Hej, to znowu ja 😀 Kiedy wy będziecie to czytać, ja będę w drodze nad morze. Uroczo 😉
Tak czy siak, nie będzie mnie dwa tygodnie.
A to taka miniaturka. Nie ściągnęłam pomysłu od nikogo, nie czytałam żadnych takich prac. Po prostu mnie naszło na napisanie takiego opka. I powtarzam- jeśli ktoś miał podobne, to sorry, ale ja go nie czytałam. To w pełni moje opowiadanie. Tak mówię, bo jak pamiętam moją poprzednią miniaturkę, to wolę tak napisać
Dedykacja dla Annabeth24, za dobrze wiesz co ;-), carmel, za to, że jej komentarze zawsze podnoszą mnie na duchu (dzięki, siostrzyczko ), Melii, Shays, Nożownika, Chione, Annabelle i Adminki 😀
No to miłego czytania.
Potwór… potwór w mitologii… obrzydlistwo. No, według niektórych. Ja jestem troszkę inna. Nazywam się Kaila. Kaila… nie wiem, jak mam na nazwisko. Wychowywałam się pod okiem… chimery. Tak, serio mówię. To dziwne, wręcz niedorzeczne. Ale tak było. Gdy byłam malutka, moja matka zginęła. Nawet nie wiem jak. Znalazła mnie w spalonym domu. Ona- chimera. Jest połączeniem lwa, węża i… chyba kozy. Nazywam ją… mamą.
Dlaczego ją tak nazywam? Bo jestem inna inaczej.
Jest taką moją mamą, której nigdy nie miałam. Taką nietypową mamą. Dla mnie to norma. Ladon jest moim wujkiem, Echidna- babcią, a pozostałe potwory- moją rodziną. To dziwne, a jednak…
Mama wychowywała mnie brutalnie. Musiałam znosić wszelkie oparzenia, zadrapania i jeszcze parę rzeczy. Tylko… no właśnie. Z wiekiem robiło się coraz trudniej wytrzymać. Nie uwierzycie, ale kochałam chimerę. Jako mamę. I ogólnie.
Dlaczego mnie nie zeżarła? Nie wiem. Może byłam zbyt mała, żeby wyczuła moją półboską krew? Albo uznała mnie za swoje dziecko? Nie miałam pojęcia.
Było wszystko dobrze, dopóki nie zabili jej. Przyszli jacyś ludzie i walczyli z nią. Jeden mnie złapał i odciągnął. Pozostali zabili moją mamę- któryś z nich wbił jej miecz w brzuch. Wrzeszczałam, biłam ich, kopałam, gryzłam, ale na nic. Widziałam tylko, jak martwe ciało chimery rozpada się. Płakałam, opierając się przed wzięciem na ręce. Zabrali mnie w odległe miejsce. Do Obozu Herosów. Miałam wtedy może pięć lat. Nie chciałam tam iść. Moja mama nie żyła. Wszystko straciło sens. Swoją wartość. Pozbawili mnie mojej opiekunki. Ja podtrzymywałam moje życie dla niej. Żeby była ze mnie dumna. W gruncie rzeczy miała serce. Miała. I duszę i uczucia. Ja to czułam.
Zawsze byłam inna inaczej.
Źle się czułam w Obozie Herosów. Na uznanie musiałam czekać osiem lat. Osiem lat goryczy. Bólu. Poniżenia. A sama im opowiedziałam o moim życiu…
Czemu? Bo byłam inna inaczej.
Szeptali wokół mnie: Może ona też jest potworem? Skąd wiesz, czy w nocy cię nie zabije? albo: Potwór ją wychowywał. Jest dzika i nieokiełznana. W końcu nam zrobi krzywdę! A ja nie miałam takiego zamiaru. Może i wychowywała mnie chimera, ale ja miałam duszę i emocje. Nie byłam pusta. I jak każdy inny człowiek miałam swoje zalety i wady. Nie dostrzegali, że jestem brązowowłosa, dla nich zawsze byłam tą brudną i obdrapaną dziewczyną, którą znaleźli w składzie konserw. Nie zauważali, że moje oczy, niegdyś zamglone i bez wyrazu, nabierały koloru nieba. Nie widzieli, że moja sina skóra zrobiła się zdrowa i opalona. Nie czuli moich starań o ich przyjaźń. Dla nich zawsze moje włosy były szare, spopielone i pełne krwi. Oczy nieobecne i dzikie. Skóra niezdrowa i blada. A zachowanie godne najgorszego niewychowanego dzikusa. Bez uczuć i zdolności.
A ja byłam człowiekiem. Takim jak ty, oni, wszyscy ludzie. Tylko byłam inna inaczej.
Gdy nadeszły moje urodziny, tata mi sprawił niespodziankę. Nienawidziłam go. Apollo mnie uznał- dla niektórych to szczyt marzeń. Ale nie dla mnie. Nie dla innej inaczej.
Tęskniłam do chimery. Chciałam znów wtulić się w jej kozi bok i zasnąć po długim dniu. Chciałam złapać jej lwią grzywę i głaskać ją, aby ukoić pieczenie poparzeń na rękach. Chciałam opleść sobie wokół nóg jej ogon, tak przyjemnie gładki i zimny, żeby siniaki przestały mnie tak boleć. By odpocząć…
W końcu nie wytrzymałam tego. W nocy spakowałam moje rzeczy, mój skromny dobytek. Emocje kłębiły się we mnie, pełne sprzeczności- czy chciałam rzeczywiście uciec? Czy to najlepsze wyjście? Czy to mi pomoże?
Ale wyszłam na zewnątrz. Chłodny wiaterek poruszał moimi kasztanowymi włosami. Pełnymi bólu oczami spojrzałam po raz ostatni na mój domek. A raczej już nie mój…
Przekroczyłam bramę Obozu. Przenocowałam na drzewie. Następnego dnia wyruszyłam w wędrówkę, która się dość szybko zakończyła. Zaatakowała mnie chimera. Moja mama… Szarpałam się, krzyczałam, żeby przestała. Nie umiałam jej zranić. Nie chciałam. Ona mnie wychowywała przez dwa lata… nie mogłam jej się tak odwdzięczyć! Rozerwała mnie na strzępy.
Po śmierci sędziowie uznali, że miałam po równo dobrych i złych czynów. Nie wiem, czym zawiniłam. Sądzę, że i oni nie wiedzieli, ale widać było, że mają do mnie obrzydzenie. Trafiłam na Łąki Asfodelowe. Włóczyłam się po nich z nadzieją, że i w Podziemiu umrę. Trafię w nicość, nie będę istnieć i czuć. Rozmyślałam nad moim żywotem. Ale nic z tych rozmyślań nie pamiętam. Wymazały się z pamięci.
I nadal nie powróciły.
Końcówka jest przykra. Mnie taka perspektyw śmierci przeraża jak cholera i to straszne ;_______; Ale opko fajne. Serio mi się podoba. no jaram się ;33 Dzięki za dedykację ;**
Fajny pomysl. Tylko…zabita przez bliska osobe,brrr!
Milego pobytu nad morzem xD
Ciekawe. Sam pomysł jeszcze taki nie wystąpił. Jak znam życie, ktoś zacznie się czepiać o opisy i w ogóle. Ale te opko miało nam raczej przedstawić, że każdy człowiek ma uczucia i kocha swoich bliskich, nie ważne, czy to potwory. Bardzo fajne. Fajnych koloni, siostruś ^^
Dzięki za dedykację. Piszesz coraz lepiej, styl co się udoskonala, jestem pełen podziwu dla postępów.
-nie zabili jej- nie jest to błąd, ale chyba lepiej brzmi – jej nie zabili.
-Nie dla mnie innej inaczej- Nie dla mnie, innej inaczej.
Więcej nie znalazłem. 😀
Super jest ten kawałek o tym, że nie zauwaźyli jak się zmieniła, źe traktowali ją tak jak potwora. Końcówka też mi się podoba. Przerwża mnie to, że na Łąkach Afodelowych nie można nic zrobić. Że przez wieczność się stoi na polu. I myśli.
Straszne.
Za to opko jest bardzo oryginalne. Jeszcze raz: dziękuję za dedykację.
No końcówka mnie zamurowała!
W ogóle bardzo ciekawe i interesujące opowiadanie. Pomysł wychowywania herosa przez Chimerę bardzo mi się spodobał. Ale zakończenie smutne. Tak szybko to poszło. Umarła, Łąki Asfodelowe i… I wieczność tak stać? ;__; Biedna.
I bardzo dziękuję za dedykację pyszczku :3
Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Koniec trochę mroczny, ale ciekawy. Świetnie piszesz
Pomysł znakomity, wykonanie świetne, szkoda, że nie zrobiłaś z tego wieloczęściówki, bo to opko ma zadatki na wspaniałą, znacznie dłuższą i mniej przygnębiającą historię 😀 Wiem, że na razie jesteś zajęta ‚Przyjaciółkami na zawsze’, ale może pomyślałabyś o napisaniu czegoś w ten deseń? Albo wykorzystaniu tego w ‚Przyjaciółkach…’? Dziecko wychowane przez potwora, wiesz, jakie to daje rewelacyjne możliwości? Można stworzyć tyle niesamowitych sytuacji, ubarwić charaktery, można… dobra, to jest po prostu genialne, nie możesz tego tak zostawić!
Wiem, że to miało być takie dramatyczne opko ze smutnym zakończeniem, ale dałaś tak jakby za mało dramatyzmu w momencie śmierci. Dobra, z dramatyzmem nie należy też przesadzać, ale ta chwila nie była dokładnie opisana, tylko tak oględnie, nie wykorzystałaś całego potencjału tej sceny, brakowało jakiegoś subtelnego dodatku czy ostatniej myśli, która doprowadziłaby nas do łez… Ale może to i lepiej, bo nienawidzę sie przyznawać, że coś mnie wzruszyło xP W każdym razie opko mi się podobało ^^
PS Hah, ty jedziesz nad morze, a ja znad morza jadę w góry, też mnie nie będzie dwa tygodnie (taaak, lato, wszyscy herosi wyruszają na misje :D)… Pooomoocy! Za dużo chodzenia >.<
Spróbuję to wpleść do „Przyjaciółek na zawsze”. Nie obiecuję, ale postaram się 😀
Twoja druga jednoczęściówka bije na głowę pierwszą!
Była o niebo lepsza, właśnie przez oryginalność, wiesz? Wmurowało mnie, w ogóle się nie spodziewałam.
Byłam pewna, że ona wróci do mamy Chimery i będą żyć razem i szczęśliwie, a tu co? ;_;
Było ekstra 😉
Dziękuję za wszystkie komentarze. Strasznie miło mi się je czytało 😉