Dla wszystkich, którzy jadą na v turnus OH
4 października
Lista najważniejszych słów. Kolejność przypadkowa.
1. Wolność
2. Wybór 7. Improwizacja
3. Milczenie 8. Topielec
4. Przyjaciel 9. Marker
5. Szept 10. Niezależność
6. Uśmiech 11. Zależność
7 października
Pozostaje dla mnie największą matematyczną zagadką kosmosu, gdzie nabyłam umiejętność krzyczenia w milczeniu i dlaczego tylko Filip potrafi mnie usłyszeć. Zbliża się Dzień.
9 października
W moim domku Afrodyty mieszka Olivia. Ona jedna z nas ma chłopaka, z którym łączy ją miłość. Pozostałe grają w dziwaczną grę, w której chłopcy są pionkami i chłopcy są nagrodą. Jestem też ja i moje nieśmiałe podchody z Phillem. Zbliża się Dzień.
Nie lubię: Lubię:
Gdy ktoś próbuje mnie utopić Słońce
Wspomnień Pisanie piórem
Nożyczek Wiersze
Nieba w kolorze mleka Jeże
Muzyki Dźwięk maszyny do pisania
Chuderlaków Miętowe lody z czekoladą
Czasu Szept
Kleksów Browar
Orzechów Wiatr we włosach
Ofiar dla bogów Krzyk
Bogów Kontrasty
10 października
Mam drzewo
Podobne do bramy triumfalnej!!
Zabierają mi drzewo
Podobne do bramy triumfalnej!!
Oddajcie mi drzewo
Podobne do bramy triumfalnej!!
Zabrali.
Została po nim tylko szara naga jama.
Szaranagajama.
Jesteśmy podobni, panie Białoszewski. Panu zabrali piec, a mi – drzewo. Łączmy się w żałobie.
11 października
Dalej jest o mnie głośno, po ostatniej akcji z jeziorem. Wszyscy uczestnicy ładnie przeprosili, dostałam kwiaty, czekoladę i mnóstwo kosmetyków. Przyznali, że chcieli mnie tylko nastraszyć, bo mówiłam, że umiem pływać. Cieszę się, bo z Filipem już gadamy normalnie. Nie muszę milczeć. Jedenastka jest spoko. Zbliża się Dzień.
13 października
Bogowie, ale mam sny. Już któryś raz z kolei rzucam Morfeuszowi kawał mięsa w ofierze, żeby mi trochę odpuścił. Tym razem topię się z Dominicą. Ponad powierzchnią wody widzę Filipa, który biegnie nam pomóc, ale co chwila napotyka jakiegoś dzieciaka z Obozu, który zagradza mu drogę. Zbliża się Dzień.
15 października
Moje pogubione szczęście ostatnich czterech miesięcy znalazłam w bukiecie goździków znalezionych po śniadaniu na łóżku. Zapytałam go, skąd wiedział, że mam urodziny. Nie wiedział. W godzinę wykombinował lekko przypalone ciasto, flaszkę browca na spółę i pocałunek. Ale dobrze…
21 października
Jestem planetą krążącą po własnej orbicie, w innej galaktyce, w nieznanym wszechświecie, wokół cudzego słońca. Heliosa. Tylko czasem dochodzi do otarcia się o Philla, o prawdziwą Ziemię. Starcie światów.
22 października
Skoro Ziemia jest prawdziwa, to czy Nadia jest tylko czyimś wymysłem? Czyim? Moim? Filipa? Chejrona?
24 października
Dziwne to wszystko i nieodkryte. Muszę sama rozwiązać tajemnicę swojego istnienia. Odkryć tę dziwną i nieprzyjazną Nadię. To mały krok dla ludzkości, ale wielki krok dla człowieka.
30 października
Szczęście w okruchach, szczęście w okruchach przypalonej ambrozji. W małych gestach i półuśmiechach, które są zbyt nieśmiałe, żeby być pełnymi uśmiechami. Szukam dobra w małych rzeczach. Co z tego, że jajecznica była przypalona, skoro to moje ulubione śniadanie, a gdzieś ponad talerzem Olivia się do mnie uśmiechnęła?
2 listopada
Oparzenia drugiego stopnia zniesione z nowej ścianki wspinaczkowej. Za to medyk się do mnie uśmiechnął. Mam wymówkę, żeby nie dyżurować przy naczyniach. Kogo ja oszukuję?
4 listopada
Ci z Góry wysłali nam do Obozu boga wina za karę, że wymolestował jakąś dziewiczą nimfę. Ughh, to kara bardziej dla nas niż dla niego.
5 listopada
Filip skombinował gitarę i śpiewał mi coś po swojemu. Nie chciał potem przetłumaczyć, ale oczy mu tak błyszczały, a głos zatracał się w słowach, że mam swoje domysły. Te domysłu wywołują mój uśmiech… J J J
7 listopada
Stałam się kolekcjonerką uśmiechów. Zbieram je od dziś i skrzętnie zapisuję. Mam już kilka:
– Uśmiech nimfy, która już mnie poznaje, kiedy ją mijałam. Spontaniczny, szczery, radosny. Szybki, ale nie pospieszny.
– Niezręczny przytulas na zgodę z chłopakiem od nocnego akcji. Równie niezręczna i wymuszona wymiana uśmiechów.
– Szalony i złośliwy uśmiech Dionizosa, kiedy kazał do siebie mówić „Panie D.”
– Uśmiechnięte oczy Philla, kiedy śpiewał mi w swoim języku i uśmiech nie do odszyfrowania, kiedy biłam mu brawo. Nieśmiały uśmiech, kiedy nakładał mi kawałek przypalonego ciasta na talerzyk i szczęśliwy po pocałunku.
Nawet nie wiesz,jak lubie to opowiadanie(?)
Uwielbiam to opko! Twoje pomysły są nieziemskie! Czyżby wreszcie była nadzieja na happy end? ^^
[Najbardziej podobają mi się notatki z czwartego, dziewiątego i dziesiątego października, chociaż pomysł z kolekcjonowaniem uśmiechów jest świetny, nie obrazisz się, jeżeli wcielę go w życie? Idealne pocieszenie we wszystkich złych chwilach, po kilka wpisów dziennie i już mam niezłą kolekcję :D]
„To mały krok dla ludzkości, ale wielki krok dla człowieka.”- Chyba już czas, by znaleźć ‚zeszyt cytatów’ z trzeciej klasy i to zapisać. W zasadzie powinnam przepisać prawie całe opko, ale nie wiem, czy znalazłabym czas, by poznajdywać te wszystkie zdania i to zrobić. A ponieważ dobra należy szukać w małych rzeczach, to jedno małe zdanie będzie mi wystarczyć 😉
I, skoro mowa o małych rzeczach, to polubiłam tą Olivię – po prostu. Bo tak.
(Mam tendencje do polubiania postaci drugo- i trzecioplanowych xD).
Już nie mogę się doczekać cd! Zastanawiam się, czy w ostatniej chwili nagle wymyślisz coś, co zmieni cały bieg wydarzeń, czy dasz Nadii spokojnie żyć u boku Filipa.
PS I dzięki za dedykację
Wiem, że kolekcjonowanie uśmiechów to świetny pomysł, bo sama podsunęłam go Nadii 😛 Założyłam w maju Dziennik Sentymentów, czyli uśmiechów i przyjemnych chwil. Wiesz, uwielbiam Twoje komenty. Mogę nawet napisać, że po prostu na nie czekam ^^
Ja nie zostawię tutaj konstruktywnego komenta i powiem tylko, że może niezbyt trafione w mój gust opko całkiem mi się spodobało. Ja również mam nadzieje na HappyEnd.
Pozdrawiam i dzięki za dedykę 😉
Extra. Bardzo fajne. Ale trochę mnie zaskakuje jedna rzecz – dlaczego ona, tak bardzo chce zbierać te uśmiechy? Sorry, jeśli o tym już było, ale mam słabą pamięć.
Achh, jak ja nie lubię takich rzeczy tłumaczyć… Nie widzisz, że ona jest rozchwiana emocjonalnie? Cały czas przytrafia jej się coś złego i dołującego, więc stara się szukać jak najwięcej pozytywów. Taki ma sposób na walkę z rzeczywistością.
Kurcze, nie powinam tego pisać. Wychodzę z założenia, że wszystko jest do własnej interpretacji i do własnego tłumaczenia. Idzie mi na to, że nie wczytujesz się w tekst, albo, że to tekst Cię nie porwał :E
Może jednak Nadia nie będzie miała skiełbasionego życia? Jest jakaś nadzieja 😀 Lubię to opko. Naprawdę, jest strasznie fajne, ale kompletnie nie umiem wytłumaczyć, dlaczego ^^
Dziewczyno, ty to masz pomysły. Dedykacja przy takim opku to zaszczyt ^^
Kolekcjonowanie uśmiechów – świetne
Powolne zmierzanie ku szczęśliwemu zakończeniu – jeszcze lepsze
Wykonanie – genialne
Nic dodać, nic ująć 😀
Pyszczku, dziękuję.
Polubiłam Nadię i cieszę się, że dałaś jej odrobinę szczęścia w tym rozdziale.
Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć. Krytykować oczywiście nie ma co. Pomysł z uśmiechami jest naprawdę pozytywny. Po prostu…
Wow, Fantastic baby! 😀
O, jedno z moich ulubionych opowiadań
Podoba mi się to, jak przedstawiłaś Nadię w tym rozdziale. Silna, trochę na opak niż wszystkie córki Afrodyty, jednak trochę boi się uczuć. Niewiele bohaterek jest tak dobrze skonstruowanych – niektóre są nieśmiałe we wszystkim, inne silne we wszystkim, a gdzie są twardzielki, które plączą się we własnych emocjach? Gdzie delikatne istoty, które są pewne swoich uczuć jak wyniku działania dwa dodać dwa? Miło, że Nadia ma pola, w których jest naprawdę dobra i te, na których kuleje. I że lubi pić piwo 😉 (Chyba pierwsza córka Afrodyty, która pije piwo i jest taka bezkompromisowa)
Co do formy – wolałabym trochę inną – coś w rodzaju opowiadania, a nie dziennika, ale cóż. Można i tak.
Poza tym – nie mam nic do dodania. Opowiadanie – solidna robota. Tak trzymaj
Bardzo mi się podoba. Świetnie, niemal mistrzowsko wyrażasz uczucia bohaterki. Co więcej mówić? Eh, nie mam weny na długie komenty, wybacz ;__; W każdym razie opko zaczupiste.