Dedyczka dla komentujących i czytających
KENDRA
Zaczęło się dość niewinnie. Dzień jak codzień. Sobota, bezchmurne niebo- można by powiedzieć: zarąbiście.
A jednak.
Spacerowałyśmy sobie spokojnie w lesie. My- ja i Cassandra. Ona jak zwykle w obłokach, zrywająca kwiaty, nucąca pod nosem. Za to ją lubiłam.
– Wiesz- powiedziała miękkim głosem. – Ciekawe, jak cię ukarają za ostatni wybryk?
Uśmiechnęłam się i dotknęłam guza na głowie.
– Mówisz o…
– Karolu. Przecież rzucaliście sobą o ziemię jak oszalali! Pozwól sobie przypomnieć- odgarnęła włosy za ucho.- że rozcięłaś mu wargę.
– On mi nabił guza- zaprotestowałam- a ta warga… no matko, jego problem!
Usiadła na pniaku drzewa i zaczęła się bawić urwanym kwiatkiem. Stanęłam naprzeciw niej i patrzyłam na złote smugi dostające się tam przez konary drzewa. Coś za mną zaszeleściło. Odwróciłam się gwałtownie. Taki odruch. Przydaje się mi szczególnie w szkole.
– Co się stało, Kendra?- Cassandra spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
– N-nic…- wmówiłam sobie, że to tylko wyobraźnia. Tylko wyobraźnia…
Obejrzałam się jeszcze raz. W cieniu drzew czaiło się…
– Kendra!!!- wrzasnęła moja przyjaciółka i jednym susem znalazła się obok mnie.- Co to…?!
Wyszło stamtąd. Oddychałam szybko. To „coś” miało tułów kozy, paszczę lwa i ogon węża. „Chimera” pomyślałam nieprzytomnie.
– A teraz wycofujemy się. Powoli.- szepnęłam do przerażonej Cassandry. Nie zrobiłyśmy nawet kroku, kiedy potwór rzygnął ogniem.
– Acha… to trochę zmienia postać rzeczy…
Stwór rzucił się na nas w tym samym momencie, kiedy zrobiłyśmy delikatny odwrót (czytaj: zakindalałyśmy, aż się po tyłkach kopałyśmy). I zaczął się pościg. Gnałyśmy przed siebie, omal nie wpadając na drzewa, a chimera za nami. Obejrzałam się za siebie. Ogień wychodzący z paszczy potwora podpalał las. Ogon kiwał się na wszystkie strony. Usłyszałam krzyk Cassandry. Urwisko. Jeden moment nieuwagi i chimera zwaliła się na mnie. Moja przyjaciółka wrzeszczała w niebogłosy. Nadludzkim wprost wysiłkiem wyciągnęłam z kieszeni moich rurek scyzoryk i dźgnęłam przygwożdżające mnie zwierzę w brzuch. Stwór ryknął i stanął na tylnich nogach. Przeturlałam się na bezpieczną odległość. Ręce miałam całe poranione od zębów strasznej paszczy. Nagle zobaczyłam włócznię, pędzącą w stronę chimery. Po chwili potwór zamienił się w kupkę popiołu. Podniosłam się.
Tuż przed nami wylądował rydwan. Wysiadł z niego chłopak mogący mieć około szesnastu lat. Rok starszy od nas. Po prostu extra. Ciemno-blond włosy miał obcięte „na jeża”. Granatowe, prawie fioletowe oczy migotały śmiechem. Był krępy i sądząc po budowie silny. Nie w moim typie. Za to Cassandra wpatrywała się w niego jak w obrazek.
– Cześć.- uznałam, że trzeba jakoś zacząć rozmowę.
– Hej. – odpowiedział- Same?
– No… jak widać.- chrząknęłam- Eee… co tu się dzieje?!– wydarłam się.
– Spokojnie, normalna sprawa.- dżentelmeńskim gestem otworzył drzwi rydwanu.- Zapraszam.
Cassandra rzuciła się pierwsza. Chłopak podał jej dłoń. Zarumieniona wsiadła do pojazdu.
– Hola, hola!- zmrużyłam oczy.- Ktoś ty?
– Sebastian. Syn Aresa.
CASSANDRA
Doprawdy, nie wiem co się stało z Kendrą. Wysiadłam z rydwanu i podeszłam do niej.
– Kendruś.- Co cię ugryzło?
– Nie wydaje ci się trochę dziwne, że walczyłyśmy z chimerą, a teraz ON.- wskazała na Sebastiana.
– Bogowie istnieją.- wtrącił się chłopak.- Jestem półbogiem. Wy też.- spojrzał na nas.- Mieszkańcy Olimpu nadal mają dzieci ze śmiertelnikami. A teraz byłybyście tak łaskawe i wsiadły do rydwanu?!
**************************************************************************************************************************************
Obóz herosów jest niesamowity!
Oczywiście mnie oprowadzał Seba. Och bogowie, jaki on słodki! Powiedział, że zapewne przy wieczornym ognisku dowiem się, jaki jest mój boski rodzic. Natomiast Kendra… z nią to ciężka sprawa. Oprowadzał ją syn Zeusa- Filip. Wysoki, szczypły brunet o zadziwiająco niebieskich oczach chyba spodobał się mojej przyjaciółce. Pokazał jej obóz z… góry! Wziął ją w objęcia i wzleciał do nieba. Jak to romantycznie zabrzmiało.
**************************************************************************************************************************************
Wieczorem jakiś śmieszny gościu, w połowie koń, a w połowie człowiek, zawołał mnie i Kendrę do siebie (podobnież nazywał się Chejron). W Wielkim Domu wisiały fotografie siódemki herosów: Percy, Annabeth, Jason, Piper, Frank, Hazel i Leo. Wielka siódemka.
– O, moje drogie już jesteście!- odezwał się Chejron, wchodząc, albo raczej: wgalopując do środka.
– Nowe?- odezwał się przysadzisty mężczyzna w wyzywającej koszuli, trzymający w ręku dietetyczną coca-colę.
– Tak. Kendra Fillan oraz Cassandra Mais.
– Dobra. Ty.- wskazał na Kendrę.- Katrine Tinan. Chodź no tu.
– Kendra Fillan.- odruchowo poprawiła go i posłusznie podeszła.
– Nieważne. Pan D.
Uniosła brwi.
– Serio? I to ma być Dionizos? Trochę sobie inaczej ciebie wyobrażałam.
– Jestem Pan D. I radzę ci…
– Co? Zamienisz mnie w wino?
– Kendra…- zaczęłam.
– No co? Myślisz, że będę słuchała jakiegoś tłuściocha?
– Zamienię cię w delfina…- warknął.
– Jasne.
– Utopię cię w łajnie pegazów…
– Już to widzę.
– Zrobię z ciebie mokrą coca-colę…
– Coca-cola jest mokra.
– Nie żyjesz…
– Wojna na śmieszniejszy kawał?
– Wielki Pan D. …
– Wygrałeś.
– Panie D. !- zawołałam. Facet wyglądał jakby chciał ją udusić latoroślą, co się mogło zdarzyć.- Niech jej pan wybaczy! Ona nie wychowana…
– Masz szczęście- wycelował palec w Kendrę.- że twoja koleżanka umie udobruchać ludzi. A teraz DO WIDZENIA!!!
**************************************************************************************************************************************
Podczas wieczornego ogniaka mieliśmy złożyć dary bogom. Ale komu?
Gdy szłam do ogniska nade mną pojawił się kłos zboża. Cały obóz patrzył się na mnie. Zarumieniłam się, gdy napotkałam spojrzenia Sebastiana. Chejron klęknął przede mną i powiedział:
– Witaj, Cassandro Mais, córko Demeter, pani zbóż i urodzaju, opiekunko natury.
KENDRA
Pierwsza pobiegłam złożyć jej gratulacje. Moja przyjaciółka była taka szczęśliwa! A ja razem z nią. Zawsze mówiłam, że ma rękę do kwiatów.
Wracałyśmy właśnie razem do domku Hermesa, aby Cassandra mogła wziąć swoje rzeczy. Nagle pojawił się nade mną znak. Tarcza i włócznia, a na nich usiadła sowa. Rozejrzałam się. Filip uśmiechał się do mnie. Spuściłam wzrok. Przygalopowal do mnie Chejron i uklęknął. Za jego przykładem poszła reszta obozu, wracająca do swoich domków.
– Witaj, Kendro Fillan- nie mogłam uwierzyć w to co słyszę- córko Mądrości i Sprawiedliwej Wojny, pani sów.
Mam nadzieję, że nie zanudziliście się na śmierć. Którą wolicie, Kendrę czy Cassandrę?
Bardzo proszę o komentarze
Nie za szybko to wszystko? Dla mnie nie byloby takie oczywiste,ze jestem polbogiem, i to jakbym jeszcze tego samego dnia trafila do Obozu. Wg mnie za szybko sprawy polecialy,mogloby byc wiecej mysli dziewczyn,’metliku w glowie’.
A ja wole Kendre c: Hmm, Sowiara,kolejna. Ann ma duzo rodzenstwa,jak widac 😀
Ugh, wszystko tutaj się dzieje za szybko… Dziewczyny nagle spotykają chimerę, później dzieje się wiele niezwiązanych z sobą rzeczy… Ciężko się w tym wszystkim połapać.
Ziya już zwróciła uwagę na to, że powinno być więcej mętliku w głowie. A te tylko przejmują się ładnymi chłopakami. Hej, prawie dokonały swojego żywota, bo napadła na nie chimera, a one przejmują się nieznajomym chłopakiem, który stwierdził, że jest synem Aresa, zaproponował im podwózkę i spodobał się Cassandrze. No i zostały uznane przez swoich boskich rodziców… Chcialabym, aby to wszystko zostało rozciągnięte na parę rozdziałów, ale skoro już jest napisane i opublikowane, rady nie ma.
Mam jednak nadzieję, że się poprawisz, bo widać, że dajesz sobie radę z pisaniem. Powodzenia.
O niebo za szybko! Dziewczyno, przystopuj!
Jak już wspomnieli moi poprzednicy akcja dzieje się za szybko. Powinnaś dawać więcej opisów zachowań, miejsc, uczuć. Choć to nawet było, ale przez akcje średnio to widać. Nie licząc opisów pomieszczeń. Z nimi gorzej. Do tego nie oddzielaj, co kilka zdań nowego wątku – to denerwujące.
Dziwnie zaczęłaś. Po co one tam poszły? Przejść się? Pogadać? Nie wiadomo. Ale rozmowa z panem D. niezła. Przy niej to się człowiek normalnie szczerzy. Powinnaś jednak napisać, że z każdym wyrazem stawał się coraz bardziej czerwony itp., ale i tak dobre.
W skrócie: Widziałam gorsze, ale twoje mnie nie olśniło. Oklepany schemacik i braki niektórych opisów i w ogóle. Ale pisz dalej. Bo praktyka czyni Cię mistrzem ^^
Jeśli wyszłam za ostro to sorry. Głowa mnie boli, mam kaszel i jestem na wszystko zła. Po prostu nie mam humoru. Ale zaznaczam, że nic nie pisałam złośliwie – to tylko rady. Jak skorzystaż to super, a jak nie to trudno 😉
Acha a tobie zycze oczywiscie szybkiego powrotu do zdrowia. I zebys miala humorek i usmiech na ustach 😀
Nie wiem, czy jest sens, bym ja też pisała, że jest za szybko, ale napiszę: Akcja pędzi. Walka z chimerą, żadnych uczuć związanych ze spotkaniem groźnego potwora, latanie rydwanem – też normalka, ja tak do szkoły zasuwam, obóz – jak każdy inny; smok przy drzewie, bogowie, nimfy, centaur – nie takie rzeczy widział Nowy Jork. 😛
No, a tak poważnie to właśnie chodzi o te opisy, przeżycia i emocje.
Mi się bardziej podoba Cassandra. Jest taka delikatna i dziewczęca. ^ ^
Dobra… Za szybko!!! nie nadążam. Akcja gna, zostawia daleko z tyłu opisy, emocje i inne dość ważne pierdoły, które się zgubiły. No i przez to, opko dość sporo traci. Dialogi ratowały, ale zbyt ubogi opis psuł. Jakbyś dopisała coś więcej to było by baaaaaardzo fajnie bo kłótnia z Panem.D była dość fajna. Nie wiem, którą z dziewczyn wolę,bo mało o nich wiem, mało OPISAŁAŚ je tak z charakteru. Za mało je znam. Napisz cd, tylko błagam- DŁUŻSZY i z opisami!!!!!! ;P
„Wyszło stamtąd. Oddychałam szybko. To „coś” miało tułów kozy, paszczę lwa i ogon węża. „Chimera” pomyślałam nieprzytomnie.” – Jak ja opisywałam Chimerę to zajęło mi to co najmniej pięć zdań. Nie streszczaj tak! Blogowicze uwielbiają opisy!
„rzygnął ogniem” – jest dobrze, ale lepiej by brzmiało plunął, a jeśli jesteś uparcie za zwracaniem to zwymiotował (według mnie rzygnął to tak jakoś nieestetycznie)
„siódemki herosów: Percy, Annabeth…” – musisz odmieniać imiona jeśli się da
„ogniaka” – ogniska
chimera – po tym jak zobaczyłam, że w komentarzach tez tak piszą, to zwątpiłam, ale chyba z dużej. Mimo, że to potwór to jego nazwa własna
Ann jak zwykle uprzedza moje myśli – to całkowicie normalne widzieć taki obóz i nie trzeba opisywać ich uczuć. Jak to mówi jedna z blogowiczek „Akcja pędzi jak Grover gdy zobaczy tortillę”. Miałaś wiele miejsc do popisu jak np. opis Chimery, przeżycia Kendry podczas lotu, odczucia podczas uznania (bo „zaczerwieniłam się” to jednak za mało), opis twarzy chłopaka podczas tłumaczenie, zmęczenie podczas biegu i przede wszystkim ZASKOCZENIE MITOLOGICZNYM ŚWIATEM. Myślę, że nawet jeśli czytelnik wie jak coś wygląda to lubi poczytać opis tego z twojej perspektywy. Nie jestem pewna czy Dionizos jest aż tak wyrozumiały. Jakbyś miała boską moc i jeśli tylko ktoś by ci podskoczył miałabyś możliwość zamienić go w delfina, to wystarczyłoby ci zwykłe przepraszam od ledwo poznanej dziewczyny? Nie wiem jak tobie, ale mi nie. Zostałaby po nim pył za obrażanie mojego boskiego tyłka. Dodam, że pojechałaś po schemacie. A na koniec: ja nie wiem czy jestem złośliwa czy nie, ale wyłapuje wszystkie niedociągnięcia tylko gdy mam dobry humor, a jeśli nie mam – to nie. Dziś mam zarąbisty dzień i niestety (albo stety) padło na twoje opko. Niestety to nie były sugestie tylko (według mnie) niedociągnięcia i nic mnie nie boli, więc nie mogę się tak ładnie wytłumaczyć jak carmel ^^
Pozdrawiam 😉
Sorry. Po prostu ostatnio leze tylko i wylacznie w lozku. Z 39 stopniam. Mam juz wszystkiego dosyc przegapilam fajna wycieczke. Teraz ogolnie wszystko we mnie mam chaotyczne. I tez moje opka sa jak ja. Pedza ile wlezie. Albo dam poczekam do konca choroby albo sprobuje sie pochamowac albo dam sobie spokoj. No bo po co was meczyc a blog zasmiecac taka beznadzieja.
Nigdy tak nie mów! To nie jest beznadzieja. Wszytko da się poprawić i ulepszyć! Twoje opowiadania za kilka miesięcy być może będą już o wiele lepsze. Może będziemy z zapartym tchem czytać twoje opisy (które na pewno kiedyś opanujesz), zachwycać się oryginalną fabułą i ciekawymi bohaterami. Przecież każdy kiedyś zaczynał. Nawet tacy mistrzowie jak Arachne, Chione czy Annabeth24. Po prostu dopiero zapoznajesz się z pisarskim światem i uczysz się, jak pisać by innym się podobało. Więc nie poddawaj się i ćwicz! Wczuwaj się w bohaterki, wyobrażaj sobie niespodziewane sytuacje i interesujące porównania. Czytaj dużo (bardzo, bardzo, bardzo dużo) książek, słuchaj naweniającej muzyki, a styl i pomysły przyjdą. Nie wątp w swoje możliwości, tylko rozwijaj je i wierz, że ci się uda!
Każdy, kto .cię poprawia chce ci pomóc, dać rady i sugestie, jak towrzyć coraz lepsze opowiadania.
Nie przestawaj pisać, chociaż faktycznie możesz zrobić sobie przerwę na czas choroby , bo z gorączką i bólem głowy zdecydowanie pisanie nie jest zdrowe. Ale nie rezygnuj i rozwijaj swój talent, bo każdy ma w sobie chociaż malutką iskierkę, smykałkę do pisania, którą można przeobrazić w potężne ognisko.
Pozdrawiam, Nożownik
Aha, no i opko nie jest jakieś okropne. Widać, że zaczynasz swoją przygodę z pisaniem. Błędy zostały wymienione. Mnie najbardziej irytuje mała ilość opisów. Ale jesteś początkująca i po to tutaj wysyłasz opka, by doskonalić styl pisania, prawda?
1. Więcej opisów. Ćwicz na wszystkim co intrygujące, co cię zaciekawi. Czyli na przykład: widzisz jakąś interesującą osobę, która ma np. bardzo ładny kolor włosów. Więc, wymyślasz opis w głowie: „Miała włosy o kolorze gorzkiej czekolady z miodowymi refleksami, które układały się w delikatne fale… itp.” Opisuj też swoje uczucia : ” Nagle poczułam się jakby ktoś wsadził mi długopisy do dziurek w nosie- tak mocny dopadł mnie katar.
2. Zwolnij akcję. Zatrzymaj się przy jakimś ciekawym elemencie, dokładnie go opisz i określ z czym ci się kojarzy. Np. ” Zobaczyłam małego, różowego królika. Był wykonany z miękkiego pluszu i kojarzył się z miłym, domowym ciepłem. Przypominał mi maskotki, które kupował mi tata, gdy chodziliśmy do lunaparku… itp.”. Możesz też wymyślić jakiś fragment akcji, który jednocześnie zatrzyma bohaterkę w miejscu: np. potknięcie się i klnięcie pod nosem, zawiązywanie rozwiązanych sznurówek, ugryzienie się w język, jakiś niepokojący błysk z lewej strony… itp.
3. Fajnie ci wychodzi kreowanie bohaterek. Mają potencjał, który można fajnie wykorzystać.
Mam nadzieję, że mój komentarz pomoże ci w dalszym pisaniu. Naprawdę, zlaży mi, żebyś pisała jak najlepiej.
O mój Boże, jestem pisarskim mistrzem?! Hahah, ja dopiero zaczynam, nie umiem nic a w moich pracach błędy pojawiają się w takich ilościach, co wypite cole przez Pana D.! Piper77 nie przejmuj się! Ja pisze takie komentarze rzadko, bo rzadko mi się chce. Ale jak już coś czytam i dostrzegam że jest fajne, to to piszę. Jak nie jest, pisze. Ale nie zawsze wypisuję błędy! Wypisałam, bo myślę, że to ci pomoże. Masz się mną nie przejmować i wysłać następną część (ja przeczytam, bo mi się podoba). Urzekłaś mnie pomysłem, kontrastem bohaterek ii prologiem, ale to ciut opadło. I co z tego? Następna część będzie lepsza! Zawsze tak jest. Chyba lepiej jest dostać takie komentarze i się poprawić niż same ‚super, najlepsze opko’, ‚kocham <3' i myśleć, że jest idealnie i nic nie poprawiać. NIE PRZEJMUJ SIĘ TYM OKI? Ja wierzę, że poprawisz i będziesz mistrzuniem 😀 Nozownik, dzięki za nominacje ;p
Oh matko. Zostałam hejtem 😀
Słodzia! Nie przepraszaj mnie. Taki hejt od czasu do czasu motywuje podwójnie! Jak napisała Ann24 – lepiej dostać motywującego hejta niż „Kofam to!!!!!!!!! Iks De de de de de!”. Kiedyś Ell napisała mi coś w stylu, że w moim opku Atena jest zbyt przyjazna i najpierw była załamka, a potem wzięłam się za siebie i kolejna część mi się bardziej podobała. Nie rezygnuj, bo praktyka czyni mistrza. Po za tym jak dasz sobie spokój to będę miała na sumieniu twoją „karierę blogową”.
Pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia 😉
Mmmm… nie nawidze kiedy ktos mowi ze sztucznym usmiechem ze tjest super. itd. zawsze staram sie przyjmowac krytyke ktora mnie zawsze motywuje do poprawy ale jednak … choroba robi swoje 😉
dobra nie ma co sie rozczulac ani nad opkiem ani choroba. zdrowieje a mam nadzieje ze nastepne opko bedzie lepsze
Nożownik – rozdanie Pisarskich Nagród Bloga 2013 już we wrześniu 😀
Sądzę, że podczas choroby nie powinno się wysyłać opka „na siłę” – Muszę napisać szybko, nieważne co, nieważne jak, byleby tylko były komentarze!
To nie jest dobra postawa. Ćwicz, ćwicz, opisuj, walnij jakimś żartem raz na jakiś czas, dialogi nie szkodzą i, no cóż, tyle mam do powiedzenia 😉
Dobra spróbuję. Się wyżalam bo jestem zdołowana brakiem ruchu. Ale dzięki za radę. Na pewno się postaram skorzystać <3
i to jest dobre podejście!! Nie chcę dołować, więc powiem tylko:
Czekam na cd, życzę zdrówka i żeby Ci te hejty choć trochę pomogły w mistrzostwie!!! 😀
Dziękuję i za zdrówko i za miłe słówko 😛
Może rzeczywiście ciutkę za szybko, najbardziej w tym z Chimerą. I z tym znakiem nad ich głowami.
Chociaż w sumie, mi się podoba.
Najbardziej to z Dionizosem.
I czemu takie pauzy i tyle gwiazdek ?
Pisz, pisz, a my z chęcią będziemy czytać!
Dziewczyno, zwolnij trochę! Gnasz, jak Grover pędzący na Tortillę do stołówki. Ten brak opisów boli mnie chyba najbardziej, ale zawrotna szybkość akcji także. No łejt! I po co wysyłałaś to opko na gwałt? W takich jest najwięcej błędów… Zresztą dziwi mnie, że tak szybko zaufały synkowi Aresa. Ja nie wsiadłabym z kimś obcym do samochodu, a tym bardziej, kiedy zapytałby czy jestem sama. I błagam Cię, pisz mniej chaotycznie. Przeszkadza mi także to, że bohaterki w ogóle nie przeżywają wydarzeń, nie mają niemal żadnych emocji. Przyglądają się wszystkiemu – możnaby powiedzieć – z klinicznym zainterrsowaniem. Jakby ich to nie dotyczyło.
Jest odrobinę lepiej niż poprzednio. Wciąż liczę na większą porawę.
PS. Nożownik, albo uderzyłeś się w blond główkę, albo chodzi Ci o inną Chione.