Dedyka dla Annabelle i Nyx.
***
Te oczy które poznam wszędzie. Jej oczy. Blady, słabiutki odcień błękitnego nieba próbował przedrzeć się przez falę nienawistnego spojrzenia, które mi posłała.
– Dlaczego tak mnie nienawidzisz? – zapytałem ze smutkiem w głosie.
– Nie nienawidzę Cię. Czemu tak sądzisz? Przecież widzimy się po raz pierwszy… – powiedziała doskonale maskując zaskoczeniem przestrach, ale i niepewność.
– Nie… A ty dobrze o tym wiesz, dyplomatko? – westchnąłem pytającym tonem, lecz w odpowiedzi usłyszałem tylko chrząknięcie. Zanim jednak obróciłem się na pięcie i odszedłem w kierunku domków, zauważyłem jeszcze jej figlarny uśmiech. Anastasia naprawdę mnie wkurzyła; wcale nie chciałem zachować się tak impertynencko, a w każdym razie nie AŻ tak. Podążyłem szybko do świątyni Hery, w którym zresztą miałem spędzić kolejne lato sam. Jak palec.
Niby miało to swoje plusy, gdyż wybierałem, kiedy gasić światło, oraz na jakie zajęcia pójść, jednak to wszystko były tylko nikłe przyjemności, z których radości i tak nie czerpałem borykając się z samotnością.
Chciałem pójść spać be kolacji, lecz nie mogłem, ponieważ gdy tylko zamykałem oczy, pod powiekami pojawiała się ona. Obiekt mojej nienawiści, ale zarazem uczucia znacznie gorętszego. Fascynowała mnie. Pod każdym względem. To, jak mówiła, jak chodziła niczym modelka, jak wyglądała… Jej niebieskie oczy były szczytem mojej „fascynacji”. Raz raziły mnie swoim chłodem, raz uśmiechem. I choć nie znałem jej długo wiedziałem, że potrafią być tak nieszczere i fałszywe.
Nie wiedziałem co o niej myśleć. Z jednej strony znielubiłem ją z miejsca, ale… chciałem ją poznać. Bardzo tego chciałem. Nawet było to moje marzenie. W sumie jedyne. Więc i największe.
Popatrzyłem na figurkę mojej matki. Już nie byłem młodym, niedoświadczonym idiotą. Według Rzymian od skończenia szesnastu lat (gwoli ścisłości od wczoraj, dziesiątego czerwca) jestem dorosłym facetem. Poradzę sobie ze wszystkim. Nawet z zakochaniem w mojej dwudziesto-cztero letniej nauczycielce zaklęć i obrzędów. Ja to powiedziałem? WHAT THE FU**? SKREŚLCIE to, szybko! Natychmiast. Ja wcale tego nie powiedziałem! No dobra, może! Ale NIE miałem tego na myśli.
Wybrałem się więc na kolację. Patrzałem się na nią tak intensywnie, iż przez przypadek wbiłem sobie widelec w rękę.
– Auuu! – wrzasnąłem, a mój ból, w moim pełnym przekonaniu malował się na mojej twarzy. Wyjąłem więc widelec z tej części ciała, widząc, że pozostało malutkie zadrapanie. Nagle cały obóz jak na komendę zaczął się ze mnie śmiać. Ona też. Wyglądała przepięknie z radością wypisaną na twarzy. Nieco się na nią zagapiłem, ale na tyle szybko się ogarnąłem, by zdążyć powiedzieć:
– Hej, przestańcie! – po „przestańcie” nastąpiła jeszcze wiązanka przekleństw, lecz wypowiedzianych raczej w myślach.
Zanim wszyscy wyszli, wstał i odezwał się Chejron:
– Ponieważ dziś dołączyła do nas śliczna Anastasia- tu wskazał na młodziutką nauczycielkę z uśmiechem – Wasz rozkład zajęć ulegnie zmianie. Przeczytam, kto będzie miał z nią jutro lekcje w kolejności od rana do wieczora:
– Pierwsze będą córki i synowie Nyks, potem dzieci wszystkich pomniejszych bogiń, po obiedzie potomkowie Afrodyty, Hypnosa, Apolla, Artemidy (Łowczynie akurat zawitały w obozie), Posejdona, Zeusa i Hadesa. Natomiast po obiedzie nasz gość zajmie się dziedzictwem Ateny, Aresa i Hery.
Jego ostatnie słowa wytrąciły mnie z równowagi. Miałem mieć zajęcia z najlepszymi wojownikami w Obozie? Przecież to bez sensu. Inaczej: to totalnie bezcelowe.
Wyszedłem z jadalnej altany i zagapiłem się na las. Wyglądał wręcz magicznie. Wyższe drzewa, głównie sosny i modrzewie, o tej porze roku wyglądały wspaniale. Lśniły się dziesięcioma odcieniami zieleni ciemnej i jasnej, czasami skrajnie przechodząc w morski, a nawet indygo. Drzewa liściaste również prezentowały się fantastycznie. Kolor skoszonej trawy, zamieniający się na coraz to jaśniejszą zieleń. I ona wychodząca z lasu, a ja podbiegający do niej i całujący ją w usta, ona odwzajemniająca pocałunek równie mocno…
– Co się tak na ten las lam pisz, frajerze?- Zapytała, jak na nią, wyjątkowo grzecznie Clarisse. Wyrwała mnie błyskawicznie z pięknych marzeń o dwudziesto-cztero latce.- Podoba Ci się ta nowa, co?
– Że co?! -zapytałem zaskoczony, gdyż nikomu o tym nie mówiłem.
– Widać było, że patrzysz się na nią jak w obraz, frajerze! Pilnuj się, albo ona się skapnie. A może ja jej powiem?- zapytała, a ja spojrzałem na nią z przestrachem: żartowała, czy?
– Hej Anastasio! – zaczęła już swoją zemstę (za pewną sprawę, o której wam potem opowiem) Clarisse.
– Nie możesz! – zacząłem i rzuciłem się na nią.
***
Wyszło w sumie dobrze, bo skończyłem tylko z podbitym okiem, a ona nic jej nie powiedziała.
CDN
jakim idiotą trzeba być, żeby wbić sobie widelec w rękę?
Oj da się, da.
krzywe łapy i trauma z dziecińsktwa?
Specjalnie puściłam sobie Trying Not To Love You, ale rozdział był tak krótki, że przeczytałam cały, zanim piosenka się skończyła 😀
Spora różnica wieku. Zakazana miłość? Szkoda, że nie było więcej scen z Anastasią. Szybko chłopaka wzięło na amory 😀
Dziękuję za dedykację
„Te oczy które poznam wszędzie.” – przecinek przed „które”.
„Podążyłem szybko do świątyni Hery, w którym zresztą miałem spędzić kolejne lato sam.” – a nie „w której”?
„Patrzałem się na nią tak intensywnie, iż przez przypadek wbiłem sobie widelec w rękę.” – PATRZYŁEM! 😀 Zero słów potocznych w opowiadaniach! (wyjątek: dialogi)
I to tyle z błędów, jakie znalazłam. Piszesz świetnie Ann, naprawdę. Gdy tylko czasami wspominam sobie Twoje początki, i porównuję je do tekstów, które publikujesz teraz, dosłownie nie chce mi się wierzyć, że wciąż jesteś tą samą osobą! Sama fabuła opowiadania jest ciekawa i wciągająca, mimo że nie za bardzo przepadam za miłostkami. 😉 Z przyjemnością przeczytam trzecią część.
Dziękuję dziewczyny. Bardzo mnie zmotywowałyście do działania. Zabieram się niedługo za kolejną część. ^^ Hadziu o co Ci chodzi z tym drugim komentem?
widelec w łapie -,-
Chciałem pójść spać be – bez
– Co się tak na ten las lam pisz -lampisz
A rozdzialik króciutki, piszesz tak przyjemnie, że chce się więcej i więcej, jak tak odczuwam 😀 Bardzo fajnie 😉
Nie mam sie do czego przyczepic. Widac ze juz potrafisz pisc na wyzszym poziomie
Nie mam się do czego przyczepić, bo wszystkie błędy wypisały Melia i Pallas Atena. Piszesz bardzo fajnie, tylko że krótko. 😀 Czekam na cd.