Pustka. Cisza.
A potem ból.
Ból. Ból. Ból.
I hałas. Jakieś dźwięki. Rozmowa?
Tak, rozmowa. Po kilku próbach wydarcia się ze szponów bólu, który najwyraźniej za wszelką cenę chciał rozsadzić mi czaszkę, udało mi się rozpoznać jakieś głosy. Jeden męski… Drugi też. A trzeci? Zdecydowanie damski. A raczej dziewczęcy. Wendy.
Właśnie. Wendy.
Co się stało na imprezie? Zachowywała się naprawdę dziwnie… I jeszcze Ashley…
Ból wzmógł się, obejmując całe ciało, które, jak na złość, akurat teraz dało o sobie znać. Usłyszałem przekleństwo wysyczane przez Pierwszy Męski Głos. Ktoś mnie podniósł.
Znów cisza.
A potem ogłuszający huk.
Otworzyłem oczy.
Pierwsze, co zobaczyłem, to ogień, trawiący samochód. Potem las wokół mnie. A jeszcze potem 4 postacie, spośród których rozpoznałem tylko Wendy. Było z nią dwóch chłopców. Blondyn i brunet, pierwszy z nich siedział koło mnie. Chyba zauważył, że się na niego gapię. Ups.
– Wen, obudził się! – powiedział do dziewczyny.
Drugi z chłopców spojrzał w moim kierunku. Wendy podbiegła i uklękła koło mnie.
– Jake, nic ci nie jest? – spytała, a w jej brązowych oczach widać było troskę.
Razem z blondynem pomogła mi wstać.
– Nie, raczej nie. Ale… – Wtedy właśnie go zauważyłem. Stał jakieś pięćdziesiąt metrów od płonącego wraku. Na oko po czterdziestce, łysy, wychudzony, obszarpany, zakurzony, twarz poorana bliznami, ubranie w ciemnobrunatnych plamach, których pochodzenia raczej wolałbym nie znać. Duże czarne oczy patrzyły się prosto na mnie. I wcale mi się to nie podobało.
– Kto to jest? – Nie ukrywam, byłem przerażony. Reszta dopiero teraz zauważyła nieznajomego. Brunet wyjął miecz. Chwila… MIECZ?!
Dobra. Wiem, że każdy normalny człowiek wydarłby się na mnie teraz, żebym wiał jak najszybciej i jak najdalej stąd. Ale oczywiście moja chora inteligencja od razu zareagowała: ,,Skoro nie używa tego miecza przeciwko tobie, to chyba nie trzeba się tym przejmować, nie, stary?”. I – oczywiście – musiałem się jej posłuchać.
Dziwny facet zniknął. I po chwili znów się pojawił. Ale tym razem 5 metrów ode mnie. Z naprawdę dziwnym uśmiechem na twarzy.
Przestraszony, odsunąłem się o krok. Wendy z brunetem mnie sobą zasłonili. Nieznajomy zaśmiał się gardłowo.
– Miałbym zrobić krzywdę własnemu synowi? – Jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył, chociaż wydawało mi się to niemożliwe. Spojrzał na mnie ponad ramieniem Wendy. – Uważaj Jake. Ale tym razem to nie ja jestem zagrożeniem. – Mężczyzna posłał mi ostatni krzywy uśmiech, po czym zmienił się w piasek, który poniósł nagły mocniejszy podmuch wiatru.
Przez chwilę staliśmy jak sparaliżowani. Pierwszy odezwał się blondyn.
– Czy tylko ja wiem kto to był? – głos mu zadrżał. Wszyscy spojrzeliśmy na niego pytająco. Ale on tylko potrząsnął głową. – Najpierw Chejron musi się dowiedzieć.
Wendy wzruszyła ramionami, po czym zerknęła na mnie, jak gdyby dopiero teraz przypominając sobie o mojej obecności.
– David, Alex, chodźcie tutaj – zawołała swoich towarzyszy. – Sądzę, że Jake’owi należą się wyjaśnienia.
***
Aha.
Bogowie greccy nadal istnieją.
Mają dzieci ze śmiertelnikami.
Na przykład mnie.
Był dla nas obóz – Obóz Herosów.
Okej.
David był synem Apolla, Alex – Aresa, a Wendy córką Afrodyty.
Przynajmniej wiem, czemu jest taka ładna… Ale nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie.
A moim ojcem jest najprawdopodobniej ten dziwny facet.
… Czy ja coś mówię?
Nie mieliśmy samochodu, ale David powiedział, że do obozu mamy kilka kilometrów, więc pokonaliśmy je piechotą.
Przechodząc obok sosny na wzgórzu zauważyłem śpiącego pod nią smoka. Nic mnie już nie zdziwi.
Pierwszą osobą, która nas przywitała, był Chejron – centaur opiekujący się obozem.
– Wiecie może, czyim Jake jest synem? – spytał, przyglądając mi się z uwagą.
– Tak, ja wiem – David wystąpił z szeregu, który nieświadomie uformowaliśmy. – Morosa.
Alex zakrztusił się.
– Że co?! – odsunął się ode mnie.
Chejron posłał mi pełne smutku spojrzenie.
– Moros jest bogiem gwałtownej śmierci.
Zaniemówiłem.
Brunet prychnął i potrząsnął głową jak dziki kot.
– Gratuluję, Jake. Życzę miłej śmierci.
Nie spodziewałem się tego Morosa. Myślałem raczej o Hermesie… O.O Opowiadanie niezwykle mi się podobało, tylko poproszę (sorry, bardzo) o większą ilość opisów 😀 Tak łatwiej jest sobie to wszystko wyobrazić, wydłuża to opko, a to opowiadanie mimo swej zacności jest prawie samym dialogiem. Las, cenatur, nawet chłopaków lepiej byłoby lepiej opisać np. Powiedzieć, że mają pomarańczowe koszulki z napisem „Obóz Herosów” . Mogłaś też trochę lepiej przejście tych kilka kilometrów (nawiasem mówiąc nie wiem jak zdezorientowanemu, zdziwionemu herosowi, który przed chwilą obudził się z magicznego snu, udało się przejść ot, tak kilka kilometrów) , można było napisać o zmęczeniu, jakiej romowie z Wendy, czy coś w tym guście. Ale oprócz tego to opko było naprawdę fajne, bardzo pdobają mi się postacie, a dialogi nie są sztuczne. Tylko błagam: dokładniej opisz zdarzenia i miejsca, które tutaj występują.
Pozdrowienia dla Kiśla 😛
PS: Nie przejmuj się tym za bardzo tym komentem, bo ja naprawdę nie mam nic złego na myśli, po prostu poprawiam to co wedłig mnie mogłoby być jeszcze lepsze, a wierz mi, piątek będzie już pewnie prawdziwym dziełem sztuki.
Taggg, ja wiedziałam kim jest ojciec Jake’a, tylko szkoda, że sama na to nie wpadłam… Ale nie dałaś nam wcześniej żadnych podpowiedzi, więc i tak czuję się zajebiście : D No i uwielbiam to opowiadanie, jak dla mnie mogłabyś opisać tak cały rok.
I oczywiście to co już pisałam wcześniej, opisy. Stwierdziłaś, że nie umiesz pisać więcej opisów, a ja stwierdzam, że musisz się tego nauczyć, bo w końcu opisy to bardzo ważna część książki/opowiadania, tak jak zresztą wszystko. W tym opowiadaniu nie musisz na przykład tak bardzo przybliżać opisu Obozu, ale jeśli chcesz napisać coś co sama wymyślisz, w sensie niezwiązane z Percy’m, to będziesz musiała opisywać, żeby czytelnik wiedział jak ty to sobie wyobrażasz i w ogóle.
Mogłaś przybliżyć bardziej to otoczenie w którym obudził się chłopak, opisać tych dwóch towarzyszy Wendy, jak wyglądali, czy sprawiali wrażenie osób miłych albo coś w tym stylu. Drogę do obozu też mogłaś opisać, to czy Jake był zmęczony, co myślał i jak czuł się w nowej sytuacji. Nie każe ci pisać od razu nie wiadomo czego, ale małymi kroczkami dasz radę. Jeśli nie potrafisz napisać czego dłuższego od razu, to napisz najpierw całość, potem do tego wróć, dodaj kilka słów, może w międzyczasie coś wpadnie Ci do głowy.
No i oczywiście czekam na Czwartek i dalsze przygody Jake’a 😀
Niech Wielka Panda nad Tobą czuwa.
Fajnie fajnie, ale Alex i David ze względu na swoich rodziców powinni pozabijać się w pierwszym momencie. Po za tym latający rydwan i te sprawy 😉
Czekam wytrwale na czwartek.
Pozdrawiam.
Kolejny bóg, którego nie znałam! Wy tu umiecie mnie zaskakiwać. Opko fajne, nie spodziewałam się takiego boskiego rodzica, ale masz za to +. Czekam na CD 😉
Dostałaś dwa dłuuuuuugaśne komentarze, ja wykorzystam możliwość napisania krótkiego. A i tak w ogóle to dostałaś wczoraj reakcję, jak to było?
„OMG OMG *pisk fanki* Jak ty epicko piszesz!”
Wiesz, że kocham styl pisania mojego Kisiela, no nie? <3
Za mało opisów emocji. To po pierwsze.
Scenka z Chejronem sztuczna. To po drugie.
Fajny początek. To po czwarte.
Fajny początek po trzygwiazdku. To po piąte.
Za mało opisów Alexa i tego drugiego… Widzisz? Nawet nie pamiętam jego imienia. To po szóste.
I po siódme: świetne ostatnie zdanie.
Yeah. Też napiszę krótki komentarz. Opko jest nieco chaotyczne. Oprócz tego wyczaiłam w tekście jeden, poważny błąd:
LICZBY W TEKŚCIE PISANYM ZAPISUJEMY SŁOWNIE!!!
Pomijając te błędy:
KOCHAM <3
Też jebnę krótki komentarz, ostatnio w ogóle nie chce mi się pisać :/
Podobają mi się główni bohaterowie, interesujący pomysł z bogiem gwałtowniej śmierci – też o nim nie słyszałam i ciekawa jestem w jakim kierunku pójdzie to opowiadanie. Może przydałoby się więcej opisów, ale nie narzekam :p
A ja myslalam,ze to Ares ;cc
Za krotko! Stanowczo!
Genialne!! Nie znałam tego boga o.O, mimo to świetne opowiadanie. Czekam na czwartek ;d
hhahaahh ja po czasie komentuję, a więc też się na długi komentarz wysilać nie będę i tak oryginalnie przypomnę Ci o dłuuuuuższych i częęęęęstszych opisach. A teraz masz sobie to wbić do głowy :P. Nie no ja już tylko czekam na CD + więcej o-p-i-s-ó-w. Zrozumiano? 😀 I nie chcę widzieć wiadomości na skajpaju pt. ,,Tak, Pigiel, zrozumiałam”, tylko chcę widzieć więcej opisów ;). Kończe i geenialne opko (tak żebyś wiedziała co o tym myślę ;3)