Wenka wróciła to piszę. Przepraszam za błędy, zapomniałam jak się pisze opo
Dla Cassiel (Happy birth… itd.), Mari, Snakix i reszty półbogów, których przepraszam za nagłe zniknięcie (wytłumaczenie: miałam dwunaste urodziny i porwało mnie stado Minotaurów XD). I dla Adminki, oczywiście.
Często żałuję, że nie mam tych czterdziestu trzech lat, których dożyłam w poprzednim życiu. Bardzo by mi się przydały. Miałabym ten miliard na koncie i armię feministek.
W poprzednim życiu byłam córką Artemidy, a jeszcze wcześniej synem (!) Neptuna, a pierwsze żytko było chyba najlepsze życie. Byłam córką Fortuny. Natomiast w moim drugim wcieleniu sprawa
się rypła, jak to się mówi, bo moim tatusiem został Mitra.
Właściwie Mitra nie był bogiem, tylko ćwierćbogiem, synem syna Hermesa. Ale kto mógł wiedzieć, że jak Zeus walnie w niego piorunem to się stanie nieśmiertelny?
Ja nie jestem nieśmiertelna, no może nie w tym znaczeniu (czyt. jak ktoś mnie „przyszpili” to się odrodzę… a właściwie dostanie mi się ciało pierwszego idioty, którego porazi prąd).
A teraz biegnę.
Jak najdalej od tego Obozu.
– Raulah! Poczekaj! – wrzeszczę do czarnoskórej dziewczyny z dredami.
Raulah Stevenson odpala silnik samochodu i patrzy na mnie zdzwiona. Potem przypomina sobie o moim darze i pyta: – To nowe ciało?
CO?! Szybko przyglądam się sobie w bocznym lusterku i stwierdzam, że mam ciało jakiejś szczupłej blondyny.
– Nawet nie zauważyłam – odpowiadam i wskakuję na tylne siedzenie. – Tylko jedź dobrą stroną drogi!
Raulah, córka Hestii mieszkała kiedyś w „U.K.-ju” więc często myli stronę drogi i pija jakieś świństwo kiedy jest „fajw oł klok”.
Zapada niezręczne milczenie dla Raulah, ale dla mnie to boska cisza.
Jakieś trzy tygodnie temu mnie i Miss Stevenson zaproszono do Obozu Herosów na Long Island. Wszystko było pięknie tylko napadli nas Giganci i rozp… rozwalili Obóz. Chejron zwiał z paroma
dzieciakami i wspomniał coś o Big Apple i tam jest cel podróży… LEWĄ STRONĄ AUTOSTRADY?!
– Raulah! CO JA CI MÓWI… – głos utyka mi w gardle, gdy widzę Minostaurusa (czy Minecraftusa) gnającego prawą stroną drogi. Błyskawicznie sięgam do kołczanu… tyle, że go tam nie ma.
Został pewnie na moim poprzednim ciele a ja głupia go nie wzięłam.
Znajduję w małym plecaczku jakiś sztylet i kilka ubrań, krem do opalania, misia i jakieś zdjęcie uśmiechniętego chłopaka. Kto to, na łysą golonkę Apolla, jest? Na Hermercia, chyba wiem!
To ten…
ŁUUUUP. Samochód „wykonuje” efektowną wywrotkę i ja z Raulah lądujemy w rowie.
Próbuję wyczołgać się przez rozbitą szybę i słyszę głośne chrup.
Aua…
Moje ramię z nogą do pary!
Czołgam się dalej nie zważając na ból. W końcu leżę na asfalcie i nie ruszam się przez jakieś pięć minut. Jak mam umrzeć to z godnością, myślę wyciągając sztylet.
Ale Minostrawus nie nadchodzi.
Po dwudziestu minutach słyszę tętent końskich kopyt.
– Znalazłem ją! – krzyczy Chejron.
– Fajnie, że się o mnie troszczysz… – mruczę i myśli samobójcze wyparowują mi z głowy.
Przybiega chłopak ze zdjęcia.
– Matko, ty żyjesz! – Percy Jackson upuszcza zakrwawioną Raulah, którą właśnie wyciągnął z samochodu. W ręcę ma wbity fragment rogu monstrualnego byka. Podbiega do mnie i zmartwiony
przygląda się mojemu ramieniu, które jest całe zmasakrowane, a potem mówi coś o tym że zarżnie kolejnego Minotaura, jak go zobaczy (czyt. oj, chyba będize amputacja nogi. Oszczędzę wam
opisu).
– Myślałem, że prąd ciebie załatwił na maksa, Annabeth…
Doznaję szoku. Annabeth Chase?! Chyba nie poraziło jej, co?
– Spadaj! Nie jestem Annabeth! To ja – Selene Thryman, ta od prądu! – warczę.
Ale tak naprawdę mam ochotę się rozpłakać. Ann była jedną z fajniejszych osób w Obozie. Zresztą Mitra jest bogiem sprytu, a Atena – mądrości, więc łatwo się dogadałyśmy. (Po drugie
przerażało mnie bycie dziweczyną Percy’ego. Jackson jest spoko, ale ja już miałam tego jedynego.)
– Chejronie…. – Percy wygląda jakaby to jego poraziło.
Centaur patrzy na mnie i mówi:
– Selene miała brązowe oczy…
(Zapomniałam wspomnieć, że zawsze oczy zostają takie same jakie były w poprzednim wcieleniu… UPS.)
Percy wpatruje się uważnie w moją twarz.
– Szare – mówi z uporem.
Podnoszę ułamek zbitego lusterka. Oczy są brązowe. Jak zawsze. Odwracam się i kręcę głową.
Do Jacksona dotarła prawda. Wstaje, trzymając sztylet Ann i podchodzi do jakiejś sosny.
Wszystko się rozmazuje. Chyba zaczynam…
Z kamienną miną wbija nóż po samą rękojeść w drzewo. Nimfa drzewna krzyczy coś po grecku…
Może za dużo krwi mi wypłynęło, bo tracę przytomność. Jak ja tęsknię za moimi feministkami! One były porządnymi dziewuchami…
CDN.
Akcja pędzi jak Percy do Ann po weekendzie majowym xD, ale widać, że masz pomysł na kolejną część ;D. Jak dla mn trochę za mało opisów uczuć… tak w sumie to wszystkich opisów :P. Ta część na kolana mnie nie powaliła, ale mocno zaciekawiła ;). Czekam na cd.
Na samym początku pomyślałam, że ona pamięta wszystkie swoje poprzednie wcielenia, ale potem sprawa się wyjaśniła…
Hestia rację ma, za mało opisów. Zobaczymy co będzie w kolejnej części.
Też lubię opisy, ale dla mnie jest ich w sam raz. Mnie opko wciągnęło i czekam na kontynuację.
Biedna Annabeth, biedna nimfa…
Pozdrawiam.
Niezłe. Niezły efekt zaskoczenia z Ann. Niby dostała jej ciało? Extra 😉 Jedyny minus to, że akcja jest trochę za szybka. Więcej opisów uczuć. A tak to spoko.
Niezly pomysl z tymi wcieleniami.
Ejj,jak to tak,bez Obozu?;cc
Tak,brakuje troszke emocji,jakichs mysli i dokladniejszych wspomnien… Czekam na cd ;D
Mi też brakowało tego, co wcześniej wymieniono, ale zaciekawiłaś mnie mocno. Czekam na cd 😉
O wow! Bardzo ciekawe! Mi tam ilość opisów wystarczyła, nawet uwagi na to nie zwróciłam. Bardzo interesujący pomysł z tymi wcielaniami
Wow, kocham twoje opka, są takie oryginalne. Pomysł świetny, wykonanie również – kocham to ^^ Akcja gna, ale moim daniem w pozytywnym sensie – są w końcu tacy, którzy umieściliby to opko w kilku zdaniach. Gdybyś zwolniła, to nie byłoby też to samo, więc kto wie, czy byłaby to zmiana na lepsze? Co do opisów, nigdy za nimi nie przepadałam xP