Hej Wam wszystkim, młodzi herosi! Jestem tu nowa, jak widać z resztą, więc proszę o wyrozumiałość co do moich prac. Miłego czytania!
maya
Od zawsze były ze mną problemy. O! A tak przy okazji jestem Maya, mieszkam w małym miasteczku niedaleko Nowego Jorku i uczę się w tutejszym liceum. Wiecie, jak to jest w małych miasteczkach, wszyscy się tu znają i każdy o każdym wszystko wie. No i chyba dlatego nie cieszę się zbyt dobrą opinią, szczególnie wśród wścibskich, kościelnych babć. Jak już wcześniej wspomniałam jestem dzieckiem z problemami, a właściwie jednym wielkim, to jest ADHD. W szkole jestem dość popularna, a przynajmniej tak myślę. Większość osób mnie kojarzy, a przynajmniej wyczyny mojej klasy. Od września słyszę – „jeszcze jeden wybryk i wylatujecie”. Kiedy usłyszałam to po raz pierwszy to nawet się przeraziłam, szczególnie, że faktycznie przesadziliśmy i szkołę zamknęli na tydzień z powodu wodospadu na pierwszym piętrze. No cóż, ale jak to mawiają – „co cię nie zabije, to wzmocni” i przez następne pół roku udało mi się z sali gimnastycznej zrobić szklarnię, z pokoju nauczycielskiego gołębnik, a i zostać dilerem napoi energetycznych.
Wiecie, wszystko ładnie, pięknie, ale być szkolnym chuliganem bywa de facto męczące, a już szczególnie na szkolnych wycieczkach, gdzie wszyscy się na mnie gapią i grożą palcem.
Mówię Wam – horror i zgroza!
Wsiadając do autobusu spojrzałam na moje usyfione trampki.
– No mogłabyś je w końcu umyć… – usłyszałam znajomy głos, gdzieś za mną.
– Peter! – krzyknęłam z uśmiechem
– Tak, tak, we własnej osobie! – zasalutował – Dzień dobry koleżanko! Gotowa na przygodę swego życia?
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Nie tak sobie wyobrażałam ową „przygodę życia”, siedząc w auli wykładowczej, słuchając o arabskich terrorystach.
Teraz to wiele bym oddała za te chwile, jak pomyślę, że potem moje życie wykonało obrót o 180 stopni.
– Ej, widzieliście tego nowego? – spytała Jessica, dziewczyna Pet’a.
– Nie, a co. – odparłam.
– To żałuj. Niezłe z niego ciacho.
– Och moja słodka Jess. – westchnął Pe t- Ja ci już nie wystarczam?
Przewróciłam oczyma:
– A fuj! Idźcie się migdalić gdzie indziej!
W autobusie jak zawsze zajęłam strategiczne miejsce – tylnie i okienne.
– Który to ten nowy? – spytałam opierającą się o mój fotel przyjaciółkę.
– Ten! – pisnęła, kiedy na horyzoncie pojawił się wysoki brunet.
Jego ciemne włosy opadały na bladą twarz, zasłaniając sine, czarne oczy. Był ubrany w ciemną koszulkę ze zwierzątkami z Happy Tree Friends, ciemne jeansy i toporne wojskowe opinacze, przez ramię miał przewieszoną czarna skórę.
Usłyszałam ciche westchnienie Jess i dziękowałam Bogu, że Peter tego nie słyszał.No ewidentnie, chłopak był przystojny, ale miał w sobie coś dziwnego.
– O nie! – szepnęła moja przyjaciółka – Maya on tu idzie!
– Zamknij się Jess! – fuknęłam
Widziałam w jej oczach podniecenie i pomyślałam, że tej to zawsze mało. Przecież miała Petera, jednego z największych przystojniaków w szkole!
Nieznajomy pan przystojny był coraz bliżej i nie żebym miała problemy z kontaktami międzyludzkimi, albo była aspołeczna, ale nie chciałam, żeby usiadł koło mnie. Zawsze musiałam zrobić coś dziwnego, albo musiało się coś stać.
Moje najgorsze obawy spełniły się kiedy „pan przystojny” wybrał miejsce obok.
Jess szturchnęła mnie łokciem, ale nie odpowiedziałam na zaczepkę.
Razem z panem buntowniczo- tajemniczo- przystojnym musieliśmy stanowić parę mrożącą krew w żyłach dla moich nauczycieli.
Zobaczyłam, jak pan Sheep (obleśny, gruby nauczyciel matematyki) wstaje, aby nas policzyć.
Korzystając z okazji zrobiłam coś, czego nie powinnam:
– Hej! Jestem Maya! – uśmiechnęłam się do pięknego (jeszcze) nieznajomego.
Jeśli kiedykolwiek zrobię to jeszcze raz to błagam ZASTRZELCIE MNIE!
– Nico. Nico di Angelo. – powiedział jakby od niechcenia.
– Anioł. – wypaliłam.
– Słucham?
– Angelo – powtórzyłam – po włosku „anioł”
Zapadła chwila ciszy, a wierzcie mi dzieci z ADHD nie lubią ciszy:
– Skąd jesteś?
– Z Los Angeles. – odparł
Tą jakże miłą i ciekawą konwersację przerwał nam Peter:
– I jak tam, jak tam? Też przeżywacie najbardziej fascynujące chwile swego życia?
Roześmiałam się.
– O nowy! – dodał – Siemanko stary, jestem Pet!
– A ja Jess. – wychyliła się zza fotela.
– Nico.
Zawsze musi znaleźć się ktoś, kto musi uprzykrzyć ludziom życie, a przynajmniej dzień:
– Oho ho! Kogo moje piękne oczy widzą! Gucio, towarzyszka jego nędznego życia… O i bym zapomniała, nasza kochana Maya!
Tsaaaa, do takich właśnie osób należała Caroline Weissbrot.
– O a oto pajęczyca Tekla… – odparłam atak – …która w przeciwieństwie do tej bajkowej potrafi grać tylko na nerwach.
Usłyszałam tłumione śmiechy i parsknięcia.
– Oj wybacz – dodałam – Nawet to ci nie wychodzi.
Teraz połowa autobusu śmiała się do rozpuchu . Dziewczyna świdrowała mnie wzrokiem.
– Myślisz, że jesteś taka zabawna?! – zirytowała się.
– Serio Caroline? Pyta mnie o to osoba o nazwisku „chleb pszenny”?
Teraz, jak tak sobie myślę to mogłam tego nie mówić…
Cały autobus był tak rozbawiony naszą kłótnią, że nawet nie zauważyli, jak dojeżdżamy na miejsce.
– Śmieszne, czy nie śmieszne… – Caroline oparła się o siedzenie – Ważne, że swoje.
– Co masz na myśli?
– Nic, nic Mayu Cromwell, a właściwie Mayu Castell…- nie dokończyła, bo wtrąciła się Jess
– Teraz to przesadziłaś, ty wredna, głupia…
– Nie Jess – warknęłam – Pozwól jej dokończyć.
Ta odpowiedź zbyła Caroline z tropu.
– Chciałaś powiedzieć Mayu Castellan? – zaśmiałam się wyuczonym śmiechem – Ameryki to ty nie odkryłaś.
Na dźwięk mojego nazwiska Nico di Angelo spojrzał na mnie, po czym spuścił wzrok…
ciąg dalszy nastąpi (kiedyś)
Bardzo ciekawe Czekam na kolejny rozdział! <3
Dziękuję, właśnie piszę kolejny
Nawet ciekawe
Bardzo zaciekawiłaś mnie swoim pomysłem. Zapowiada się ciekawie. Twój styl nie jest idealny, ale sądzę, że z czasem poprzez praktykę sama wyłapiesz błędy, bo nie am ich w sumie zbyt wiele i nie przeszkadzają aż tak bardzo w czytaniu. Będę wyglądać następnej części. 😀
uczę się w tutejszym liceum – z tego co wiem, w Ameryce nie ma gimnazjów i liceum, w podstawówce spędzają od 6 – 8 lat, potem mają szkołę średnią, u nas na poziomie 7-9 klasy i trwa 4 lub 6 lat. Zazwyczaj nauka w szkole średniej trwa 6 lat i jest podzielona na dwie części, ale o tym sobie możesz poczytać, jeśli chcesz wiedzieć więcej, jednak tam NIE MA gimnazjów. Widzicie, jak trzeba uważać podczas pisania? 😉
Mówię Wam – horror i zgroza!
Wsiadając do autobusu spojrzałam na moje usyfione trampki. – co gdzie i jak?! Dziewczyna trochę siebie opisuje, swoje życie etcetera, a tu nagle BUM! i patrzy się na trampki. My wiemy, że ty w swojej głowie sobie wszystko ułożyłaś, ale my nie wiemy nic o autobusie ani tym, co się wydarzy dalej!
– Och moja słodka Jess. – westchnął Pe t- Ja ci już nie wystarczam? – źle zapisujesz dialogi. Powinno to wyglądać tak:
– Och, moja słodka Jess – westchnął Pet. – Ja ci już nie wystarczam?
przewieszoną czarna skórę. – czarną
I czy w Ameryce znają Pszczółkę Maję? Nie sądzę …
Wszystko dzieje się za szybko. Odzywa się ktoś, o kim nie mamy pojęcia, a potem takie szybciutkie wytłumaczenie „To ten co bla bla bla…”. Nie powinnaś się spieszyć.
Więcej opisów – nie było ich prawie w ogóle, z tego co zapamiętałam był jeden i to Nica, który w tym opku wyglądał jak Bóg, wnioskując po tych wszystkich tęsknych westchnięciach i tym podobnych.
Tak samo nie zrozumiałam kłótni dziewcząt. Jedna drugą wyzywa od pająków, potem śmieją się z nazwisk, a przy tej niezwykle inteligentnej i trafnej, jak mniemam, wymianie wyzwisk cały autobus chichra się jak głupi z tej właśnie kłótni. Dlaczego? Te wyzwiska są takie trafne albo zabawne? Któraś z tych dziewczyn ma słaby punkt, z którego druga się naśmiewa? Jest to aż takie zabawne?
Wiem, że to twoje pierwsze opko, jednak pamiętaj, że bez krytyki nie będziesz pisała coraz lepiej, tylko tkwiła w jednym miejscu, dlatego mam nadzieję, że docenisz to, że się postarałam i że zrozumiałaś wszystko, co mi przeszkadzało.
Powodzenia w dalszym pisaniu 😉
Co do liceum, wiem, że w Ameryce jest ogólna nazwa High School, ale chciałam, aby było trochę bliższe naszym polskim realiom. To samo się tyczy Pszczółki Mai. Jeśli chodzi o gnanie z szybkością akcji – absolutnie się zgadzam.
Dziękuję za opinię, bo nawet nie miałam pojęcia, że takie błędy robię. Doceniam i mam nadzieję, że się nie zraziłaś 😉
Daj trochę jeszcze opisów. Autobusu itp. Realistycznie będzie jeszcze bardziej jak napiszesz, że pachniało tam np. Zgniłymi jajami, siedzenia były twarde, komórka wżynała jej się w biodro. Pisz też czy coś byłomiękkie, twarde, smaczne, gorzkie, jak pachniało. Dodaj jeszcze trochę uczuć. Ale tak to dobrze, pomysł ciekawy. Pisz CD!
Melia jak zwykle powiedziała wszystko co najważniejsze i to, do czego ja miałam zastrzeżenia 😀 Całkowicie zgadzam się z jej komentarzem.
Jak na debiut i tak nie było najgorzej. Zaciekawiłaś mnie samą końcówką i za to masz plusa
czekam na cd jakoś tak mnie zaciekawiło 😛
Zgadzam się z Melią co do szybkości akcji, opisów, zapisywaniu dialogów, szkoły, Pszczółki Mai oraz pozostałych „plam szpecących twoje literackie dzieło” (nieźle jeszcze trochę i zacznę rymować).
Skoro skończyłam przypominać ci wszystkie błędy (buahuahuahua… mam coraz więcej objawów wredności) muszę powiedzieć/napisać, że masz moim zdaniem styl pisania, za który można by było zabić tak samo jak za zakończenie. Przez ciebie cały czas myślę po co Nico ją znalazł. Jakaś misja czy co? Zastanawiam się czy Tekla nie jest przypadkiem potworem? (i nie chodzi mi tu o postać z bajki) Oraz pomimo zbyt małej ilości opisów ciągle wracam do twojego tekstu, by spróbować przypasować sobie główną bohaterkę do któregoś z domków… „przez następne pół roku udało mi się z sali gimnastycznej zrobić szklarnię, z pokoju nauczycielskiego gołębnik” może Demeter? Raczej nie ale zawsze można pomarzyć, że jest się geniuszem-detektywem?
Ciekawy pomysł, bardzo mi się podoba fakt, że nie lecisz (przynajmniej na razie) po schemacie. Masz za to ode mnie wielkiego plusa. Co do treści: aż tak różowo, to tu nie jest. Wyłapałam kilka błędów stylistycznych, interpunkcyjnych oraz powtórzeń.
„No cóż, ale jak to mawiają” – nie powinno być „No ale cóż, jak to mawiają”?
„Pe t” – chyba „Pet” (za dużo spacji ;))
„zasłaniając sine, czarne oczy” – to w końcu sine, czy czarne oczy?
„czarna” – „czarną”
A i pamiętaj, że jak po raz drugi używasz w zdaniu „i”, to musisz postawić przed nim przecinek.
Tak, tak wiem, czepiam się szczegółów. Ale ktoś musi być tym „wrednym”, bo inaczej było by zbyt kolorowo. 😉 Ogólnie praca mnie zaciekawiła i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.