Ostatni rozdział Naznaczonej, teraz tylko epilog. Mam nadzieje, że nie zabijecie mnie za końcówkę i za takie wyjście. Musiałam inaczej nie byłabym sobą. Długością to, to nie powala.
***
Dwa tygodnie później.
Modlę się. Błagam Bogów w myślach, by mnie stad zabrali. Klęczę przed pryczą, prawie płacząc z bólu. Rany na całym ciele coraz bardziej przypominają o swoim istnieniu. Dres cały we krwi i nadzieja to jedyne co mi pozostało. I nie zamierzam się nad sobą rozczulać. Po prostu taka jest prawda.
Nie mam już nic co mogę nazwać mianem swojego.
Brakuję mi poczucia bezpieczeństwa.
Brakuję mi Charliego. Cholernie mi go brakuję. Jednak nie zrobię nic by to zmienić.
– Charlie, kto się nami teraz zajmie kiedy mamy już nie ma? – Mała może dziesięcioletnia dziewczynka usiadła na łóżku w pokoju brata. W oczach miała łzy. To pytanie wyrywa chłopaka z otępienia.
– Ja się nami zajmę. Obiecuję ci. – Głos Charliego, był bardzo zdeterminowany by dotrzymać obietnicy, danej siostrze.
– Teraz ty będziesz moim Aniołem Stróżem? – Jej cichy głos był pełen nadziei.
– Oczywiście, mała. Już zawsze będę się tobą opiekować.
Charlie kłamał. Chejron kłamał, mówiąc, że chce mi pomóc. Wszyscy kłamią.
Kiedy Chejron powiedział mi, że mnie stąd nie wyciągnie. Nie pomoże mi – wpadłam w szał. Pamiętam tylko hałas jakie robiły kajdany, kiedy rzuciłam się na centaura. Chciałam go zabić. To jedyne co pamiętam. Ocknęłam się, przywiązana do pryczy w mojej celi. Nade mną stał strażnik. Uśmiechał się do mnie, trzymając w ręku nóż.
– Jeszcze nie nauczyłaś się posłuszeństwa? – zapytał szczerząc się głupio. W ramach odpowiedzi splunęłam mu pod nogi. Wiedziałam, że to był błąd. Ale w tamtej chwili, nie obchodziły mnie konsekwencje. W tamtej chwili mógł nastąpić koniec świata. – Niegrzeczna dziewczynka. – Jego głos coraz bardziej działał mi na nerwy. Zaczęłam, bezskutecznie, próbować uwolnić się. Nigdy nie bałam się bólu. W tym miejscu nie było można, się bać.
Zasada 1. Nigdy nie okazuj strachu.
Złamałam ją. Tak, jak wiele zasad tamtego wieczoru. Łamałam je wszystkie po kolei przez kolejne dwa tygodnie. Kiedy w końcu strażnik stwierdził, że moja lekcja pokory dobiegła końca i mnie rozkuto, zwinęłam się w koc i zasnęłam. Przed zaśnięciem, stwierdziłam, że mogę teraz umierać.
Nie umarłam, jednak. Hades jeszcze mnie nie wezwał. W porównaniu z tym co się działo kiedy się obudziłam, podziemie wydawało się prawdziwym szczęściem.
Na korytarzu coś się działo. Byłam tego tak pewna jak tego, że za nic w świecie nie wstanę teraz z pryczy. Słyszałam krzyki i hałas jakie robiły upadające ciała. Krzyki strażników i głosów, które tak dobrze znałam, mieszały się w jedno.
Ktoś wpadł na drzwi do mojej celi. Do mojego wiezienia. Do mojej wolności.
Wszystko to trwało niecałe pięć minut kiedy ktoś wszedł do mojej celi.
Zmieniał się. Był inny niż zapamiętałam go kiedy widzieliśmy się po raz ostatni na statku Kronosa. To wszystko jednak nie było teraz ważne. Charlie tu był i nic innego się nie liczyło. Przyszedł mnie uratować. Tylko, że było za późno. Ja umarłam dwa lata temu, ale on o tym nie wiedział. Nikt nie miał o niczym pojęcia. Stał w przejściu i uśmiechał się na swój sposób.
– Mój Anioł Stróż. – usłyszałam swój własny szept. To wszystko było ponad moje siły. Charlie podszedł do mnie i uklęknął na wysokości mojej twarzy. Zawsze tak robił w dzieciństwie. Zawsze byłam niższa od niego. Jednak nie wszystko się zmienia. Niektóre rzeczy na zawsze są takie same. Pogłaskał mnie po włosach.
– Żyjesz.
– Charlie…ja…przepraszam…nie miałam wyjścia…ja albo ty…błagam…
Ale Charlie nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko. Właśnie ten uśmiech powiedział mi wszystko, to co chciałam usłyszeć przez dwa lata. Teraz mogę umrzeć. Zamknęłam na chwile oczy kiedy poczułam jak Charlie mnie podnosi. I to był błąd. Przed nami stał pół żywy strażnik z mieczem w ręce. Lekko się zataczał. Chciałam krzyknąć do brata, żeby się bronił. Wiedziałam jednak, że to nic nie da. Nie miał wolnej ręki, bo nie trzymał. Na puszczenie mnie i wyciągniecie miecza, zabrakłoby mu czasu.
Patrzyłam.
Facet podniósł miecz i wycelował w plecy Charliego. Kiedy on zabijał mi brata ja patrzyłam mu prosto w oczy. Widziałam w nich dziką satysfakcję i śmierć. Kiedy zadał ostateczny cios, Charlie nawet nie krzyknął, osunął się tylko na kolana, cały czas trzymając mnie w ramionach.
– Kocham cię, mała.
***
Sprostowanie do Charliego. Nie mam pojęcia czy Oliver jest z uke. Po prostu spodobało mi się to imię. A fakt, że on był gejem, jest przypadkiem. Jak wam tak pasuję może to być Oliver z uke.
Shays – jeśli dasz mi namiar na jakieś dobre Yuri, mogę coś takiego napisać. Ja po prostu nigdy tego nie czytałam.
Bezimienna-Euredyka – wiesz, że dopiero po przeczytaniu twojego komentarza, obejrzałam film. Chciałam wcześniej przeczytać książkę, ale ciągle coś mnie od niej odciągało. Dużo o niej słyszałam a forma listów bardzo mi się spodobała.
Terpsychora – dziękuję, czytam każdy komentarz i naprawdę wszystkie się dla mnie liczą.
Annabeth24 i Mari – miałam tego świadomość, że jeśli chce o tym napisać nie mogę tego spieprzyć. Nie jestem pewna czy odwaga ma tutaj dużą rolę. Ja nie chcę pisać ciągle o tym samym. Mari, zadajesz głupie pytania. Opinia kilku osób są dla mnie najważniejsze i ty jesteś jedną z tych osób. Za twoje komentarze, opowiadania jakie piszesz i całą resztę.
Super, świetne! Masz niesamowity styl pisania. Lekki, gładki, ale nie… taki zwykły. Również tematyka urzeka. Zakończenie tragiczne, ale widać tak musiałaś to skończyć.
Trochę się pogubiłam. Ale mimo wszystko, podobało mi się. Szkoda, że to już koniec. Czekam na inne twoje dzieła. 😀
Tamte części czytałam, i sobie je już przypomniałam. Ale pokubiłam się w tym wszystkim, choć sam pomysł genialny. A odp. Chejrona w tamtej części? Git majonare <333 świetnie opisałaś uczucia w tych wszystkich część. I naprawdę bardzo mi się podobała ta wielo. 😀