Dedykacje dla wszystkich, którym chce się to czytać
Mam dobrą wiadomość. Ciągle żyję i wydostałem się z tego fajczącego się parku. Właśnie idę sobie spokojnie zatłoczoną ulicą. No, może spokojnie to nie, ale nie zwracam na siebie niczyjej uwagi. Jak na razie mam chwilę wytchnienia. Potworki chyba dały sobie spokój na jakiś czas. Możliwe, że większość spłonęła , jednak ja nie byłbym tego taki pewny. Płomienie ognia stają się coraz mniejsze. Odgłosy syren brzmią wokoło. Zaczyna mnie już od tego głowa boleć. Spadam stąd. Przyspieszam nieco kroku. Kilka razy zatrzymuje mnie jakiś murzyn krzycząc na mnie:
– Pieć za euro! Pieć za euro
W garści trzymają małe breloczki wieży Eiffla. Próbuję uświadomić im, że nie mam kasy, ale nie odpuszczają. Czy oni w ogóle mnie rozumieją? Staram się nie zwracać na nich uwagi, mimo wszelkich zaczepek. To jeden ciągnie mnie za ramię, to jeden macha do mnie. No ileż można! Kiedy czuję, że kolejny łapie moje ramię, nie wytrzymuję. Odwracam się do niego i ryczę:
– Odwalcie się ode mnie! Nie mam kasy!
Ups, wpadka. Przede mną nie stoi murzyn. Widzę czarne buty. Przełykam ślinę. Powoli kieruję wzrok coraz wyżej. Czarne spodnie, Długi czarny płaszcz. Kiedy moje oczy spotykają się z oczami czarnej postaci, drętwieję. A jednak mnie znalazł. Karcę siebie w duchu, nie trzeba było iść główną ulicą głąbie! Myślałem, że zgubię go w tłumie, ale widzę, że jednak to nie poskutkowało. Teraz stałem naprzeciwko młodego mężczyzny o brązowych włosach, ciemno brązowych oczach i odrobinę krzywym nosie. Człowiek ten wygląda bardzo młodo. Dałbym mu tak z góra 19 lat. Mimo młodego wieku, wcale nie wygląda przyjaźnie, czy łagodnie. A co ja sobie myślę? On łagodnie ? Przecież on chce mnie zabić! Może to płatny zabójca? Najwyraźniej obcy chce cos powiedzieć, ale ja odwracam się i uciekam. Przepycham się przez tłum. Nawet nie mówię „przepraszam”. Moim jedynym celem jest uciec, uciec, gdzieś daleko. Słyszę krzyk tego mężczyzny:
– Ej no! Czekaj! Nic ci nie zrobię!
– Ta, niby czemu mam mu uwierzyć? Nie jestem głupi. Gość, który próbuje mnie zrzucić z oszołamiającej wysokości na pewno nie chce mi nic zrobić…- myślę. Biegnąc nie zauważam małej dziewczynki, którą przewracam. Nie pomagam jej wstać. Tak wiem jestem beznadziejny. Słyszę jej płacz oraz jakąś kobietę (zapewne mamę), która krzyczy jakieś niemiłe słowa w moim kierunku. Gwałtownie zakręcam w boczną uliczkę. Zatrzymuję się. Niech to, ślepy zaułek! Chcę już zawrócić, kiedy drogę toruje mi nagi facet z byczą głową. Instynktownie robię krok do tyłu. Potykam się i upadam na tyłek. Patrzę z przerażeniem w oczach jak nadchodzą kolejne potwory.
***
Stoję na środku drogi. Tłum obchodzi mnie szerokim łukiem. Wszyscy mruczą cos pod nosem na mój temat. Nie dziwię się. Nie codziennie spotyka się faceta w czarnym długim cienkim płaszczu, aż do kostek. Schodzę na pobocze. Będzie trudniej schwytać tego chłopaka niż myślałem. On myśli, że chcę go zabić, a to komplikuje sprawę. Sam też nie dam rady go schwytać, gdyż ma zbyt wielką moc i może mnie zabić nawet nie będąc tego świadomym. Wzdycham. Życie herosa jest beznadziejne. Odchodzę od głównej drogi. Szukam jakiegoś miejsca mniej zaludnionego. Tiaa, na pewno mi się to uda w Paryżu. Dlaczego akurat tutaj musiała się uwolnić moc tego dzieciaka. Wchodzę do jakiejś opuszczonej toalety, z której nikt nie korzysta. Na wszelki wypadek zamykam drzwi i wzywam bogini tęczy. Łączę się z obozem. Widzę Wiktora( dyrektora obozu herosów w Polsce). Jest zajęty jakąś papierkową robotą. Odchrząkam. Wiktor unosi głowę i się rozgląda. Nasze spojrzenia spotykają się. Dyrektor się uśmiecha. Wstaje od biurka i podchodzi do mojego obrazu. Pyta się:
– I jak tam ci idzie co?
– Nie najlepiej- mówię- Chłopaka wywiało do Paryża i trudno go złapać
Wiktor szczerzy zęby w uśmiechu:
– Na pewno ci się uda.
– No nie wydaje mi się- poważnieję
Dyrektor unosi brwi w geście zapytania. Ciągnę:
– Jego moc jest strasznie wielka, i w dodatku on myśli, że chcę go zabić
– To powiedz mu, że nie chcesz go zabić, i że chcesz mu pomóc. Najpierw, ale musisz go znaleźć- Wzrusza ramionami
– Kiedy już raz go spotkałem. Zwiał za nim cokolwiek powiedziałem. Właśnie chciałem prosić, abyś wezwał jakieś posiłki czy coś, bo sam nie dam rady- Mówię zawstydzony. Wiktor na chwilę mi się przygląda, po czym mówi:
– Dobra, połączę się z obozem herosów we Francji, może oni ci pomogą.
– Dziękuję dyrektorze- odpowiadam kłaniając się
Wiktor na chwilę stał w zamyśleniu po czym pożegnał się i zerwał połączenie. Po tej króciutkiej rozmowie stoję jeszcze w zamyśleniu. Tyle chcę mu jeszcze powiedzieć, jednak nie mogę ryzykować, że nas namierzą jakieś bestie. Wzdycham. Teraz tylko trzeba poczekać na pomoc. Lepiej będę miał oko na tego herosa. Może a nuż uda mi się zdobyć jego zaufanie. Otwieram drzwi i wychodzę z śmierdzącej toalety.
***
Mój oddech jest przyspieszony, serce bije bardzo szybko. Mój mózg nie wyrabia. Co to ma do cholery być! Czy życie naprawdę nie może mnie oszczędzić?! Musi to się skończyć tak beznadziejnie?! Ciągle cofam się powoli do tyłu. Długo już nie utrzymam ich wszystkich w bezpiecznej odległości. Co mam robić? Co mam robić? Nie mam żadnego pomysłu. Zaczynam żałować, że nie zginąłem za pierwszym razem. Upadek mógłby być bolesny, ale byłby to bardzo krótki ból. Na pewno mniej okropny niż ten, który ma dopiero nadejść. Jak sobie tak wyobrażę, że wszystkie się na mnie rzucą i zaczną rozszarpywać mnie na kawałki, aż słabo mi się robi. Zapewne jestem cały blady. Boję się. Boję się bólu. Ciekawe jaki to ból, jak się jest rozrywany na dwie części. Nie dam rady uciec. Ciągle idę w tył. Kiedy napotykam twardy mur, serce podskakuje mi do gardła. Koniec. To musiało się kiedyś skończyć. Wiedziałem od początku, że kiedyś dojdę do ściany i, że już nic nie będę mógł zrobić. Niestety świadomość, że to się stało właśnie teraz i, że zaraz umrę w brutalny sposób, odrobinę pomieszało mi w głowie.. Zaciskam zęby. Krzyczę najgłośniej jak potrafię:
– Dlaczego tak to się skończy!
Nie powiem, całkiem głośno mi to wyszło. Nawet nie wiedziałem, że ktokolwiek może, aż tak głośno krzyczeć. Potwory zatrzymują się. Patrzę na nie. Przynajmniej opuźnię moją śmierć o kilka sekund. Tylko tyle chyba mogę zrobić w takiej sytuacji. Mogę jeszcze sam się zabić, jednak nie mam do tego narzędzi, a magii nie opanowałem dosyć dobrze. Po chwili słyszę wielkie BUM. Unoszę brwi. Co to jest? Wybuch jest tak głośny, że na chwilę tracę słuch. Nic nie słyszę. Nie potrafię ocenić sytuacji. Mam zamknięte oczy. Powoli je otwieram. Szarość. Wszędzie szarość. Nie mogę nic zobaczyć. Stoję sam, bez potworów w wielkiej chmurze pyłu…
Podoba mi się to, że te wydarzenia zostały przedstawione z perspektywy obu stron.
Naprawdę ciekawy pomysł. Gratuluję 😉
To bardzo fajne opko. Ciekawe, wciąga- ma wszystko, co potrzebuje dobre opowiadanie. Może tylko więcej dialogów, ale teraz to rozumiem, nie mają z kim gadać 😀
Karcę siebie w duchu, nie trzeba było iść główną ulicą głąbie! – To jest niezrozumiałe, powinieneś to zapisać inaczej, np. „Nie trzeba było iść główną ulicą, głąbie!” karcę się w duchu. – wtedy byłoby poprawnie.
W ogóle nie podoba mi się to określenie „Murzyn”,nie byłoby lepiej, gdybyś napisał czarnoskóry mężczyzna?
Dałbym mu tak z góra 19 lat. – i ile razy można ci powtarzać? To w ogóle ma jakiś sens, jeśli się w ogóle nie stosujesz?
Nie codziennie spotyka się faceta w czarnym długim cienkim płaszczu, aż do kostek. – nie z przysłówkami piszemy łącznie, więc niecodziennie, a poza tym, jaki sens ma to zdanie? Niecodziennie to się nie spotyka kosmitów albo słonie na drodze, ale nie facetów w płaszczach! To zdanie było kompletnie bez sensu
Szukam jakiegoś miejsca mniej zaludnionego. – niepoprawna budowa zdania, każdy normalny pomyślałby „Jakiegoś mniej zaludnionego miejsca”
Dlaczego akurat tutaj musiała się uwolnić moc tego dzieciaka. – jeśli zdanie zaczyna się od „Dlaczego” to raczej nie jest twierdzące, tylko pytające, więc powinno mieć znak zapytania na koniec…
wzywam bogini tęczy – boginię
Może a nuż uda mi się zdobyć jego zaufanie. – a nóż, to po pierwsze, a po drugie, jaki sens ma pisanie „może a nóż” to tak, jakbyś napisał „Dlatego ponieważ” – kompletnie bez sensu
Mój oddech jest przyspieszony, serce bije bardzo szybko. Mój mózg nie – powtórzenie „mój”
Co to ma do cholery być! – raczej „?!”
Ciągle cofam się powoli do tyłu. – pleonazm. Nie da się cofać do przodu, więc po co pisać, że do tyłu? To tak samo, jakbyś napisał „klękać na kolanach” czy chociażby „akwen wodny”
opuźnię moją śmierć – opóźnię
Masz problemy z przecinkami. Albo nie stawiasz ich w potrzebnych miejscach (gdzieś tam napisałeś „Tak wiem jestem beznadziejny” a powinno to wyglądać „Tak, wiem, jestem beznadziejny”) Następny przykład to „ściany i, że już nic nie będę mógł zrobić. Niestety świadomość, że to się stało właśnie teraz i, że zaraz umrę w brutalny ” Istnieje taka zasada, że przed „że” piszemy przecinek, ale nie zawsze. Jeśli piszesz „I że” „mimo że” to wtedy nie stawiasz przecinka. Przejdźmy do fabuły:
Obóz Herosów w Polsce?! Nie wiem, ile razy w książce było wałkowane, że Obóz jest w Ameryce? Rozumiem, że to twój artystyczny zabieg, ale mógłbyś ostrzec, że nie będziesz opierał się na historii Riordana…
Spocząłeś na laurach. Widocznie uznałeś, że jeśli pierwsze części wyszły ci tak dobrze, to już nie musisz się starać, w każdym razie takie są moje odczucia: nie przyłożyłeś się.
Okropnie szybko przechodzisz z jednej akcji do drugiej, brakuje opisów…
Ta część wyszła ci najgorzej ze wszystkich.
Melia się zdenerwowała 😛 hehe 😀
Kiedy gdzie i jak i czemu ja się dowiaduję o wszystkim ostatnia? 😀
Po prostu wypisałam ci wszystko co sądzę o opku, bez zbędnego słodzenia 😀
Za mało opisów. Wiem, wiele osób nie lubi opisów miejsc, ale są one ważne – urozmaicają opko i pomagają czytelnikowi wejść w świat, który chcesz przedstawić. U ciebie one są, ale nie są powalające i nie jest ich jakoś super dużo.
Cechuje się, charakteryzuje, uwagę przykuwa, wyróżnia się, da się zauważyć, natura obdarzyła. Używaj więcej takich zwrotów.
Niestety, muszę się podpisać pod komentarzem Melii – ta część mi do gustu do końca nie przypadła. Ale czekam, co wymyślisz następnym razem.
Pozdro.