Następna część. W piątek zakończenie roku, więc będę miała więcej czasu na pisanie
Dla Mari, Annabelle oraz Moniki.m .
Natalie zrobiła jedną ze swoich min, która mówiła ‚ No chłopie, teraz to masz przerąbane’ (wersja ocenzurowana). Skrzyżowała ręce, uniosła głowę i niby od niechcenia zmierzyła go wzrokiem. Chłopak wytrwał to spojrzenie nie odrywając ciemnoniebieskich oczu od Natalie.
-Mogę wiedzieć, czemu moja przyjaciółka wisi pod tym drzewem?- spytała spokojnie. Chłopak równie spokojnie odpowiedział jej.
-Ależ oczywiście. Nie zauważyła pułapki.
-Świetnie. A mógłbyś ją zdjąć?
-Oczywiście – pokiwał głową. Lilly od razu zrozumiała, że miedzy nimi coś się będzie działo. Lilly umiała oceniać ludzi, ich relacje i ci dwaj, byli tak do siebie podobni, że to aż straszne. Czemu? Bo z doświadczenia wiedziała, że jak na drodze Natalie, stanie osoba z takim charakterkiem jak ona, to zgon na miejscu.
Na rozkaz bruneta, dwóch kolesi z jego ‚armii’ uwolnili Lilly. Dziewczyna otrzepała się i podeszła do przyjaciółki.
-Dziękuję – powiedziała chłodno Nat a Lilly kiwnęła tylko głową.
-Mogę teraz ja o coś was spytać?- zapytał brunet. Chłopak patrzył się na Natalie z zainteresowaniem, ale również z irytacją i pogardą.
-Nie, nie możesz. Lilly, pożegnaj się, idziemy- warknęła ostro Natalie.
-A wiedzie gdzie jesteście?
-Nie, ale na pewno nie powinnyśmy być tutaj- odparła Lilly. Chłopak pokręcił z pogardą głową i odwrócił się. Lilly już miała pójść w druga stronę, gdy brunet powiedział coś, co zmieniało postać rzeczy.
-Do waszego domu, w te stronę.
Jutro pojedziecie do waszego nowego domu. Czy on..? Najwyraźniej tak, ale nawet jak nie, to nie szkodziło spróbować, pomyślał Lilly i chwyciła Natalie za rękaw bluzy.
-Nat, idziemy za nim! Tralala, nie pytaj tylko rusz się!
Zdezorientowana dziewczyna posłusznie zawróciła i dala się pociągnąć za chłopakiem i innymi nastolatkami. Brunet odwrócił się i kiedy dostrzegł, że idziemy za nim uśmiechnął się rozbawiony. Nie powiedział nic i szedł przed siebie. Przemierzali ten upiorny, ale piękny las bez dodatkowych atrakcji, jak jakiś psychopatyczny cień pedofil, ani głodny misiu.
Nie szli długo. Może dziesięć minut? Piętnaście? Lilly nie przykładała do tego wagi. Bardziej interesowało ja, co to za nowy dom. Bo ona przecież ma już jeden. I o co w tym wszystkim chodzi? Czemu nagle tak się dużo wydarzyło? Ten ktoś w jej kuchni, potem w lesie, teraz banda dzieciaków przebrana w greckie zbroje z bronią, która nie wyglądała na sztuczną.
-Gdzie idziemy?- spytała Natalie.
-Do Obozu. Miejsca dla takich jak wy- odpowiedział jej jakiś starszy osiemnastolatek z łukiem w ręku. To chyba on próbował zastrzelić Nat, gdy Lilly dyndała na sznurku pod drzewem a Natalie się z niej śmiała. Dziewczyna zakodowała sobie w głowie, że musi mu za to podziękować.
-To jest więcej Lillo i Natoberów?!- zawołała brunetka i obie z Lilly się roześmiały.
-Nie wiem co to, ale takich jak wy jest więcej. Obóz Herosów jest obozem, w którym mieszkają herosi i tam uczą się walczyć. Tam idziemy.
-Wow, zwiałyśmy z wycieczki i już jesteśmy bohaterkami?- zdziwiła się Lilly.
-Nie- zaprzeczył widocznie trochę podirytowany pytaniami dziewczyn, łucznik.- Jesteście półbogami. Któreś z waszych rodziców było bogiem.
Lilly i Nat wytrzeszczyły oczy. Chłopak uśmiechnął się do nich niewinnie, jakby chciał przeprosić za ten oczo-wytrzeszcz.
-Haha, co?- zaśmiała się nerwowo Nat, odgarniając do tyłu rozwiane włosy. -Ja i Lilly niby mamy boskie korzenie? No wiedziałam, że będziemy święte kiedyś, ale liczyłam, że tak na starość. Ksywa świętej nie pomaga w kontaktach towarzyskich- roześmiała się, ale dało się w tym wyczuć napięcie. Lilly uciszyła ją spojrzeniem.
-Nat, tu chyba chodzi o innych bogów niż w chrześcijanizmie. Tu chodzi o mitologię grecka, prawda?- spytała niepewnie. To miałoby sens, zastanowiła się Lilly. Zawsze lubiła kulturę starożytnej Grecji. Rzym też był znośny. Poza tym to mogłoby tłumaczyć jej zdolności czytania łaciny i greki… Oraz te greckie zbroje, miecze, łuki, włócznie.
-Bystra jesteś – powiedział chłopak, który przygniótł Nat do ziemi, gdy Lilly wisiała na drzewie. Dziewczyna poczuła jak mimowolnie się rumieni.
-Dziękuję….
-No nieźle, jednak umiesz coś jeszcze mówić- mruknęła pod nosem Natalie. Brunet na szczęście tego nie dosłyszał.
Chłopak tylko kiwną głową, a łucznik wytłumaczył im, że są półboginiami, bo któreś z ich rodziców jest Olimpijczykiem. Lilly słuchała przerażona, jak całe jej dotychczasowe życie się nagle wali. Ona… Ona miała już plany! Chciała studiować w Anglii a potem otworzyć własną firmę! A teraz dowiaduje się, że jest jakimś dzieckiem bogini, a jej życie było kłamstwem, jak nazwał to chłopak ‚przyćmione Mgłą’. Nie chciała w to uwierzyć. Kiedy słuchała słów blondyna z łukiem, nie po raz pierwszy pożałowała, że uciekła. Na co jej to?!
-O mamo, to genialne- zawołała Natalie, gdy ten przystojnych chłopak przestał mówić.
Odkąd uciekła z wycieczki razem z Lilly już nie po raz pierwszy stwierdziła, ze to najlepszy przypał w jej życiu. Najpierw mina psorka, potem Lilly dyndająca na linie do tego ten chłopak… Nie był brzydki, jak na oko Natalie. Miał włosy, nos, usta, oczy…bardzo ładne oczy… Dwie ręce, dwie nogi. No, wszystko miał, wiec fajny był.
Ale wszelkie oczekiwania przebiła wiadomość, że jej rodzicem, ma być Olimpijczyk… No mega! Natalie na samą myśl, że zaczyna nowy rozdział w życiu była straszliwie szczęśliwa, a co dopiero fakt, że zamieszka w lato, na rok szkolny może też, w Obozie Herosów.
-Natalie, co ty gadasz?!- zawołała Lilly. Ta najwyraźniej była przerażona i zdenerwowana.
-No jak to co?- zdziwiła się. – Lilly, możemy tu zamieszkać, uczyć się walczyć, to jak taka wieczna kolonia letnia. Bez rodziców, bez szkoły, bez ważniejszych obowiązków! Całoroczne wakacje!
-No nie do końca- zaprzeczył blondas z łukiem. Natalie zauważyła, że tylko on i ten ładny samobójca z nimi gadają. No, samobójca szedł z przodu, czasem rzucając mało przyjemne komentarze. Chyba nie miał nastroju, albo Natalie działała mu na nerwy… Inni szli z boku w milczeniu lub po prostu sobie poszli szybciej i zniknęli za drzewami.
-No tak, jeszcze te misje- odparła nadal się uśmiechając. -Ale jak nam powiedziałeś, tylko kilka osób ma takiego pecha i musi ratować świat. Reszta czasem dostanie zadanie, odhaczy i będzie git!- zawołała. Jej optymizm chyba zaraził blondasa i bruneta, bo uśmiechnęli się do niej.
-Pomijając fakt, że czasem ktoś ginie, to owszem, masz rację. Ale życzę wam mało misji- mruknął sarkastycznie Gburos Samobójcos.
-Czemu?!- zawołała przerażona Lilly. Nat widziała, że jej się nie podoba ta cała sytuacja. Ale co? Przecież to może być wspaniałe miejsce! No, oczywiście bała się, jak to będzie, czy będzie miała przyjaciół, czy ją zaakceptują. Jednak radość, że zapowiada się jakaś przygoda wygrała.
-Lil, nie marudź, tylko się uśmiechnij. Popatrz jak tu pięknie!
-No cudnie. Jakiś ptak narobił mi prawie na ramię…
Kiedy wyszli lasu, Natalie zabrakło słów (co zdarza się serio, baaardzo rzadko) do opisania tego, co widzi. Tu było…niesamowicie! Te pola, domki, zatoka!
-Ja stąd nie wyjeżdżam – powiedziała tylko.
-Chris, zabierz je do Chejrona. Ja idę – powiedział ponuro brunet i bez słowa oddalił się w stronę tych fikuśnych domków.
-Co mu jest?- zapytała Natalie wskazując głową na oddalającego się chłopaka.- Zawsze taki uprzejmy?
-Nie, taki jest odkąd podczas misji zginęła jego dziewczyna- powiedział smętnie Chris, gdy szli w stronę dużego budynku.- Kiedyś był najśmieszniejszym kolesiem jakiego znam. Przebijał nawet dzieciaki Hermesa.
-Och, to straszne!- zawołała Lilly przykładając dłoń do ust.
-Jakbyście mogły o tym przy nim nie mówić… Robi się lekko drażliwy jak pada jej imię.
-A jak się nazywała?- Natalie roiła się coraz bardziej ciekawa. Dlaczego? Ha, ona tak ma- usłyszy coś, to zrobi wszystko by dowiedzieć się wszystkiego na ten temat. Czasem to się źle kończy, ale tylko czasem…
-Rozalie, była córką Apolla. Miła dziewczyna.
-Jak zginęła?- palnęła bez ogródek, na co Lilly skarciła ją wzrokiem.
-Nikomu nie powiedział jak dokładnie. No, zapraszam do środka- dodał i wskazał na drzwi jakiegoś budynku. Na altance przed wejściem siedział facet w gustownej koszuli hawajskiej oraz krótkich spodenkach. Układał karty i popijał cole. Dziewczyny spojrzały na siebie a Lilly bez głównie wyszeptała ‚ma koleś gust’ na co obie zaczęły się śmiać. Blondas wywrócił oczami i sam wszedł do budynku. Natalie i Lilly poszły za nim. Po drodze, mijając modnisia, odparł:
-Dzień dobry, Panie D.
-Co to za jedne?- zapytał nie podnosząc głowy.
-Ja jestem Lilly, a to jest Natalie. Dzień dobry, proszę Pana. -Lilly jak zwykle nienaganna postawa. Natalie kiwnęła tylko głową i weszły do budynku. Weszły i zaraz prawie nie usiadły z wrażenia. W salonie stał koń. Nie, nie koń… O kurde, pomyślała Natalie. Człowieko- koń! To był ten… No ten, centaur!
-Chejronie, znaleźliśmy je w lesie- powiedział już na wstępnie Chris. Potem padło kilka pytań, wymiana zdań mieczy tym fajnym koniko-menem, a blondasem.
-Co? Jak to znaleźliście?
-Podczas patrolu.
-Były same?
-No tak. Doszliśmy do wniosku, że skoro weszły, to nie są potworami.
-Słusznie. Określone?
-Nie.
-Jakieś przypuszczenia?
-Jedna nadaje się na Dionizosa, bo wesoła do bólu a druga… Może Zeus?
-Nie, nie wyglądają mi na takie- podrapał się po brodzie, po czym zwrócił się do otępiałych z wrażenia dziewczyn.- Witajcie moje drogie. Jak się nazywacie?
-Eeeeee…
-Eeeeee…
Chejron spojrzał wymownie na blondasa, który szturchnął Lilly w ramię. Dziewczyna zachwiała się ale szybko wyprostowała się i delikatnie dygnęła. Ech, ona i jej maniery…
-Eee…przepraszam. Ja jestem Lilly Melody Cristina Alen, a to- wskazała na oszołomioną przyjaciółkę- jest Natalie Elizabeth Sisi Tomlineks.
-Natalie. Lilly- sprostowała Nat. Lilly wywróciła oczami.
-Dobrze, moje panie. Co robiłyście w lesie.
-Zwiałyśmy z wycieczki! Było mega!- zawołała dziewczyna wymachując rękoma.
-Nie, to znaczy, może i było, ale jest nam bardzo głupio, prawda Natalie?
-Nie.
-Natalie!- Lilly trąciła ją w ramię.- Obiecujemy, że to się więcej nie powtórzy…
-Spokojnie- uśmiechnął się Chejron.- Nie ma problemu, nie wyciągniemy z tego konsekwencji.
-Czuję, że się dogadamy…- szepnęła do Lilly Nat, a ta zakryła usta dłonią, by stłumić śmiech.
-Powiedzcie jeszcze tylko, czy macie rodziców. Jesteście adoptowane?
-Nie. Ja mam mamę, ojciec podobno odszedł jak jeszcze się nie urodziłam. Moja mama nie lubi o nim mówić. Nazywa to ‘wakacyjną miłością’, która dała jej jedną korzyść, czyli mnie. Natomiast Lilly ma ojca…
-Tak- wtrąciła się Lil.- Mam ojca, dom, szczęśliwe życie. Mogę już wracać?!
-Cicho Lil, mi się podoba. I dodam jeszcze, że Lilly jest kopią swojego ojca z wyglądu. Ma takie same fajniutkie wąsy!
-Ej! Ja wcale nie mam wąsów!
Chejron pokiwał głową. Wyglądał na godnego zaufanie, porządnego faceta. Uśmiechnął się przyjaźnie do dziewczyn i zwrócił się do Chrisa.
-Dobrze, zabierz je prosto na ognisko. Przegapiły kolację.
-Oczywiście.
Blondas skłonił się i wyszedł. Natalie wyszczerzyła się do dyrektora obozu i wyszła na dwór, za chłopakiem. Kolesia w gustownej koszuli już nie było, widocznie poszedł się przebrać na to ognisko, pomyślała śmiejąc się w duchu. Pewnie założy coś okazjonalnego.
„dwóch kolesi z jego ‘armii’ uwolnili Lilly” – uwolniło
„pomyślał Lilly” – pomyślała
„dala” – dała
„Brunet odwrócił się i kiedy dostrzegł, że idziemy za nim uśmiechnął się rozbawiony” – Jest zmiana czasu. Powinno być ‚idą’
„najśmieszniejszym kolesiem” – ‚najzabawniejszym’. Śmieszny to może być kawał, a jak człowiek jest śmieszny to raczej w złym sensie
„bez głównie wyszeptała” – bezgłośnie
„wymiana zdań mieczy” – między
Całkiem fajne, ale jakoś szczególnie to nie porwało, bo była to głównie podróż i rozmowa, ale wiem, że muszą być czasem i takie rozdziały. W sumie ciekawi mnie ten koleś.
Pozdrawiam
Tak, wiem, że nudnawe, ale nie chciałam dawać dłuższego rozdziału, bo pewnie większość by się znudziła ;/ Od następnego będzie już chyba ciekawiej
Fajne, zresztą jak zwykle. Leona99 już wymieniła błędy. Mi się podoba, ale i tak jestem wierna „Bliźniaczkom”, kiedy następny rozdział 😀 ?
Gburos Samobójcos, aaach! .<
PS What? Były jakieś błędy? O.o Nie, serio, jak się zaczytałam, że prawie żadnych z wymienionych nie zauważyłam, może oprócz kilku moich ukochanych przecinków, w końcu jestem uczulona na ich brak xP
CO DO ZEUSA?! Pół komentarza mi ucięło! Zaraz dopiszę!
Było trochę mało opisów, ale po co komu opisy, gdy jest Natalie? UWIELBIAM JĄ, chociaż Lily też jest niezła. Nat jest prawie jak druga Jane, całkiem podobne są. Podoba mi się to wszystko, pewnie zaraz dziewczyny taką misję dostaną, że im szczęki opadną, albowiem tutaj władzę ma Annabeth24 xD A tak w ogóle, to napisałaś, o której oni wyruszyli na tą wycieczkę? Albo raczej o której Nat i Lily uciekły? Bo mi się wydawało, że góra o trzeciej popołudniu, a tu już ognisko! To czas tam leci szybciej czy ja coś pomyliłam? >.<
No może zbyt szybko… Ale załóżmy, że jechały już godzinę autobusem, po lesie się włóczyły z 1,5 h (stawiam na tyle, bo Natalie jako moje odzwierciedlenie nie przemieszcza się w zawrotnym tempie) oraz jeszcze z pół godziny… To może by wyszło już. Albo inaczej. Ciiii… nie ma tematu. A co do misji, to chciałam to opko poświęcić bardziej Obozowi. No wiesz- relacje z rówieśnikami, bitwy o sztandar, kłótnie, kłopoty, czasem jakaś mniejsza misja oraz inne wymysły, których nie zdradzam.
Co do porównania Nat do Jane… To to wyszło przypadkiem i nie celowo. W mojej głowie, Jane i Nat to dwie inne osoby. Jane jest żywym trupem (no, już nie żywym) a Nat ma lekkie mocne ADHD. Też pyskata itd, ale śmieszniejsza i uwielbiająca towarzystwo ;D
Dziękuję 😉
W te – w tę
jak jakiś psychopatyczny cień pedofil, ani głodny misiu – nie wiem, o co chodzi w tym zdaniu 😀
ze to najlepszy przypał w jej życiu – że
Cole – colę
czy mi się wydaje, czy jakoś za łatwo to zaakceptowały? Rozdział miło się czytało, ale nie porywał.
Trochę błędów, ale zarąbiste. Nati rozwala <333 A najlepsze jest to, że ja znam taką jedną Nati i ona też rozwala system 😀
Powiem ci szczerze – opko mi się nie podoba. Nie bierz tego do siebie, krytykuję bowiem tylko opowiadanie, a nie twoją osobę.
Po pierwsze – kto ma aż tyle imion? Wydaje mi się trochę niewiarygodne, aby mieć po trzy lub cztery imiona.
Po drugie – opisy. Tutaj niby są, a ich nie ma. Skonstruuj je trochę lepiej. Opisuj elementy przyrody, nieco głębiej postacie i związki, które między nimi są.
Po trzecie – dialogi. Zapisujemy je tak:
– Eglebegle.
a nie:
-Eglebegle.
Po trzecie – bohaterki to taka typowa gimbusiarnia, nie? Nie polubiłam ich. Zachowują się nieco infantylnie i śmiesznie. Rozumiem, że takie mogą być kreacje bohaterów, ale jeśli nie zrobiłaś tego celowo, zmień to.
Po czwarte – dodaj trochę smaczków. Nie wszyscy muszą się wiecznie śmiać i wygłupiać, trochę powagi naprawdę nie zaszkodzi.
Po piąte (dużo się zaczyna tego robić) – jakoś nie chce mi się wierzyć w to, że one tak szybko się pogodziły ze swoim boskim pochodzeniem. Gdzie rozmyślania, gdzie emocje, gdzie uczucia? Ni ma.
I to koniec moich uwag. Słuchaj krytycznych głosów, Annabeth24. Wiem, że to trudne (sama też nie znoszę krytyki i ciężko mi jest jej wysłuchać), ale spróbuj. Masz naprawdę potencjał, ale sporo osób robi ci krzywdę samymi pozytywnymi komentarzami.
Dzięki Serio dzięki. Nie zdziwisz się, jak powiem, że nie lubię krytyki, ale jak widać, jest mi potrzebna. Postaram się to zmienić. Przynajmniej tyle, na ile mi się uda…
Szczerze Ci dziękuję.
kocham! No, może faktycznie zbyt szybko się pogodziły, czas leci za szybko, imiona dziwnie długie, ale to jest Super! To, że laski są z gimbazy, to mi nie przeszkadza. Wierzę, że pokażesz je jeszcze z wielu stron. Nawet jak robię ci krzywdę tym komentarzem, to przepraszam, ale ja to uwielbiam. I całkowicie popieram Mari: Po co komu opisy, jak jest Natalie?!
Mega. Kocham te pohaterki. Rozumiem, że niektórzy mogą mieć do nich uprzedzenia, ale to, że są tymi ‚gimbusami’ jest według mnie super! łatwo wczuć się w nie, fajnie się to czyta natalie rządzi. Jest taka szczera do bólu, pewna siebie ironiczna. Może lekko Jane-owata, ale ona jest żywsza. Nie dlatego, że żyje, a Jane już nie (;__________;) ale jej poczucie humoru jest inne. Niektóre teksy mnie rozwaliły. Megaśne!!!
„pomyślał Lilly” – pomyślała
„bez głównie” – bezgłośnie
i też sądzę, że zbyt naturalnie to przyjęły… ale olać xD
Podpisuję się pod wieloma komentarzami. Żeby nie pisać tego samego, powiem, że bardzo zaciekawił mnie ten chłopak co stracił dziewczynę. Może być interesującą postacią. Jeśli miałabym wybierać, którą bohaterkę bardziej polubiłam, to chyba Lilly.
I dziękuję za dedykację pyszczku ^ ^