Kochana Mamo,
Dziękuje za wszystkie pocieszające słowa, które padały z Twoich ust i którymi mnie raczyłaś, mimo iż obie wiedziałyśmy, że moje życie nie będzie należało do tych prostych i łatwych. Nigdy nie miało do takich należeć. Od samego początku mojego poczęcia miałaś świadomość, że będę musiała walczyć na każdym kroku, o każdy oddech i o każdą minutę życia. Chroniłaś mnie przez wiele lat, pozwalałaś żyć w nieświadomości, zamykałaś mój umysł na zło dookoła, nawet, jeśli sama miałaś na tym ucierpieć. Zawsze wiedziałaś co powinnaś zrobić, jakbyś przeszła jakieś specjalne szkolenie dla śmiertelnego rodzica półboga. Kto wie, może coś takiego nawet organizują na Olimpie? Zawsze mówiłaś rzeczy odpowiednie, wiedziałaś jak na Tobie polegałam. Sprawiałaś, że wierzyłam, że moje życie może być lepsze, że ja mogę być lepsza, jeśli wystarczająco mocno będę tego chciała. I chcę żebyś wiedziała, że się staram, naprawdę. I choć czasem mi się nie udaję, to wciąż próbuję.
Dziękuje, że zawsze we mnie wierzyłaś i sprawiałaś, że i ja wierzyłam w siebie. Czasami wydawało mi się, że byłaś ślepa, że nie widziałaś złych rzeczy, które czyniłam, bo czyniłam ich wiele, ale Ty dawałaś mi szansę na zrozumienie własnych błędów, na przyjmowanie konsekwencji swoich działań. Takich rzeczy nie uczą w szkole, a mimo to, to była najlepsza lekcja jaką kiedykolwiek dostałam. Nigdy nie pozwalałaś mi się poddać, nawet, jeśli wydawało mi się, że już nie ma sensu walczyć – za to też Ci dziękuje. Wiem, że warto walczyć nawet wtedy, kiedy jesteś na przegranej pozycji.
Dziękuje za każdą kołysankę, którą śpiewałaś mi na dobranoc, gdy za oknem szalała potężna burza zagłuszająca wszystko inne. Twój głos tak delikatny i spokojny, mógłby powstrzymać największą wichurę, potrafił przebić się przez krzyk bezsilności, sprawić, że wszystko wracało do normy. Czułam się wtedy bezpiecznie, jakby twój śpiew odganiał wszystkie smutki i troski. Jakby tworzył niewidzialną barierę pod którą nas chroniłaś. Pamiętam te wieczory bardzo dobrze i wiem, dlaczego ojciec się w Tobie zakochał.
Dziękuje, że zawsze kazałaś mi wstawać po każdym upadku, nawet jeśli tak bardzo bolało. Nie zważać na krwawiące rany, nie użalać się nad sobą, po prostu wstać i iść dalej z podniesioną głową, mimo iż, łzy spływały po policzkach. Dzięki Tobie, jestem teraz tym kim jestem. Ukształtowałaś mnie. Sprawiłaś, że już nie odpuszczam tak łatwo. Że zawsze staram się dotrzeć do mety, którą sobie wyznaczyłam.
Dziękuje, że pokazałaś mi świat, że poświęcałaś mi każdą chwilę, przygotowując mnie do życia półboga. Nauczyłaś mnie wszystkiego co sama umiałaś, a nawet więcej. Pokazałaś mi jak mam walczyć z potworami, jak używać swoich mocy. Nawet nie wiem skąd tyle wiedziałaś. Może nawet nie chce tego wiedzieć. Dodawałaś mi sił. Nigdy nie chciałam Cię zawieść. Chciałam żebyś była ze mnie dumna.
Dziękuje, że nigdy nie okazywałaś strachu, choć w głębi rozrywał Cię od środka. Byłaś opanowana, a przynajmniej zawsze starałaś się tak wyglądać. Teraz wiem, że robiłaś to dla mnie. Wiedziałaś, że jeśli poczuję, że się boisz, to sama spanikuję. Byłaś moim wzorem do naśladowania. I wciąż, nim jesteś.
Twoja matczyna miłość, to najlepszy dar, jaki mogłaś mi dać. Dziękuje.
Podniosłam wzrok znad zapisanej i trochę pogniecionej kartki papieru, po której dopiero co pisałam, a do oczu napłynęły mi łzy. Nie chciałam płakać. Nie teraz ani nigdy więcej. Nie mogłam, musiałam to zrobić dla Niej i dla siebie. Wzięłam głęboki wdech, by uspokoić rozszalałe serce. To było moje nowe postanowienie – już nigdy więcej nie pokazywać, że jestem słaba.
Życie w Obozie nie było złe, wręcz przeciwnie, jednak to był inny, bezpieczny świat. Nie ten, w którym się wychowałam. Nie ten, w którym musiałam uważać na każdym kroku. Żałuję, że nie trafiłam tu wcześniej, może, wtedy mój mama uniknęłaby złego losu. Jednak nie cofnę czasu. Ja przeżyłam, Ona nie. Ludzie odchodzą, by na ich miejsce przyszedł ktoś inny, równie bliski twojemu sercu, ale czy to musiała być akurat Ona? Moja kochana mama. Tak za nią tęsknie. Jednak muszę się z tym pogodzić i iść dalej, nawet, jeśli to tak bardzo boli. Oglądanie się za przeszłością nic nie zmieni, a sprawi, że będę cierpiała więcej. A ja po prostu nie mogła. Musiałam żyć dla Niej. Obiecałam, a ja zawsze dotrzymuję obietnic.
Ładne. Taki trochę przykry i smutny, ale szczery i z postanowieniem. Spodobał mi się.
Bardzo fajnie napisane. Podoba mi sie to,ze dziewczyna wierzy,ze jej sie uda,ze pojdzie dalej w zycie,mimo straty matki :3
Czasami zdarza ci się w czasownikach 1.os. liczby. poj. Pisać na końcu „e”, a nie „ę”. Ale to bardzo mały błąd. Uczucia są bardzo wyraziste i naturalne, bardzo mi się podoba. Twój styl jest wciągający. Czekam na inne twoje opka.
czasem mi się nie udaję – udaje
za to też Ci dziękuje – dziękuję, ten błąd popełniłaś jeszcze parę razy 😛
tęsknie – tęsknię
Woow, zawsze lubiłam twoje pracy, od pierwszej, „Wiedźmy” (jeśli pamięć mnie nie myli, jeśli się pomylę, to przepraszam) a teraz to potwierdziłaś kolejny raz. Uczucia były super realistyczne, dla mnie bomba 😀
Świetne. Takie rzeczy zawsze mnie wzruszają. Szkoda mi bohaterki, ale również podziwiam ją za siłę