. Kojarzę- burknęła obojętnie.- Trudno by mi było zapomnieć.
Lilly zaśmiała się cicho, jednak Nat wcale nie było do śmiechu. Znów zaczęła się głowić, czemu Louis tak zareagował na jej osobę. Czemu był taki bezczelny, jakby sprawdzał jak Natalie jest wytrzymała nerwowo. Jeszcze go to bawiło. Był bezczelny, sarkastyczny i pewny siebie. Nadęty typek.
Jednak zaraz w jej głowie pojawił się inny, mniej proszony tam głos. Ten głos nie mógł należeć do Natalie, bo wygadywał jakieś dziwne kłamstwa. Piszczał cicho, że niby nadęty typek, ale ładny nadęty typek. Bardzo przystojny. Wbrew woli właścicieli tych myśli, przed oczami pojawił jej się jego obraz. Wysoki szatyn o niebiesko-zielonych oczach. Na szczęście Natalie szybko odgoniła te myśli. Nawet nie wiedziała skąd się wzięły.
– No dobra- powiedziała entuzjastycznie.- Chodźmy do domu. Chętnie poznam moje nowe siostry.
Jack zgodził się a Tommy tylko westchnął z ulgą, gdy oddalili się od miejsca jego małej zbrodni. Jego brat zauważył to i szturchnął go łokciem w bok.
– Nie martw się stary, pomogę ci przed nimi uciekać.
– A kopać grób też mu pomożesz?- spytała sarkastycznie Natalie jeszcze raz się odwracając i świecąc latarką na malunek.
– No oczywiście, że nie- parsknął śmiechem chłopak.- Ale namaluję mu na nim jednorożca.
– Chyba słonia- wtrąciła Lilly, poprawiając grzywkę. Denerwujący odruch.
– Nie, mówiłam, że to bardziej krowa- zaprzeczyła Natalie.
Mam jedno malutkie pytanko: dlaczego ty mi to robisz i tak świetne piszesz??? Serio, ja wpadnę w kompleksy, bo pisać to w ogóle nie umiem… Ale pisz dalej, jest świetne i czekam na CD
BOSKIE
*___* Louis *_* Mam słabość do synów Hadesa :p Szkoda mi chłopaka, no ale bywa. Niech się zakocha w Natalie :p
Świetny rozdział, robi się coraz ciekawiej. Będą bliźniaczki i Łowczynie. Nie mogę się doczekać następnej części.
Bardzo dziękuję za dedykację pyszczku :3 Zaszczyt
Dobre
+masz przyjemny fajny styl
+fajne żarty, taki ciekawy humor
+fajnie rozbudowujesz wiersze
Złe
-za często powtarzasz imona, moża je zastąpić na wiele sposobóe zielonokia, vunetka, córka hermesa, (wiem kolory mogą być inne)
-za długie dialogi niczym nie przerywane
Tak odemnie
Juz wiadomo, że główna postać będzie z drugim synem Hadesa
3 – już masz fajny styl, ale może być o wiele lepiej
Och, świetne. Pośmiałam się przy tym rysunku. Widzę, że pojawi się parę osób starych i fajowo. Pisz CD!
Piękne :3
Ty dobrze wiesz co ja myślę 😀 Opko BOSKIE. Dosłownie 😉 Więcej nie pisze, bo moje zdanie znasz. Miłego obozu 😛
No i oczywiście dzięki Ci za dedyka 😉
Uwielbiam to opko – chociaż niewiele się w nim dzieje, wcale nie jestem znudzona 😀 Nie wiem, czy zamierzasz wprowadzić jakąś misję czy coś innego do rozruszania akcji, ale ja chętnie poczytałabym sobie jeszcze trochę o zwykłym życiu herosów w Obozie, kiedy nie toczy się żadna wojna, nie trzeba walczyć z jakimś złym tytanem czy ratować świata – chociaż jestem pewna, że misja z udziałem Nat i Lilly byłaby równie ciekawa 😉 Zaczynam coraz bardziej lubić Natalie (typowa córka Hermesa, nie ma co), chociaż w Lil też jest coś intrygującego… wydaje mi się, że byłaby świetną córką Ateny, ale ty chyba masz inne plany, co? ^^
A tak wgl, dzięki tobie wiemy już całkiem sporo o domku Hermesa, ale fajnie byłoby dowiedzieć się trochę dokładniej o tym, co się dzieje też w innych domkach – no wiesz, jakieś nocowanie u dziewczyn od Ateny, odwiedziny w SPA zorganizowanym przez dzieci Afrodyty czy coś w tym stylu, żeby i tam poznać lepiej życie ‚za kulisami’ – co ty na to? 😛
PS Sorry, że nie skomentowałam poprzednich części, ale wiedz, że przeczytałam je co do joty, po prostu mam jeszcze tyyyyyyyle do zrobienia… w końcu te wszystkie opka, które pojawiły się podczas mojej nieobecności, same się nie przeczytają 😀
[O bogowie, pełno pracy, a ja jeszcze nic do szkoły nie kupiłam…]
No o to mi chodzi Chcę to wszystko- Obóz Herosów, życie półboga itd. jak najbardziej zbliżyć do zwykłego życia nastolatków. Pokazać, że to wszystko jest jak zwykły wakacyjny obóz ze zwykłymi nastolatkami jakich wszyscy znamy, chodzimy z nimi do klasy, spotykamy się. Co z tego, że tam są bogowie i potwory, co? Drobny szczególik 😀
Postaram się dodać duż takich momentów, zrobić z tego zwykłe życie herosa niewiele różniące się od mojego, waszego, kogo kolwiek
O mamo, padłam!!!! To jest najlepsze opko jakie czytałam. No jedno z. Ale na 100% jest w pierwszej 3!!! Ja nie wiem, jak możesz tak genialnie pisać. To jak malował tego jednorożca i te komentarze na temat, że przypomina słonia albo Pana d. <3 Albo, że namaluje go na nagrobku. Umarłam. Lilly jest taką kochaną nieświadomą pierdołą, że aż jej czasem szkoda <3 Kocham ją. jest taka inteligenta ale wydaje się być mało bystra… W sensie, że umie wszystko czego się nauczyła itd, ale nie jarzy czasem Natalie jest moim nowym życiowym mistrzem. Stanowi coś czego brakuje każdemu- dystans do siebie, szczerość do bólu, zjebistośc. jest genialną osobą, uwielbiam ją.
Zakochałam się też w Louisie. To oczywiste, że Louis i Natalie będą parą, ale ja osobiście uważam, że to celowe. Gdybyś poszła na łatwiznę i zrobiła schemacik to zaraz skończyło by się tym, że obie dziewczyny znajdą sobie chłopaków i będą happy. Ale nie ty… Nie nasza kochana Annabeth24 .<