Nie lubię gadać długo, to tylko prolog i moje pierwsze opowiadanie.
Enjoy.
Nazywam się James Eastwood. Mam 20 lat i mieszkam… praktycznie tam gdzie nie chcą mnie zabić.
No dobra, czyli jestem bezdomny…. ale nie jestem też żadnym żebrakiem. Bardziej podróżnikiem zadłużonym we wszystkim,
co żyje. Na przykład u takich ludzi, którzy nie lubią długo czekać. Bardzo. Nie nie lubią.
Było całkiem spokojnie. Siedziałem w barze i popijałem moją ulubioną whiskey. Dzień się dłużył, było
całkiem gorąco, lecz boski napój z lodem pomagał mi zapomnieć o tym co się dzieje na zewnątrz.
Rozmyślałem o tym, gdzie teraz wyruszyć. Zwiedziłem wiele miejsc, aż do terenu bardziej na zachód Ameryki.
Jednak na ziemię sprowadziła mnie grupa bandziorów, na których czele stał niestety dobrze znany mi mężczyzna.
Człowiek-ołówek. Wysoki, chudy, szary… no i trochę tępy.
-Eastwood.- Powiedział chrypliwym głosem.-Gdzie pieniądze?
-Jak się umawialiśmy. We wtorek będą.-Odpowiedziałem, ale czułem że coś jest nie tak.
Paru jego kompanów wybuchło gromkim śmiechem.
-Dzisiaj jest wtorek.
-Ekhem… ale było że do południa!- Myślałem że tylko czas mnie uratuje.
Wtedy bandzior wyciągnął miedziany zegarek. Krótka wskazówka pokazywała trzecią.
-Psia kość…- Mruknąłem.- A co ty na pewien układ… znalazłem świetny interes który się opłaci twojemu
szefowi, a nawet tobie… i mnie, bo będę żyć. Jeśli zgodzisz się już teraz, odpalę coś tobie z mojej części.
Jego okulary zsunęły się niżej. Oczy ukryte za nimi… normalnie czułem jak wwiercają mi się w duszę!
No, o ile takową miałem.
-Płać. Nie kombinuj.
Podszedł bliżej. Pot spływał mi z czoła. Odwróciłem się do barmana.
-Przepraszam, ile to kosztowało?
-15 dolarów, panie.
Chwyciłem mocno butelkę i rozbiłem ją bandziorowi na głowie. Wyciągnąłem dwa rewolwery i rozstrzelałem jego czterech kompanów.
Zrobiłem to tak szybko, że nie zdążyli zareagować. Nie wiem jak to robiłem, ale korzystałem z tego.
Barman wytrzeszczył oczy.
-Piętnaście za whiskey, a reszta za bałagan.
Położyłem 20 dolarów na blacie. Zabrałem swój kapelusz, i wyszedłem z baru. Podgwizdywałem wesoło, jednak
gdy się obejrzałem, zobaczyłem sześciu mężczyzn na koniach.
-Choroba!-Wrzasnąłem i zacząłem biec z dala od nich. Drogę zatorowała mi kolejna szóstka, również uzbrojona w
karabiny. Po chwili zostałem otoczony.
-Nie masz gdzie uciec.-Powiedział jeden.
Rozejrzałem się, aby ocenić sytuację. Prędkość wiatru, wilgotność ziemi, zachmurzenia… Mój następny przystanek: Dwa metry
pod ziemią.
Gdybym chciał spłoszyć konie, zdążyliby mnie zastrzelić. Nagle usłyszałem gwizd. Niedaleko za bandytami zauważyłem
mężczyznę stojącego obok zbiornika z wodą. Miał jasne, średniej długości włosy. Oczy koloru mgły najbardziej przykuwały moją uwagę.
Na głowie nosił brązowy kapelusz z zawiązanym czerwonym materiałem. Miał jasno-niebieską koszulę, a na niej skórzaną
kamizelkę. Do niej miał przypiętą srebrną broszkę. Coś na kształt sowy. Do pasa miał przypięty brązowy sztylet, i rewolwer.
Siedział na umięśnionym koniu szarej maści. Zwierzę było dumnej postury. Czarna, długa grzywa ciągnęła się po jego karku.
Cała nasza „wesoła kompania” zwróciła głowy w stronę szarookiego. Ten coś krzyknął do konia, a zwierz kopnął w przednią podporę.
Czyżby mój wybawca? Na początku nic się nie stało. Moi przeciwnicy zadrwili. Ale już po chwili słychać było skrzypienie.
Drewniany zbiornik zaczął się przekrzywiać w naszą stronę. Ja zacząłem uciekać. Usłyszałem strzał. Chcieli zastrzelić tamtego drugiego.Chyba.
Potem słychać było trzaski i rozlewającą się wodę.
Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem jak bandyci uciekali. Niektórzy zostali przygnieceni.
Chciałem pójść w stronę szarookiego, ale wtedy poczułem miażdżący ból w udzie. Upadłem.
Mężczyzna podjechał do mnie. Zszedł z konia. Ostatnim moim widokiem tego dnia, był błysk nadziei w jego oczach. Potem ciemność.
Nie jest złe, jak na pierwsze opko. Tylko trochę chaotyczne. Akcja pędzi… „Zrobiłem to tak szybko, że nie zdążyli zareagować” Zabił ich tak szybko, że nie zdążyli zareagować? Coś jest nie tak. No i cała ta scena jest mocno nieprawdopodobna. Pięciu gości, butelka i dwa rewolwery? No i te karabiny, trochę później. Chyba przyspieszyłaś ich narodziny? Tu koń, tu rewolwer, a tu karabin… Podoba mi się, że umieściłaś akcję w czasach gorączki złota, to nadaje lekkiej oryginalności, którą za to psuje potomek Ateny, której to dzieciaków jest teraz pełno na rr.
Jeśli trochę się wprawisz, będziesz pisać bardzo dobre opka, rozwiniesz poczucie humoru tego jegomościa i nadasz tekstowi trochę porządku, widzę to w tym opku. Jest potencjał, teraz trzeba jeszcze trochę poczytać, popisać, popoprawiać, a będzie cacy.
Postaram się poprawić błędy w następnych częściach.
Główny bohater jest celny i szybki, więc dał sobie radę z piątką ludzi. Bandyci na zewnątrz już wcześniej czekali.
Co do syna Ateny:
Dla niego mam inne plany niż towarzyszenie Jamesowi podczas całej przyszłej przygody.
I najważniejsze: Nie jestem dziewczyną.
Oh, to przepraszam najmocniej. A zastanawiałam się nawet, czy dać aś, czy eś, ale stwierdziłam, że dziewczyna miałaby większe skłonności do podpisywania się angielskim nickiem. Jeszcze raz sorry 😛
Też miałem ten problem, że myślano na blogu, że jestem dziewczyną.
Dalej myślimy, że jesteś ;_;
No no. Jak na pierwsze opko wyszło nieźle, jednak jestem trochę zagubiona. Dałabym więcej opisów i myśli bohatera.
Pozdrawiam,
Lumimmo
No może nawet być…Zgadzam się z Lumimo.
Zacznę od początku, jednak będę się streszczać:
W opku potrzeba trzech składników – opisów, akcji i dialogów. Bez tego opko będzie niekompletne.
To było bardzo chaotyczne i szybkie. I dość nierealistycznie. Rozstrzelał kompanów i wyszedł z baru WESOŁO POGWIZDUJĄC? I żadnych uczuć temu towarzyszących? Powinien uciec szybko z tego właśnie baru, rozejrzeć się, sprawdzić, czy nikt go nie goni itp.
Mam nadzieję, że się poprawisz 😉
Połączenie westernu z Riordanem…? Trudny temat sobie wybrałaś/wybrałeś. Myślę, że będzie on dość trudny do pisania. Ale to moje odczucia. Zobaczymy, jak poprowadzisz akcję – czy udolnie, czy raczej nieudolnie. Muszę przyznać, iż jest to eksperyment opkowy, z jakim się jeszcze nie zetknęłam.
A błędy? Już wymieniam.
– Musisz pisać mniej chaotycznie. Wszystko jest ze sobą wymieszane, chwilami gubiłam się w tekście, nie byłam w stanie ogarnąć co bohater robił przed chwilą, a co robi teraz. A to błąd.
– Akapity co jedno zdanie i na dodatek w ŚRODKACH tych zdań? Nie sądzę, by było to poprawne, choć to może wina bloga.
– Urywasz zdanie, piszesz trzy kropki, a nie ich nieskończoność…
– Akcja gna, jak Grover pędzący na Tortillę do stołówki! Zwolnij trochę, bo pogubisz po drodze wszystko!
– Opisy nie gryzą…
– …poprawne zapisywanie dialogów także. Po pierwsze: przed i po myślniku stawiamy spację, a nie tylko przed! Poza tym, jak napiszesz załóżmy: „- Jest ciepło” to nie stawiasz po tym kropki, tylko robisz myślnik piszesz ” – powiedział, wpatrując się w płonące żarem niebo.” i stawiasz kropkę dopiero po kontynuacji, bo to nadal jest jedno zdanie!
– Znalazłam też rzecz, która zawsze mnie wkurza: liczby w tekście pisanym zapisujemy SŁOWNIE! Jest to coś, na co mi zawsze zwracano uwagę, dopóki się nie poprawiłam i coś, na co zawsze będę zwracać ludziom uwagę, dopóki się nie poprawią. Czyli nie: 20 dolarów, tylko dwadzieścia dolarów.
Okej, nie jest źle jak na pierwsze opko. Jednak powinnaś/powinieneś się poprawić, bo dobrze też nie jest. Czekam na CD z poprawą :]
FAjne ale podpis pod Chione^^
No jedna sytuacja jak z kreskówki – zastrzelił pięciu gośc że nie zdążyli zareagować a bał się że nie spłaci długu który im wisiał ? CRAZY.
Jak chcesz ugenialnić swego bohatera to radzę to robić w bardziej MOŻLIWY sposób. Może lepiej by było gdyby znalazł bardziej logiczny sposób ucieczki, a nie wyciąganie rewolweru i zabijanie ot tak bo znudziło mi się stanie. CHoc może nie powinnam czepiać się fabuły. Czekam na CD mam nadzieję że bd ciekawe a jak nie to rozstrzelam! 😀
JA TAM BŁĘDÓW NIE WIDZĘ! Dla mnie extra ! Człowiek- ołówek wymiata!
Cóż wypisywać, jeśli inni wszystko wymienili za mnie.
Ja bym tylko wolał, by opko pozostało westernem i żebyś nie wtrącał tam Riordana 😉 Ale coż zrobić, skoro nie tolerują tutaj nieriordanowskich opowiadań?
Co do komentarzy, że za szybko się za wszystkimi rozprawił: wy chyba Winnetou, klasyki westernu nie czytaliście!
Poza tym, jeśli heros, to czemu nie miałby być szybki? A jeśli nie heros, to czemu też nie miałby być szybki? 😀