Dla Mari. W pod poprzednim rozdziałem, w komentarzach obiecałam ci coś związanego z wycieczką do Hadesu. ( http://rickriordan.pl/2013/06/blizniaczki-28/#comments ) Mówisz masz ;D
PS przepraszam za błędy. Przez najbliższy tydzień pewnie nic nie dodam, bo wyjeżdżam z babcią nad morze i nie wiem, czy przemycę komputer, a nawet jeśli, to nie wiem, czy będę miała neta ;__;
[Nathan]
Po herosów przyjechał Apollo. Koleś zmienił swój kabriolet na autobus wycieczkowy nadnaturalnych rozmiarów i jakoś ich tam upchnął. Po długich błaganiach Mika, zajrzał do Jane, by wymazać ostatnią iskierkę nadziei, że dziewczyna żyje a potem jeszcze do Mirandy. Kiedy Apollo, Mike i ja weszliśmy do pokoju, w którym przebywała, zobaczyłem ją po raz pierwszy od południa, kiedy umarła Jane. W tym czasie zdążyła się zmienić. Siedziała skulona na brzegu łóżka, tępo gapiąc się przez okno. Twarz miła w piachu i tylko ślady łez rzeźbiły na policzkach i brodzie blade paski odsłaniające jej skórę.
– Ekhem- odchrząknął Apollo wchodząc do pokoju. Miranda nie zareagowała.
– Mówiłem? –spytał Mike desperacko patrząc na swojego ojca.
– Ja tam ją rozumiem- burknąłem. –No co? Straciła właśnie siostrę! Świat jej się zawalił. Nie pomyśleliście o tym, że to może boleć?
– No przecież wiem, że ją to boli, ale głodzenie się i udawanie żywego trupa nie sprawi, że Jane ożyje!
– Daj jej spokój.
-Nathan, kurde mi też jest cholernie źle, ale nie chcę, żeby Mir też zginęła!
-Panowie, spokojnie- uspokoił nas Apollo siadając na łóżku obok Mirandy. Dziewczyna, kiedy poczuła dłoń na swoich plecach powoli odwróciła głowę w stronę boga.
-Nie jestem głodna- wychrypiała.
-Dobrze. Nie musisz jeść. Nie musisz nic robić.
W tym momencie nie wiem kto był bardziej zdziwiony. Mike, czy Miri.
-Naprawdę?- zapytała zmieszana.
-Serio ojciec, serio?!
-Tak. Możesz się zagłodzić, zostawić przyjaciół i trafić do Hadesu. No… Możesz nawet popełnić samobójstwo.
-Wiesz tato, banda herosów wysadza ci auto! O popatrz, dobrali się do mini lodówki! Musisz iść…!!!
Apollo go zignorował.
-Jasne. Możesz to wszystko zrobić. Tylko zastanów się, co to da.
Miranda nie odpowiedziała tylko znów wyjrzała przez okno. Ja natomiast wolnym krokiem opuściłem pokój. Jeszcze tu mi powodów do zmartwień brakuje…
Apollo odjechał a po nas przysłano Hestię. Na początku myślałem, że bogowie sobie z nas jaja robią, kiedy przed moimi drzwiami pojawiła się ośmiolatka w brązowej tunice i z uśmiechem oznajmiła, że jest Hestią. Tia… A ja nazywam się Afrodyta. Dziewczynka prześlizgnęła się obok mojej nogi i podbiegła do łóżka. Nim zdążyłem zareagować bogini dotknęła ciała Jane, które zaczęło migotać aż w końcu znikło. Nie no, spoko… Potem przybrała bardziej dorosły kształt. Z przerażeniem patrzyłem, jak dłoń kobiety ląduje na moim ramieniu i ja też zaczynam błyszczeć.
Nie ma to jak wparować do cudzego pokoju i bez słowa go zdematerializować…
Przerażone spojrzałem w dół. Moje spodnie, buty, bluzka- wszystko migało. A potem pojawiła się ciemność, uczucie, jakby ktoś próbował wycisnąć mi coś z brzucha, aż w końcu pojawiła się jasność.
Na początku światło mnie oślepiło. Przysłoniłem ręką oczy, mrugając i rozglądając się dookoła. Ku mojemu zdziwieniu znalazłem się na Olimpie. Byłem tam już kiedyś, więc zdołałem rozpoznać. Dwanaście tronów, dwanaście ogromnych postaci. Każda inna, każda inaczej spoglądająca na moją osobę. Niepewnie rozejrzałem się. Za moimi plecami stali herosi. Każdy w obozowej koszulce. Widocznie grupowi. Po mojej lewej stronie nagle pojawił się oszołomiony Mike, a zaraz potem Hestia trzymająca za rękę Mirandę. Wszystko wyglądało dość dostojnie, gdyby nie fakt, że moi przyjaciele mieli na sobie greckie togi. Mike taką bardziej sportową do kolan a Miranda długą, zwiewną. Jej twarz była czysta, nie licząc zapuchniętych oczu i nielicznych zadrapań. Wyobraziłem sobie, jakby wyglądała Jane w todze, ale szybko odepchnąłem od siebie te myśli. Zamiast tego zwróciłem się do Mika.
-Wyglądasz jak debil.
-Haha, to nie ja paraduję w sukience- wyszczerzył się i z triumfem spojrzał na mnie. Ze złością odkryłem, że moje ciuchy zniknęły a zamiast tego, wyglądam równie żenująco co on. Przygryzłem wargi żeby nie wybuchnąć i tylko ironicznie uniosłem brwi.
-Do prawdy?
-O cholera! Co ja mam na sobie?!
-Sukienkę?
-Nie sądziłem, że już w tym wieku, będę nosił kieckę.
-Ładnie ci w niej.
-Pff… Jaki miły nagle się zrobił.
-Weź pod uwagę, że ja też mam tą szmatę na sobie.
-Haha, paczaj no- Julia w sukience!
-Chłopcy…
Obydwaj unieśliśmy głowę. Wszyscy w sali patrzyli się na nas.
No, pierwsze dobre wrażenie chyba udane…
[Miranda]
Po co oni mnie tu wzywali? Pewnie teraz to będą tłumaczyć, gratulować, odeślą do domu i zapomną. Nie będzie ich obchodziło to, ile straciłam, jak ważne to było dla mnie. Nie oddadzą mi tej miłości, nie oddadzą mi Jane.
[Mike]
Pomijając fakt, że miałem na sobie sukienkę to byłem dość spokojny. Co ja gadam… Bałem się jak nigdy, bałem się tego co nam zaraz powiedzą, bałem się, że Mir zrobi coś głupiego.
Olimpijczycy nie wyglądali na takich, co chcieliby nas od razu zlikwidować. Niektórzy nawet uśmiechali się przyjaźnie.
Odwróciłem się. Za moimi plecami stali chyba wszyscy grupowi. Dostrzegłem Clarisse, Annabeth, Hoodów i wielu innych przyjaciół. Oprócz tego pojawiła się jeszcze trójka nowych grupowych. Jakiś blondas, jakaś brunetka z piórkami we włosach i niski koleś z kręconymi włosami i ogniem w oczach. No nie dosłownie, ale jak coś wybuchnie, to stawiam, że to będzie jego wina. Ze zdziwieniem odkryłem, że wśród tłumu, brakuje Percy’ego. Szkoda, bo był on moim bliskim przyjacielem i nie ukrywam- sama jego obecność byłaby krzepiąca.
– Dobrze. Skoro nasi bohaterowie postanowili przestać debatować na temat mody, możemy zacząć?
– Eee… Oczywiście Panie Zeusie- mruknąłem cicho.
-Znakomicie- uśmiechnął się dumnie Gromowładny i wstał z tronu.- Jak wiecie, zebraliśmy się tu, bo ci oto herosi- wskazał na nas- właśnie zapobiegli ponownemu powstaniu Kronosa.
– Ludu Kronosa- poprawiła go szatynka, siedząca obok niego.- Ojciec szybko nie podniesie się.
– Tak, kochanie- burknął Zeus zdenerwowany, że ktoś ośmielił się mu przerwać.
-Ojcze, pozwól mi mówić.
Zdezorientowany spojrzałem na boginię o szarych oczach, podnoszącą się ze swojego tronu. Atena spojrzała wyczekująco na Pana Niebios, który zrobił miną jak przedszkolak, któremu nie pozwala się zjeść dokładki deseru.
– Ale… Tak, jasne. Zabierzcie mi całą zabawę!
Atena zignorowała go i uśmiechnęła się sztucznie w naszą stronę.
– Moi kochani!
Teraz to kochani, a wcześniej o mało mnie wzrokiem nie zabiła…
– Pani…- ukłoniła się Miranda. Poszedłem w jej ślady.
– Mirando Hillewy, jestem dumna z twojej odwagi. Dumna, że odkryłaś jak wygrać.
– A ja jestem dumna, że tu stoję, bo teraz z chęcią posłucham wyjaśnień, czemu moja siostra nie żyje- uśmiechnęła się wrednie.
Sowiooka bogini otworzyła z oburzeniem buzię, ale szybko ją zamknęła. Zamiast cokolwiek powiedzieć usiadła na tronie.
– Tak, teraz to tyłek na miękkim sadza, a jak coś zagrażało, to pierwsza, żeby Jane poświecić- szepnął do mnie Nathan. Pokiwałem głową i uśmiechnąłem się niewyraźnie.
– Nadal czekam na wyjaśnienia. O jaką przepowiednie wam chodzi? O jaką kradzież?- zawołała Miranda podchodząc bliżej tronów.- Ja chcę tylko wiedzieć…
Wtedy jeden z bogów westchnął ciężko i oparł głowę na ręku.
– Córko- a więc Hermes- wiem, że wolałabyś mnie poznać w innych okolicznościach a nie…
– Co to za kradzież. O czym rozmawialiście z Ateną i mamą, jak się urodziłyśmy- przerwała mu Miranda. Tak słodko zadzierała głowę, by móc spojrzeć dziesięciometrowemu Hermesowi w oczy…
– Zacznijmy od początku…
– O nie… Teraz będzie gadał, a ja do fryzjera na szóstą jestem umówiona!- zawołała bogini w blado różowej todze.
– Kotek, tobie fryzjer nie jest potrzebny. Wyglądasz bosko!
– Głuptasie, jestem boginią! To jasne, że wyglądam bosko!
– Oj gołąbku, nie to miałem na myśli…
– Ares! Afrodyta! Natychmiast przestańcie!- zagrzmiał Zeus a blondyna i mięśniak ucichli.
Chyba właśnie odkryłem, dzięki komu powstała ‘Moda na Sukces’.
Nathan spojrzał się na mnie a ja tylko wzruszyłem ramionami. Głos znowu zabrał Hermes. Bóg siedział na swoim tronie i nie wyglądał na zbytnio radosnego. Minę miął ponurą a w oczach fruwały cienie złości, żalu i smutku.
– Hades oskarżył mnie o kradzież. Bóg złodziei, czasem coś ukradł, bla bla bla, wszystko mówi samo za siebie. Ale to nie byłem ja. Jednak on mi nie uwierzył i postanowił mi również coś ukraść- przerwał i opadł na swoje miejsce.- Odebrał mi Oliwie, ciebie i Jane.
Spojrzałem na Mirandę. Minę miała nie wyraźną. Trudno było powiedzieć, czy bardziej się bała, nie dowierzała, czy była wściekła. Nerwowo obracała w ręku jakiś łańcuszek.
– Z tego wynika… z tego wynika, że ja i Jane umarłyśmy?- spytała w końcu. Jej wzrok powędrował na mnie ale ja nie byłem wstanie cokolwiek odpowiedzieć. O kurna, faktycznie! Ona serio mogła umrzeć!
– Tak- odezwała się Atena.- Hades was zabrał, ale potem dowiedział się o przepowiedni. Apollo ogłosił, że po Wielkiej Przepowiedni o dziecku Wielkiej Trójki pojawi się Lud Wygnańców. Nie mieliśmy pewności, czy chodzi akurat o was ani, czy to możliwe, żeby Wielka Przepowiednia wypadała na ten wiek.
– Jednak wszelkiej ostrożności nigdy nie za dużo!- zawołał Zeus uśmiechając się sztucznie. Koleś siedział na tronie, dumnie wypinając pierś i unosząc głowę. Tak, nie ma to jak poszanować przed małolatami pozycją…
– Tylko… Czemu Hades zabrał dziewczyny, skoro była przepowiednia, gdzie tylko one mogą zapobiec powstaniu?- zapytał Nathan. Atena spojrzała się na niego krytycznie, tak jak wredna nauczycielka. Nathan odwzajemnił spojrzenie. Nie odwrócił wzroku, tylko patrzył na boginie z tą swoją wnerwiającą obojętnością.
– Bo kuzynek Apollo za późno nam powiedział o przepowiedni- niezręczną ciszę przerwał Dionizos. Dyrektor siedział rozwalony na swoim krześle z winorośli, popijając colę. Ogólnie nie przejmował się zebraniem, bardziej go obchodziła piramida z pustych puszek, którą budował.
– No bo Hermes był taki radosny!- obruszył się ojciec i skrzyżował ręce.- A miłość ojca jest taka wspaniała! Coś cudownego, kiedy widzi się spojrzenie dumnego taty…
– I my umarłyśmy?- zapytała cicho Mir.
– Tak. Ale Hades dowiedziawszy się o tym wierszyku spanikował. Phi! Tchórz i tyle!- zawołał Ares nerwowo wymachując rękoma. Każdy szkolny osiłek, wyglądał przy nim jak dziecko.
– Ale co to znaczy ‘spanikował’?- zapytał Nathan.
– Zwrócił życie- mruknęła Atena pod nosem. Bogini ze skupieniem na twarzy przyglądała się każdemu z nas- Mir, Nathanowi i mnie. Ja udawałem, że tego nie widzę i starałem się unikać się jej wzroku, ale te szare, ogromne oczy są strasznie hipnotyzujące i oszałamiające. Ja się w nie spojrzysz, to zaczynasz panikować i zapominasz o tym, co cię otacza. Jakimś cudem jednak pozostawałem ‘przytomny’.
– Podsumowując- powiedziała Miranda występując trochę do przodu.- Hermes ukradł coś Hadesowi, ten się wkur… zdenerwował i uśmiercił mnie, mamę i Jane, ale potem Apollo ułożył rymowankę, która wskazuje na to, że ja i Jane możemy tylko uchronić was przed zagładą, tak? No super, serio super… A co ja zrobiłam źle, że zginęła moja siostra?!
-Nic. Hades oddał was, ale postawił warunek- zaczęła Atena, ale w wypowiedź wciął się jej Zeus.
– No bo to Hades! Nie umie przegrywać i myśli, że w tym swoim Podziemiu jest bezpieczny! Zawsze coś rozwali i cieszy mordę, nie?
– No, to prawda! Braciszek nie mógł się pogodzić z tym, że musi oddać to co zabrał a Hermesowi się upiecze- oddał Posejdon.
– Cisza!- zawołała Hera wstając z swojego tronu.- Mam ważniejsze sprawy na głowie, niż słuchanie waszych kłótni! Odprawmy tych herosów szybko, bo zaczyna się robić nudno.
– Ci herosi, uratowali jaśnie pani twój boski tyłek, więc trochę szacunku nie zaszkodzi- powiedziałem. No co?! Hera powinna być milsza! A nie myśleć tylko o swoich sprawach! Korona jej z głowy nie spadnie. Nawet jej przecież nie nosi…
Bogini spojrzała się na mnie a z nią pozostali Olimpijczycy. Jedni patrzyli karcąco, inni ze zdumieniem, jeszcze inni (czytaj: mój tato) pokazywał mi kciuki w górę i szczerzył się jak małe dziecko. Bogowie, nie mówcie mi tylko, że jestem do niego z charakteru podobny…
– Eee… Tak. Hades wypuścił wasze dusze z podziemia, ale zawarł ze mną i Hermesem umowę.
– W przepowiedni, moje córki, bliźniaczki, miały obalić lud Kronosa przed ukończeniem szesnastu lat.
Co oni wszyscy z tą szesnastką? Wszędzie coś się ma wydarzyć przed szesnastką. A może by tak ustalić na osiemnastkę? Wiecie- dłużej pożyją niektórzy, inni będą mogli spędzić z nimi więcej czasu…
– No i Hades postawił warunek, że po ukończeniu szesnastu lat zabierze jedną z was i zrobi z was taką jakby damę dworu w swoim pałacu- powiedział Hermes.
Spoko wujek. O, dziewczynki! Jak byłyście małe, to pokłóciłem się z waszym ojcem! No i was na trochę uśmierciłem, potem jednak jak spietrałem się i was wypuściłem! Miło z mojej strony prawda? Ale nie martwcie się! Jeżeli ukończycie szesnaście lat, to i tak jedną z was zabiorę do siebie, do Podziemia! Cieszycie się?! Takie wieczne wakacje z kochającym wujaszkiem!
W sali zapadła cisza. Słychać było tylko brzdęk bransoletek Afrodyty, której się chyba nudziło, bo z zainteresowaniem przekładała je z jednej ręki do drugiej.
– Czyli jakby Jane żyła- zaczęła Miranda ze zmieszaną miną.- To i tak by zginęła? Ona albo ja?
Nie dostała odpowiedzi. Hermes, Atena ogłuchli, tak jak pozostali bogowie.
– Mam rację? Zapytałam, czy do cholery mam rację?!- zawołała już zła dziewczyna. Skrzyżowała ręce na piersi i zmarszczyła brwi marszcząc też nos.
– Tak- odparł Zeus.- Hades zażądał jednej z was. Jeżeli któraś umarła by wcześniej- odhaczone, jedna z was została już w Podziemiu. Nie miałoby znaczenia w jakim wieku byście były.
Teraz, to zupełnie przestało mi się podobać. Nerwowo przeczesałem włosy i zagryzłem dolną wargę. Kurde, jak mnie kusiło, żeby im wygarnąć, co myślę, o ustawianiu dzieciom życia. Zamiast tego stałem w miejscu i udawałem spokojnego, opanowanego nastolatka.
– W takim razie, proszę o jedną rzecz.- Spojrzałem na Mirandę. Wypowiedziała te słowa w pewien mało przeze mnie lubiany sposób. Wymyśliła coś i teraz tylko czekała na zgodę. Wtedy albo mówiła coś głupiego- jakiegoś suchara, coś nierealnego, albo coś strasznego, niewykonalnego, zaskakującego. Wlepiłem w nią oczy, modląc się, że poczuje moje spojrzenie i na mnie spojrzy.
Wszyscy popatrzyli na nią z zaciekawieniem. Dionizos z zaciekawienia zepsuł piramidę z puszek, które z donośnym brzdękiem rozsypały się u stóp jego tronu spadając po schodkach.
– O cóż takiego prosisz?- zapytała Atena.
– Proszę o zgodę. Proszę o zgodę, żebym mogła dołączyć do mojej siostry.
*******
No i proszę- wycieczka do Hadesu! nie wiem, czy o taką chodziło, ale jest 😉
( to jest przedostatni rozdział 😉 )
Ok, zacznę od błędów:
miła – miała
… Dobra, co ja pi…szę, jestem na ciebie wściekła jak diabli! Nie to miałam na myśli! I co teraz?! Obie umrą?! Gratuluję, właśnie odkryłaś, jak łamać ludzkie serca na odległość ;____; Zamiast wyciągnąć jedną z Hadesu, wrzucasz jeszcze drugą… A mój Mike i Nathan to co? Nie zostawisz ich tak na lodzie, nie? Weź najlepiej cały Obóz teleportuj do Podziemia, żeby nikogo nie rozdzielać, będzie fair….
Ok, przynajmniej będą szczęśliwe :C
Tak się wciągnęłam, że i tak więcej błędów nie znalazłam (może oprócz moich ukochanych przecinków), ktoś później pewnie i tak je wypisze…
A poza tym, jak juz się wyżaliłam, to dodam, że podobał mi się sposób, w jaki przedstawiłaś bogów, prawie jak zwykłych ludzi.
Aha, a ta nowa trójka z Obozu to Pipes, Leo i Jason, nie? (Po co się pytam, przecież wiem, że tak) Tam mi aż trzy rzeczy zgrzytały: powtórzenie słowa ‚jakaś/iś’, to, że Piper miała pióra we włosach (taa była tuż po uznaniu czy co? Przecież ona nienawidzi się stroić, a pióra podchodzą chyba pod kategorię ozdób, nie?) i to, że Leo był niski. Bo jakoś tego nie ogarniam, może i był drobny, ale wydaje mi się, że nie był niski… nwm, nie pamiętam xD
No i oczywiście wielkie, wielkie dzięki za dedykację :3
No dziękuje 😀 Fajnie wiedzieć, że mi się udało. A co na to Mike i Nathan to zobaczysz xD Jaka ja zua jestem kurcze no…
Czyli gdybym po wakacjach napisała kontynuacje, czytałabyś? Bo właśnie mam taki dylemat… Boję się, że zrobię z tego jakiś melodramat, tak jak mówi Snakix.
Na początku kiedy zobaczyłam, ze pojawiły się Bliziaczki od razu wzięłam się za czytanie. Przerwalam wszystko i zaczęłam się uśmiechać kiedy zobaczyłam, że będzie wyprawa do Hadesu. Na początku wszystko było okej, ale nie pasowało mi tutaj ich zachowanie po przyjechaniu Apolla. Jak jeszcze reakcja Miri była bardzo realistyczna, według mnie to zachowanie Mike było w ogóle nie empatyczne. Czego on oczekiwał od Miri, że będzie zachowywała się tak jakby nic się nie stało? Może była tak na początku, ale miała przed sobą misje, którą chciała zakończyć pomyślnie ze względu na Jane.
Ku własneu zdziwieniu wcale nie przeszkadzała mi narracja Mikea. To nie znaczy, że od razu zacznę go lubić. Mowy nie ma. To, że śmiałam się ze wszystkich tekstów jakie były napisane kursywą to już inna sprawa Moda na sukces powalajace system xd
Podczas tej całej narady na Olimpie w mojej głowie budował siemobraz stojącej Miri na stole pomiędzy Bogami i wykrzykujaca, że ona ma prawo dowiedzieć się prawdy. Nie pasowało mi titaj pewność w słowach Miri. Jej brak zawahania przy wypowiedzeniu imienia Jane. Wiem sama, że wypowiedzenie zwykłego imienia jest czasami trudiejsze niż to się wydaje.
Bardzo dobrze pokazalaś tutaj jak Bogowie są przejęcia swoimi dziećmi. warzniejszy jest dla nich fryzjer (Afrodyta) Jestem ciekawa jak byś zrobiła to gdyby to jej dzieciom stało się coś takiego. Pewnie bardziej przejęła się
złamanym paznokciem. Nie lubię tej bogini i koniec kropka.
Ostanie słowa Miri są idealne. Inaczej watpie by jej prośba została przyjęta na poważnie.
Już widzę jak Jane przy Hadesie i Perseforze na tronie jak mówi Miri, ze ona tu zostaje, bo jej tu dobrze. Jednoczesnie mając w pamięci te wszystkie wspomnienia z Miri, Mikeiem i Nathanem.
Bliźniaczki nie mają prawa się kończyć! z drugiej stony jednak telnowela to tez nie jest dobry pomysł.
Mam nadzieje, ze pamiętasz o mojej propozycji, jestem coraz bardziej ciekawa jak ci to wyjdzie. 😀
Podrawiam, weny życzę i udawych wakacji
PS. Nawet jak nie będziesz miała kompa to zawsze zostaje zeszyt i dlugopis oraz telefon 😉
Jeny jakie głupie literówki zrobiłam. Uuu. No normalnie zaraz coś zrobię mojemu tabletowi.
Mam nadzieje, że nie bedą ci one przeszkadzały, ale ja nie mam siły ich już poprawiać z 10 raz, poddaje się w tej sprawie.
Masz rację, Mike zachował się dziwnie. Ale tak miał się zachować. Ja to widzę tak: świat mu się wali, z jego życia znika Jane, która jest dla niego ważna i zostaje tylko Miri. Chłopak kurde się załamuje i jest zdesperowany, żeby jej nie stracić.
Co do postępowania Mirandy masz rację. Ale jakoś tak to wyszło- wnerwiła się i wybuchła. A imię łatwo jak na taką sytuację wypowiadała, bo ona od początku chciała do niej iść.
Dziękuję 😉
Muszę przyznać, że nie wiem o jaką propozycję chodzi … o,0 przypomnisz?
Napisanie jednoczęściówki lub kilku rozdziałów jak to Oliwia i Hermes się poznali. Taki prolog przed Bliźniaczkami.
A tak, to to pamiętam 😉 Nawet zaczęłam już, tylko wcześniej chciałam Bliźniaczki dokończyć.
naprawde?? Bardzo się cieszę w takm razie weny życzę.
A imie Mike nie odmienia sie przypadkiem tak: Mike’a,Mike’owi?:p
Juz przedostatni? Szkoda :<
Szczerze- może i tak się odmienia. Ale ja to tak dziwnie odmieniam już od prawie 20 rozdziałów, że nie będę tego przestawiać. Chyba, że to bardzo ci przeszkadza ;D
A tam,co Ci bede zwyczaje zmieniac xD
O MÓJ BOŻE… Ja… ja się tego nie spodziewałam… To jest wredne!!! Jak mogłaś?!?!? Wiesz- czytam, czytam czytam i tu nagle na końcu takie jebut! Szok! No wiesz co…?
Ja osobiście uważam, że zachowanie Mike było, no nie było w porządku względem Mir, ale on mógł się tak zachować. W sensie, że bał się i chciał, żeby dziewczyna stanęła na nogi i mu pomogła ogarnąć rzeczywistość.
Jak czytałam to na Olimpie to się ucieszyłam, że Miri wróciła do świata żywych, ożywiła się ale nie patrzyłam na to tak, że zapomniała o bólu związanym z utratą siostry. że po prostu tak ją wnerwili ci bogowie i chciała im pokazać, że jest silna i mądra- nie załamie się, tylko sprytnie osiągnie swoje.
A TY WREDNA ISTOTO MI NADZIEJE ZROBIŁAŚ TYM WSTĘPEM!!!!
‚O, będzie wycieczka do Hadesu! Jane uratowana’. Ale nie… Annabeth24 musiała zaskoczyć >.< No foch. Foch za zajebistość zawartą w twoim opku… Czekam na CD I to baardzo!
Wiesz co…? No wypchaj się kurde, no. żeby tak mnie w pole wywieść?! Bo ja tu z takim zacieszem czytam wstęp a ty mi taki sad end strzelasz! No ale jak tu ci wyrzuty prawić jak to jest takie zajebiste? ;_____; Nie wiem… Czuję się strasznie. Bo jak mój biedny Mike to przeżyje? No nie… Smutam ;c
W przedostatnim rozdziale mnie wnerwiłaś. Oj i to bardzo.
Ja na początku taka podniecona, że Jane wróci, że Miri będzie szczęśliwa, a wszyscy razem w podskokach wrócą do obozu i wszystko będzie happy…
MUSIAŁAŚ to moje wyobrażenie zepsuć.
Zaczynam mieć wrażenie, że specjalnie jedziesz do babci, żeby utrzymać w napięciu.
Foch.
Foch.
I powtórzę, tak dla pewności: foch.
Dziękuję Ci za zrycie mi życia.
Jak nie będzie happy, to się nie odfocham.
Jak będzie, to się odfocham.
Koniec tematu.
PS. Uwielbiam twoje opka.
Czytając takie komentarze to aż sie uśmiecham, bo to znaczy, ze ktoś lubi moje opko i sie nim przyjmuje. Jednocześnie mi głupio xD
PRZEMYCILAM KOMPUTER I MAM INTERNET!! Mam zaciesz z tego powodu 😀