Droga na Long Island miała trwać około 3 dni. Nie określiliśmy jeszcze ile czasu tam spędzimy, jednak dobrze wiedziałam, że będzie to długo.
Przecież zrobienie z człowieka boga nie jest łatwe, kiedy człowiek o tym nie wie.
Prawda?
Zmrużyłam oczy patrząc na swoje odbicie w lustrze.
Jem zdecydowanie za dużo.
Cóż.
Zbyt bardzo kocham jeść żeby zostać anorektyczką.
To wręcz przykre.
Wychodzę w łazienki w Bottoms Up Tawern i udaję się do stolika przy którym siedzi Lacy.
-Zamówiłam Ci gorącą czekoladę.
Zwraca na mnie spojrzenie swoich czekoladowych oczu i uśmiecha się rozbawiona.
-Wcale nie patrzyłaś na tyłek tamtego kelnera. – odpowiadam, szczerząc się.
Kaszlemy udając śmiech, kiedy ten sam facet o którym mówiłyśmy podchodzi z naszymi czekoladami.
Wieczorem tego samego dnia dowiaduję się, że Stanley jedzie spotkać się ze swoją siostrą Haną i spotka się z nami na miejscu.
Słyszę szmer w krzakach obok basenu przy którym siedzę i go widzę. Złote włosy, spodenki nisko osadzone na biodrach i czarna bluzka na ramkach, oczywiście jakiegoś zespołu.
-Hej. – wstaję i patrzę jak podchodzi.
-Hej. – odpowiada.
Oboje milczymy zaglądając sobie w oczy.
Jakbyśmy rozmawiali.
Będę tęsknić.
Ja Ciebie też.
A potem przyciąga mnie do siebie, całuje i już nie potrzebujemy nawet patrzeć, by się porozumiewać.
Biorę moją broń, którą niedawno dostałam i wychodzę spowrotem na dwór.
Glany ciężko trzeszczą przy szuraniu o asfalt, a skórzana kurtka trzepocze na lekkim wietrze.
Ciemne włosy z zielonymi pasmami owiewają mi twarz, aż mnie cholera trafia i związuję je w kok, który po minucie się rozpada.
-Te moje fryzjerskie zdolności.. – mruczę do siebie i wchodzę głębiej w park.
Skoro Ci „obraniający mnie przed eryniami” mnie śledzą, to powinni zauważyć co mam zamiar zrobić.
Dwadzieścia kroków później leżę na mokrej trawie, a na mnie leży tamta dziewczyna z ręką na moim gardle.
-Nawet mi się cholera nie waż ruszyć. – warczy. – Sid! – wydziera się po chwili.
Zaciągają mnie w jakiś ciemny kąt parku.
-Cholera, o co Wam chodzi! – piszczę udając przerażenie, chociaż w duchu złośliwie się uśmiecham.
-Już ty dobrze wiesz! – krzyczy Sid.
Nie mogę powstrzymać uśmiechu i wypływa na moją twarz.
-Ona jest chora psychicznie! – wyrzuca z siebie ta dziewczyna.
-Dajcie spokój. – słyszę czyiś głos i rozglądam się za źródłem tego dźwięku.
Niedaleko mnie, na masce czarnego Forda Mustanga (Autorka: http://www.tapetus.pl/obrazki/n/126675_czarny-ford-mustang.jpg – śliczne auto) siedziała dziewczyna w ciemnych jeansach i długiej czarnej bluzce z Iron Maiden. Jej długie do pasa blond włosy rozwiewały się wokół jej twarzy, a glany zapewne rysowały maskę na czarno.
-Jestem Ythia.
Krotkie, 😛 ale jakos jest. Czekam nw rozwiniecie akcji
Zdećka się pogubiłam, ale opko przyjemnie się czyta, więc czekam na cd 😀